– Zwycięstwo bardzo cieszy, chcieliśmy to spotkanie wygrać i wysoko wygraliśmy. To co nie udało się w sparingu, to dziś już poprawiliśmy, czyli skuteczność – Marcin Kamiński po wygranym meczu z Zawiszą Bydgoszcz nie krył ulgi.
Obrońca Lecha Poznań jednak nie popada w hurraoptymizm po efektownym zwycięstwie. – W euforię nie wpadamy, rozmawialiśmy z trenerem na ten temat, że zwycięstwo cieszy, ale pracujemy dalej, kolejny mecz w środę, potem Legia, nie możemy spoczywać na laurach tylko wygrywać kolejne spotkania.
Defensor odniósł się także do nieskuteczności w środowym sparingu z Wartą Międzychód i jak to wpłynęło na piłkarzy. – Czekaliśmy bardzo, żeby w końcu wygrać, po sparingu byliśmy źli na siebie, ze nie potrafiliśmy strzelić bramki do 70. minuty, dopiero w końcówce się udało, a to był mecz, w którym mieliśmy rozstrzelać przeciwnika, popracować nad skutecznością. Nie udało się w sparingu, zaczęło być nerwowo, ale udało się dziś i to jest dla nas najważniejsze. Przed tym spotkaniem byliśmy nastawieni pozytywnie, wiedzieliśmy, że musimy wyjść mocno i pokazać, że gramy o zwycięstwo.
Niepotrzebna była ta nerwówka w pierwszej połowie, brak koncentracji, błędy i dwie głupio stracone bramki. Musimy to przeanalizować – Kamiński miał uwagi co do swojej gry w obronie, jak i kolegów – Przy pierwszym straconym golu wiedzieliśmy, że będą Łukasza (Trałkę – przyp. red.) blokować, ale nie zaradziliśmy temu w żaden sposób. Przy drugiej bramce piłka Barry’emu (Douglasowi – przyp. red.) leciała na biodro, nie miał jak jej wybić i wróciła do przeciwnika.
Obrońca Lecha widzi też pozytywy w grze całej drużyny. – Widziałem zespół, pracowaliśmy jeden za drugiego, była wymienność funkcji, jeśli boczny pomocnik nie zdążył to ze środka inni za niego biegli i odwrotnie. Na pewno to cieszy, że w końcu to nad czym pracujemy, nad czym się skupiamy było to widać na boisku.
