Piłkarze ręczni MKS Poznań w sobotę w ostatnim spotkaniu rundy zasadniczej zmierzą się u siebie ze Spartą Oborniki. – Niestety brutalna prawda jest taka, że może to być ostatni nasz mecz nie tylko w tym sezonie, ale i w ogóle, bo na dzisiaj nie mamy pieniędzy, żeby z kimkolwiek rozmawiać odnośnie przyszłego sezonu – martwi się Doman Leitgeber, trener MKS.

Pod względem sportowym z tego sezonu można być na pewno zadowolonym. Niestety dotknęły was poważne problemy finansowe.

Doman Leitgeber (trener MKS Poznań): – To prawda. Myślę że wynik sportowy zrobiliśmy przyzwoity, a jak na drużynę z najniższym budżetem w lidze, to rewelacyjny. Niestety nasze losy tak się potoczyły, że od listopada mamy olbrzymie problemy finansowe. Na całe szczęście nie wpłynęło to zbytnio na wynik sportowy. Paradoksalnie scaliło chyba jeszcze bardziej zespół. W tej rundzie przegraliśmy tylko jedno spotkanie! Co będzie dalej, trudno powiedzieć. Gramy w sobotę mecz, który może nam dać szansę gry w barażach, ale nie jest to uzależnione tylko o nas. Musimy też liczyć na korzystne wieści z Kalisza. Niestety brutalna prawda jest taka, że może to być ostatni nasz mecz nie tylko w tym sezonie, ale i w ogóle, bo na dzisiaj nie mamy pieniędzy, żeby z kimkolwiek rozmawiać odnośnie przyszłego sezonu.

Wokół klubu jest bardzo atmosfera, zrobiliście wiele pożytecznych akcji charytatywnych, dużo kibiców przychodzi na mecze. To smutne, że z powodu finansów wszystko miałoby się rozpaść.

– Na pewno to nie powinno wyglądać w ten sposób. Ci chłopacy, którzy grają w tym klubie, naprawdę zasługują na więcej niż klub może im zaoferować. Pokazali w tym sezonie kawał dobrego szczypiorniaka. Od momentu, kiedy te problemy się pojawiły, każdy z nich dostał wolną rękę w poszukiwaniu klubu. Poprosiliśmy ich o rozwiązanie kontraktów i oni na to bez mrugnięcia okiem przystali. Można im tylko za to podziękować. Wszyscy trenują, wszyscy wkładają w to mnóstwo wysiłku, poświęcają swój wolny czas. Tak naprawdę to niektóre osoby jeszcze do tego dokładają. Mimo tych wszystkich problemów potrafią przyciągnąć na trybuny sporo ludzi. To nie był tylko mecz ze Śląskiem, ale także z Kaliszem, Kościanem, czy z Lubinem. Komplet publiczności pokazał, że jest zapotrzebowanie na piłkę ręczną w Poznaniu. Te wszystkie akcje, o których pan wspomniał, miały pokazać, że można zrobić coś ciekawego wokół piłki ręcznej, że oprócz samego meczu może być kilka innych fajnych rzeczy do oglądania. Myślę, że to wypaliło i chciałbym z tego miejsca osobom, które tym zawiadują pogratulować. Tym bardziej wielka szkoda i strata byłaby dla poznańskiej piłki ręcznej gdyby tego nie było. Trudno cokolwiek powiedzieć na dzisiaj, co będzie w przyszłości, bo na razie skupiamy się tylko i wyłącznie na meczu z Obornikami. Dla nas jest to najważniejsza rzecz. Natomiast myśli na temat przyszłości się przewijają i nie są to myśli kolorowe.

Mimo tych problemów to chyba budujące, że zawodnicy dają z siebie wszystko i się nie poddają.

– Budujące to jest powiedziane delikatnie. Tak naprawdę to, że my dograliśmy do końca tego sezonu, to jest nasze zwycięstwo. Taka jest niestety brutalna prawda. Ci chłopacy, którzy grają w tym klubie, pokazali że są sportowcami przez duże S. Nikt tutaj nie patrzył czy się zgadza w portfelu, czy wpłynęło na konto, czy nie. Każdy przychodził, zaciskał zęby, wiązał buty i szedł na trening. Mimo świadomości, że oprócz uśmiechu na twarzy, wody i trochę kleju na ręku nikt im niczego więcej nie zaproponuje. Oni się tego podjęli, naprawdę regularnie przychodzili na treningi i w każdy meczu dawali z siebie tyle ile mogli. Myślę że nikt tutaj nie może mieć do nich pretensji. Na pewno ja nie mam, a nikt z tych ludzi, którzy przychodzili na mecze też raczej złego słowa nie powie. Tym bardziej wielki szacunek dla nich i wielkie podziękowania. Szkoda by było tę grupę pożegnać, bo pokazała jako całość, że warto w nią zainwestować. Z tego miejsca proszę wszystkich, którzy mają parę groszy, żeby nam pomogli.

Na mecz wyszliście z koszulkami z napisem – Zostań sponsorem MKS Poznań. Czy to przyniosło jakieś konkretne rezultaty?

– To ma bardziej oddźwięk plotkarski. Coś się dzieje, w czymś wyszli, coś próbują. Nie przekłada się to kompletnie na pomoc finansową. Jest to jeden z naszych pomysłów. Na razie nie przynosi on skutku. Nie wiem dlaczego media tego jakoś nie podchwyciły. Próbowaliśmy ten temat nagłośnić, ale nie było oddźwięku. Może taki problem dotyczy już tylu klubów, że nie jest to jakaś nowinka w Poznaniu?

Jeśli nie awansujecie do baraży to sobotni mecz może być ostatnim w historii tego zespołu.

– Nie ma się co oszukiwać, że istnieje takie prawdopodobieństwo. Ja mogę tylko zapewnić, że razem z zarządem i zawodnikami zrobimy wszystko, żeby tak się nie stało. Na drugą ligę, bez płacenia nikomu, potrzebujemy około 100 tys. złotych. Same te pieniądze nie chcą jakoś przyjść. Próbujemy na wszelkie sposoby – koszulki, media, strona internetowa i rozmowy. To na razie żadnych konkretnych pieniędzy nie przynosi. Luźne deklaracje typu „jak wejdziecie do I ligi, to będziemy rozmawiać” są, ale ponieważ nie jest to żaden konkret to trudno się do tego ustosunkowywać. Niestety może się tak okazać, że będzie to ostatni mecz. Czego oczywiście nie chciałbym ani ja, ani nikt z tego zespołu. Na pewno ci chłopacy nie zasłużyli na to, żeby to była ich ostatnia przygoda z piłką ręczną w tym klubie.

Czy w obecnej sytuacji finansowej w przyszłości ten zespół byłby jeszcze w stanie tak się mobilizować jak w tym sezonie?

– Nie wiem. Nie było jeszcze takich rozmów. Na razie myślimy tylko o tym, żeby zagrać dobry mecz z Obornikami i godnie się pożegnać z tymi ludźmi, na których zawsze mogliśmy liczyć, czyli z kibicami. Podziękować im, że byli z nami przez cały rok. Potem będziemy się zastanawiać co dalej. Mamy jeszcze kilka pomysłów, ale na razie te, które wprowadziliśmy niewiele przyniosły. Ciężko na dzisiaj cokolwiek powiedzieć na temat przyszłości.

A pan się bardziej skłania ku temu, że wszystko będzie dobrze?

– Staram się być optymistą i wierzę w to, że ci chłopacy poradziliby sobie w I lidze. Pokazali nieraz, że stać ich na granie na bardzo wysokim poziomie i, że potencjał w tym zespole jest ogromny. Dlatego naprawdę szkoda by było, gdyby musieli jeździć do Kościana czy Obornik, bo nie ma u nas piłki ręcznej, a niestety tak może się zdarzyć. Mam nadzieję, że piłka ręczna w Poznaniu zostanie. Bardzo bym tego chciał. Życzę tym chłopakom oraz wszystkim ludziom, którzy na mecze przychodzą i piłką ręczną żyją, żeby tak się stało. Jakaś iskierka nadziei, że będzie dobrze jest.

Tym bardziej, że macie bardzo dobre grupy młodzieżowe, a dla nich zespół seniorski jest bardzo ważny.

– Stworzyliśmy piramidę szkoleniową od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Dla tych dzieciaków zespół seniorski to podstawa. Muszą przyjść na mecz, zobaczyć granie na trochę wyższym poziomie oraz utożsamiać się z klubem. Jak tego nie będzie, to piramida nie ma sensu. Szkolić dzieciaka po to, żeby grał gdzieś indziej mija się trochę z celem. Tym bardziej warto piłkę na poziomie seniorskim utrzymać. Ja mogę zapewnić, że zrobimy wszystko co w naszej mocy, ale jaki będzie tego efekt, to ciężko przewidzieć.

Rozmawiał: Przemysław Soczyński

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments