Maciej Skorża - fot. screen z LechTV

– To nie był nasz dzień, nie mieliśmy za dużo tych sytuacji strzeleckich, próbowaliśmy desperacko powalczyć o tę drugą bramkę, niestety nie udało się – nie krył rozczarowania po meczu z Koroną Kielce trener Lecha Poznań Maciej Skorża.

Goście z Kielc zaprezentowali się przy Bułgarskiej z bardzo dobrej strony. Zwłaszcza w pierwszej połowie sprawiali dużo lepsze wrażenie niż poznaniacy. – Dzisiaj rozegraliśmy bardzo trudny mecz, Korona zawiesiła bardzo wysoko poprzeczkę, szczególnie w aspekcie fizycznym i organizacji gry. Dodatkowo mają kreatywnych zawodników w ofensywie, potrafią długo utrzymać piłkę i napsuć sporo krwi defensywie. W związku z tym nie byliśmy pewni siebie, nasza gra była nerwowa, chaotyczna i rwana.

Korona do przerwy powinna prowadzić z Lechem, najpierw zdobyła prawidłową bramkę, nieuznaną jednak przez sędziego z powodu pozycji spalonej, a potem miała jeszcze rzut karny. W drugiej części gry to poznaniacy trafili do siatki po ładnym uderzeniu Gergö Lovrencsicsa. – W pierwszej połowie rzut karny niewykorzystany  przez Koronę, mieliśmy sporo szczęścia. Chociaż ten karny taki trochę przypadkowy, poślizgnięcie się Darka Formelli, takie niefortunne. My też mieliśmy jedną doskonała sytuację, po świetnie rozegranej akcji, Zaur znalazł się w stuprocentowej sytuacji, ale niestety czasem tak bywa, że nawet czegoś takiego nie wykorzystujemy. A dzisiaj wiedzieliśmy, że wielu takich sytuacji nie stworzymy i bardzo nam zależało na skuteczności. W drugiej połowie w momencie, kiedy mecz był bardzo wyrównany zdobyliśmy bramkę. Bardzo ładny strzał Gergö Lovrencsicsa, który wrócił po trzytygodniowej kontuzji i był jednym z lepszych zawodników Lecha na boisku.

Niestety lechici z prowadzenia cieszyli się tylko kilka minut. Po świetnej akcji kielczan Luis Carlos dopełnił formalności trafiając do pustej bramki. Poznaniacy mieli jeszcze sporo czasu, by wygrać mecz, ale nie potrafili już znaleźć sposobu na defensywę gości. Trener Skorża uważa remis za zasłużony wynik. – Nie potrafiliśmy ani powiększyć tego prowadzenia ani go utrzymać. Bardzo złe zachowanie całej drużyny, jeśli chodzi o grę w defensywie, Korona nas rozklepała. To nie był nasz dzień, nie mieliśmy za dużo tych sytuacji strzeleckich, próbowaliśmy desperacko powalczyć o tę drugą bramkę, niestety nie udało się. Dziś odrobiliśmy tylko jeden punkt do lidera, mieliśmy na pewno apetyty na więcej. Ale wciąż wierzymy, że jeszcze przed zakończeniem tej rundy zasadniczej uda nam się wyprzedzić Legię. Korona zagrał dzisiaj bardzo dobre spotkanie i myślę, że ten wynik jest jak najbardziej zasłużony.

Szkoleniowiec zastanawiał się czy nie powinien przeprowadzić więcej roszad w składzie po czwartkowym spotkaniu Pucharu Polski. – Wydawało mi się, że będziemy lepiej wyglądali w aspekcie fizycznym, może nie doceniłem tych 120 minut z Błękitnymi, może powinienem zrobić więcej zmian? Teraz jestem mądrzejszy po fakcie, ale trenowaliśmy, żeby grać co trzy dni, dziś zawodnicy to, co mogli zostawili na boisku.

Trener zdawał sobie sprawę, że oczekiwania kibiców były większe, wszak lechici w przypadku zwycięstwa zostaliby liderem tabeli. – Chciałem zdjąć presję z piłkarzy, mówiłem, że nieważne kto jest liderem na trzy kolejki przed końcem. Nie chciałem, żeby było to w głowach zawodników. Czujemy, że zawiedliśmy kibiców, stadion się wypełnił mimo zamkniętej trybuny, atmosfera była świetna. Jesteśmy rozczarowani, że nie udało się spełnić oczekiwań kibiców. Wierzę w tą drużynę, nie jest to łatwy sezon dla nas, ale będziemy walczyli do końca.

Mimo wielu obserwacji i znajomości gry gości spotkanie nie układało się po myśli gospodarzy. Skorża liczył się z takim obrotem sprawy, ale jednocześnie sądził, że jego zespół poradzi sobie z pucharowym zmęczeniem i postawi rywalowi swoje warunki do gry. – Obserwowaliśmy Koronę, wiedzieliśmy jak gra. Od czterech czy pięciu spotkań to drużyna, która strzela co najmniej dwie bramki, nieważne czy u siebie czy na wyjeździe. Rywal był świetnie skomponowany, Jovanović zagrał bardzo dobry mecz, czuł się pewnie, uzupełniał przestrzenie. Luis Carlos i Kapo utrzymywali piłkę w ataku, by inni zawodnicy podeszli. Nasi obrońcy nie byli w stanie odebrać i szybko przetransportować piłki do przodu. Wiedziałem ze płynności nie będzie za dużo, ale liczyłem, że będziemy mieli więcej fragmentów, w których zmusimy Koronę do głębokiej obrony.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments