Jan Urban podczas meczu z Zagłębiem Lubin / fot. Patryk Pindral

– Zwłaszcza w pierwszej połowie zagraliśmy ze zbyt dużym respektem dla Zagłębia. Każdą drużynę trzeba szanować, ale nie można z aż takim respektem grać na własnym boisku – mówił po meczu z Zagłębiem Lubin trener Lecha Poznań Jan Urban.

Szkoleniowiec nie ukrywał rozczarowania wynikiem spotkania, tym bardziej, że był to pierwszy pojedynek w sezonie na INEA Stadionie. – Na pewno nie tak sobie wyobrażaliśmy rozpoczęcie nowego sezonu, tym bardziej na własnym boisku. Ten mecz mógł się troszeczkę inaczej ułożyć, lepiej dla nas, gdyby Marcin Robak wykorzystał, moim zdaniem bardzo dobrą, sytuację, jaką miał z głowy. Zagłębie prowadziło po pierwszej połowie bramką, poza tym strzał Rakowskiego i nic więcej nie mieli. W drugiej połowie poszliśmy na odrabianie strat wieloma zawodnikami z przodu, nie pozwoliliśmy się złapać na wiele kontr, bodajże tylko na jedną, którą zażegnał Janek Burić.

W drugiej połowie lechici ruszyli do odrabiania strat, stworzyli sobie nawet kilka dogodnych okazji. Niestety ponownie szwankowała skuteczność. Po golu dla Zagłębia z rzutu wolnego Filipa Starzyńskiego sytuacja zrobiła się jeszcze trudniejsza. – Druga bramka, bardzo piękna, Starzyńskiego, może nie tyle ustawiła mecz, bo mieliśmy później jeszcze parę dobrych sytuacji – Łukasza Trałki, Makuszewski miał dwie, Nicki Bille. Gdybyśmy zdobyli tą bramkę na 1:2 myślę, że wtedy mielibyśmy szansę na odrobienie strat. Widać, że Zagłębie jest na fali, bardzo pewne siebie, wychodzi im praktycznie wszystko.

Trener Urban uważa, że jego drużyna miała za dużo respektu dla przeciwnika. W dodatku nie mogło zagrać kilku ważnych piłkarzy z zeszłego sezonu, co znacząco osłabiło siłę zespołu. – Zwłaszcza w pierwszej połowie zagraliśmy ze zbyt dużym respektem dla Zagłębia. Każdą drużynę trzeba szanować ale nie można z aż takim respektem grać na własnym boisku. Nie jest łatwo zastąpić podstawowych zawodników Kamiński, Kadar, Linetty, Pawłowski to są lub byli nasi najlepsi zawodnicy, nie ze wszystkim możemy już korzystać. Nowi muszą się wprowadzić jak najszybciej, wiem, że to kosztuje trochę czasu, ale nie ma go za wiele.

W drugim meczu z rzędu poznaniacy nie potrafili zdobyć bramki. Znowu zawodziła skuteczność, bo dobre okazje były. – Po dzisiejszym meczu mieliśmy sytuacji tyle, że mogliśmy strzelić gola. Optymizmem powiało po Superpucharze, liga rządzi się swoimi prawami. Zagłębie nie miało wiele okazji, ale strzeliło dwie bramki. Mam nadzieje ze w kolejnych meczach będziemy sytuacje wykorzystywać, ta Marcina Robaka czy Łukasza Trałki to były znakomite okazje.

Prawdziwy festiwal nieporadności dał w niedzielę Nicki Bille Nielsen. Niemal każdy boiskowy wybór Duńczyka był zły. Nie uszło to uwadze szkoleniowca, który powoli też wycofuje się z pomysłu gry dwójką napastników. – Nickiemu dużo brakuje do optymalnej formy, na treningach wyglądał lepiej. Mógł się wpisać na listę strzelców, jest od tego żeby strzelał gole. W piłce tak to funkcjonuje, będzie miał okazje, ale nie będzie spełniał swojej funkcji, to wiadomo gdzie wyląduje. Zagraliśmy dwa spotkania na dwójkę napastników, nie wyszło to za dobrze, nie chodzi o stwarzane sytuacje, ale o bramki. Być może trzeba będzie coś zmienić.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments