lechpoznanW meczu 23. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał z Zagłębiem Lubin 3:1. Było to czwarte z rzędu zwycięstwo Kolejorza, który nie rezygnuje z pościgu za Legią Warszawa o mistrzostwo Polski, przy okazji powiększając przewagę nad trzecim Śląskiem Wrocław już do 11 punktów.

Lechici po raz kolejny przystępowali do swojego meczu pod presją wyniku zespołu ze stolicy. Jednak i tym razem poradzili sobie z rywalem, jednocześnie pokazując, że klątwa stadionu przy Bułgarskiej to już przeszłość.

W podstawowym składzie Lecha nastąpiły dwie zmiany. Za pauzującego za żółte kartki Aleksandara Toneva zagrał Vojo Ubiparip, natomiast Ivan Djurdjević zastąpił Luisa Henriqueza. Panamczyk w niedzielę otrzymał smutną wiadomość o śmierci ojca i nie był w stanie zagrać.

Początek meczu był zaskakujący. Najpierw Jasmin Burić piąstkował piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, by za chwilę obronić w sytuacji sam na sam po świetnej akcji Dorde Cotry z Michalem Papadopoulosem. Jednak w 6. minucie bramkarz Lecha nie miał szczęścia i popełnił katastrofalny w skutkach błąd. Do wybitej z pola karnego piłki dopadł Szymon Pawłowski i z powrotem ją tam wstrzelił, Burić ku zaskoczeniu wszystkich minął się z nią i nie był już w stanie jej dogonić. Kuriozalna bramka i ogromna pomyłka Bośniaka.

Tym razem w odróżnieniu od wcześniejszych meczów Kolejorz rzucił się do ataków, by jak najszybciej odrobić straty. Ta sztuka udała się już w 16. minucie. Rafał Murawski dobrze dogrywał w pole karne, przytomnością umysły popisał się Kasper Hamalainen, który przepuścił piłkę pod nogami, a ta trafiła do Gergo Lovrencsicsa. Węgier będąc sam na sam z Michałem Gliwą nie miał problemów z umieszczeniem futbolówki w siatce. Chwilę później po dobrej akcji Hamalainena z Lovrencsicsem przed szansą na gola stanął Ubiparip, uderzył jednak źle i piłka poszybowała nad poprzeczką. Starania lechitów przyniosły skutek w 32. minucie. Dwójkową akcję Hamalainena z Bartoszem Ślusarskim wykończył Fin fantastycznym uderzeniem sprzed pola karnego. Poznaniacy chcieli pójść za ciosem, jednak strzał Ślusarskiego nie sprawił kłopotów Gliwie, natomiast Łukasz Trałka po dobrym dośrodkowaniu Kebby Ceesaya źle złożył się do strzału głową. Zagłębie stać było jedynie na niecelny strzał Papadopoulosa w 45. minucie.

Pierwsza połowa była dobra w wykonaniu Lecha, mimo straconej bramki. Dużo ofensywnych akcji, strzałów, aktywni byli Lovrencsics, Hamalainen i Murawski. Martwić mogły błędy i niezrozumienie w obronie, zwłaszcza Huberta Wołąkiewicza, z konieczności grającego na lewym boku defensywy.

Druga połowa była dużo słabsza. Poznaniacy przez dłuższy czas nie potrafili opanować gry, z kolei piłkarzom Zagłębia brakowało dokładności i wykończenia akcji. Pierwszą dogodniejszą okazję mieli w 58. minucie kiedy Paweł Widanow strzelał głową obok bramki. W 85. minucie najlepszą szansę na wyrównanie wyniku zmarnował Csaba Horvath, który mając przed sobą tylko Buricia fatalnie przestrzelił. Ta sytuacja zemściła się na lubinianach już 120 sekund później. Jedna z nielicznych w drugiej połowie składnych akcji Lecha zakończyła się rozstrzygającym spotkanie golem. Najpierw dośrodkowanie Murawskiego wybił Gliwa, jednak prosto pod nogi Mateusza Możdżenia. Ten przytomnie odegrał do Piotra Reissa, który precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Do końca meczu nie wydarzyło się już nic ciekawego i poznaniacy odnieśli cenne zwycięstwo.

Druga połowa była bardzo słaba, szczególnie w wykonaniu poznaniaków. Długo nie mogli odnaleźć swojego rytmu, na boisku rządził chaos i niedokładność, mnożyły się błędy. Tylko dzięki słabości lubinian wynik pozostawał korzystny dla Lecha. Długimi okresami na boisku niewiele się działo, nie pomogły zmiany w obu zespołach. Dopiero w samej końcówce Kolejorz zdobył bramkę, która pozwoliła odetchnąć kibicom. W drugiej części gry cały zespół zagrał poniżej umiejętności, w przekroju całego spotkania wyróżnić można Lovrencsicsa (trzeci kolejny mecz ze zdobytą bramką), Hamalainena i Murawskiego, solidnie zagrał Marcin Kamiński. Fatalny błąd przy straconej bramce popełnił Burić, na lewej stronie obrony słabo spisywał się Wołąkiewicz. Ślusarski mimo asysty grał nierówno, nic nie wnieśli wejściem na boisko Możdżeń i Teodorczyk.

Osobny akapit należy się Piotrowi Reissowi, który w wieku 40 lat zdobył bramkę w Ekstraklasie, swoją pierwszą w sezonie. Ten gol rozstrzygnął losy meczu, a popularnemu „Reksiowi” pozwolił znowu cieszyć się z kibicami ukochanego klubu.

W spotkaniu z Zagłębiem ósmą żółtą kartkę w sezonie zobaczył Trałka i nie zagra z Jagiellonią Białystok.

Lech Poznań – Zagłębie Lubin 3:1 (2:1)

Bramki: 0:1 Pawłowski (5.), 1:1 Lovrencsics (16.), 2:1 Hamalainen (32.), 3:1 Reiss (87.)

Lech: Jasmin Burić – Kebba Ceesay, Marcin Kamiński, Ivan Djurdjević, Hubert Wołąkiewicz – Łukasz Trałka, Rafał Murawski – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen (77. Piotr Reiss), Vojo Ubiparip (59. Mateusz Możdżeń) – Bartosz Ślusarski (59. Łukasz Teodorczyk)

Zagłębie: Michał Gliwa – Paweł Widanow, Bartosz Rymaniak (46. Csaba Horvath), Aleksandar Tunczew, Dorde Cotra – Robert Jeż, Jiri Bilek, Adrian Rakowski (46. Łukasz Hanzel) – Szymon Pawłowski, Michal Papadopoulos, Adrian Błąd (74. David Abwo)

Widzów: 24139

Żółte kartki: Mateusz Możdżeń, Łukasz Trałka, Ivan Djurdjević – Jiri Bilek, Paweł Widanow

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments