Warning: is_dir(): open_basedir restriction in effect. File(/tmp) is not within the allowed path(s): (/home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/:/home/klient.dhosting.pl/soku/.tmp/:/demonek/www/public/bledy.demonek.com/:/usr/local/lsws/share/autoindex:/usr/local/php/:/dev/urandom:/opt/alt/php71/usr/share/pear/:/opt/alt/php71/usr/share/php:/opt/alt/php71/) in /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-simple-firewall/src/lib/vendor/fernleafsystems/wordpress-services/src/Core/Fs.php on line 465

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-simple-firewall/src/lib/vendor/fernleafsystems/wordpress-services/src/Core/Fs.php:465) in /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Aleksandar Tonev – Echosportu.pl – Sport w Poznaniu http://echosportu.pl Informacje sportowe z Poznania Sat, 13 Dec 2014 22:16:16 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.7.11 54538075 Aleksandar Tonew w Werderze Brema? http://echosportu.pl/aleksandar-tonew-w-werderze-brema/ http://echosportu.pl/aleksandar-tonew-w-werderze-brema/#respond Sat, 13 Dec 2014 22:16:16 +0000 http://echosportu.pl/?p=8049 Aleksandar Tonew miał być gwiazdą Premier League. Już niedługo może jednak spróbować swoich sił nieco bliżej Poznania, bo w Bundeslidze. Zdaniem bułgarskich mediów, skrzydłowym zainteresowany jest Werder Brema, który będzie chciał sprowadzić go już tej zimy. 24-latek stolicę Wielkopolski opuścił w zeszłym roku, kiedy to Aston Villa zapłaciła za niego Lechowi 3,2 miliona euro. W Anglii […]

Post Aleksandar Tonew w Werderze Brema? pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
foto: Piotr Przyborowski / aosporcie.blogspot.com
foto: Piotr Przyborowski / aosporcie.blogspot.com

Aleksandar Tonew miał być gwiazdą Premier League. Już niedługo może jednak spróbować swoich sił nieco bliżej Poznania, bo w Bundeslidze. Zdaniem bułgarskich mediów, skrzydłowym zainteresowany jest Werder Brema, który będzie chciał sprowadzić go już tej zimy.

24-latek stolicę Wielkopolski opuścił w zeszłym roku, kiedy to Aston Villa zapłaciła za niego Lechowi 3,2 miliona euro. W Anglii jednak nie do końca się odnalazł, a ostatecznie przed tym sezonem został wypożyczony do Celticu. W Szkocji zapowiadało się na to, że Tonew wreszcie odzyska formę, ale przez rasistowskie zachowanie zawieszony został na aż siedem spotkań, przez co nie grał przez ponad miesiąc.

Piłkarza wciąż jednak chce walczący o utrzymanie w Bundeslidze Werder Brema. Niemiecki klub chciał Bułgara jeszcze za jego czasów na Bułgarskiej, ale ten ostatecznie wybrał grę dla The Villans. Teraz jednak bremeńczycy planują drugie podejście i niewykluczone, że tym razem im się to uda.

Post Aleksandar Tonew w Werderze Brema? pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/aleksandar-tonew-w-werderze-brema/feed/ 0 8049
Wygrana w cieniu pożegnań http://echosportu.pl/wygrana-w-cieniu-pozegnan/ http://echosportu.pl/wygrana-w-cieniu-pozegnan/#respond Tue, 04 Jun 2013 13:43:06 +0000 http://echosportu.pl/?p=1701 W ostatniej, 30. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał z Koroną Kielce 2:0. Kolejorz zakończył sezon na drugim miejscu w tabeli zdobywając pierwsze w historii wicemistrzostwo Polski. Ważniejsze jednak od wyniku meczu było pożegnanie Piotra Reissa i Ivana Djurdjevicia, którzy w niedzielę kończyli kariery piłkarskie. Lech wobec plagi kontuzji znowu miał problemy ze skompletowaniem meczowej […]

Post Wygrana w cieniu pożegnań pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
086

W ostatniej, 30. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał z Koroną Kielce 2:0. Kolejorz zakończył sezon na drugim miejscu w tabeli zdobywając pierwsze w historii wicemistrzostwo Polski. Ważniejsze jednak od wyniku meczu było pożegnanie Piotra Reissa i Ivana Djurdjevicia, którzy w niedzielę kończyli kariery piłkarskie.

Lech wobec plagi kontuzji znowu miał problemy ze skompletowaniem meczowej osiemnastki. Dodatkowo Tomasz Kędziora został zwolniony na zgrupowanie reprezentacji Polski U-19. Dlatego na prawej obronie ponownie zagrał Mateusz Możdżeń, a jako stoper Łukasz Trałka. Do podstawowego wrócił Luis Henriquez, od początku meczu zagrali także główni bohaterowie spotkania czyli Reiss, jako kapitan, oraz Djurdjević. Zastąpili Kaspera Hämäläinena i Rafała Murawskiego.

Od początku to poznaniacy nadawali ton wydarzeniom na boisku konstruując groźne akcje. Kielczanie skupili się głównie na przeszkadzaniu rywalom. W 8. minucie Łukasz Teodorczyk zwodem zgubił pilnującego go obrońcę, ale uderzył za słabo. Chwilę później kolejna akcja lechitów, Reiss podawał w pole karne, do piłki jednak nie zdążył Gergő Lovrencsics i Wojciech Małecki ją złapał. Kolejna ofensywa Lecha nastapiła w drugim kwadransie gry. Najpierw Aleksandar Tonev zebrał piłkę przed polem karnym Korony, jednak jego uderzenie bez problemów obronił Małecki. W kolejnej akcji Teodorczyk został zablokowany po dobrej wrzutce Lovrencsicsa.

W 23. minucie kibice mogli się cieszyć z prowadzenia gospodarzy. Reiss dośrodkowywał z rzutu rożnego, z piłką minął się w powietrzu golkiper gości, a stojący przed bramką Djurdjević nie miał problemów z umieszczeniem jej głową w siatce. Szalona radość Serba, który wspiął się na bandę, zdjął meczową koszulkę, pokazał specjalnie przygotowany t-shirt z napisem „SPRAWA HONORU. Walczyłem o dobrą sprawę, w biegu wytrwałem do końca. Dochowałem wiary” i świętował razem z „Kotłem”. Fantastyczna historia, Kolejorz zdobył bramkę po akcji dwóch piłkarzy, którzy kończyli kariery.

Lech po zdobyciu bramki nadal atakował. W 28. minucie Reiss znowu dośrodkowywał z rzutu rożnego, Małecki po raz kolejny niepewnie wyszedł do piłki, która ostatecznie spadła pod nogi Marcina Kamińskiego, jego strzał z bliska w ostatniej chwili zablokował jednak Tomasz Lisowski. Po kolejnej wrzutce z rogu Lovrencsics główkował ponad bramką Korony. Goście jedyną okazję pod bramką Kolejorza mieli w 41. minucie kiedy po dość przypadkowym uderzeniu sprzed linii bocznej pola karnego Lisowskiego piłka odbiła się od poprzeczki.

Lech zagrał dobrą pierwszą połowę, miał zdecydowaną przewagę, chociaż przez długi czas niewiele z niej wynikało. Bramka padła po stałym fragmencie i błędzie bramkarza Korony. Goście praktycznie nie istnieli na boisku, nie stwarzali zagrożenia pod bramką Krzysztofa Kotorowskiego, a obrona i pomoc poznaniaków nie miała problemów z przerywaniem nieskładnych akcji kielczan. W drużynie Lecha aktywny był Szymon Drewniak, ale notował mnóstwo strat. Dobrze asekurował go Djurdjević, a akcje napędzał Reiss. Na skrzydle rajdów próbował Lovrencsics, nieco mniej widoczny był Tonev.

Po przerwie obraz gry się nie zmienił. Lechici dalej przeważali i atakowali. W 51. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Tonev, ale strzał słabej jakości obronił Małecki. Chwilę później bramkarz Korony znowu był bohaterem, kiedy po dośrodkowaniu Bułgara i rykoszecie od nogi Piotra Malarczyka w ostatniej chwili zdjął piłkę z głowy Teodorczyka.

W 57. minucie boisko opuścił Djurdjević. Pozostali piłkarze Lecha utworzyli szpaler przy linii bocznej, by podziękować i pożegnać Serba. Ten po zejściu z boiska udał się do „Kotła” i przez chwilę prowadził doping kibiców. W 62. minucie kolejny szpaler lechitów, tym razem dla Reissa. Po podziękowaniach popularny „Reksio” także poszedł na sektor najwierniejszych kibiców, tam odpalił racę i zaintonował „Bo w Poznaniu, Poznaniu, Poznaniu, gdzie najlepsi kibice w Polsce są…”. Godne pożegnanie dwóch wielkich piłkarzy Kolejorza.

Po tych wzruszających momentach wrócono do gry. W 66. minucie Hämäläinen po ograniu obrońców gości posłał mierzony strzał w narożnik bramki. Niestety, trafił tylko w słupek. Chwilę później próbowała odpowiedzieć Korona, ale po rzucie rożnym Pavol Stano po strzale głową trafił tylko w boczną siatkę. W odpowiedzi świetnym podaniem popisał się Murawski, ale Teodorczyk w sytuacji sam na sam uderzył obok bramki.

W 77. minucie Lech strzelił drugą bramkę. Piłkę przejął w środku pola Lovrencsics i niewiele się namyślając huknął z ponad 30 metrów. Futbolówka trafiła idealnie w okienko bramki Korony. Fantastyczne uderzenie, gol kolejki. Węgier pobiegł w kierunku ławki rezerwowych, by cieszyć się ze sztabem szkoleniowym, a przede wszystkim z Reissem.

Poznaniacy nie spuścili z tonu i chcieli strzelać kolejne gole. W 79. minucie po dobrej dwójkowej akcji Hämäläinena z Tonevem Bułgar uderzał obok słupka. Korona także miała okazję na zdobycie bramki, ale strzał z połowy boiska (!) Golańskiego najpierw odbił się od poprzeczki, później piłka trafiła w plecy Kotorowskiego, ale nie wpadła do siatki. Bramkarz Kolejorza miał dużo szczęścia w tej sytuacji. W 86. minucie dobry strzał z dystansu oddał Vojo Ubiparip, ale Małecki zdołał przenieść piłkę nad poprzeczką. Serb miał jeszcze jedną okazję w samej końcówce, kiedy po podaniu w uliczkę Hämäläinena podcinał futbolówkę nad bramkarzem, ale z interwencją zdążył Malarczyk. Po chwili sędzia zakończył spotkanie.

Druga polowa stała pod znakiem pożegnań Reissa i Djurdjevicia. Lechici dalej prezentowali ofensywny futbol, było dużo akcji i sytuacji podbramkowych, padła jednak tylko jeden gol, za to wielkiej urody. Kolejorz wygrał lekko, łatwo i przyjemnie, ciesząc kibiców grą. Korona nie była godnym rywalem, przyjechała przegrać w jak najmniejszych rozmiarach. W całym meczu miała właściwie dwie okazje, a i tak te strzały były dość przypadkowe i nie wynikały z jakiejś składnej akcji.

Obrona Lecha nie popełniała większych błędów, po raz kolejny nieźle zaprezentował się Trałka jako stoper. Można mieć jedynie pretensje do bocznych defensorów za zbyt rzadkie próby atakowania skrzydłami. Drewniak w drugiej połowie nie był już tak aktywny, wejście Murawskiego i Hämäläinena pozwoliło nieco uspokoić tą formację Lecha. Lovrencsics dalej szarpał na skrzydle, zdobył cudowną bramkę. Tonev próbował strzałów, ale tym razem miał słabo ustawiony celownik. Teodorczyk zagrał nieco lepiej niż ostatnio, tradycyjnie jednak zmarnował dogodną sytuację sam na sam z bramkarzem.

Po meczu miała miejsce ceremonia wręczenia srebrnych medali drużynie oraz sztabowi szkoleniowemu Lecha. Później jeszcze raz podziękowano i pożegnano bohaterów popołudnia Piotra Reissa i Ivana Djurdjevicia, a także wciągnięto pod dach stadionu symboliczne koszulki obu piłkarzy.

Lech Poznań – Korona Kielce 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Djurdjević (23.), 2:0 Lovrencsics (77.)

Lech: Krzysztof Kotorowski – Mateusz Możdżeń, Łukasz Trałka, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Szymon Drewniak, Ivan Djurdjević (57. Rafał Murawski) – Gergő Lovrencsics, Piotr Reiss (63. Kasper Hämäläinen), Aleksandar Tonew (79. Vojo Ubiparip) – Łukasz Teodorczyk

Korona: Wojciech Małecki – Paweł Golański, Pavol Stano, Piotr Malarczyk, Tomasz Lisowski – Vlastimir Jovanović, Bartosz Kwiecień (78. Marcin Cebula) – Mateusz Stąporski (58. Kamil Adamek), Michał Janota, Paweł Sobolewski – Karol Angielski (46. Artur Lenartowski)

Widzów: 21387

Sędzia: Tomasz Radkiewicz (Łódź)

 

Post Wygrana w cieniu pożegnań pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/wygrana-w-cieniu-pozegnan/feed/ 0 1701
Stracona szansa http://echosportu.pl/stracona-szansa/ http://echosportu.pl/stracona-szansa/#respond Fri, 31 May 2013 10:08:12 +0000 http://echosportu.pl/?p=1689 W 29. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań zremisował na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 1:1. Kolejorz po dwóch wcześniejszych porażkach przełamał złą passę i zdobył punkt. Sytuacja na szczycie tabeli była już jasna, ale poznaniacy mogli jeszcze wyrównać rekord wyjazdowych zwycięstw Widzewa Łódź z sezonu 1995/96. Z kolei wrocławianie wciąż walczyli o trzecie miejsce na mecie […]

Post Stracona szansa pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
T-Mobile Ekstraklasa Slask Wroclaw - Lech Poznan n z /slask11/ , /lech16/

W 29. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań zremisował na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 1:1. Kolejorz po dwóch wcześniejszych porażkach przełamał złą passę i zdobył punkt. Sytuacja na szczycie tabeli była już jasna, ale poznaniacy mogli jeszcze wyrównać rekord wyjazdowych zwycięstw Widzewa Łódź z sezonu 1995/96. Z kolei wrocławianie wciąż walczyli o trzecie miejsce na mecie sezonu.

Przed meczem nie brakowało problemów kadrowych w drużynie Lecha. Trener Mariusz Rumak do Wrocławia zabrał jedynie siedemnastu piłkarzy, ale nie wszyscy z nich byli w stanie wyjść na boisko. Karol Linetty po meczu z Podbeskidziem miał szwy na głowie, w tygodniu kontuzji nabawił się Hubert Wołąkiewicz, Luis Henriquez w środę miał gorączkę, a problemy z kręgosłupem wykluczyły Ivana Djurdjevicia. Dlatego obrona Lecha wyglądała bardzo eksperymentalnie. Łukasz Trałka został przesunięty na pozycję stopera, jego miejsce w pomocy zajął Szymon Drewniak. Na prawej obronie zagrał Mateusz Możdżeń, zaś po drugiej stronie boiska wystąpił Tomasz Kędziora.

Od początku meczu wrocławianie starali się narzucić swoje warunki do gry. To jednak lechici mieli dwie dobre okazje w pierwszym kwadransie. Najpierw w 6. minucie Aleksandar Tonev po indywidualnej akcji strzelał sprzed pola karnego, ale piłka poszybowała obok słupka. Siedem minut później Gergo Lovrencsics ograł przed bramką Adama Kokoszkę, ale uderzył jedynie w boczną siatkę. Kilka chwil potem Śląsk groźniej zaatakował, ale w sytuacji sam na sam Krzysztof Kotorowski wygrał pojedynek z Waldemarem Sobotą. W kolejnej akcji błąd w wyprowadzaniu piłki z własnej połowy popełnił Marcin Kamiński, ale strzał Piotra Ćwielonga z dystansu minął bramkę poznaniaków.

Piłkarze Kolejorza przebudzili się w końcówce pierwszej połowy. W 37. minucie po kontrze dobrze sprzed pola karnego uderzał Łukasz Teodorczyk, ale kunsztem wykazał się Rafał Gikiewicz. Dwie minuty później już jednak skapitulował. Kolejny szybki atak z własnej połowy gości, Kasper Hamalainen popędził z piłką pod pole karne Śląska i dograł do Teodorczyka. Podanie jednak przeciął obrońca wrocławian, ale tak niefortunnie, że futbolówka trafiła pod nogi nadbiegającego Rafała Murawskiego, który nie miał większych problemów z umieszczeniem jej w siatce. Lechici mogli pójść za ciosem, ale groźny strzał Lovrencsicsa zdołał obronić bramkarz Śląska. Tuż przed przerwą swoją szansę zmarnował Łukasz Gikiewicz, jego uderzenie głową w środek bramki nie sprawiło trudności Kotorowskiemu.

Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Śląska, jednak gospodarze nie potrafili wykorzystać szans, które sobie stwarzali. Tak, jak można było się spodziewać obrona Lecha w takim zestawieniu była niezgrana, notowała mnóstwo niewymuszonych błędów i strat. Kolejorz wyszedł na ten mecz z defensywnym nastawieniem i liczył na szybkie kontry. Po jednej z nich udało się wyjść na prowadzenie. Aktywni byli Lovrencsics i Tonev, którzy jednak nie mieli wielkiego wsparcia w Teodorczyku i Hamalainenie. W środku harował Murawski próbując naprawiać błędy kolegów.

Druga połowa była zdecydowanie mniej ciekawa. Oba zespoły walczyły głównie w środku pola, a nieporadne próby ataków wrocławian były przerywane przez dobrze ustawiony zespół Lecha. Dopiero w 74. minucie oglądaliśmy groźniejszą akcję, jednak po dobrym podaniu Vojo Ubiparipa Piotr Reiss nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Chwilę później na indywidualną akcję zdecydował się Sebastian Mila, ale jego strzał pewnie obronił Kotorowski. W 83. minucie Śląsk doprowadził do wyrównania. Mila wrzucił piłkę za obronę poznaniaków, a Eric Mouloungui wykorzystał okazję strzelając między nogami bramkarza Lecha.

W końcówce meczu oba zespoły otworzyły się i nie brakowało emocji. W 86. minucie Lech wyprowadził kolejną kontrę, Reiss dobrze podawał do Toneva, ten jednak zamiast dogrywać do lepiej ustawionego Lovrencsicsa zdecydował się na bardzo niecelny strzał. Tuż przed końcowym gwizdkiem świetną sytuację zmarnował jeszcze Drewniak. Będąc sam na sam w polu karnym z bramkarzem najpierw za długo myślał nad uderzeniem, by ostatecznie niecelnie podawać. Po chwili sędzia zagwizdał po raz ostatni i lechici zanotowali pierwszy remis na wyjeździe w tym sezonie.

Druga połowa była podobna w wykonaniu Lecha do pierwszej. Poznaniacy skupili się na defensywie i wyprowadzaniu kontr. Dużo lepiej grała obrona, która popełniała mniej błędów niż wcześniej. Chwilami kibicom mógł się przypomnieć ostatni mecz z Podbeskidziem, ale tym razem to Kolejorz bronił w „10” na własnej połowie. Niestety, jedno nieporozumienie w końcówce skutkowało utratą bramki i zwycięstwa. Poznaniacy mieli jeszcze szanse wygrać spotkanie, ale zabrakło wyrachowania i zimnej krwi w polu karnym przeciwnika.

Zaskakująco dobrze na nowej dla siebie pozycji zagrał Trałka, zwłaszcza w drugiej połowie często zażegnywał niebezpieczeństwo we własnym polu karnym. Kędziora, na lewej obronie, zagrał dużo lepsze spotkanie niż ostatnio z Podbeskidziem. Kolejne słabe spotkanie rozegrał tradycyjnie Teodorczyk, który znowu notował mnóstwo strat i złych zagrań, oraz Hamalainen, którego forma zdecydowanie się obniżyła w ostatnich meczach. Drewniak po raz kolejny pokazał, że jest za słaby, by grać w drużynie Lecha. Tonev znowu zaczął forsować strzały, zresztą niecelne, zamiast podawać do kolegów.

Lech nie wykorzystał szansy i nie wyrówna rekordu wyjazdowych zwycięstw Widzewa sprzed siedemnastu lat. Wciąż ma jednak szansę w tym sezonie przesunąć się o jedną pozycję w tabeli wszech czasów polskiej ekstraklasy. Warunkiem jest zwycięstwo w ostatniej kolejce u siebie z Koroną Kielce.

Śląsk Wrocław – Lech Poznań 1:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Murawski (39.), 1:1 Mouloungui (83.)

Śląsk: Rafał Gikiewicz – Krzysztof Ostrowski, Adam Kokoszka, Rafał Grodzicki, Mariusz Pawelec (46. Tadeusz Socha) – Marcin Kowalczyk, Dalibor Stevanović (84. Mateusz Cetnarski) – Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Piotr Ćwielong – Łukasz Gikiewicz (46. Eric Mouloungi)

Lech: Krzysztof Kotorowski – Mateusz Możdżeń, Łukasz Trałka, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora (87. Luis Henriquez) – Szymon Drewniak, Rafał Murawski – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen (72. Piotr Reiss), Aleksandar Tonew – Łukasz Teodorczyk (64. Vojo Ubiparip)

Żółte kartki: Krzysztof Ostrowski, Marcin Kowalczyk – Łukasz Teodorczyk

Widzów: 24962 (w tym 2200 kibiców Kolejorza)

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Post Stracona szansa pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/stracona-szansa/feed/ 0 1689
Lech nałożył koronę Legii http://echosportu.pl/lech-nalozyl-korone-legii/ http://echosportu.pl/lech-nalozyl-korone-legii/#respond Tue, 28 May 2013 18:05:42 +0000 http://echosportu.pl/?p=1665 W 28. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań niespodziewanie przegrał u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:2. Była to druga z rzędu porażka lechitów, która ostatecznie pogrzebała ich szansę na mistrzostwo Polski. Przed meczem faworytem spotkania był Lech, który wobec piątkowego remisu Widzewa Łódź z Legią Warszawa miał szansę zmniejszyć stratę do lidera ze stolicy i nadal […]

Post Lech nałożył koronę Legii pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
816030-podbeskidzie-pokona-

W 28. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań niespodziewanie przegrał u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:2. Była to druga z rzędu porażka lechitów, która ostatecznie pogrzebała ich szansę na mistrzostwo Polski.

Przed meczem faworytem spotkania był Lech, który wobec piątkowego remisu Widzewa Łódź z Legią Warszawa miał szansę zmniejszyć stratę do lidera ze stolicy i nadal pozostawać w grze o mistrzowski tytuł. W porównaniu z poprzednim meczem nie mogli wystąpić zawieszeni Kebba Ceesay i Mateusz Możdżeń, których w podstawowym składzie zastąpili Tomasz Kędziora i Aleksandar Tonev. Ponadto kontuzjowany był Bartosz Ślusarski.

Początek meczu był dość zaskakujący, gdyż do ataku rzucili się piłkarze Podbeskidzia. Już w 3. minucie wyśmienitą szansę po błędzie Kędziory miał Marcin Wodecki, ale strzelił obok słupka. Kilkadziesiąt sekund później znów gorąco było w polu karnym lechitów. Piłka odbijała się od kilku zawodników, ale ostatecznie nie wpadła do bramki. Kolejorz odpowiedział w 10. minucie kiedy na indywidualną akcję zdecydował się Tonev, ale jego strzał z dystansu poszybował minimalnie nad poprzeczką. Ten sam piłkarz osiem minut później wyprowadził szybką kontrę poznaniaków, dobrze podał do Łukasza Teodorczyka, ale ten uderzył nad bramką.

W 20. minucie goście wyszli na prowadzenie. Najpierw w niegroźnej sytuacji sfaulował rywala Luis Henriquez. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kotorowski niepewnie i zbyt krótko wybijał piłkę, która trafiła pod nogi Bartłomieja Koniecznego. Ten uderzył sytuacyjnie przewrotką, a futbolówka trafiła przed bramkę do Fabiana Paweli, który przepchał w powietrznym pojedynku Huberta Wołąkiewicza i skierował ją głową do siatki. Chwilę później Richard Zajac wybronił groźny strzał Toneva z narożnika pola karnego bielszczan. Goście odpowiedzieli dobrą akcją Wodeckiego z Damianem Chmielem, którzy ograli we dwójkę obronę Lecha, ale strzał tego drugiego świetnie obronił Krzysztof Kotorowski. W 37. minucie piłka po rykoszecie dość przypadkowo trafiła w pole karne pod nogi Teodorczyka. Piłkarz Kolejorza był sam na sam z bramkarzem, jednak źle przyjął piłkę i Zajac zdążył interweniować. Fatalne zachowanie napastnika i zmarnowana 100% okazja do zdobycia bramki. Już 2 minuty później po świetnym podaniu Kaspera Hamalainena groźnie uderzał Gergo Lovrencsics, ale piłka po nodze Koniecznego trafiła jedynie w poprzeczkę bramki Podbeskidzia.

w 45. minucie Goście prowadzili już różnicą dwóch bramek, po udanej kontrze Robert Demjan ograł Wołąkiewicza i Kędziorę, a ten drugi już w polu karnym nieprzepisowo powstrzymywał napastnika gości. Rzut karny pewnie wykorzystał Pawela, strzelając swoją drugą bramkę w meczu.

Podbeskidzie zasłużenie prowadziło do przerwy, Lech grał fatalnie, zwłaszcza w obronie popełniał mnóstwo błędów. Szczególnie Kędziora z Wołąkiewiczem zachowywali się momentami jak juniorzy, z kolei pierwsza stracona bramka to w głównej mierze wina Henriqueza do spółki z Kotorowskim. Środek pola praktycznie nie istniał, Lech nie potrafił narzucić swojego stylu gry. Teodorczyk w kolejnym meczu udowadnia, że póki co jest transferowym niewypałem i marnuje nawet 100% sytuacje. Jedynymi jaśniejszymi punktami w zespole Lecha byli Tonev, Lovrencsics i Hamalainen.

W drugiej połowie kibice spodziewali się, że Lech rzuci się do odrabiania strat. Ale piłkarze Podbeskidzia kontrolowali wynik i skutecznie rozbijali ataki poznaniaków. Groźnie było w 50. minucie kiedy po dobrej wrzutce Marcina Kamińskiego z pierwszej piłki w polu karnym strzelał Hamalainen, ale dobrze obronił Zajac. Na kolejną dobrą okazję dla Lecha kibice musieli czekać aż do 69. minuty kiedy po silnym strzale z dystansu Rafała Murawskiego po raz kolejny udanie interweniował bramkarz gości.

W 80. minucie piłka została wrzucona przed pole karne, do piłki wystartowali Karol Linetty i Zajac, pierwszy do niej dopadł pomocnik Lecha, po czym obaj zderzyli się głowami. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, potrzebna była interwencja służb medycznych. O ile bramkarz Podbeskidzia po chwili mógł kontynuować grę, to młody piłkarz Kolejorza musiał opuścić murawę i zostać przewieziony karetką do szpitala. Sędzia w tej sytuacji, mimo protestów gospodarzy, nie dopatrzył się faulu Zajaca. Do końca spotkania na boisku działo się już niewiele i goście odnieśli zasłużone i cenne, w kontekście utrzymania, zwycięstwo.

Druga polowa przebiegała pod dyktando poznaniaków, Lech miał ogromną przewagę w posiadaniu piłki, Podbeskidzie broniło się fragmentami w „10” na własnej połowie. Niestety kompletnie nic z tego nie wynikało. Mnóstwo dośrodkowań do nikogo, niedokładności, brak pomysłu na sforsowanie szyków obronnych gości. Chwilami wyglądało to tak, jakby po porażce z Legią piłkarzom Lecha zabrakło już chęci i motywacji do dalszej walki.

Fatalnie zaprezentowała się obrona Lecha (poza Kamińskim). Kędziora z Wołąkiewiczem popełniali mnóstwo indywidualnych błędów, a ich współpraca również pozostawiała wiele do życzenia. Henriquez z kolei zupełnie nie radził sobie z Chmielem. Lech w tym spotkaniu znowu zagrał bez napastnika, Teodorczyk znowu zaprezentował się tragicznie. Kotorowski po raz kolejny pokazał, że wyjścia do piłki i piąstkowanie to jego najsłabsza strona. W zespole Lecha trochę lepiej niż przeciętnie zagrał Lovrencsics, chociaż można mieć pretensje o jakość jego dośrodkowań, które zazwyczaj były grane na dłuższy słupek, gdzie nie było żadnego z partnerów. Aktywny w pierwszej połowie Tonev, w drugiej części meczu był już kompletnie niewidoczny. Podobnie było w przypadku Hamalainena. Kamiński znowu musiał ratować zespół w obronie po błędach kolegów.

Dla Lecha była to druga porażka z rzędu, co nie zdarzyło się od kiedy trenerem zespołu jest Mariusz Rumak. Piłkarze Kolejorza zaprezentowali się słabo, mimo, że potrafili stworzyć sobie dogodne sytuacje, to zawodziła skuteczność. W drugiej połowie zamykali gości na ich połowie, ale brakowało spokoju i dokładności w rozgrywaniu akcji. Lechici w niczym nie przypominali zespołu, kiedy kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. Zdaje się, że porażka w meczu z Legią nie tylko zabrała szansę na mistrzostwo Polski, ale pozbawiła motywacji do dalszej walki o ligowe punkty. Poznaniacy przegrywając z Podbeskidziem sami nałożyli koronę warszawiakom.

Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2 (0:2)

Bramki: 0:1 Pawela (20.), 0:2 Pawela (45.-karny)

Lech: Krzysztof Kotorowski – Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Łukasz Trałka, Rafał Murawski – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen, Aleksandar Tonew (70. Vojo Ubiparip) – Łukasz Teodorczyk (59. Karol Linetty, 86. Szymon Drewniak)

Podbeskidzie: Richard Zajac – Tomasz Górkiewicz, Dariusz Pietrasiak, Bartłomiej Konieczny, Błażej Telichowski – Anton Sloboda, Adam Deja (90. Michal Piter-Bucko) – Damian Chmiel, Fabian Pawela (77. Marek Sokołowski), Marcin Wodecki – Robert Demjan

Żółte kartki: Hubert Wołąkiewicz, Tomasz Kędziora, Luis Henriquez, Łukasz Trałka – Bartłomiej Konieczny, Błażej Telichowski, Damian Chmiel

Widzów: 19361

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Post Lech nałożył koronę Legii pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/lech-nalozyl-korone-legii/feed/ 0 1665
Wymęczony lider http://echosportu.pl/wymeczony-lider/ http://echosportu.pl/wymeczony-lider/#respond Sat, 04 May 2013 21:40:41 +0000 http://echosportu.pl/?p=1569 W meczu 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał u siebie z Wisłą Kraków 1:0. Jedyną bramkę zdobył w 45. minucie Łukasz Teodorczyk, dla którego było to premierowe trafienie w barwach Kolejorza. Dzięki temu zwycięstwu poznaniacy, przynajmniej do niedzielnego spotkania Legii Warszawa z Lechią Gdańsk, zajęli pozycję lidera. Przed meczem nie brakowało problemów kadrowych w […]

Post Wymęczony lider pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
lechpoznanW meczu 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał u siebie z Wisłą Kraków 1:0. Jedyną bramkę zdobył w 45. minucie Łukasz Teodorczyk, dla którego było to premierowe trafienie w barwach Kolejorza. Dzięki temu zwycięstwu poznaniacy, przynajmniej do niedzielnego spotkania Legii Warszawa z Lechią Gdańsk, zajęli pozycję lidera.

Przed meczem nie brakowało problemów kadrowych w drużynie Lecha. Jasmin Burić z powodu kontuzji już w tym sezonie nie zagra, również Bartosz Ślusarski po spotkaniu z Jagiellonią Białystok nie był w stanie dziś wybiec na boisko. Zastąpili ich między słupkami Krzysztof Kotorowski i w ataku Łukasz Teodorczyk. Natomiast po pauzie za żółte kartki do składu wrócił Łukasz Trałka, w miejsce Szymona Drewniaka. Drużyna Wisły również była mocno osłabiona, zabrakło m.in. Sergieja Pareiki, Radosława Sobolewskiego, Kamila Kosowskiego.

Lech był faworytem spotkania, dodatkowo w przypadku zwycięstwa przeskoczyłby w tabeli Legię i co najmniej do niedzieli byłby liderem. Początek meczu był dość senny, żaden z zespołów nie potrafił przejąć inicjatywy. Pierwszy strzał, zresztą bardzo niecelny w wykonaniu Cezarego Wilka obejrzeliśmy w 9. minucie. Lech odpowiedział po chwili kiedy po akcji skrzydłem Aleksandar Tonev zdecydował się uderzyć na bramkę, piłka jednak wylądowała na trybunach. W 25. minucie Rafał Murawski dośrodkowywał z rzutu wolnego, z piłką minął się Michał Miśkiewicz, jednak będący sam przed pustą bramką źle uderzył futbolówkę Marcin Kamiński. Potem na boisku mieliśmy dużo walki, Wisła nie miała pomysłu jak sforsować szyki obronne Lecha, temu z kolei w akcjach brakowało przede wszystkim dokładności. Dopiero w 40. minucie goście stworzyli sobie dobrą sytuację podbramkową, jednak pozostawiony bez opieki w polu karnym Łukasz Burliga za długo zwlekał ze strzałem i piłkę zdążył wybić wracający Gergo Lovrencsics. W odpowiedzi swoją szansę zmarnował Tonev, który będąc przez bramką Wisły uderzył w… aut. I kiedy wydawało się, że nie zobaczymy bramek w pierwszej połowie, świetnie w pole karne krakowian dośrodkował Lovrencsics. Tam już czekał Teodorczyk, który uderzył głową nie do obrony. Był to pierwszy gol tego napastnika w barwach Lecha.

Jednak ta bramka nie może zatrzeć niekorzystnego wrażenia po pierwszej połowie. Lechici zagrali słabo, mało było składnych akcji, dużo niedokładności. Niewidoczni Tonev, Kasper Hamalainen i Teodorczyk (mimo gola), szarpał na skrzydle Lovrencsics, najbardziej aktywny Murawski, ale nie za bardzo miał z kim rozegrać piłkę. W obronie z Emmanulem Sarkim nie radził sobie Luis Henriquez.

Po przerwie gra się ożywiła i przez kwadrans byliśmy świadkami emocjonujących akcji. Najpierw Tonev uderzył sprzed pola karnego tuż obok słupka. W 56. minucie Teodorczyk za długo zwlekał ze strzałem i piłkę wybił mu obrońca, ta trafiła jednak pod nogi Lovrencsicsa, ale jego podanie przed bramkę Miśkiewicza było za mocne. Za chwilę po drugiej stronie boiska świetną okazję zmarnował Daniel Sikorski. W 61. minucie dobra akcję przeprowadzili Kebba Ceesay z Lovrencsicsem, który dośrodkował w pole karne, tam jednak źle uderzył Teodorczyk. W odpowiedzi po rzucie rożnym niecelnie głową strzelił Arkadiusz Głowacki. Kolejne minuty nie były już tak emocjonujące, Lech oddał inicjatywę Wiśle, ta nie potrafiła tego wykorzystać. Dopiero w 84. minucie po rzucie rożnym znowu główkował Głowacki, piłka jednak minimalnie przeleciała obok spojenia słupka z poprzeczką. Wisła miała jeszcze jedną szansę w ostatniej minucie, ale Sarki fatalnie przestrzelił. Wynik nie uległ już zmianie i Lech wygrał mecz i zanotował szóste zwycięstwo z rzędu.

Oglądając to spotkanie można mieć było uczucie deja vu z Białegostoku. Lech zdobył bramkę i z biegiem czasu coraz bardziej oddawał inicjatywę przeciwnikowi, w drugiej połowie praktycznie skupiając się na dowiezieniu korzystnego wyniku do końca. Znowu można powiedzieć, że cieszy tylko wynik, na pewno nie gra. Mimo to udało się zachować czyste konto, jednak wynikało to raczej ze słabości i nieporadności rywala. Po takim meczu ciężko kogoś wyróżnić, warto jednak odnotować kolejny dobry występ aktywnego Murawskiego, Lovrencsics tym razem gola nie strzelił, ale to po jego dośrodkowaniu Teodorczykowi pozostało jedynie dołożyć głowę i w końcu się przełamać.

W kontekście walki o mistrzostwo Polski niepokój wzbudza kontuzja Henriqueza, który musiał opuścić boisko w końcówce spotkania. Również Teodorczyk zauważalnie utykał przy zmianie. Oby nie były to poważne urazy.

Lech Poznań – Wisła Kraków 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 Teodorczyk (45.)

Lech: Krzysztof Kotorowski – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez (80. Tomasz Kędziora) – Łukasz Trałka, Rafał Murawski – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen, Aleksandar Tonew (78. Mateusz Możdżeń) – Łukasz Teodorczyk (85. Vojo Ubiparip)

Wisła: Michał Miśkiewicz – Paweł Stolarski, Arkadiusz Głowacki, Gordan Bunoza, Łukasz Burliga – Alan Uryga (76. Michał Chrapek), Cezary Wilk – Emmanuel Sarki, Łukasz Garguła (69. Rafał Boguski), Patryk Małecki – Daniel Sikorski

Żółte kartki: Tomasz Kędziora – Cezary Wilk, Alan Uryga, Łukasz Burliga

Widzów: 30927

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Post Wymęczony lider pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/wymeczony-lider/feed/ 0 1569
Lech wygrywa w Białymstoku i odrabia straty w tabeli http://echosportu.pl/lech-wygrywa-w-bialymstoku-i-odrabia-straty-w-tabeli/ http://echosportu.pl/lech-wygrywa-w-bialymstoku-i-odrabia-straty-w-tabeli/#respond Mon, 29 Apr 2013 21:10:16 +0000 http://echosportu.pl/?p=1549 W meczu 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 1:0. Gola na wagę zwycięstwa zdobył w 44. minucie Gergo Lovrencsics. Była to już dziesiąta z rzędu, a dwunasta w sezonie, wygrana Kolejorza na obcym stadionie. W tabeli poznaniacy zbliżyli się do liderującej Legii Warszawa na odległość dwóch punktów, natomiast nad […]

Post Lech wygrywa w Białymstoku i odrabia straty w tabeli pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Pilka Nozna  T-Mobile Ekstraklasa Piast Gliwice - Lech Poznan n z Rafal Murawski (Lech) Bartosz Slusarski (Lech)  Gergo Lovrencsics (Lech) Kebba Ceesay (Lech)W meczu 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał na wyjeździe z Jagiellonią Białystok 1:0. Gola na wagę zwycięstwa zdobył w 44. minucie Gergo Lovrencsics. Była to już dziesiąta z rzędu, a dwunasta w sezonie, wygrana Kolejorza na obcym stadionie. W tabeli poznaniacy zbliżyli się do liderującej Legii Warszawa na odległość dwóch punktów, natomiast nad trzecim Górnikiem Zabrze mają już przewagę czternastu oczek.

Przed meczem nie brakowało kłopotów kadrowych w drużynie Lecha. Z powodu żółtych kartek nie mógł zagrać Łukasz Trałka, niepewny był występ Kaspera Hamalainena (problemy ze stopą) oraz Luisa Henriqueza (późny powrót do klubu po ubiegłotygodniowej rodzinnej tragedii). Ostatecznie obaj wystąpili w tym spotkaniu, Szymon Drewniak był partnerem Rafała Murawskiego w środku pola, zaś wracający po przymusowej pauzie Aleksandar Tonev zastąpił Vojo Ubiparipa.

Początek spotkania to wzajemne badanie się obu zespołów. Pierwszy groźniej zaatakował Lech, jednak strzał w 7. minucie Lovrencsicsa był niecelny, a kilkanaście sekund później szybką kontrę w wykonaniu Kebby Ceesaya i Toneva zmarnował ten drugi źle dogrywając piłkę w pole karne. Jagiellonia odpowiedziała dopiero w 17. minucie kiedy Tomasz Kupisz podawał w polu karnym do Tomasza Frankowskiego, ale ze skuteczną interwencją zdążył Jasmin Burić. Chwilę później znów groźnie było pod bramką poznaniaków, ale Henriquez zdołał wybić piłkę spod nóg Daniego Quintany.

Potem mieliśmy wymianę ciosów, najpierw Hamalainen strzelił prosto w Jakuba Słowika, w odpowiedzi Maciej Gajos posłał futbolówkę głową ponad bramką lechitów po rzucie rożnym. Kilkadziesiąt sekund później akcję Toneva z Lovrencsicsem zakończył niecelnym uderzeniem z powietrza Węgier. W 32. minucie Hamalainen dośrodkowywał w pole karne Jagiellonii, piłkę z trudem wybijał Słowik pod nogi Bartosza Ślusarskiego, który odegrał do bułgarskiego skrzydłowego Lecha, ale ten fatalnie uderzył posyłając futbolówkę w trybuny. Cztery minuty później z dystansu uderzał Rafał Grzyb, jednak na raty obronił Burić. Niestety przy tej interwencji doznał kontuzji palca, widok był dość makabryczny. Bośniaka musiał zastąpić w bramce Krzysztof Kotorowski.

W 44. minucie Lech objął prowadzenie, w niegroźnej sytuacji poślizgnął się Alexis Norambuena, piłkę przejął Lovrencsics i popędził w pole karne Jagiellonii. Tam, nie mając komu podać zdecydował się na drybling i strzał. Piłka odbiła się od dalszego słupka i zatrzepotała w siatce. Piękna indywidualna akcja Węgra, który zdobywał gole w każdym z czterech ostatnich meczów Lecha. Próbował jeszcze odpowiedzieć strzałem z dystansu Gajos, jednak Kotorowski wybił piłkę na rzut rożny.

Pierwsza połowa była wyrównana, oba zespoły przeprowadziły kilka ciekawych akcji i stworzyły sobie bramkowe okazje, jednak tylko lechitom udało się jedną z nich zamienić na gola. Jagiellonia najwięcej problemów defensywie Kolejorza sprawiała po rzutach rożnych i strzałach z dystansu. W poznańskiej drużynie najbardziej aktywny był Tonev, wspomagany przez Murawskiego i Hamalainena, mniej widoczny niż ostatnio był Lovrencsics, ale to właśnie on błysnął talentem i zdobył gola. Solidnie spisywała się obrona, a w ofensywnych akcjach często widoczny był Ceesay.

Druga połowa rozpoczęła się spokojnie, gospodarze przez dłuższy okres nie byli w stanie przedrzeć się przez szyki obronne gości, lechici z kolei nie forsowali tempa. W 50. minucie Lovrencsics uderzał sprzed pola karnego, ale obok bramki, zaś siedem minut później Ślusarski po wrzutce z rzutu wolnego niecelnie strzelił głową. Z czasem Lech oddał inicjatywę Jagiellonii ograniczając się jedynie do utrzymania korzystnego wyniku i coraz bardziej rozpaczliwej obrony. Groźnie strzelali dwukrotnie Plizga i Gajos, jednak były to albo strzały niecelne albo na posterunku był Kotorowski. Świetną partię rozgrywał po stronie gospodarzy Quintana, który co chwilę nękał defensorów Kolejorza wrzutkami w pole karne. Szczęscię jednak do końca nie opuściło poznaniaków, którym udało się dotrwać z czystym kontem do ostatniego gwizdka i odnieść bardzo ważne zwycięstwo.

Lechici rozegrał bardzo słabą drugą połowę, z biegiem czasu nie potrafili utrzymać się przy piłce dłużej niż parę sekund, wymienić kilku celnych podań. Zostali całkowicie zdominowani przez gospodarzy, którzy jednak nie potrafili skierować piłki do bramki gości. Mecz można podzielić na dwie części. Ostatnie trzydzieści minut było fatalne w wykonaniu całego zespołu, natomiast za pierwszą połowę i początek drugiej można wyróżnić Toneva (chociaż znowu zaczął niepotrzebnie strzelać z dystansu zamiast podawać lepiej ustawionym partnerom), Murawskiego, Hamalainena i Lovrencsicsa (oprócz bramkowej akcji wiele powrotów do obrony). Defensywa spisywała się poprawnie, a Kotorowski dobrze zastąpił kontuzjowanego Buricia.

W obliczu kolejnych meczów martwi kontuzja bośniackiego bramkarza (na szczęście nie złamał palca, jedynie go wybił) i groźnie wyglądający upadek na murawę Ślusarskiego po jednym ze starć w powietrzu.

Jak głosi stare piłkarskie porzekadło: „takimi meczami zdobywa się mistrzostwo”, a Lech wykonał dziś pierwszy krok. Zostało jeszcze sześć, a kolejny mecz w sobotę przy Bułgarskiej z Wisłą Kraków.

Aktualizacja: Po wtorkowych badaniach okazało się, że Jasmin Burić jednak złamał palec i przejdzie zabieg operacyjny. Przewidywany okres rehabilitacji to cztery do sześciu tygodni. Koniec sezonu dla Bośniaka.

Jagiellonia Białystok – Lech Poznań 0:1 (0:1)

Bramka: 0:1 Lovrencsics (44.)

Jagiellonia: Jakub Słowik – Ugochukwu Ukah, Michał Pazdan, Adam Dźwigała, Alexis Norambuena (87. Euzebiusz Smolarek) – Maciej Gajos, Rafał Grzyb – Dani Quintana, Dawid Plizga, Tomasz Kupisz (80. Tomasz Kowalski) – Tomasz Frankowski (63. Kim Min-Kyun)

Lech: Jasmin Burić (40. Krzysztof Kotorowski) – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Rafał Murawski, Szymon Drewniak – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen, Aleksandar Tonew (77. Łukasz Teodorczyk) – Bartosz Ślusarski (83. Mateusz Możdżeń)
Żółte kartki: Alexis Norambuena, Ogochukwu Ukah, Dani Quintana – Szymon Drewniak, Luis Henriquez, Krzysztof Kotorowski

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)

Widzów: 3571

Post Lech wygrywa w Białymstoku i odrabia straty w tabeli pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/lech-wygrywa-w-bialymstoku-i-odrabia-straty-w-tabeli/feed/ 0 1549
Lech pewnie wygrywa w Gliwicach http://echosportu.pl/lech-pewnie-wygrywa-w-gliwicach/ http://echosportu.pl/lech-pewnie-wygrywa-w-gliwicach/#respond Mon, 15 Apr 2013 20:32:09 +0000 http://echosportu.pl/?p=1425 W meczu 22. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał na wyjeździe z Piastem Gliwice 3:0. Było to już dziewiąte z rzędu (!) zwycięstwo Kolejorza na obcym terenie, a jedenaste w sezonie. Poznaniacy zmniejszyli przewagę liderującej Legii Warszawa do czterech punktów, jednocześnie powiększając dystans nad trzecim Śląskiem Wrocław do dziewięciu oczek. Spotkanie Lecha z Piastem było […]

Post Lech pewnie wygrywa w Gliwicach pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
W meczu 22. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał na wyjeździe z Piastem Gliwice 3:0. Było to już dziewiąte z rzędu (!) zwycięstwo Kolejorza na obcym terenie, a jedenaste w sezonie. Poznaniacy zmniejszyli przewagę liderującej Legii Warszawa do czterech punktów, jednocześnie powiększając dystans nad trzecim Śląskiem Wrocław do dziewięciu oczek.

Spotkanie Lecha z Piastem było dość nieoczekiwanie meczem drużyn z górnej połowy tabeli, poznaniacy od dłuższego czasu są wiceliderami, gliwiczanie zajmowali piąte miejsce w tabeli. W przypadku wygranej gospodarze mogli wskoczyć na pudło, goście musieli wygrać, by dalej realnie myśleć o mistrzostwie Polski.

W porównaniu z ostatnim meczem w zespole Lecha nastąpiły dwie zmiany. Za kontuzjowanego Karola Linetty’ego zagrał, będący już w pełni sił, Kasper Hamalainen, natomiast Bartosz Ślusarski zastąpił na szpicy Łukasza Teodorczyka.

Początek spotkania należał do poznaniaków, jednak w ich akcjach brakowało dobrego ostatniego podania, lub jak w przypadku Aleksandara Toneva, strzały lądowały daleko od bramki. Piast natomiast nie mógł się przedrzeć przez szeregi obronne Lecha, piłkarze Kolejorza umiejętnie stosowali pressing i odbierali piłkę przeciwnikowi. Pierwszą dogodną sytuację dla gości w 17. minucie zmarnował Tonev. Po świetnej akcji Kaspara Hamalainena Bułgar znalazł się sam na sam z Dariuszem Trelą, uderzył bardzo mocno, ale jedynie w poprzeczkę. Kolejna groźna sytuacja pod polem karnym gospodarzy zakończyła się już golem. Lechici rozgrywali piłkę, która ostatecznie trafiła do Gergo Lovrencsicsa. Węgier po krótkim zwodzie zdecydował się na uderzenie, które znalazło drogę do siatki, obok bezradnego bramkarza Piasta. Fantastyczny gol. Do końca pierwszej połowy zabrakło już podbramkowych sytuacji.

Pierwsze 45 minut należało do lechitów, którzy kontrolowali mecz, Piast nie stworzył żadnego zagrożenia pod bramką Jasmina Buricia. Aktywny był Tonev, przebłyski dobrej gry mieli Hamalainen i Lovrencsics, dobrze do akcji ofensywnych podłączał się Kebba Ceesay. Kolejorz wyciągnął wnioski z ostatniego meczu i tym razem grał bardzo pewnie w defensywie, wyróźniał się zwłaszcza krytykowany po ostatnim spotkaniu Hubert Wołąkiewicz.

Druga połowa rozpoczęła się od ataku Piasta. Jednak po rzucie rożnym do odbitej po strzale Tomasza Podgórskiego piłki dopadł Tonev. Niewiele się namyślając popędził na bramkę Treli, by sprzed pola karnego uderzyć na bramkę. Piłka nabrała dziwnej rotacji, ale błąd popełnił również golkiper gospodarzy, który wyszedł za daleko. Szybkość i spryt Toneva pozwoliły w tej kontrze powiększyć przewagę gości. Jeśli to był cios dla gospodarzy, to chwilę później już byli znokautowani. Hamalainen na skrzydle ograł obrońcę Piasta, po czym doskonale w tempo podał do Rafała Murawskiego. Ten strzelił idealnie po długim rogu i lechici prowadzili już różnicą trzech bramek. Jednak nadal grali ofensywnie i stwarzali sobie kolejne sytuacje podbramkowe.

W 54. minucie Ślusarski minimalnie chybił strzelając sprzed pola karnego, za chwilę Hamalainen niewiele się pomylił uderzając piłkę nad poprzeczką. W 62. minucie świetną akcję tej dwójki zatrzymał Trela. 10 minut później dobrej wrzutki Ceesaya nie wykorzystał Hamalainen, który głową posłał futbolówkę nad bramką. Gliwiczanie dopiero w 79. minucie stworzyli groźną sytuację w polu karnym gości, ale najpierw dobrze interweniowała obrona Lecha, a po rzucie rożnym strzał Artisa Lazdinsa otarł się o słupek bramki Buricia. W 88. minucie próbował jeszcze z rzutu wolnego Podgórski, ale pewnie interweniował golkiper Kolejorza. Chwilę później sędzia zakończył mecz, w którym Lech pewnie pokonał Piasta.

W drugiej połowie poznaniacy zagrali jeszcze lepiej niż przed przerwą. Praktycznie od razu wyprowadzili dwa zabójcze ciosy i zakończyli mecz. Cieszyć może to, że po zdobyciu trzeciej bramki lechici dążyli do strzelania kolejnych goli. Tym razem nie popełnili błędów drugiej połowy ze spotkania z Lechią Gdańsk, w pełni kontrolując mecz do samego końca, wzajemnie się asekurowali i przerywali akcje rywala w odpowiednim momencie. Skuteczność również była po stronie Lecha, na 4 celne strzały aż 3 znalazły się w bramce gospodarzy. Jedyną rysą na tym niemal perfekcyjnym meczu jest niepotrzebna żółta kartka Toneva, która eliminuje go z następnego spotkania, w niedzielę z Zagłębiem Lubin.

W tym meczu wyróżnili się Tonev, znowu nakręcający ofensywę Lecha, Hamalainen, zwłaszcza w drugiej połowie się rozegrał i w sumie zaliczył dwie asysty. Dobrze zagrali też dwaj stoperzy Marcin Kamiński i Wołąkiewicz, który zrehabilitował się za błędy sprzed tygodnia. Kolejny słaby mecz zaliczył Luis Henriquez, rzadko widoczny w ofensywie, do tego miał sporo niedokładnych podań. Ślusarski nie wykorzystał szansy od trenera Mariusza Rumaka i zagrał słabo, marnując dwie dobre okazje. Nic nie wniósł swoim wejściem na boisko Mateusz Możdżeń, co może martwić w obliczu absencji Toneva w następnym meczu.

Lech wytrzymał presję, gładko wygrał z Piastem, przez większość meczu prezentując dobrą grę, skuteczną zarówno w ofensywie, jak i defensywie. Świetna wyjazdowa passa trwa nadal, a kibice mogą z nadzieją czekać na niedzielny mecz z Zagłębiem przy Bułgarskiej.

Piast Gliwice – Lech Poznań 0:3 (0:1)

Bramki: 0:1 Lovrencsics (30.), 0:2 Tonew (48.), 0:3 Murawski (50.)

Piast: Dariusz Trela – Damian Zbozień, Adrian Klepczyński, Jan Polak, Paweł Oleksy – Artis Lazdins, Rudolf Urban (66. Radosław Murawski) – Pavol Cicman, Mariusz Zganiacz (46. Ruben Jurado), Tomasz Podgórski – Tomas Docekal (66. Marcin Robak)

Lech: Jasmin Burić – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Łukasz Trałka, Rafał Murawski – Gergo Lovrencsics (63. Mateusz Możdżeń), Kasper Hamalainen, Aleksandar Tonew (85. Vojo Ubiparip) – Bartosz Ślusarski (74. Łukasz Teodorczyk)

Żółte kartki: Aleksandar Tonew, Łukasz Teodorczyk

Widzów: 8192 (w tym 1000 kiboli Kolejorza)

Sędzia: Paweł Gil (Lublin)

źródło zdjęcia: T-Mobile Ekstraklasa / x-news

Post Lech pewnie wygrywa w Gliwicach pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/lech-pewnie-wygrywa-w-gliwicach/feed/ 0 1425
Lech w końcu wygrał u siebie, Bułgarska odczarowana http://echosportu.pl/lech-w-koncu-wygral-u-siebie-bulgarska-odczarowana/ http://echosportu.pl/lech-w-koncu-wygral-u-siebie-bulgarska-odczarowana/#respond Sat, 06 Apr 2013 23:10:27 +0000 http://echosportu.pl/?p=1343 W meczu 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał u siebie z Lechią Gdańsk 4:2. Niemal pół roku kibice czekali na zwycięstwo Kolejorza na swoim stadionie. W piątek udało się zakończyć fatalną passę, klątwa Bułgarskiej została przełamana, ku uciesze kilkunastu tysięcy poznańskich fanów. Przed meczem spodziewano się raczej wyrównanego pojedynku, znane były problemy lechitów z […]

Post Lech w końcu wygrał u siebie, Bułgarska odczarowana pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
W meczu 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał u siebie z Lechią Gdańsk 4:2. Niemal pół roku kibice czekali na zwycięstwo Kolejorza na swoim stadionie. W piątek udało się zakończyć fatalną passę, klątwa Bułgarskiej została przełamana, ku uciesze kilkunastu tysięcy poznańskich fanów.

Przed meczem spodziewano się raczej wyrównanego pojedynku, znane były problemy lechitów z uzyskaniem korzystnego rezultatu na własnym stadionie. Dość powiedzieć, że ostatnie zwycięstwo Lech w Poznaniu odniósł 6 października ubiegłego roku. Ponadto to właśnie Lechia jako jedyna drużyna potrafiła pokonać Kolejorza u siebie, pozostałe wyjazdowe spotkania poznaniacy wygrywali. Dodatkowym smaczkiem tej konfrontacji był fakt, że trener gdańszczan Bogusław Kaczmarek nigdy w szkoleniowej karierze nie przegrał z Lechem.

W podstawowym składzie poznaniaków w porównaniu z poniedziałkowym meczem w Szczecinie zaszła jedna wymuszona zmiana. Za będącego nie w pełni sił po stłuczeniu stopy Kaspra Hamalainena wystąpił Karol Linetty.

Mecz znakomicie rozpoczął się dla Lecha. W 4. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Gergo Lovrencsicsa i zgraniu piłki głową w polu karnym przez Łukasza Teodorczyka z najbliższej odległości bramkę zdobył Marcin Kamiński. Dla niego to był szczególny moment, gola mógł zadedykować zmarłemu w tym tygodniu dziadkowi. W odpowiedzi Jasmin Burić dobrze obronił uderzenie Piotra Wiśniewskiego. Przez kolejne minuty brakowało bramkowych sytuacji, piłkarze obu zespołów próbowali uderzać z daleka, ale niecelnie. Najbardziej aktywny wśród lechitów był Teodorczyk, który szukał swojego premierowego gola. Poznaniacy dobrą asekuracją w środku pola skutecznie rozbijali akcje gdańszczan.

W 24. minucie na minimalnym spalonym był Teodorczyk, po podaniu Linetty’ego. 3 minuty później dobrą akcję Kolejorza zainicjował Kamiński, który przejął piłkę przed swoim polem karnym, podciągnął kilka metrów, po czym podał na skrzydło do Lovrencsicsa. Ten po przekątnej chciał dograć do Aleksandara Toneva, Bułgar minął się z futbolówką, całość jednak dobrze zamykał Rafał Murawski, który został sfaulowany w polu karnym przez bramkarza rywali Michała Buchalika. Jedenastkę na bramkę zamienił Hubert Wołąkiewicz. W 33. minucie Lech prowadził już 3:0. Długą akcję lechitów przed polem karnym zakończył strzałem Lovrencsics, nie był on zbyt trudny, jednak Buchalik nie opanował piłki, która po jego rękach wpadła do siatki. Kolejorz chciał iść za ciosem, jednak uderzenia Linetty’ego i Toneva tym razem obronił bramkarz Lechii.

Pierwsza połowa była świetna w wykonaniu Lecha. Przypominała drugą część meczu z Bełchatowem, mnóstwo ciekawych akcji i strzałów, tym razem jednak piłkarze zaprezentowali dużo lepszą skuteczność. Najbardziej aktywni byli Teodorczyk i Lovrencsics, obroną dobrze kierował Kamiński.

Po przerwie, w 50. minucie dobry strzał Toneva sprzed pola karnego obronił Buchalik. Później gra się uspokoiła, lechici usatysfakcjonowani wysokim prowadzeniem zwolnili tempo, gdańszczanie zaś nadal nie potrafili zagrozić bramce poznaniaków. Dopiero w 64. minucie kibiców rozgrzał Bartosz Ślusarski trafiając w słupek po dobrym dośrodkowaniu Ceesaya. Najlepszy strzelec Kolejorza kilka minut wcześniej zastąpił Teodorczyka. W 69. minucie groźnie dośrodkowywał Lovrencsics, ale ani Ślusarski, ani Ceesay nie potrafili dojść do piłki. W odpowiedzi szybka akcja Lechii zakończyła się zdobyciem przez nią bramki. Po błędzie Wołąkiewicza sytuacji nie zmarnował Piotr Wiśniewski. W 74. minucie byliśmy świadkami „Duda show”. Najpierw młody napastnik gości ograł Wołąkiewicza w narożniku pola karnego, jednak za daleko wypuścił piłkę, którą złapał Burić. Duda zahaczył nogą bramkarza, na co nerwowo zareagował Ceesay odpychając piłkarza Lechii. Ten zasymulował uderzenie w twarz, na szczęście sędzia nie dał się nabrać marnemu aktorskiemu popisowi i ukarał obu zawodników żółtymi kartkami.

Mnóstwo emocji przyniosła końcówka spotkania. W 88. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego w środek bramki uderzał Rafał Janicki, ale bez problemów interweniował Burić. W odpowiedzi Ślusarski strzelił prosto w Buchalika. Minutę później bramkarz Lecha świetnie obronił w sytuacji sam na sam z Dudą, w kontrze Ślusarskiego po raz kolejny zatrzymał golkiper rywali. W 91. minucie miała miejsce najpiękniejsza akcja meczu. Piłkę wyprowadzał z własnej połowy Ubiparip, szybka wymiana podań na jeden kontakt z Możdzeniem, który świetnie wypatrzył w polu karnym niepilnowanego Ślusarskiego, któremu pozostało tylko dostawić nogę. Chwila dekoncentracji w obronie kosztowała lechitów utratę drugiej bramki. Wołąkiewicz będąc sam w swoim polu karnym z dwoma piłkarzami Lechii wybił piłkę wprost pod nogi Ricardinho. Ten podał do kolegi i Duda zdobył gola. Po chwil sędzia zakończył to emocjonujące spotkanie. Lech przełamał fatalną passę i wygrał na własnym boisku.

Druga połowa była dużo słabsza, Lech starał się kontrolować mecz i zbytnio nie forsować sił. Jednak błędy w obronie nie pozwoliły zachować czystego konta. Kolejny dobry mecz rozegrał Lovrencsics, który udowadnia na boisku jak bardzo chce zostać w Poznaniu na dłużej. Teodorczyk jak zwykle aktywnie walczył z defensorami rywali, znowu zabrakło bramki, ale kolejna asysta na jego koncie. Kamiński poza bramką (trzecia w tym roku!) udanie dyrygował obroną. Tonev tym razem mniej widoczny, ale mogła się podobać jego postawa w defensywie i odbiory piłki. Niezłe zmiany dali Ubiparip i Możdzeń. Linetty udanie zastąpił Hamalainena. Słabo w obronie zaprezentował się Wołąkiewicz, którego błędy wykorzystali przeciwnicy. Henriquez znowu rzadko udzielał się w ofensywie. Ślusarski pomimo zdobycia bramki zdążył wcześniej zmarnować kilka dogodnych sytuacji.

Lechici w końcu przełamali klątwę Bułgarskiej i odnieśli pewne zwycięstwo nad Lechią. Teraz mogą spokojnie przygotowywać się do wyjazdowego spotkania  w Gliwicach z Piastem.

