Lech Poznań wygrał trzeci raz z rzędu, do tego po raz kolejny na wyjeździe. Tym razem w ćwierćfinale Pucharu Polski zwyciężył Zagłębie Lubin 1:0 po golu Paulusa Arajuuriego. Skromna, ale ważna zaliczka przed rewanżem w Poznaniu, który odbędzie się 19 listopada.
Po dwóch zwycięstwach z Fiorentiną w Lidze Europy i Legią Warszawa w Ekstraklasie Lech w środę kontynuował swój wyjazdowy maraton. Tym razem w rozgrywkach Pucharu Polski grał w ćwierćfinale w Lubinie z Zagłębiem. Trener Jan Urban, jak to ma w zwyczaju, ponownie dokonał sporej rotacji w składzie. W porównaniu z niedzielnym meczem miejsce w pierwszej jedenastce zachowali tylko Jasmin Burić, Paulus Arajuuri i Barry Douglas. Swoją szanse z kolei dostali m.in. Dariusz Dudka, Darko Jevtić, David Holman czy Denis Thomalla.
Pierwsi groźnie zaatakowali gospodarze. Między 8. a 9. minutą dwie dobre okazje miał Jan Vlasko. Najpierw spróbował strzału sprzed pola karnego, ale Jasmin Burić zdołał sparować to uderzenie. Lechici jednak nie potrafili wyjaśnić tej sytuacji i po chwili pomocnik Zagłębia mógł spróbować szczęścia po raz drugi. Tym razem huknął mocno, lecz bośniacki bramkarz końcami palców zbił ten strzał na poprzeczkę.
Lechici długo wchodzili w mecz i potrzebowali niemal pół godziny, żeby zagrozić bramce lubinian. Najpierw Douglas dośrodkował do Thomalli, lecz napastnik źle uderzył piłkę. Po chwili po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym gospodarzy blisko trafienia był Arajuuri. W tym okresie gry to Kolejorz przeważał, ale nie przełożyło się to na gole. Najlepszą okazję zmarnował Jevtić, który po akcji Łukasza Trałki chciał przyjmować piłkę, a skończyło się to strzałem ponad poprzeczką bramki Martina Polacka.
Drugą połowę Lech zaczął od zaskakującego rajdu Trałki, który mijał piłkarzy Zagłębia jak slalomowe tyczki. Cóż jednak z tego, skoro na końcu fatalnie przymierzył i jego strzał przeleciał w sporej odległości obok słupka. Próbował jeszcze uderzać z dystansu Thomalla. Później Kolejorz oddał inicjatywę Zagłębiu, co omal nie zakończyło się stratą bramki.
Po godzinie gry rzut wolny wykonywał Vlasko i dośrodkował w pole karne. Do piłki próbowali dojść Maciej Dąbrowski i Jarosław Jach, jednak żaden z nich w nią nie trafił. Nie uczynił tego także wychodzący z bramki Burić, ale futbolówka zatrzymała się na słupku. W kolejnej akcji sam na sam z bramkarzem Lecha znalazł się Adrian Rakowski, lecz Bośniak odważnym wyjściem na przedpole zażegnał niebezpieczeństwo odbijając strzał pomocnika Zagłębia.
Kiedy już wydawało się, że bramki w tym meczu nie padną nadeszła 81. minuta. Lechici długo przeprowadzali swoją akcję, a chciał ją sfinalizować strzałem Dariusz Formella. Pomocnik jednak uderzył tak, że wyszedł mu przerzut na drugą stronę boiska. Do tej piłki doszedł Szymon Pawłowski, który wstrzelił ją w pole karne. Tam Marcin Kamiński z Trałką ją rozegrali, dość przypadkowo, ale w jej efekcie szansę otrzymał Arajuuri. Fiński obrońca technicznym strzałem prosto w okienko pokonał Polacka.
Lubinianie rzucili się do odrabiania strat, ale potrafili stworzyć sobie tylko jedną naprawdę groźną okazję. Strzał Arkadiusza Woźniaka obronił jednak, pozostający w ostatnich meczach w wysokiej dyspozycji, Burić.
Lech wygrał po raz trzeci z rzędu na wyjeździe! Gol Arajuuriego to skromna, ale jakże ważna zaliczka przed rewanżem z Zagłębiem w Poznaniu 19 listopada. Półfinał Pucharu Polski póki co bliżej Kolejorza.
Zagłębie Lubin – Lech Poznań 0:1 (0:0)
Bramki: 0:1 Arajuuri (81.)
Zagłębie: Martin Polacek – Aleksandar Todorovski, Jarosław Jach, Maciej Dąbrowski, Djordje Cotra – Adrian Rakowski (75. Krzysztof Piątek), Jarosław Kubicki – Krzysztof Janus (67. Jakub Tosik), Jan Vlasko, Arkadiusz Woźniak (85. Łukasz Janoszka) – Michal Papadopoulos
Lech: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Barry Douglas – Łukasz Trałka, Dariusz Dudka (87. Kasper Hämäläinen) – Dariusz Formella, Darko Jevtić (63. Szymon Pawłowski), David Holman (77. Maciej Gajos) – Denis Thomalla
Żółte kartki: Tomasz Kędziora, Łukasz Trałka
Sędzia: Paweł Gil (Lublin).