– Cała nasza gra nie była taka, jakiej byśmy oczekiwali. Nie graliśmy płynnie, na jeden, dwa kontakty, nie zmienialiśmy stron, za dużo było holowania piłki – mówił po meczu z Wisłą Kraków pomocnik Lecha Poznań Szymon Pawłowski.
Skrzydłowy nie mógł być zadowolony z końcowego wyniku, zwłaszcza, że Kolejorz stracił zwycięstwo w doliczonym czasie gry. Pawłowski przyczyn upatrywał w baku koncentracji i szczęścia. – Nie było to wielkie widowisko, ale staraliśmy się zdobyć bramkę i szkoda, że nie udało się dowieźć tego zwycięstwa. Myślę, że zabrakło koncentracji do ostatniej minuty i trochę szczęścia. Ostatnio wygraliśmy po bramce w 90. minucie, dzisiaj tracimy punkty w takich okolicznościach. Taka jest piłka.
Lech poza pierwszy kwadransem zagrał bardzo słabo. Najgorzej od czasu, gdy drużynę prowadzi Nenad Bjelica. Oby to była tylko chwilowa obniżka formy. – Na pewno chcieliśmy wygrać, ale jest 1:1, ogólnie ten mecz wyglądał na remis, ale mieliśmy 1:0 i powinniśmy zwyciężyć. W pierwszej połowie brakowało zawiązania akcji, dużo było strat, niedokładności, gra nam się nie kleiła. Szkoda, że takiego meczu nie „przepchnęliśmy”. Cała nasza gra nie była taka, jakiej byśmy oczekiwali. Nie graliśmy płynnie, na jeden, dwa kontakty, nie zmienialiśmy stron, za dużo było holowania piłki.
Lech drugi raz z rzędu tylko remisuje u siebie. Mimo, że nadal jest w górnej części tabeli to dystans do czołówki wciąż rośnie. Czy nie jest to powód do zmartwienia? – Tracimy kolejne punkty u siebie, dystans w tabeli jest już duży do czołówki, ale jest jeszcze wiele meczów, podział punktów.