Trzy tygodnie temu popełniłem prześmiewczy tekst, o typowym w polskim futbolu zjawisku, zwanym potocznie karuzelą trenerów. Można go przeczytać tutaj: KLIK.
Obserwuj autora na Twitterze – @Jacniewski
Podniosłem w nim tezę, że rola trenera nie polega, jak mogłoby się wszystkim wydawać, na trenowaniu – tylko na braniu na siebie odpowiedzialności za błędy innych. W skrócie: są takim zderzakiem pomiędzy właścicielami (zarządami) klubów, a wściekłymi kibicami. Gdy ci pierwsi nie potrafią stworzyć drużyny na miarę oczekiwań i obietnic danych tym drugim, rzucają im na pożarcie trenera głosząc: „Oto winowajca!!! To jego wina!!!” Używając biznesowego języka (prezesi to przecież biznesmeni) określiłem to zjawisko jako: „Outsourcing winy”.
Śmiech mnie bierze, bo nie zdążył upłynąć nawet miesiąc, a już życie niezawodnie potwierdziło moją tezę.
Oto klub, niezmiennie wysoko (podobno) mierzący, mający wielkie ambicje (tak przynajmniej utrzymuje) – a rozpoczynający kolejny sezon od bolesnego zderzenia z rzeczywistością dna ligowej tabeli – zwolnił właśnie trenera. Trenera którego w identycznych okolicznościach zatrudnił rok temu. Mało!!! To już trzecia zmiana trenera w tym klubie w podobnych okolicznościach – trzeci rok z rzędu. Widać zmiana szkoleniowca po kilku pierwszych kolejkach sezonu, staje się stałym elementem klubowego biznesplanu?
Ciekawi mnie w takim razie, czy klub szuka już kolejnego kandydata, który za rok zastąpi obecnie zatrudnianego? Czy zacznie szukać dopiero na wiosnę? A może ma już całą długą listę nazwisk na kolejne lata?
Z doświadczenia wiem, że jak coś jest stałe – powtarza się niezmiennie kilka razy – nie może być przypadkiem.
Spójrzmy prawdzie w oczy. Jeżeli drużyna gra równo źle – trapią ją od lat te same problemy, grzechy i słabości – niezależnie od osoby trenera – dlaczego nikomu nie przyjdzie do głowy, że może jednak przyczyna leży gdzieś indziej? Nikomu z właścicieli i zarządu klubu oczywiście – bo kibice wiedzą to dokładnie. Nie wierzę – prezesi to przecież inteligentni, wykształceni ludzie i wytrawni biznesmeni, o czym świadczą ich wyniki finansowe. Wydaje mi się, że doskonale o tym wiedzą.
Kilka pytań:
Jak długo można mówić kibicom, że gramy o najwyższe cele, utrzymując jednocześnie wydatki na transfery na poziomie 0 PLN, pozbywając się w tym samym czasie najlepszych piłkarzy?
Jak długo jeszcze można iść w zaparte, że drużyna nie potrzebuje napastników?
Albo, że najlepszy jest napastnik, który w drugim roku pobytu w klubie, ma na koncie mniej strzelonych bramek dla tego klubu niż temu klubowi?
Jak długo jeszcze można myśleć, że kibice to kupują?
Panowie Prezesi, Właściciele!!!
Jako kibic od czterech dekad, mówię krótko: Ja tego nie kupuję!!!
To Wy jesteście za wszystko odpowiedzialni. To wy tworzycie i „budujecie” klub. To Wy zatrudniacie piłkarzy, trenerów i sztab. To Wy stwarzacie im warunki pracy, to Wy wytyczacie im cele (nie mylić z tymi, które mówicie kibicom, że wytyczacie)
To Wy jesteście odpowiedzialni za te wszystkie Islandie, Litwy, Grudziądze, Legnice, Stargardy i dziesiątki innych powodów kpin i drwin, które spadły na klub i kibiców.
Ach, nie… Wróć!!!
Zapomniałem… Przecież wszystkiemu winne są media…