W 28. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań niespodziewanie przegrał u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:2. Była to druga z rzędu porażka lechitów, która ostatecznie pogrzebała ich szansę na mistrzostwo Polski.
Przed meczem faworytem spotkania był Lech, który wobec piątkowego remisu Widzewa Łódź z Legią Warszawa miał szansę zmniejszyć stratę do lidera ze stolicy i nadal pozostawać w grze o mistrzowski tytuł. W porównaniu z poprzednim meczem nie mogli wystąpić zawieszeni Kebba Ceesay i Mateusz Możdżeń, których w podstawowym składzie zastąpili Tomasz Kędziora i Aleksandar Tonev. Ponadto kontuzjowany był Bartosz Ślusarski.
Początek meczu był dość zaskakujący, gdyż do ataku rzucili się piłkarze Podbeskidzia. Już w 3. minucie wyśmienitą szansę po błędzie Kędziory miał Marcin Wodecki, ale strzelił obok słupka. Kilkadziesiąt sekund później znów gorąco było w polu karnym lechitów. Piłka odbijała się od kilku zawodników, ale ostatecznie nie wpadła do bramki. Kolejorz odpowiedział w 10. minucie kiedy na indywidualną akcję zdecydował się Tonev, ale jego strzał z dystansu poszybował minimalnie nad poprzeczką. Ten sam piłkarz osiem minut później wyprowadził szybką kontrę poznaniaków, dobrze podał do Łukasza Teodorczyka, ale ten uderzył nad bramką.
W 20. minucie goście wyszli na prowadzenie. Najpierw w niegroźnej sytuacji sfaulował rywala Luis Henriquez. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Kotorowski niepewnie i zbyt krótko wybijał piłkę, która trafiła pod nogi Bartłomieja Koniecznego. Ten uderzył sytuacyjnie przewrotką, a futbolówka trafiła przed bramkę do Fabiana Paweli, który przepchał w powietrznym pojedynku Huberta Wołąkiewicza i skierował ją głową do siatki. Chwilę później Richard Zajac wybronił groźny strzał Toneva z narożnika pola karnego bielszczan. Goście odpowiedzieli dobrą akcją Wodeckiego z Damianem Chmielem, którzy ograli we dwójkę obronę Lecha, ale strzał tego drugiego świetnie obronił Krzysztof Kotorowski. W 37. minucie piłka po rykoszecie dość przypadkowo trafiła w pole karne pod nogi Teodorczyka. Piłkarz Kolejorza był sam na sam z bramkarzem, jednak źle przyjął piłkę i Zajac zdążył interweniować. Fatalne zachowanie napastnika i zmarnowana 100% okazja do zdobycia bramki. Już 2 minuty później po świetnym podaniu Kaspera Hamalainena groźnie uderzał Gergo Lovrencsics, ale piłka po nodze Koniecznego trafiła jedynie w poprzeczkę bramki Podbeskidzia.
w 45. minucie Goście prowadzili już różnicą dwóch bramek, po udanej kontrze Robert Demjan ograł Wołąkiewicza i Kędziorę, a ten drugi już w polu karnym nieprzepisowo powstrzymywał napastnika gości. Rzut karny pewnie wykorzystał Pawela, strzelając swoją drugą bramkę w meczu.
Podbeskidzie zasłużenie prowadziło do przerwy, Lech grał fatalnie, zwłaszcza w obronie popełniał mnóstwo błędów. Szczególnie Kędziora z Wołąkiewiczem zachowywali się momentami jak juniorzy, z kolei pierwsza stracona bramka to w głównej mierze wina Henriqueza do spółki z Kotorowskim. Środek pola praktycznie nie istniał, Lech nie potrafił narzucić swojego stylu gry. Teodorczyk w kolejnym meczu udowadnia, że póki co jest transferowym niewypałem i marnuje nawet 100% sytuacje. Jedynymi jaśniejszymi punktami w zespole Lecha byli Tonev, Lovrencsics i Hamalainen.
W drugiej połowie kibice spodziewali się, że Lech rzuci się do odrabiania strat. Ale piłkarze Podbeskidzia kontrolowali wynik i skutecznie rozbijali ataki poznaniaków. Groźnie było w 50. minucie kiedy po dobrej wrzutce Marcina Kamińskiego z pierwszej piłki w polu karnym strzelał Hamalainen, ale dobrze obronił Zajac. Na kolejną dobrą okazję dla Lecha kibice musieli czekać aż do 69. minuty kiedy po silnym strzale z dystansu Rafała Murawskiego po raz kolejny udanie interweniował bramkarz gości.
W 80. minucie piłka została wrzucona przed pole karne, do piłki wystartowali Karol Linetty i Zajac, pierwszy do niej dopadł pomocnik Lecha, po czym obaj zderzyli się głowami. Sytuacja wyglądała bardzo groźnie, potrzebna była interwencja służb medycznych. O ile bramkarz Podbeskidzia po chwili mógł kontynuować grę, to młody piłkarz Kolejorza musiał opuścić murawę i zostać przewieziony karetką do szpitala. Sędzia w tej sytuacji, mimo protestów gospodarzy, nie dopatrzył się faulu Zajaca. Do końca spotkania na boisku działo się już niewiele i goście odnieśli zasłużone i cenne, w kontekście utrzymania, zwycięstwo.
Druga polowa przebiegała pod dyktando poznaniaków, Lech miał ogromną przewagę w posiadaniu piłki, Podbeskidzie broniło się fragmentami w „10” na własnej połowie. Niestety kompletnie nic z tego nie wynikało. Mnóstwo dośrodkowań do nikogo, niedokładności, brak pomysłu na sforsowanie szyków obronnych gości. Chwilami wyglądało to tak, jakby po porażce z Legią piłkarzom Lecha zabrakło już chęci i motywacji do dalszej walki.
Fatalnie zaprezentowała się obrona Lecha (poza Kamińskim). Kędziora z Wołąkiewiczem popełniali mnóstwo indywidualnych błędów, a ich współpraca również pozostawiała wiele do życzenia. Henriquez z kolei zupełnie nie radził sobie z Chmielem. Lech w tym spotkaniu znowu zagrał bez napastnika, Teodorczyk znowu zaprezentował się tragicznie. Kotorowski po raz kolejny pokazał, że wyjścia do piłki i piąstkowanie to jego najsłabsza strona. W zespole Lecha trochę lepiej niż przeciętnie zagrał Lovrencsics, chociaż można mieć pretensje o jakość jego dośrodkowań, które zazwyczaj były grane na dłuższy słupek, gdzie nie było żadnego z partnerów. Aktywny w pierwszej połowie Tonev, w drugiej części meczu był już kompletnie niewidoczny. Podobnie było w przypadku Hamalainena. Kamiński znowu musiał ratować zespół w obronie po błędach kolegów.
Dla Lecha była to druga porażka z rzędu, co nie zdarzyło się od kiedy trenerem zespołu jest Mariusz Rumak. Piłkarze Kolejorza zaprezentowali się słabo, mimo, że potrafili stworzyć sobie dogodne sytuacje, to zawodziła skuteczność. W drugiej połowie zamykali gości na ich połowie, ale brakowało spokoju i dokładności w rozgrywaniu akcji. Lechici w niczym nie przypominali zespołu, kiedy kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. Zdaje się, że porażka w meczu z Legią nie tylko zabrała szansę na mistrzostwo Polski, ale pozbawiła motywacji do dalszej walki o ligowe punkty. Poznaniacy przegrywając z Podbeskidziem sami nałożyli koronę warszawiakom.
Lech Poznań – Podbeskidzie Bielsko-Biała 0:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Pawela (20.), 0:2 Pawela (45.-karny)
Lech: Krzysztof Kotorowski – Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Łukasz Trałka, Rafał Murawski – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen, Aleksandar Tonew (70. Vojo Ubiparip) – Łukasz Teodorczyk (59. Karol Linetty, 86. Szymon Drewniak)
Podbeskidzie: Richard Zajac – Tomasz Górkiewicz, Dariusz Pietrasiak, Bartłomiej Konieczny, Błażej Telichowski – Anton Sloboda, Adam Deja (90. Michal Piter-Bucko) – Damian Chmiel, Fabian Pawela (77. Marek Sokołowski), Marcin Wodecki – Robert Demjan
Żółte kartki: Hubert Wołąkiewicz, Tomasz Kędziora, Luis Henriquez, Łukasz Trałka – Bartłomiej Konieczny, Błażej Telichowski, Damian Chmiel
Widzów: 19361
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).