
– Po pierwszych dwóch golach wszystko wskazywało na to, że to będzie dla nas łatwe zwycięstwo, ale piłka nożna to zabawna gra. Daliśmy im wrócić i mecz zrobił się trudny. Jagiellonia to dobry zespół, w tej chwili grają solidnie, ale udało nam się z nimi wygrać i cieszymy się, że awansowaliśmy dalej – komentował po meczu obrońca Lecha Poznań Paulus Arajuuri.
Fin zapytany o sytuację z samobójczą bramką przyznał, że to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności. – To był w 100% pech. Nawet nie wiem do końca co się stało. Piłka po prostu we mnie trafiła. Nieważne, że to nie moja wina, gramy jako zespół.
– To było ważne zwycięstwo dla mnie i zespołu. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. – Arajuuri w końcu rozegrał cały mecz w barwach Lecha i jak przyznaję czuł się świetnie. – Czułem się dzisiaj bardzo dobrze. Co prawda ostatnio nie grałem całego meczu, a dzisiaj była też dogrywka i było ciężko, ale cały czas mocno trenuję i czekam na swoją szansę. Dzisiaj ją dostałem w bardzo długim wymiarze.
Fin w dogrywce zauważalnie utykał i na trybunach były obawy czy dotrwa do końca spotkania. – Wcześniej w meczu zostałem kopnięty w kostkę, a w dogrywce mięśnie były już zmęczone. Boisko dzisiaj też było ciężkie do grania. Wcześniej nie grałem za dużo, a dzisiaj aż 120 minut. Ale to tylko zmęczenie, nic więcej. Psychicznie czułem się dobrze, a formę fizyczną buduję się regularną grą. Często rozmawiam z trenerem, ma z nami dobre relacje. Dziś jestem szczęśliwy ze zwycięstwa, bo to było dla nas ważne.