Powrót do świata żywych albo wieczne potępienie, innej opcji nie ma. Warta Poznań może powstać z kolan, ale równie dobrze może na nich pozostać na długie lata. Przyszłość klubu rozegra się w barażach z Garbarnią Kraków.

W poprzednim sezonie „Zieloni” do dwumeczu o II ligę podchodzili ze spokojem. Rywal wydawał się być bardzo trudny, ale zapewnienie sobie mistrzostwa III ligi gr. kujawsko – pomorsko – wielkopolskiej na kilka kolejek przed zakończeniem rozgrywek napawało optymizmem. Niestety nie udało się zwyciężyć. W pierwszym meczu w Poznaniu Polonia wygrała z gospodarzami 2:1, a w rewanżu „Warciarze” zamiast odrobić straty dali pokonać się bytomianom drugi raz, tym razem 0:1.

Cała Wielkopolska była rozczarowana takim rezultatem dwumeczu. Obawiano się odejścia najlepszych piłkarzy i – w efekcie – popadnięcie w trzecioligowe przeciętniactwo. Na szczęście udało się zatrzymać największe gwiazdy i spróbowano po raz drugi wrócić do świata żywych. Póki co próba numer dwa powodzi się. Niemniej nadal brakuje „kropki nad i”, czyli zwycięskiego barażu z Garbarnią Kraków. Tak jak przed rokiem, tak i teraz zawodnicy z DD12 mają duże szanse na awans, być może są one nawet większe niż w poprzednim sezonie.

Warto przypomnieć, że dwukrotny mistrz Polski przez ponad 100 lat nie musiał grać na czwartym szczeblu rozgrywkowym. Dopiero w 2014 roku – pierwszy raz w historii – Warta wzięła udział w rozgrywkach niższych od II ligi. Teraz „Warcinka” jest już drugi rok w lidze, w której nigdy nie powinna się znaleźć, a której opuszczenie jest obowiązkiem wszystkich, dla których klub z Drogi Dębińskiej cokolwiek znaczy.

Obecny stan rzeczy jest (cóż tu dużo mówić) po prostu hańbą, której należy jak najszybciej położyć kres. 11 czerwca będzie do tego doskonałą okazją. Oczywiście cztery dni później zostanie rozegrany barażowy rewanż, jednakże wszystko powinno rozstrzygnąć się w stolicy Małopolski.

Przez całą rundę wiosenną podopieczni Tomasza Bekasa tracili bardzo mało bramek. Pod sam koniec sezonu przestali je także zdobywać. Dopiero w ostatniej kolejce obie te prawidłowości zostały złamane. W derbowym dreszczowcu Warta podzieliła się punktami z Lechem II, remisując 3:3.

Jak mówił trener „Zielonych” po ostatnim gwizdku, „Duma Wildy” w spotkaniu z rezerwami „Kolejorza” straciła więcej goli u siebie niż przez całą rundę. Było to spowodowane najprawdopodobniej stanem podgorączkowym bramkarza Mateusza Filipowiaka. Niemniej jeśli młody golkiper będzie w sobotę w 100% gotowy i przed nim zagrają Bartosz Kieliba i Artur Marciniak to z Krakowa „Warciarze” powinni wrócić z czystym kontem. Wypadałoby też wrócić z jakąś (najlepiej kilku bramkową) zaliczką. Jak to zrobić?

Przyznam się szczerze, że nie znam odpowiedzi. Nie jestem znawcą taktyki, ale mam nadzieję, że Tomasz Bekas nim jest. Nagrania ostatnich ligowych batalii Garbarni mogą okazać się bardzo ważną i przydatną pomocą dydaktyczną. Łukasz Spławski, który ma być w pełni gotowy na mecz z RKS-em może zastąpić miejsce aktywnego Jana Paczyńskiego.

Ja osobiście zaryzykowałbym wystawiając dwóch napastników. Dlaczego? Tych dwóch piłkarzy świetnie by się uzupełniało. „Spławik” to napastnik wysoki, dobrze grający głową i potrafiący celnie dograć futbolówkę. Janek zaś jest typowym lisem pola karnego, sprytnym, szybkim, a także zabójczo celnym. Jak dla mnie duet idealny, zwłaszcza jeśli będą dostawać podania od „Ciary” i „Pingwina”.

W sumie nie ważne czy wystawimy jednego snajpera czy jedenastu, najważniejsze byśmy zwyciężyli, bo czas najwyższy wrócić z piłkarskich zaświatów.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments