fot. Irek Pindral

Lech Poznań przegrał w pierwszym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów z FC Basel 1:3. Spotkanie było emocjonujące, nie brakowało efektownych akcji, strzałów, a nawet czerwonych kartek czy przestrzelonego rzutu karnego. W końcowym rozrachunku to Szwajcarzy okazali się lepszą drużyną i wracają z Bułgarskiej ze zwycięstwem.

Trener Maciej Skorża wystawił najsilniejszy skład, jaki mógł wystawić, łącznie z rekonwalescentem Karolem Linettym. Jak pokazał mecz po kontuzji już chyba nie ma śladu.

Losowanie III rundy nie poszło po myśli lechitów. Trafili na najsilniejszego przeciwnika FC Basel. Mistrz Szwajcarii to etatowy uczestnik europejskich pucharów, w zeszłym sezonie wyszedł z grupy Ligi Mistrzów, w pokonanym polu pozostawiając m.in. Liverpool. By pokonać takiego rywala trzeba wznieść się na wyżyny umiejętności.

I początek środowego meczu pokazał, że poznaniacy to potrafią i poważnie myślą o awansie. Początek należał do nich, dobrze ustawieni taktycznie, wysoko atakowali Szwajcarów, nie pozwalając im na swobodne rozgrywanie. Pierwszą groźniejszą akcję lechici przeprowadzili w 5. minucie. Szymon Pawłowski zagrał do Barry’ego Douglasa, ten przerzucił piłkę na drugie skrzydło do Dariusza Formelli. Skrzydłowy wiele się nie namyślając mocno uderzył z woleja, ale wysoko nad bramką. Sędzia liniowy zasygnalizował też pozycję spaloną.

Basel nieco zaskoczone takim obrotem wydarzeń powoli odzyskiwało rezon. Jednak ich próby strzałów były niecelne, jak ta z dystansu Shkelzena Gashiego. A Lech czekał cierpliwie na błędy.

I w 17. minucie się doczekał, w środku pola piłkę przejął Linetty, uruchomił Kaspra Hämäläinena, który wyprowadził szybką kontrę. Tuż przed polem odegrał do wbiegającego Denisa Thomalli, jednak napastnik w idealnej sytuacji strzelił obok słupka. Trybuny jęknęły.

Podrażnieni Szwajcarzy odpowiedzieli akcją Gashiego i Behranga Safariego, którzy poradzili sobie z kilkoma lechitami na lewym skrzydle, a po dograniu tego drugiego dobrej okazji nie wykorzystał Birkir Bjarnason.

Lechici pierwszy poważny błąd popełnili w 34. minucie. Niestety, od razu zakończyło się to stratą gola. Najpierw Douglas wybijając piłkę zagrał ją prosto pod nogi Luki Zuffiego, ale mocny strzał z woleja Szwajcara odbił na rzut rożny Jasmin Burić. Jednak po kornerze żaden z obrońców Kolejorza nie potrafił przeciąć lotu piłki, która trafiła na głowę niepilnowanego Michaela Langa. Defensor Basel z bliska wpakował futbolówkę do siatki.

Gospodarze nie załamali się stratą gola, ale ruszyli do ataku. I błyskawicznie doprowadzili do wyrównania. Po rzucie rożnym piłka trafiła pod nogi Pawłowskiego. Pomocnik bez namysłu uderzył na bramkę, futbolówka odbiła się od poprzeczki i spadła za linię. Sędzia liniowy jednak nie zasygnalizował gola. Na szczęście przytomnie zareagował Thomalla, który głową dobił strzał Pawłowskiego. Tym razem sędzia Anthony Taylor uznał bramkę.

Lechici chcieli pójść za ciosem i wyjść na prowadzenie. Przed przerwą najlepszą okazję miał Tomasz Kędziora, ale po dośrodkowaniu Douglasa główkował ponad poprzeczką.

Początek drugiej połowy wyglądał dość podobnie. Szwajcarzy przeważali pod względem technicznym, ale nie potrafili stworzyć sobie groźniejszej okazji. Lechici nadal mądrze ustawieni taktycznie jako zespół nie dawali rozwinąć skrzydeł gościom. Aż nadeszła feralna 66. minuta.

Kędziora daleko wyszedł, by interweniować, ale piłka szybko wróciła na lewe skrzydło do Bjarnasona. Islandczyk wpadł w pole karne, a za nim spóźniony obrońca Lecha. Bjarnason inteligentnie wykorzystał impet Kędziory i wymusił jego faul. W konsekwencji sędzia podyktował rzut karny i wyrzucił piłkarza Kolejorza z boiska.

To mogło pogrążyć lechitów, ale uratował ich Burić. Świetnie obronił strzał Gashiego z „jedenastki” i nadal był remis. Osłabieni gospodarze popełniali jednak coraz więcej błędów indywidualnych, zwłaszcza w obronie. Po jednym z nich, kiedy lot dośrodkowanej piłki w pole karne źle obliczył Tamas Kadar, nie wybił jej także Douglas, z prezentu skorzystał rezerwowy Marc Janko. Mocnym strzałem pod poprzeczkę nie dał żadnych szans Buriciowi.

Poznaniacy próbowali jeszcze odrobić straty, najlepszą okazję miał Douglas, ale tego dnia nie był dobrze dysponowany i jego strzał z rzutu wolnego był bardzo niecelny. Basel zadało jeszcze jeden, decydujący, cios w doliczonym czasie gry.

Kolejny rezerwowy Davide Calla świetnie wyszedł, unikając pozycji spalonej, do dogrania na wolne pole i w sytuacji sam na sam pokonał Buricia. To był gwóźdź do trumny Lecha. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem siły na boisku się wyrównały, kiedy po brutalnym faulu na Łukaszu Trałce z boiska wyleciał Taulant Xhaka.

Lechici, mimo dobrej gry przez ponad godzinę, przegrali z Basel 1:3. Porażka bolesna, jak na przebieg meczu, chyba też zbyt wysoka. Praktycznie pozbawia szans na awans do następnej rundy, gdyż teraz Kolejorz musi strzelić trzy bramki na wyjeździe. Rewanż w przyszłą środę, 5 sierpnia, w Bazylei.

Lech Poznań – FC Basel 1:3 (1:1)

Bramki: 0:1 Lang (34. – głową), 1:1 Thomalla (36. – głową), 1:2 Janko (77.), 1:3 Calla (90.)

W 67. minucie Gashi nie wykorzystał rzutu karnego (obronił Burić).

Lech: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Tamas Kadar, Barry Douglas – Łukasz Trałka, Karol Linetty – Dariusz Formella (69. Kebba Ceesay), Kasper Hämäläinen (75. Gergö Lovrencsics), Szymon Pawłowski – Denis Thomalla (55. Marcin Robak)

Basel: Tomas Vaclik – Michael Lang, Marek Suchy, Daniel Hoegh, Behrang Safari – Zdravko Kuzmanović (86. Mohamed Elneny), Taulant Xhaka – Birkir Bjarnason, Luca Zuffi, Shkelzen Gashi (74. Davide Calla) – Breel Embolo (62. Marc Janko)

Czerwona kartka: Tomasz Kędziora (66. – faul taktyczny), Taulant Xhaka (90. – brutalny faul)

Żółte kartki: Denis Thomalla, Karol Linetty, Tamas Kadar

Widzów: 25478

Sędzia: Anthony Taylor (Anglia).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments