Lech Poznań dzięki bramce Macieja Gajosa w końcówce pokonał w „meczu przyjaźni” Cracovię 2:1. Wcześniej dwa gole padły w pierwszej połowie po strzałach Bartosza Kapustki i Darko Jevticia. Oba zespoły przy licznej widowni rozegrały dobre i emocjonujące spotkanie.
Tym razem trener Jan Urban nie eksperymentował ze składem. Za kontuzjowanego w meczu z Górnikiem Zabrze Szymona Pawłowskiego zagrał Sisi, w wyjściowej jedenastce znalazło się także miejsce dla Jevticia, który zastąpił Abdula Aziza Tetteha.
Początek meczu pokazał, że emocji w tym spotkaniu nie zabraknie. Nim minęło dziesięć minut gry mieliśmy już dwa gole. Najpierw prowadzenie objęli goście, którzy przeprowadzili szybką akcję i „rozklepali” obronę Lecha. Na jej finiszu Mateusz Cetnarski podał ze skrzydła w pole karne do nieobstawionego Bartosza Kapustki, a ten mierzonym strzałem przy słupku nie dał szans Jasminowi Buriciowi.
Odpowiedź gospodarzy była jednak natychmiastowa. Tamas Kadar zagrał z głębi pola do wbiegającego w pole karne Gergö Lovrencsicsa. Skrzydłowy nie zdołał dojść do futbolówki, ale ta odbiła się od tyłu głowy pilnującego go Jakuba Wójcickiego i spadła pod nogi Jevticia. Szwajcar uderzył od razu, piłka zrykoszetowała jeszcze od nogi Piotra Polczaka i zaskoczyła Grzegorza Sandomierskiego, który musiał ją wyjmować z siatki.
Z każdą kolejną minutą mecz nabierał rumieńców. Oba zespoły grały niemal akcja za akcję, ale brakowało groźnych sytuacji w polu karnym. Zarówno Lech, jak i Cracovia swoich szans szukały w strzałach z dystansu. Próbował Kapustka (uderzył wysoko w trybuny), Erik Jendrisek (Burić złapał piłkę) i Lovrencsics (Sandomierski odbił futbolówkę nogą).
W końcówce mocniej przycisnął Kolejorz. Najpierw Kadar świetnie zagrywał do Jevticia, szwajcarski pomocnik jednak nie trafił w światło bramki. Po chwili jeszcze lepsza okazja dla gospodarzy, kiedy Tomasz Kędziora podawał do Lovrencsicsa. Węgier uniknął spalonego, przyjął piłkę, rozejrzał się i dośrodkował do Dawida Kownackiego. Napastnik uderzył natychmiast, lecz tuż ponad poprzeczką.
Do przerwy wynik się nie zmienił, ale jej poziom rozbudził apetyty kibiców i zwiastował emocje w drugiej części gry. I rzeczywiście Cracovia już w 49. minucie miała doskonałą okazję. Po rzucie rożnym i dośrodkowaniu w pole karne głową w kierunku dalszego słupka uderzył Jendrisek. Burić musiał mocno się wyciągnąć, zdołał jednak odbić piłkę i zażegnać niebezpieczeństwo efektowną paradą.
W kolejnych fragmentach spotkania gra się wyrównała, nie znaczy to jednak, że brakowało podbramkowych spięć. Uaktywnili się napastnicy obu zespołów – Kownacki i Boubacar Dialiba, obaj mieli swoje szanse, lecz nie potrafili trafić do siatki. Aktywny był także Lovrencsics, ale na drodze jego strzału ponownie stanął Sandomierski, a po chwili główka Węgra okazała się niecelna.
Mecz powoli zbliżał się ku końcowi i stawało się jasne, że kto zada decydujący cios zgarnie trzy punkty. Mając to na uwadze Lech mocniej zaatakował. Lovrencsics dośrodkował prosto na głowę Łukasza Trałki, który główką przedłużył to zagranie, jednak Sandomierski był na posterunku i wybił piłkę na rzut rożny. Po nim próbował uderzać także tą częścią ciała Paulus Arajuuri, ale ponad bramką.
I wreszcie nadeszła 87. minuta. Niezmordowany Lovrencsics tym razem znalazł się na prawym skrzydle i świetnie zagrał w pole karne. Tam niczym rasowy snajper na pierwszy słupek nabiegał Maciej Gajos i mocnym strzałem po ziemi nie dał szans na interwencję Sandomierskiemu. „Gajowy”, który pojawił się na boisku zaledwie kilka chwil wcześniej został bohaterem Lecha.
Kolejorz mógł nawet odnieść bardziej okazałe zwycięstwo. Znowu dwójkowa akcja Lovrencsicsa z Gajosem, ale tym razem strzelec drugiego gola wycofał piłkę do Tetteha. Ghańczyk uderzył mocno, ale nad poprzeczką.
>>> Tabela i terminarz Ekstraklasy
Lech wygrał ważne spotkanie, zrewanżował się Cracovii za porażkę w Krakowie, odzyskał piątą lokatę w tabeli i może w spokoju przygotowywać się do wyjazdowego pojedynku z Ruchem Chorzów. A co chyba najważniejsze potrafił odwrócić losy meczu, mimo, że szybko stracił bramkę. Taka sztuka nie zdarzyła się poznaniakom od bardzo dawna.
Lech Poznań – Cracovia 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Kapustka (7.), 1:1 Jevtić (9.), 2:1 Gajos (87.)
Lech: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar – Łukasz Trałka, Karol Linetty – Gergö Lovrencsics, Darko Jevtić (69. Abdul Aziz Tetteh), Sisi (69. Kamil Jóźwiak) – Dawid Kownacki (82. Maciej Gajos)
Cracovia: Grzegorz Sandomierski – Deleu, Hubert Wołąkiewicz, Piotr Polczak, Jakub Wójcicki (90. Hubert Adamczyk) – Damian Dąbrowski, Marcin Budziński – Erik Jendrisek, Mateusz Cetnarski, Bartosz Kapustka (87. Anton Karaczanakow) – Boubacar Dialiba (74. Tomas Vestenicky)
Żółte kartki: Gergö Lovrencsics
Widzów: 24813
Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).