fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news
fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news
fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Wypowiedzi piłkarzy w strefie mieszanej po meczu Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała:

Maciej Iwański (pomocnik Podbeskidzia Bielsko-Biała): Schodziliśmy przybici, bo troszeczkę sędzia zrobił sobie pośmiewisko wcześniej, kiedy Antek Sloboda był faulowany, sędzia kazał mu zejść, kiedy nie wezwał masażystów, nagle później Antek położył się, on wezwał masażystów, przedłużył mecz o dwie minuty. To sędzia się pogubił, a to że bramkę strzelili, świetnie uderzył, bramka zasłużona.

Do tego sędziego wszyscy mają pretensje, ci co wygrywają i ci co przegrywają, więc można się zastanowić nad tym Panem.

Przede wszystkim jednak mamy pretensje do siebie, Lech nie stworzył żadnej 100% sytuacji, a my dwie nawet trzy i przegrywamy mecz, bo ich nie wykorzystaliśmy.

Grając na wyjeździe z Lechem Poznań drużyna, która chce walczyć o utrzymanie z drużyną, która chce walczyć o mistrzostwo nie może sobie pozwalać na takie błędy przy wyprowadzaniu piłki i zdecydowanie to my dawaliśmy sytuacje do tego, żeby to Lech te sytuacje miał.

Mateusz Możdżeń (obrońca Lecha Poznań): Brakowało dwóch albo trzech minut, a miałbym najgorsze urodziny w życiu. Poza bramką nie czułem się dzisiaj zbyt dobrze, nie zagrałem dobrego meczu.

Po meczu z Widzewem miałem największego piłkarskiego kaca moralnego, nigdy nie rozegrałem takiego meczu, gdy tak się przeważa cały mecz i kończy remisem. Dziś uciekliśmy przed toporem, ale za tydzień nikt o tym nie będzie pamiętał.

Brakuje postawienia kropki nad „i”. Z Podbeskidziem prowadziliśmy 1:0, z Widzewem 2:0, więc musimy strzelać kolejne bramki skoro stwarzamy sobie sytuacje

Byłem pewny, że ja podejdę do tego rzutu wolnego, jest to pozycja treningowa, było z lewej strony, a Barry’ego (Douglasa – przyp. red.) nie było już na boisku. Była trochę presja, kilka minut wcześniej, jak było 1:1, co się będzie działo.

Nie wiem czy uratowałem trenera, nie słyszałem końcowego gwizdka. Rzut wolny z osiemnastu metrów to nie taka prosta sprawa, ale podszedłem do tego treningowo, trzeba to trafić, zrobiłem to, co należało. Nie wiem komu, mam za to dziękować.

W tygodniu wykonuję wiele wolnych i coś musiało mi z tego zostać. Warto doskonalić swoje umiejętności, mi to sprawia przyjemność.

Hubert Wołąkiewicz (obrońca Lecha Poznań): Każdy zespół z dolnej części tabeli walczy na maksa przyjeżdżając na Bułgarską, liczy na kontry. Trzeba na to uważać.

Co chwila powtarzam chłopakom z przodu, żeby wywalczyli jakieś rzuty wolne czy karne, dzisiaj posłuchali, wolny i karny dał nam zwycięstwo.

I Mateusz i ja strzelamy rzuty wolne, ale dziś widziałem, że czuł się pewnie i to było jego miejsce, z którego potrafi uderzyć. Zdziwiłem się trochę, myślałem, że będzie strzelał tam, gdzie bramkarz, jak widać podjął lepszą decyzję.

Nastawialiśmy się na stałe fragmenty drużyny przeciwnej, bo dysponują dobrymi zawodnikami, którzy grają głową.

Liczba straconych bramek nie jest dobrym wynikiem, nie przynosi chluby, trzeba nad tym pracować, ale najważniejsze, że drużyna strzela więcej bramek ofensywnie, najlepsze drużyny tak mają, tracą bramki, ale potrafią to wykorzystać. Musimy dalej pracować, zgrać się i bardziej uwierzyć w siebie, bo to nieźle wyglądało na obozach czy sparingach, to kwestia poukładania w głowie i wiary.

Ja się czułem gorzej po meczu z Widzewem niż z Pogonią, bo prowadząc 2:0 na wyjeździe z Widzewem, który nic nie ujmując, nie stwarzał sobie sytuacji, to my dopuściliśmy do tego, że strzelił dwie bramki, takich błędów nam nie wypada popełniać. Obrona nie była jednością, błędy indywidualne mogą się zdarzać, ale kolega musi być obok, który to naprawi.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments