28 listopada na długo zostanie w pamięci Kingi Woźniak. Właśnie tego dnia podczas meczu z Ostrovią kapitan ENEA AZS Poznań doznała kontuzji lewego kolana, która wykluczyła ją z gry na przynajmniej kilka miesięcy.
21-letnia koszykarka musiała zakończyć spotkanie w Ostrowie Wielkopolskim w połowie drugiej kwarty.
– Z boku wyglądało to niegroźne, ponieważ boisko opuściłam o własnych siłach i również poruszałam się o nich aż do późnego wieczora. Niestety na drugi dzień odczuwałam ból, a kolano było spuchnięte, więc udałam się na badania. Wyniki nie były jednoznaczne, dlatego lekarz podjął decyzję o artroskopii, którą przeszłam w poniedziałek – tłumaczy.
Na razie Kingę czeka minimum dwumiesięczna przerwa w uprawianiu sportu. Dopiero po tym czasie znana będzie ostateczna diagnoza.
– Okazało się, że mam naderwane więzadło krzyżowe przednie w okolicach przyczepu kości udowej, część więzadła odczepiła się wraz z mikrochrzastką. Lekarz wyczyścił kolano z odłamków, jednak nie podjął się rekonstrukcji naderwanego więzadła ze względu na to, że mimo urazu pozostało one dobrze ukrwione, z czym wiąże się bardzo duża szansa na samoistną odbudowę. Za dwa miesiące zlecono mi zrobienie rezonansu, który wykaże czy więzadło zaczyna się regenerować. Jeśli wyniki będą negatywne, wtedy czeka mnie rekonstrukcja. Jednak w tej chwili o tym nie myślę i robię wszystko by do takiej sytuacji nie doszło – informuje wychowanka AZS Poznań.
Woźniak w ostatnich latach była niezastąpiona w pierwszej piątce. Wielokrotnie podczas meczu ani razu nie została nawet na chwilę zastąpiona przez rezerwową i wykazywała się bardzo dużą odpornością na ból oraz zmęczenie. Średnio w spotkaniu spędzała na parkiecie ponad 30 minut, a podczas kariery omijały ją poważne urazy.
– Jedyną kontuzją, którą doznałam w ciągu 11 lat, było skręcenie kostki, a to wykluczyło mnie z gry zaledwie na trzy tygodnie – podkreśla poznanianka.
– Jak do tego podchodzę… Na początku nie było łatwo. Nie będę ukrywała, że od razu się z tym pogodziłam, bo tak nie było. W ciągu sekundy moje życie obróciło się do góry nogami i ciężko było mi zaakceptować, że nie wrócę na parkiet tak prędko. Dzięki ludziom, którzy mnie wspierają, a jest ich naprawdę mnóstwo, z czasem zaczęłam rozumieć, że nie da się cofnąć czasu, że nie należy rozpamiętywać przeszłości, a trzeba skupić się na tym, co będzie teraz. To rodzina, mój chłopak, dziewczyny z zespołu, przyjaciele, członkowie klubu i wiele innych życzliwych osób dało mi siłę do walki. Bez Nich na pewno byłoby mi o wiele trudniej. Uważam, że to kolejne doświadczenie, lekcja w moim życiu, którą zesłał mi Bóg, a ja mam zamiar odrobić ją na piątkę – opisuje szczerze Woźniak.
– W ciągu kilku dni zmieniła się moja mentalność. Zaczęłam zauważać rzeczy, ludzi i sytuacje, które są wokół mnie, a przy moim napiętym grafiku dnia nie widziałam albo i nie chciałam widzieć. Zaczęłam doceniać każdą chwilę. Staram się nie myśleć jak było przed kontuzją, w jakiej byłam formie itp. Teraz myślę, że dzisiaj jestem w lepszej formie niż wczoraj, że każdy dzień zbliża mnie do wejścia na boisko – dodaje Kinga, która obecnie przechodzi rehabilitację.
Woźniak w barwach AZS Poznań zadebiutowała 1 października 2009 roku w meczu Ford Germaz Ekstraklasy przeciwko Artego Bydgoszcz. Miała wtedy zaledwie 15 lat. Od tego czasu w akademickich barwach wygrywała mistrzostwa Polski różnych kategorii wiekowych. Stała się również jedną z ikon AZS.
– Od zawsze wiedziałam, że koszykówka jest dla mnie bardzo ważna, że ją kocham, ale dopiero ta sytuacja uświadomiła mi jak wielką miłością ją darze. Ta miłość jest tak ogromna, że żadne słowa, liczby czy wartości nie są w stanie jej opisać. Dlatego ja wrócę, właśnie dla tej miłości, dwa razy silniejsza, bo to właśnie takie chwile kształtują nasz charakter – zapewnia popularna „Kitka”.