fot. Marcin Bukowski / light-studio.pl
fot. Marcin Bukowski / light-studio.pl
fot. Marcin Bukowski / light-studio.pl

Lech Poznań nadal nie składa broni w pościgu za Legią Warszawa. Kolejorz wygrał z Górnikiem Zabrze 2:1 odnosząc piąte z rzędu zwycięstwo. Obydwie bramki dla gospodarzy zdobył Gergo Lovrencsics, dla gości gola strzelił Radosław Sobolewski.

Poznaniacy przed meczem mieli osiem punktów straty do lidera z Warszawy, który w piątek rozbił Wisłę Kraków. By nadal realnie myśleć o dogonieniu legionistów Lech musiał wygrać. Przed spotkaniem trener Mariusz Rumak miał sporo problemów z zestawieniem meczowej kadry, ostatecznie znalazło się w niej tylko siedemnastu zawodników.

Z powodu kontuzji nadal nie mogli grać Barry Douglas i Łukasz Teodorczyk, a zawieszeni za kartki byli Krzysztof Kotorowski i Hubert Wołąkiewicz, stąd w bramce ponownie oglądaliśmy Macieja Gostomskiego, a w obronie Paulusa Arajuuriego. Tym razem na szpicy wystąpił Kasper Hamalainen, a na jego pozycji trener postawił na Daylona Claasena. Dawid Kownacki tym razem oglądał poczynania kolegów z ławki rezerwowych.

Lechici rozpoczęli mecz od mocnego uderzenia. Już w pierwszej minucie Claasen dogrywał w pole karne do Szymona Pawłowskiego, ale ten naciskany przez obrońcę nie trafił w bramkę. Poznaniacy jednak niezrażeni pierwszym niepowodzeniem dalej atakowali z animuszem. W 5. minucie po szybkim wyprowadzeniu z własnej połowy Claasen zgrał piłkę do Pawłowskiego, ten dobrze podał przed pole karne do Lovrencsicsa, który przyjął i momentalnie uderzył w długi róg nie dając żadnych szans Pavelsowi Steinborsowi.

Górnicy jednak nie zamierzali ułatwiać zadania lechitom i stwarzali sobie groźne sytuacje. Tak jak w 9. minucie kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Łukasza Madeja niepilnowany Mateusz Zachara uderzył w krótki róg, na szczęście z interwencją zdążył Gostomski i wybił piłkę. Kilkanaście minut później po stracie Karola Linetty’ego na bramkę strzelał Dzikamai Gwaze, ale zbyt lekko i w środek bramki.

Poznaniacy po słabszym kwadransie znowu zaczęli być groźni, ale nie potrafili wykończyć akcji. Najpierw Lovrencsics dobrze dośrodkował w pole karne, ale Hamalainen posłał piłkę nad poprzeczką. Najlepszą okazję chwilę później zmarnował Linetty, który fatalnie skiksował będąc przed bramką Steinborsa. Próbował jeszcze po indywidualnej akcji Pawłowski, ale uderzył obok słupka.

W 40. minucie ku zaskoczeniu kibiców Górnik wyrównał. Zabrzanie wymieniali piłkę w środku pola, aż ta w końcu trafiła do Sobolewskiego. Doświadczony pomocnik przymierzył i posłał bombę na bramkę Gostomskiego. Futbolówka trafiła idealnie w okienko, gol z cyklu „stadiony świata”.

Do końca pierwszej połowy więcej bramek już nie padło. Lechici mimo niekorzystnego wyniku sprawiali lepsze wrażenie, zwłaszcza w ofensywie. Dobre spotkanie rozgrywali Lovrencsics i Claasen, a zwłaszcza Pawłowski, który siał popłoch w szeregach obronnych Górnika swoimi rajdami i dryblingami.

Druga połowa rozpoczęła się od kolejnych ataków Lecha. W 49. minucie znowu błysnął Lovrencsics, który po podaniu od Claasena jednym zwodem minął niemal całą obronę zabrzan, po czym pięknie uderzył zewnętrzną częścią stopy i nie dał żadnych szans Steinborsowi. Magiczna akcja, cudowny gol.

Później gra się wyrównała, ale goście nie potrafili poważniej zagrozić bramce Gostomskiego, z kolei gospodarzom brakowało precyzji i wykończenia akcji, a strzały z dystansu lądowały wysoko ponad poprzeczką, tak jak w przypadku strzałów Luisa Henriqueza i Szymona Pawłowskiego. Górnik mógł jednak zremisować w 85. minucie, kiedy po stracie Lovrencsicsa w pobliżu własnego pola karnego uderzał Prejuce Nakoulma. Gostomski jednak końcówkami palców zdołał przenieść piłkę ponad bramką. Do końcowego gwizdka lechici kontrolowali mecz i zasłużenie wygrali spotkanie.

Na pochwały zasługuje cała ofensywa Lecha, świetnie zagrali Pawłowski i Lovrencsics, dobrze Claasen i Hamalainen. Nieco słabiej prezentował się Linetty, ale wpływ na to mogła mieć infekcja. Obroną udanie dyrygował Arajuuri, natomiast nieco słabiej wyglądały boki defensywy. Niestety żółte kartki zobaczyli Trałka i Kędziora, dla których oznacza to przymusową pauzę, w przypadku pomocnika dwumeczową. Przed trenerem Rumakiem kolejny ból głowy jak zestawić skład w następnym spotkaniu, a teraz poznaniaków czek niełatwy wyjazd do Gdańska na mecz z Lechią.

Lech Poznań – Górnik Zabrze 2:1 (1:1)

Bramki: 1:0 Lovrencsics (5.), 1:1 Sobolewski (40.), 2:1 Lovrencsics (49.)

Lech: Maciej Gostomski – Mateusz Możdżeń, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora (56. Luis Henriquez) – Łukasz Trałka, Karol Linetty – Gergo Lovrencsics, Daylon Claasen (76. Dawid Kownacki), Szymon Pawłowski (86. Dariusz Formella) – Kasper Hamalainen

Górnik: Pavels Steinbors – Paweł Olkowski, Adam Danch, Oleksandr Szeweluchin, Rafał Kosznik – Radosław Sobolewski (80. Przemysław Oziębała) – Łukasz Madej (83. Rafał Kurzawa), Dzikamai Gwaze, Bartosz Iwan, Prejuce Nakoulma – Mateusz Zachara (67. Robert Jeż)

Żółte kartki: Łukasz Trałka, Tomasz Kędziora, Dariusz Formella – Rafał Kosznik, Prejuce Nakoulma, Łukasz Madej, Bartosz Iwan

Widzów: 21 826

Sędzia: Paweł Gil (Lublin).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments