Lech Poznań w pierwszym meczu drugiej rundy kwalifikacji uległ na wyjeździe norweskiemu FK Haugesund 2:3. Kolejorz przegrywał już trzema bramkami, ale dwa późniejsze gole autorstwa Radosława Majewskiego i Darko Jevticia dają nadzieję na odrobienie strat w rewanżu.
Po pokonaniu w pierwszej rundzie macedońskiego Pelisteru Bitola teraz podopiecznym trenera Nenada Bjelicy przyszło zmierzyć się z norweskim Haugesund. W zespole Lecha sporo było nieobecnych, do Norwegii nie polecieli m.in. Mario Situm, Emir Dilaver, Nicki Bille Nielsen czy Marcin Robak. W pierwszej jedenastce debiutował Christian Gytkjaer, na ławce rezerwowych zasiedli kolejni nowi zawodnicy Nikola Vujadinović i Deniss Rakels.
Od początku spotkanie było prowadzone w szybkim tempie. Już w 5. minucie na bramkę celnie uderzał Haris Hajradinović, ale prosto w ręcę Matusa Putnockiego. W odpowiedzi Lech przeprowadził akcję, której finałem był minimalnie niecelny strzał nad poprzeczką Macieja Gajosa.
Z biegiem czasu gospodarze zaczęli dominować na boisku, a najwięcej problemów poznańskiej defensywie sprawiał Liban Abdi. To właśnie ten piłkarz dał prowadzenie Haugesund w 24. minucie. Ze skrzydła podawał Alexander Stoelaas, a Somalijczyk prostym zwodem oszukał Łukasz Trałkę oraz Lasse Nielsena i mocnym strzałem pod poprzeczkę pokonał Putnockiego.
Po chwili mogło być jeszcze gorzej dla gości, lecz Hajradinović z rzutu wolnego uderzył tylko w poprzeczkę. Lechici ocknęli się dopiero w końcówce pierwszej połowy, a najlepszą okazję do wyrównania zmarnował Gajos. Doprawdy ciężko odgadnąć którą częścią ciała pomocnik chciał skierować piłkę do siatki…
Od początku drugiej połowy poznaniacy ruszyli do ataku i stworzyli sobie kilka dobrych okazji. Ani jednak Gytkjaer ani Radosław Majewski nie potrafili w sytuacjach sam na sam pokonać Pera Braatveita. Darko Jevtić z kolei po rzucie rożnym trafił w poprzeczkę.
W 71. minucie było już 2:0 dla Norwegów. Obrona Lecha wyszła wysoko i została skarcona podaniem za plecy. Abdi z Hajradinoviciem poradzili sobie z osamotnionym Robertem Gumnym i Bośniak skierował piłkę do siatki. Oszołomieni goście chwilę później stracili kolejnego gola. Filip Kiss świetnie zagrał między stoperów do Shuaibu Ibrahima, a ten pokonał wychodzącego z bramki Putnockiego.
W tym momencie wielu kibiców pomyślało zapewne o kompromitacji. Na szczęście lechici już minutę później zdobyli bramkę. Jevtić zagrał na skrzydło do Volodymyra Kostevycha, ten dośrodkował w pole karne, a głową Braatveita pokonał Majewski.
Poznaniacy nie poddawali się i do końca meczu walczyli o jak najlepszy rezultat. Opłaciło się to w doliczonym czasie gry. Rezerwowy Mihai Radut został sfaulowany w polu karnym i szwajcarski sędzia podyktował jedenastkę. Pewnie wykorzystał ją Jevtić i lechici z Norwegii wyjadą tylko z wynikiem 2:3 i mogą myśleć o odrabianiu strat w rewanżu. Do tego potrzeba jednak zdecydowanie lepszej gry i zmian w obronie.
Rewanż na INEA Stadionie w czwartek 20 lipca o godzinie 20.
FK Haugesund – Lech Poznań 3:2 (1:0)
Bramki: 1:0 Abdi (24.), 2:0 Hajradinović (71.), 3:0 Ibrahim (74.), 3:1 Majewski (75. – głową), 3:2 Jevtić (90. – karny)
Haugesund: Per Kristian Braatveit – Kristoffer Haraldseid, Fredrik Knudsen, Vegard Skjerve, Alexander Stoelaas – Filip Kiss, Bruno Leite – Sondre Tronstad, Haris Hajradinović (79. Fredrik Gytkjaer), Liban Abdi (72. Tor Arne Andreassen) – Shuaibu Ibrahim (82. Erik Huseklepp)
Lech: Matus Putnocky – Robert Gumny, Łukasz Trałka, Lasse Nielsen, Volodymyr Kostevych – Abdul Aziz Tetteh, Maciej Gajos (84. Mihai Radut) – Maciej Makuszewski (79. Nicklas Barkroth), Radosław Majewski, Darko Jevtić – Christian Gytkjaer (79. Deniss Rakels)
Piłkarz meczu: Liban Abdi (Haugesund)
Żółte kartki: Haris Hajradinović, Filip Kiss, Alexander Stoelaas – Robert Gumny, Radosław Majewski, Abdul Aziz Tetteh
Sędzia: Alain Bieri (Szwajcaria).