fot. Maciej Bukowski

Decyzją wojewody wielkopolskiego Piotra Florka na najbliższym meczu ligowym Lecha Poznań z Koroną Kielce zamknięta dla publiczności będzie trybuna zwana „Kotłem”. Na razie tylko na jedno spotkanie, ale klub musi spełnić postawione przed nim warunki.

Powodem takiej decyzji wojewody jest oprawa meczowa podczas meczu Lecha z Legią Warszawa, w której użyto także zabronionych rac oraz świec dymnych. „Kocioł” został zamknięty na jedno spotkanie, ale klub musi spełnić pewne warunki, by został ponownie otwarty. Nie może przesadzić kibiców z tej trybuny na inne sektory na stadionie oraz ukarać sprawców odpalenia rac. Jeżeli tego nie zrobi, trybuna zostanie zamknięta także na mecz ze Śląskiem Wrocław.

– To celowe i masowe działanie. Na dodatek tym razem mieliśmy do czynienia z niespotykanym dotąd zadymieniem stadionu. Jeśli ktoś z kibiców miałby kłopoty z oddychaniem, chciałby szybko wyjść z takiego zadymionego miejsca, mógłby doprowadzić do paniki – argumentował swoją decyzję Florek. – Nie było dotąd przypadku, by ktoś został ranny czy ucierpiał w wyniku takich pokazów, ale nie możemy na to czekać. Jesteśmy na granicy bezpieczeństwa. Jeśli choć raz dojdzie do wypadku tego typu, wtedy zarzuty zostaną postawione mnie, iż nie działałem – dodał.

Co ciekawe decyzję wojewody o zamknięciu trybuny ostro skrytykowały władze Ekstraklasy SA. – Decyzja o zamknięciu „Kotła” jest absurdalna. Ponad 40 tysięcy ludzi bezpiecznie wróciło do domów. Skoro mecz nie został przerwany i w jego trakcie nie interweniowały podległe wojewodzie służby pilnujące porządku publicznego, to znaczy, że realnego zagrożenia nie było. Lech Poznań jest w rzeczywistości szantażowany przez organ administracji publicznej – powiedział Seweryn Dmowski, doradca zarządu Ekstraklasy ds. bezpieczeństwa. Sama spółka za użycie rac na meczu z Legią dała Lechowi karę finansową 10 tysięcy złotych.

źródło: poznan.sport.pl

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments