Wypowiedzi trenerów Mariusza Rumaka i Franciszka Smudy na konferencji prasowej po meczu Lech Poznań – Wisła Kraków:
Franciszek Smuda (trener Wisły Kraków): Bardzo mi się podobała pierwsza połowa i powinien wtedy być koniec meczu. Gdyby Paweł Brożek wykorzystał wszystkie sytuacje, a to były nie setki, jak to mówią piłkarze, ale dwusetki, gdybyśmy to wykorzystali byłoby po meczu. W drugiej połowie czułem, że Lech musi odrobić straty i jak sędzia podyktował rzut karny to pomyślałem, że możemy ten mecz przegrać i niewiele brakowało.Wykorzystaliśmy jednak sytuację, którą mieliśmy, mamy zwycięstwo, z czego się bardzo cieszę, bo wcześniej zostałem tu dwa razy zlany.
Moim celem jest grać dobrze przez 90 minut, nie tylko jedną połowę. Chcę wycisnąć piłkarzy jak cytrynę, by wydobyć z nich to co mają najlepsze.
Wcześniej kiedy przegrywaliśmy 2:0, 3:0 nie mieliśmy kompletnej jedenastki, traciliśmy frajerskie bramki, nadziewaliśmy się na kontry.
Teraz chcemy jak najszybciej zdobyć jak najwięcej punktów, by potem nie bronić się przed spadkiem.
Rafał Boguski to taki zawodnik, który się nie zatrzymuje, pracuś, o ile jest zdrowy. Nie wyróżnię żadnego zawodnika, cała drużyna dała z siebie wszystko. Semir Stilić to piłkarz dobrej klasy, ale czasami nadużywa techniki, dziś chciał pozakładać wszystkim „siatki”.
Mariusz Rumak (trener Lecha Poznań): W pierwszej połowie mieliśmy dużo szczęścia, graliśmy słabo, zwłaszcza w grze defensywnej. Po przerwie poprawiliśmy grę, mieliśmy swoje szanse, przy 2:2 chcieliśmy wydrzeć 3 punkty, ale strata po aucie na połowie przeciwnika, jakieś kuriozum i tracimy bramkę.
Przegraliśmy pierwszą połowę w głowach, te wszystkie drugie piłki, czy stykowe przegrywamy, kuriozum, zawodnicy Wisły jeżdżą na dupach, a my patrzymy co się dzieje.
W dużej mierze biorę to na siebie, bo to ja zrobiłem zmiany w obronie, Barry Douglas po raz pierwszy, Paulus Arajuuri grał niedużo, Maciej Wilusz tak samo i tak to później zaczyna się sypać. W drugiej linii słabo, skrajni pomocnicy nie grają w obronie. Nasz sposób grania się posypał, muszę to przeanalizować, zabrakło pasji w odbiorze piłki.
W drugiej połowie tego nie zabrakło i to buduje, piłkarze uwierzyli, że to nie jest tak, że nie mamy sił, bo gramy co 3 dni. To jest bzdura, zawodowy piłkarz musi grać co 3 dni, Łukasz Trałka gra po 90 minut i sobie radzi, nie ma z tym problemu, więc tu nie ma żadnych wymówek.
W drugiej połowie zaczynamy dobrze grać, oczywiście przeciwnik ma swoje sytuacje, jedną czy drugą, bo ma dobrych piłkarzy. Pierwszą broni Jasmin Burić, a później, jak mówiłem, jakieś kuriozum. Mamy aut na wysokości pola karnego przeciwnika i tracimy z tego bramkę. Tak nie może być.
Limit błędów się skończył. Stawiam teraz na czwórkę obrońców i tak już zostanie.