Lech Poznań skromnie wygrał pierwszy wiosenny mecz u siebie z Ruchem Chorzów 2:1. Kolejorz zdecydowanie lepiej grał przed przerwą, kiedy zdobył dwie bramki autorstwa Zaura Sadajewa oraz Kaspra Hämäläinena i miał przewagę. Po przerwie inicjatywę oddał gościom, ale tych stać było tylko na jednego gola, z rzutu karnego trafił Filip Starzyński.
Przed meczem trener Maciej Skorża miał mały ból głowy z zestawieniem środka pola. Od początku okresu przygotowawczego niezdolny do gry jest Karol Linetty. W piątek wiadomo już było, że kontuzja pleców nie pozwoli zagrać Darko Jevticiowi, a niepewny występu był także Łukasz Trałka. On jednak ostatecznie zagrał, a obok niego ustawiony został debiutant Jakub Serafin. W pierwszym składzie znaleźli się także Barry Douglas, Gergö Lovrencsics, Szymon Pawłowski i Sadajew.
Początek spotkania należał do gospodarzy, a już pierwsza groźniejsza akcja przyniosła im powodzenie. Debiutujący Serafin zagrał ze środka boiska kilkudziesięciometrową piłkę do Lovrencsicsa. Węgier przyjęciem futbolówki zgubił obrońcę, po czym płasko dośrodkował w pole karne. Tam najprzytomniej zachował się Sadajew, który uprzedził Rafała Grodzickiego i Matusa Putnockiego i wślizgiem wepchnął piłkę do siatki.
Po golu odważniej zaczęli grać goście co zaowocowało sytuacją, po której z woleja nad bramką uderzał Jakub Kowalski. W odpowiedzi Hämäläinen również strzelił nad poprzeczką. W 20. minucie kolejny raz dośrodkowywał w pole karne Lovrencsics, a Sadajew próbował przyjąć piłkę na klatkę piersiową. W tym momencie jednak został popchnięty przez Grodzickiego i sędzia Mariusz Złotek odgwizdał przewinienie. Do jedenastki podszedł Marcin Kamiński, ten sam piłkarz w rundzie jesiennej nie wykorzystał rzutu karnego, również w meczu z Ruchem. Teraz także nie pokonał bramkarza rywali, strzelił dość lekko, w lewy dolny róg, a właśnie tam rzucił się Putnocky.
Po tej sytuacji wiatr w żagle złapali chorzowianie, którzy kilkukrotnie uderzali na bramkę Lecha, jednak za każdym razem na posterunku był Maciej Gostomski. Gospodarze po chwili słabości otrząsnęli się po pół godzinie gry. W środku pola piłkę stracił Kowalski, przejął ją Trałka, popędził w kierunku bramki gości, po czym odegrał do włączającego się do akcji Hämäläinena. Fin niemal natychmiast ni to strzelił, ni to podał, a futbolówka przeszła obok słupka. Nie zdążył jej także przeciąć Trałka, który wpadł do siatki zamiast piłki.
Co się odwlecze to nie uciecze. Już po chwili lechici cieszyli się z kolejnego gola. Sadajew zagrał do obiegającego go na skrzydle Tomasza Kędziory, a defensor idealnie dośrodkował w pole karne prosto na głowę Hämäläinena. Ten wobec biernej postawy chorzowskiej obrony z bliska trafił do siatki.
Do końca pierwszej połowy to Lech kontrolował mecz, a najlepszą okazję na podwyższenie wyniku miał Sadajew, ale po centrze Lovrencsicsa uderzył głową obok słupka.
Drugą część gry lepiej zaczęli goście. Już w 46. minucie po dobrej akcji Grzegorz Kuświk zagrywał do Marka Zieńczuka, a strzał pomocnika Ruchu z trudem, końcami palców, przeniósł ponad poprzeczką Gostomski. Obaj piłkarze byli w głównej roli również kilkadziesiąt sekund później. Ponownie próbował Zieńczuk, ale jego strzał z ostrego kąta wybił na rzut rożny bramkarz Kolejorza.
Potem gra się wyrównała, na boisku trudno było o groźniejsze sytuacje, dobrze spisywały się obie defensywy. W 78. minucie chorzowianie przeprowadzili akcję, która dała im rzut karny. Lovrencsics źle obliczył lot piłki i zamiast w nią trafił w Rolanda Gigołajewa. Całe zajście miało miejsce w polu karnym Lecha i sędzia podyktował drugą jedenastkę w meczu. Do piłki podszedł Starzyński, który nie miał problemów z pokonaniem Gostomskiego.
Goście podbudowani kontaktową bramką próbowali atakować, ale czynili to dość nieporadnie. Gospodarze z kolei skupili się głównie na obronie korzystnego wyniku, co im się ostatecznie udało. Lechici zagrali dobrą pierwszą połowę, po przerwie jednak rozczarowali. Najważniejsze jest to, że odnieśli planowe zwycięstwo i nadal są w czołówce ligi, która coraz bardziej się spłaszcza.
Lech Poznań – Ruch Chorzów 2:1 (2:0)
Bramki: 1:0 Sadajew (6.), 2:0 Hämäläinen (33. – głową), 2:1 Starzyński (78. – karny)
W 20. minucie Kamiński nie wykorzystał rzutu karnego (obronił Putnocky).
Lech: Maciej Gostomski – Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Barry Douglas – Łukasz Trałka, Jakub Serafin (65. Tamas Kadar) – Gergö Lovrencsics, Kasper Hämäläinen, Szymon Pawłowski (85. Dariusz Formella) – Zaur Sadajew (70. Dawid Kownacki)
Ruch: Matus Putnocky – Martin Konczkowski, Piotr Stawarczyk, Rafał Grodzicki, Roland Gigołajew (88. Mateusz Kwiatkowski)– Łukasz Surma, Bartłomiej Babiarz (76. Eduards Visnakovs) – Jakub Kowalski (46. Paweł Oleksy), Filip Starzyński, Marek Zieńczuk – Grzegorz Kuświk
Żółte kartki: Grzegorz Kuświk
Widzów: 16672
Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).