Lech Poznań – Lechia Gdańsk 4:2 (3:0)

Bramki: 1:0 Kamiński (4), 2:0 Wołąkiewicz (27-karny), 3:0 Lovrencsics (33), 3:1 Wiśniewski (71), 4:1 Ślusarski (90), 4:2 Duda (90)

Lech: Jasmin Burić – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Rafał Murawski, Łukasz Trałka – Gergo Lovrencsics, Karol Linetty (80. Vojo Ubiparip), Aleksandar Tonew (66. Mateusz Możdżeń) – Łukasz Teodorczyk (59. Bartosz Ślusarski)

Lechia: Michał Buchalik – Deleu, Jarosław Bieniuk, Rafał Janicki, Piotr Brożek – Łukasz Surma, Wojciech Zyska (68. Maciej Kostrzewa) – Łukasz Kacprzycki (59. Adam Duda), Mateusz Machaj (56. Ricardinho), Paweł Buzała – Piotr Wiśniewski

Żółte kartki: ŁukaszTrałka, Karol Linetty, Kebba Ceesay, Mateusz Możdżeń – Michał Buchalik, Adam Duda

Widzów: 17141

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)

fot. x-news

Post Lech w końcu wygrał u siebie, Bułgarska odczarowana pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/lech-w-koncu-wygral-u-siebie-bulgarska-odczarowana/feed/ 0 1343
Skrzydła odzyskane? http://echosportu.pl/skrzydla-odzyskane/ http://echosportu.pl/skrzydla-odzyskane/#respond Wed, 03 Apr 2013 14:08:43 +0000 http://echosportu.pl/?p=1311 Lech Poznań w Lany Poniedziałek pewnie pokonał Pogoń Szczecin na wyjeździe 2:0. Niemal cały zespół rozegrał dobry mecz konsekwentnie dyktując swoje warunki gry i kontrolując spotkanie. Ale najbardziej mogły się podobać akcje skrzydłami lechitów, gdzie prym wiedli Aleksandar Tonev i Gergo Lovrencsics. Bułgar w końcu potwierdził zwyżkującą formę w meczu ligowym, natomiast Węgier w ostatnich […]

Post Skrzydła odzyskane? pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
lechpoznanLech Poznań w Lany Poniedziałek pewnie pokonał Pogoń Szczecin na wyjeździe 2:0. Niemal cały zespół rozegrał dobry mecz konsekwentnie dyktując swoje warunki gry i kontrolując spotkanie. Ale najbardziej mogły się podobać akcje skrzydłami lechitów, gdzie prym wiedli Aleksandar Tonev i Gergo Lovrencsics. Bułgar w końcu potwierdził zwyżkującą formę w meczu ligowym, natomiast Węgier w ostatnich dwóch meczach nawiązał do swojej dyspozycji z początku sezonu, kiedy siał postrach w szeregach obronnych przeciwników. Obaj dysponują dużym potencjałem i talentem, jednak różni ich podejście do gry w Lechu.

Lovrencsics walczy o przetrwanie

Gergo Lovrencsics to kolejny piłkarski produkt rodem z Węgier. Po niezwykle udanym transferze Artjomsa Rudnevsa z Zalaegerszegi, który w Lechu Poznań pokazał pełnię swojego talentu, skauci Lecha dokładnie przyglądali się tamtejszej lidze. I znaleźli kolejną perełkę. Lovrencsics, grający w klubie Lombard Papa, został wypożyczony z opcją pierwokupu. Pierwsze mecze potwierdziły skalę jego talentu, na boisku błyszczał, dryblował, strzelał, asystował. Niestety równie szybko zgasł. Nie wytrzymał psychicznie, a zwłaszcza fizycznie, początek sezonu rozegrał siłą rozpędu, później było już tylko gorzej. Grał słabo, stracił miejsce w podstawowej jedenastce, rzadko pojawiał się nawet jako zmiennik. Przeskok ze słabej węgierskiej ligi, gdzie nawet nie trenowano codziennie, do polskiej Ekstraklasy był zabójczy. Jego gra nie podobała się ani kibicom, ani trenerom czy włodarzom Lecha. Lovrencsics dostał ostrzeżenie w przerwie zimowej, runda wiosenna będzie decydująca, od tego jak będzie grał zależy jego “być albo nie być”, czyli czy Kolejorz zdecyduje, by wykupić definitywnie Węgra z jego poprzedniego klubu.

Przyznam, że od pierwszego meczu polubiłem tego piłkarza. Nie tylko pod względem umiejętności piłkarskich, które niewątpliwie w nim drzemią, ale tak po prostu jako człowieka. Fantazyjna fryzura, będąca dziełem jego narzeczonej, fryzjerki, wyróżnia go pośród innych na boisku. Pasja, z jaką opowiada o meczach w drużynie Lecha, ale także pochlebne opinie o samym Poznaniu i życiu tutaj niewątpliwie zjednały sympatię kibiców, którzy cenią przywiązanie do klubowych barw. Nie wydaje się, by było to zagranie pod publiczkę. Dla tego chłopaka gra w Poznaniu to olbrzymia szansa na karierę, a występy przed tak liczną widownią to niezapomniane przeżycia. – Na mecze na Węgrzech przychodziło po tysiąc osób na mały stadionik. A tutaj… – jak sam mówił. Rzeczywiście ucieczka z małego miasteczka Papa do poznańskiej aglomeracji to musiał być olbrzymi przeskok. I dlatego poznański “Gulasz” nie chce wracać do ojczyzny, ale jednocześnie doskonale zdaje sobie sprawę, że musi grać dużo lepiej. – Na każdym treningu i w każdym meczu daje z siebie wszystko, bo chcę dalej grać w Lechu. Powrót do Węgier byłby krokiem wstecz w mojej karierze. Dlatego ogromnie ważna była dla Gergo przerwa zimowa, kiedy po raz pierwszy mógł przygotować się do meczów według polskich reguł. Węgier intensywnie trenował, co nie uszło uwadze Piotrowi Rutkowskiemu: – To będzie dla niego runda prawdy. Gergo solidnie przepracował cały zimowy cykl treningowy, wzmocnił się fizycznie, więc teraz zobaczymy jego prawdziwe oblicze i przekonamy się, czy jest to zawodnik, który podniesie naszą jakość.

O ile pierwsze tegoroczne mecze nie zwiastowały powrotu do formy Lovrencsicsa, to ostatnie dwa spotkania w jego wykonaniu były co najmniej dobre. Najpierw wszedł tuż po przerwie z GKS Bełchatów i rozruszał zespół Lecha. Brał udział w niemal każdej ofensywnej akcji swojego zespołu, dogrywał kolegom, sam miał dwie okazje, na drodze do zdobycia gola stawał jednak bramkarz przeciwnika i poprzeczka. Mimo niekorzystnego bezbramkowego remisu to właśnie Węgier był największym wygranym tamtego spotkania. Jak sam mówił: – Najważniejsze jednak, że znów czuję się tak jak czułem po przyjściu do Lecha, kiedy to czułem się mocny, naładowany energią, byłem w formie. Teraz jest podobnie (…) Chcąc zostać w Poznaniu muszę w każdym kolejnym meczu zagrać przynajmniej na takim poziomie jak w meczu z Bełchatowem.

Świetna zmiana w ostatnim meczu nie uszła uwadze trenera Rumaka. W poniedziałkowym spotkaniu z Pogonią Węgier wyszedł już w podstawowym składzie jako prawoskrzydłowy. Według mnie był najlepszym piłkarzem Lecha w tym spotkaniu. Od samego początku nękał obrońców rywali rajdami, dryblingami i dośrodkowaniami w pole karne. To on świetną wrzutką wypracował sytuację Łukaszowi Teodorczykowi, który trafił tylko w słupek. Kolejna kapitalna akcja na początku drugiej połowy, gdzie odebrał piłkę rywalowi, pobiegł kilkanaście metrów skrzydłem, by idealnie podać Tonevowi i zapisać asystę przy jego golu. Poza tym Lovrencsics całe spotkanie był aktywny, szukał gry, dobrze dośrodkowywał, co nie było regułą w meczach Lecha w ostatnim czasie i czego mocno brakowało. Mariusz Rumak po meczu był zadowolony z postawy Węgra, jak i całego zespołu. W przerwie miał jednak uwagi co do gry Gergo, o czym mówił sam zawodnik: – Trener powiedział mi, bym się bacznie rozglądał i nie unikał pojedynków na jednego. Mam bowiem szansę je wygrać, a wtedy jest duża szansa na asystę i gola. Tak się też stało.

Mam tylko nadzieję, że Lovrencsics utrzyma swoją formę na dłużej, będzie bardzo potrzebny w decydującej częsci sezonu. Jego szybkość i przebojowość mogą okazać się zabójcze dla rywali, a zbawienne dla ofensywy Lecha. Ponadto szkoda byłoby zaprzepaścić wielomiesięczne obserwacje skautów oraz przygotowania i zrezygnować z wykupienia piłkarza. On sam jasno zadeklarował, że chce grać w Poznaniu i w ostatnich meczach w końcu dostarcza argumentów na boisku. Sok szerencsét Gergo!

Tonev walczy o transfer?

Odmienna sytuacja jest w przypadku Aleksandara Toneva. On traktuje grę w Poznaniu jako przystanek w karierze i marzy o transferze, co zresztą sam zapowiedział pod koniec zeszłego roku: – Moje plany na 2013? Być zdrowym, dobrze grać i przenieść się do lepszego klubu niż Lech Poznań. Dla niektórych ta wypowiedź była szokiem, ale obserwując Bułgara uważniej dość łatwo można wywnioskować, że nie jest aż tak związany z Lechem, jak się niektórym marzy. Tonev niewątpliwie ma wielki talent, może jest nawet najlepszym skrzydłowym w polskiej lidze. Ale jego największym problemem jest stabilność formy oraz boiskowy egoizm. Dodatkowo nie pomaga mu jego menedżer Gianfranco Cicchetti, który co chwilę informuje o rzekomym zainteresowaniu nowych klubów jego klientem, tak jak to miało miejsce w styczniu, kiedy mówił: – Zainteresowane są Sampdoria, Genoa, Palermo, Catania oraz Chievo. Mam kontakt z włoskimi zespołami, jednak także Lille stara się o mojego klienta. Poza tym konkurencję stanowią rosyjskie drużyny (…) Tonew nie zostanie sprzedany za mniej niż 2 mln euro. Cena dość wygórowania, jak na piłkarza, który miewa przebłyski dobrej gry i nadal jedynie aspiruje do miana gwiazdy Ekstraklasy.

Ponadto Alex jest dość zamkniętą osobą, rzadko udziela wypowiedzi prasie, gdyż jak sam twierdzi nie lubi tego. Wydawało się, że chociaż w zespole i w kontaktach z trenerami jest wszystko w porządku, jednak zachowanie Bułgara podczas zmiany w meczu z Polonią Warszawa nieco zaburzyły ten obraz. Zdenerwowany Tonev schodząc udał się od razu do szatni, nie dziękując zwyczajowo trenerowi ani kolegom, po drodze kopiąc jeszcze bidon. W tym spotkaniu jednak zagrał słabo, więc pretensje mógł mieć tylko do siebie, a nie do całego świata.

I nagle nastąpił kolejny nieoczekiwany zwrot w karierze Toneva. W przerwie reprezentacyjnej w meczu eliminacji Mistrzostw Świata z Maltą ustrzelił hat-tricka. Były to jednocześnie jego pierwsze gole dla ojczyzny. Trzy dni później w zremisowanym spotkaniu z Danią popisał się asystą. Po tak świetnych występach w reprezentacji oczekiwano w Poznaniu z niecierpliwością jaką formę zaprezentuje Bułgar w meczu ligowym z Pogonią.

Na boisku w Szczecinie mogliśmy zobaczyć odmienionego Toneva. Może nie był równie aktywny co Teodorczyk czy Lovrencsics, niemniej szukał podań i kombinacyjnej gry z partnerami z drużyny. Nie próbował na siłę uderzeń z dystansu, świetnie włączył się do kontry Gergo, po czym przyjmując podanie zwodem oszukał obrońce rywala i precyzyjnie uderzył po krótkim rogu, ustalając wynik meczu. Paradoksalnie zdobył gola wtedy, kiedy nie strzelał za każdym razem, gdy tylko znajdował się w pobliżu pola karnego. Swoje fochy i egoizm zostawił w szatni, zagrał zespołowo, co wyszło na dobre nie tylko drużynie, ale też jemu samemu. Mecze w reprezentacji dały mu pewność siebie i energii. Być może sam też w końcu zrozumiał, że indywidualnymi popisami więcej straci niż zyska.

Oczywiście nie można wykluczyć, że ta zmiana w sposobie gry Toneva ma związek z zainteresowaniem klubów jego osobą po hat-tricku z Maltą. Najwięcej w ostatnich dniach mówiło się o Celticu Glasgow i Lazio Rzym. Oczywiście transfer byłby możliwy dopiero po zakończeniu sezonu.

Bułgar w takiej dyspozycji jak w ostatnich tygodniach będzie kluczową postacią poznańskiego zespołu w walce z Legią o mistrzostwo Polski. Dobra gra pomoże znaleźć Alexowi nowy klub,a Lechowi może dać upragnionego majstra i zarobić na transferze Toneva.

Mając dwóch tak dobrze dysponowanych skrzydłowych przed Kolejorzem otwiera się więcej możliwości rozegrania ofensywnych akcji. I oby nie trzeba było znowu eksperymentować z ustawianiem na boku pomocy Karola Linetty’ego, Kaspera Hamalainena czy Szymona Drewniaka.

Już w piątek Lech zagra przy Bułgarskiej z Lechią Gdańsk i Lovrencsics z Tonevem w takiej formie jak ostatnio będą potrzebni jeszcze bardziej niż z Pogonią.

I jeszcze hat-trick Toneva (6. 38. 68. minuta)

Post Skrzydła odzyskane? pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/skrzydla-odzyskane/feed/ 0 1311
Lech Poznań nie odpuszcza, Pogoń zLana http://echosportu.pl/lech-poznan-nie-odpuszcza-pogon-zlana/ http://echosportu.pl/lech-poznan-nie-odpuszcza-pogon-zlana/#respond Tue, 02 Apr 2013 21:47:45 +0000 http://echosportu.pl/?p=1293 W meczu 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań, w Lany Poniedziałek, wygrał na wyjeździe z Pogonią Szczecin 2:0. Było to już ósme zwycięstwo Kolejorza z rzędu na obcych boiskach. Kolejorz zmniejszył przewagę Legii Warszawa w tabeli do czterech punktów, jednocześnie umacniając się na pozycji wicelidera. Przed meczem to Lech był faworytem spotkania i chciał kontynuować […]

Post Lech Poznań nie odpuszcza, Pogoń zLana pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
lechpoznanW meczu 20. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań, w Lany Poniedziałek, wygrał na wyjeździe z Pogonią Szczecin 2:0. Było to już ósme zwycięstwo Kolejorza z rzędu na obcych boiskach. Kolejorz zmniejszył przewagę Legii Warszawa w tabeli do czterech punktów, jednocześnie umacniając się na pozycji wicelidera.

Przed meczem to Lech był faworytem spotkania i chciał kontynuować swoją świetną wyjazdową passę. Jednak w Pogoni po słabym początku rundy wiosennej (zaledwie jeden punkt w pięciu meczach) w przerwie reprezentacyjnej zmieniono trenera. Artura Skowronka zastąpił Dariusz Wdowczyk, który powrócił na ławkę po pięcioletniej przerwie, spowodowanej karą za udział w korupcji. W Szczecinie liczono, że zadziała efekt nowej miotły. Nic takiego się nie stało, lechici pewnie pokonali Portowców, niemal przez całe spotkanie dyktując swoje warunki.

W drużynie Lecha w porównaniu z ostatnim meczem z GKS Bełchatów nastąpiły dwie zmiany w wyjściowym składzie. Po pauzie za kartki powrócił Rafał Murawski, zastępując Szymona Drewniaka, natomiast za osłabionego po chorobie Karola Linetty’ego zagrał Gergo Lovrencsics. Zwłaszcza ta druga roszada była dobrą decyzją trenera Mariusza Rumaka, Węgier był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.

Mecz rozpoczął się od mocnego akcentu, Łukasz Teodorczyk już w 13. sekundzie posłał ni to strzał, ni to dośrodkowanie, które przeleciało niewiele ponad poprzeczką szczecinian. Na kolejną okazję podbramkową czekaliśmy do 11. minuty, kiedy to świetnie interweniował Jasmin Burić po główce Hernaniego. Chwilę później groźnie uderzał z rzutu wolnego Maksymilian Rogalski, ale bramkarz Lecha po raz kolejny był na posterunku. W odpowiedzi lechici przeprowadzili składną akcję, z prawej strony wrzucał piłkę Lovrencsics, dobrze wyszedł do niej Teodorczyk, jednak po jego strzale głową futbolówka trafiła tylko w słupek i wyszła w pole. W 19. minucie po raz pierwszy dali o sobie znać „kibice” Portowców rzucając śnieżkami w Lovrencsicsa, który wykonywał rzut rożny. Później jeszcze wielokrotnie przeszkadzali we wznawianiu gry lechitom m.in. Luisowi Henriquezowi i Keebie Ceesayowi. Oberwało się także sędziemu liniowemu, który po trafieniu lodową kulą musiał skorzystać z pomocy lekarza. Doprawdy żenujące zachowanie fanów.

Kiedy po krótkiej przerwie sędzia Bartosz Frankowski wznowił grę kolejne sytuacje stwarzał sobie Lech. Najpierw Aleksandar Tonev posłał wysoką piłkę, która omal nie przelobowała bramkarza Pogoni Dusana Pernisa. W 28. minucie Kolejorz przeprowadził fantastyczną akcję, zaczął ją na własnej połowie Marcin Kamiński, który po wymianie podań popędził lewym skrzydłem pod pole karne przeciwnika. Tam otrzymał piłkę od Teodorczyka, który wcześniej zwodem wymanewrował obrońcę szczecinian. Młody obrońca Lecha najpierw spojrzał jak ustawiony jest bramkarz, po czym spokojnie mierzonym strzałem zdobył bramkę. Do końca pierwszej połowy na boisku działo się niewiele, Portowcy wydawali się być załamani straconym golem, jedynie w 41. minucie dobrze sprzed pola karnego uderzał Donald Djousse, jednak Burić znowu obronił.

Pierwsza odsłona meczu w wykonaniu lechitów mogła się podobać, bardzo aktywni byli Lovrencsics i Teodorczyk, Kolejorz stosował mądry pressing, w odpowiednich momentach doskakując do przeciwników i przerywając akcje. Swoje ataki przeprowadzał głównie skrzydłami, zwłaszcza prawym, gdzie szalał Węgier w barwach Lecha.

Druga połowa rozpoczęła się od ataków poznaniaków, którzy chcieli jak najszybciej rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść, co im się udało. Najpierw strzelał Teodorczyk, jednak Pernis z klopotami obronił. Jednak w 48. minucie był już bezradny. Lovrencsics odebrał piłkę na własnej połowie, pognał z nią skrzydłem po czym podał do Toneva, który zbiegł do środka boiska. Ten zwiódł obrońcę przyjęciem futbolówki i precyzyjnie uderzył po krótkim słupku, podwyższając prowadzenie Lecha. Świetna szybka kontra. Kolejorz chciał pojśc za ciosem, dwie świetne okazje w jednej akcji zmarnował jednak Murawski. W odpowiedzi na raty strzał Budki obronił Burić. Później jeszcze próbkę swoich umiejętności pokazał broniąc uderzenie Takafumiego Akahoshiego. Lech w tej części gry skupił się na kontrolowaniu gry i wyprowadzaniu kontrataków. Wraz z upływającym czasem mnożyły się jednak niedokładne podania i wynik nie uległ już zmianie. Warto odnotować, że do końca swojej premierowej bramki w barwach poznańskiego zespołu szukał Teodorczyk, dwa razy nawet posłał piłkę do siatki, ale w obu przypadkach sędzia słusznie odgwizdywał pozycję spaloną.

Po tym meczu na pewno w drużynie Lecha można wyróżnić Lovrencsicsa, Teodorczyka, Toneva, Kamińskiego oraz Buricia. Węgier zdaje się powoli odzyskiwać formę z początku sezonu, Węgier zaś podbudowany hat-trickiem w reprezentacji w meczu z Maltą nareszcie potwierdził też dobrą dyspozycję w meczu ligowym. Burić z kolei znowu pokazał, że jest jednym z najlepszych bramkarzy w polskiej lidze. Słabiej z kolei zagrał Kasper Hamalainen, ale wpływ na to mogła mieć stłuczona stopa i Fin musiał przedwcześnie opuścić boisko w 61. minucie.

Dla Lecha było to ósme (!) z rzędu zwycięstwo na wyjeździe i dziesiąte ogółem w tym sezonie na jedenaście meczów. Teraz jednak Kolejorza czeka poważniejszy sprawdzian. Już w piątek podejmują przy Bułgarskiej Lechię Gdańsk. Czy w końcu uda się wygrać na własnym boisku ?

Pogoń Szczecin – Lech Poznań 0:2 (0:1)

Bramki: 0:1 Kamiński (28.), 0:2 Tonew (48.)

Pogoń: Dusan Pernis – Julien Tadrowski, Hernani, Emil Noll, Przemysław Pietruszka (19. Mateusz Lewandowski) – Makysmilian Rogalski, Takafumi Akahoshi – Adrian Budka, Edi Andradina (73. Tomasz Chałas), Robert Kolendowicz (60. Takuya Murayama) – Donald Djousse

Lech: Jasmin Burić – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Rafał Murawski (72. Ivan Djurdjević), Łukasz Trałka – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen (61. Karol Linetty), Aleksandar Tonew (81. Mateusz Możdżeń) – Łukasz Teodorczyk

Żółte kartki: Donald Djousse, Emil Noll – Marcin Kamiński, Hubert Wołąkiewicz, Łukasz Trałka

Widzów: 8000 (w tym 1000 Kolejorza)

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)

Post Lech Poznań nie odpuszcza, Pogoń zLana pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/lech-poznan-nie-odpuszcza-pogon-zlana/feed/ 0 1293