T-Mobile Ekstraklasa Slask Wroclaw - Lech Poznan n z /slask11/ , /lech16/

W 29. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań zremisował na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław 1:1. Kolejorz po dwóch wcześniejszych porażkach przełamał złą passę i zdobył punkt. Sytuacja na szczycie tabeli była już jasna, ale poznaniacy mogli jeszcze wyrównać rekord wyjazdowych zwycięstw Widzewa Łódź z sezonu 1995/96. Z kolei wrocławianie wciąż walczyli o trzecie miejsce na mecie sezonu.

Przed meczem nie brakowało problemów kadrowych w drużynie Lecha. Trener Mariusz Rumak do Wrocławia zabrał jedynie siedemnastu piłkarzy, ale nie wszyscy z nich byli w stanie wyjść na boisko. Karol Linetty po meczu z Podbeskidziem miał szwy na głowie, w tygodniu kontuzji nabawił się Hubert Wołąkiewicz, Luis Henriquez w środę miał gorączkę, a problemy z kręgosłupem wykluczyły Ivana Djurdjevicia. Dlatego obrona Lecha wyglądała bardzo eksperymentalnie. Łukasz Trałka został przesunięty na pozycję stopera, jego miejsce w pomocy zajął Szymon Drewniak. Na prawej obronie zagrał Mateusz Możdżeń, zaś po drugiej stronie boiska wystąpił Tomasz Kędziora.

Od początku meczu wrocławianie starali się narzucić swoje warunki do gry. To jednak lechici mieli dwie dobre okazje w pierwszym kwadransie. Najpierw w 6. minucie Aleksandar Tonev po indywidualnej akcji strzelał sprzed pola karnego, ale piłka poszybowała obok słupka. Siedem minut później Gergo Lovrencsics ograł przed bramką Adama Kokoszkę, ale uderzył jedynie w boczną siatkę. Kilka chwil potem Śląsk groźniej zaatakował, ale w sytuacji sam na sam Krzysztof Kotorowski wygrał pojedynek z Waldemarem Sobotą. W kolejnej akcji błąd w wyprowadzaniu piłki z własnej połowy popełnił Marcin Kamiński, ale strzał Piotra Ćwielonga z dystansu minął bramkę poznaniaków.

Piłkarze Kolejorza przebudzili się w końcówce pierwszej połowy. W 37. minucie po kontrze dobrze sprzed pola karnego uderzał Łukasz Teodorczyk, ale kunsztem wykazał się Rafał Gikiewicz. Dwie minuty później już jednak skapitulował. Kolejny szybki atak z własnej połowy gości, Kasper Hamalainen popędził z piłką pod pole karne Śląska i dograł do Teodorczyka. Podanie jednak przeciął obrońca wrocławian, ale tak niefortunnie, że futbolówka trafiła pod nogi nadbiegającego Rafała Murawskiego, który nie miał większych problemów z umieszczeniem jej w siatce. Lechici mogli pójść za ciosem, ale groźny strzał Lovrencsicsa zdołał obronić bramkarz Śląska. Tuż przed przerwą swoją szansę zmarnował Łukasz Gikiewicz, jego uderzenie głową w środek bramki nie sprawiło trudności Kotorowskiemu.

Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando Śląska, jednak gospodarze nie potrafili wykorzystać szans, które sobie stwarzali. Tak, jak można było się spodziewać obrona Lecha w takim zestawieniu była niezgrana, notowała mnóstwo niewymuszonych błędów i strat. Kolejorz wyszedł na ten mecz z defensywnym nastawieniem i liczył na szybkie kontry. Po jednej z nich udało się wyjść na prowadzenie. Aktywni byli Lovrencsics i Tonev, którzy jednak nie mieli wielkiego wsparcia w Teodorczyku i Hamalainenie. W środku harował Murawski próbując naprawiać błędy kolegów.

Druga połowa była zdecydowanie mniej ciekawa. Oba zespoły walczyły głównie w środku pola, a nieporadne próby ataków wrocławian były przerywane przez dobrze ustawiony zespół Lecha. Dopiero w 74. minucie oglądaliśmy groźniejszą akcję, jednak po dobrym podaniu Vojo Ubiparipa Piotr Reiss nie wykorzystał sytuacji sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Chwilę później na indywidualną akcję zdecydował się Sebastian Mila, ale jego strzał pewnie obronił Kotorowski. W 83. minucie Śląsk doprowadził do wyrównania. Mila wrzucił piłkę za obronę poznaniaków, a Eric Mouloungui wykorzystał okazję strzelając między nogami bramkarza Lecha.

W końcówce meczu oba zespoły otworzyły się i nie brakowało emocji. W 86. minucie Lech wyprowadził kolejną kontrę, Reiss dobrze podawał do Toneva, ten jednak zamiast dogrywać do lepiej ustawionego Lovrencsicsa zdecydował się na bardzo niecelny strzał. Tuż przed końcowym gwizdkiem świetną sytuację zmarnował jeszcze Drewniak. Będąc sam na sam w polu karnym z bramkarzem najpierw za długo myślał nad uderzeniem, by ostatecznie niecelnie podawać. Po chwili sędzia zagwizdał po raz ostatni i lechici zanotowali pierwszy remis na wyjeździe w tym sezonie.

Druga połowa była podobna w wykonaniu Lecha do pierwszej. Poznaniacy skupili się na defensywie i wyprowadzaniu kontr. Dużo lepiej grała obrona, która popełniała mniej błędów niż wcześniej. Chwilami kibicom mógł się przypomnieć ostatni mecz z Podbeskidziem, ale tym razem to Kolejorz bronił w „10” na własnej połowie. Niestety, jedno nieporozumienie w końcówce skutkowało utratą bramki i zwycięstwa. Poznaniacy mieli jeszcze szanse wygrać spotkanie, ale zabrakło wyrachowania i zimnej krwi w polu karnym przeciwnika.

Zaskakująco dobrze na nowej dla siebie pozycji zagrał Trałka, zwłaszcza w drugiej połowie często zażegnywał niebezpieczeństwo we własnym polu karnym. Kędziora, na lewej obronie, zagrał dużo lepsze spotkanie niż ostatnio z Podbeskidziem. Kolejne słabe spotkanie rozegrał tradycyjnie Teodorczyk, który znowu notował mnóstwo strat i złych zagrań, oraz Hamalainen, którego forma zdecydowanie się obniżyła w ostatnich meczach. Drewniak po raz kolejny pokazał, że jest za słaby, by grać w drużynie Lecha. Tonev znowu zaczął forsować strzały, zresztą niecelne, zamiast podawać do kolegów.

Lech nie wykorzystał szansy i nie wyrówna rekordu wyjazdowych zwycięstw Widzewa sprzed siedemnastu lat. Wciąż ma jednak szansę w tym sezonie przesunąć się o jedną pozycję w tabeli wszech czasów polskiej ekstraklasy. Warunkiem jest zwycięstwo w ostatniej kolejce u siebie z Koroną Kielce.

Śląsk Wrocław – Lech Poznań 1:1 (0:1)

Bramki: 0:1 Murawski (39.), 1:1 Mouloungui (83.)

Śląsk: Rafał Gikiewicz – Krzysztof Ostrowski, Adam Kokoszka, Rafał Grodzicki, Mariusz Pawelec (46. Tadeusz Socha) – Marcin Kowalczyk, Dalibor Stevanović (84. Mateusz Cetnarski) – Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Piotr Ćwielong – Łukasz Gikiewicz (46. Eric Mouloungi)

Lech: Krzysztof Kotorowski – Mateusz Możdżeń, Łukasz Trałka, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora (87. Luis Henriquez) – Szymon Drewniak, Rafał Murawski – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen (72. Piotr Reiss), Aleksandar Tonew – Łukasz Teodorczyk (64. Vojo Ubiparip)

Żółte kartki: Krzysztof Ostrowski, Marcin Kowalczyk – Łukasz Teodorczyk

Widzów: 24962 (w tym 2200 kibiców Kolejorza)

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments