Lech Poznań
fot. Roger Gorączniak
Lech Poznań
fot. Roger Gorączniak

Lech Poznań, po bardzo słabym w swoim wykonaniu meczu, dał sobie wydrzeć w końcówce zwycięstwo z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Spotkanie zakończyło się remisem 1:1, który Kolejorzowi chluby nie przynosi.

Trener Maciej Skorża nie ustaje w poszukiwaniu optymalnej jedenastki i sprawdzaniu piłkarzy pasujących do jego koncepcji gry. Tym razem w podstawowym składzie wybiegli Jan Bednarek, Barry Douglas i Dawid Kownacki. Na ławkę powędrowali Luis Henriquez i Zaur Sadajew, a poza kadrą meczową znalazł się Marcin Kamiński, któremu odnowiła się kontuzja. Kapitanem zespołu, pod nieobecność pauzującego za kartki Łukasza Trałki, był Kasper Hämäläinen.

Pierwszą groźniejszą akcję przeprowadził w 5. minucie Lech, kiedy po dwójkowej akcji Szymona Pawłowskiego z Dawidem Kownackim strzelał ten drugi. Jednak w ostatniej chwili nogę dostawił obrońca Podbeskidzia i piłka poszybowała ponad poprzeczką. Co się odwlecze to nie uciecze. Po rzucie rożnym Douglasa do futbolówki doszedł Tomasz Kędziora i uderzył na bramkę, piłkę po drodze jeszcze musnął Kownacki, a ta wpadła do siatki obok zaskoczonego Michala Peskovicia. Kolejorz po raz trzeci z rzędu bardzo szybko otworzył wynik.

Goście swoją szansę na wyrównanie mieli w 13. minucie, kiedy po ograniu Paulusa Arajuuriego w sytuacji sam na sam z Maciejem Gostomskim znalazł się Damian Chmiel. Jednak bramkarz gospodarzy wyszedł obronną ręką z tego pojedynku. Po chwili golkiper Lecha znowu musiał ratować swój zespół, tym razem broniąc uderzenie Adama Pazio.

Potem oba zespoły przez dłuższy czas nie potrafiły zagrozić bramce przeciwnika. Dopiero w 40. minucie Pawłowski efektownie ograł dwóch piłkarzy Podbeskidzia, podał do Hämäläinena. Fin od razu przedłużył do wbiegającego w pole karne Darko Jevticia, ale jego strzał obronił Pesković. Po chwili słowacki bramkarz znowu był bohaterem, kiedy w ostatniej chwili złapał dośrodkowanie Gergö Lovrencsicsa. Gdyby tego nie uczynił piłkę do siatki wpakowałby czający się za nim Hämäläinen.

Druga połowa rozpoczęła się dość sennie. Pierwszą dobrą okazję mieli goście w 61. minucie. Po rzucie rożnym piłka trafiła na środek pola karnego do nieobstawionego Roberta Demjana, ale ten uderzył z całej siły ponad bramką. Gospodarze odpowiedzieli dopiero w 73. minucie. Piłkę dośrodkowywał Lovrencsics, a z woleja próbował strzelać z bliska Jevtić, ale obił tylko poprzeczkę. Później jeszcze dwie okazje miał Zaur Sadajew, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. Jednak w obydwu sytuacjach trafiał prosto w Peskovicia, a dobitkę Hämäläinena golkiper świetnie obronił.

W 89. minucie błąd w obronie popełnił Hubert Wołąkiewicz, który nie trafił w  piłkę próbując wybijać ją wślizgiem. Z sytuacji skorzystał Bartosz Śpiączka i pokonał strzałem w długi róg Gostomskiego. Lech nie potrafił już odpowiedzieć i to bardzo słabe spotkanie w wykonaniu Kolejorza zakończyło się remisem. W takiej formie trudno oczekiwać skutecznej pogoni za czołówką tabeli.

Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 1:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Kownacki (6.), 1:1 Śpiączka (89.)

Lech: Maciej Gostomski – Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri (60. Hubert Wołąkiewicz), Jan Bednarek, Barry Douglas – Karol Linetty, Darko Jevtić (73. Zaur Sadajew) – Gergö Lovrencsics, Kasper Hämäläinen, Szymon Pawłowski – Dawid Kownacki (46. Szymon Drewniak)

Podbeskidzie: Michal Pesković – Marek Sokołowski, Gracjan Horoszkiewicz, Bartłomiej Konieczny, Pavol Stano, Frank Adu Kwame (59. Sylwester Patejuk) – Damian Chmiel, Anton Sloboda (76. Bartosz Śpiączka), Maciej Iwański, Adam Pazio – Maciej Korzym (46. Robert Demjan)

Żółte kartki: Barry Douglas, Hubert Wołąkiewicz, Zaur SadajewBartłomiej Konieczny, Frank Adu Kwame

Widzów: 12991

Sędzia: Mariusz Złotek (Stalowa Wola).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments