– Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, ale zamierzamy walczyć do końca – powiedział po porażce z FC Basel trener Lecha Poznań Maciej Skorża.

Szkoleniowiec podobnie jak Urs Fischer za przełomowy moment uważa czerwoną kartkę dla Tomasza Kędziory. Wcześniej Lech grał dobrze, stwarzał sobie okazje. Po osłabieniu cały plan gry się rozsypał, co wykorzystali doświadczeni Szwajcarzy. – Uważam, że przez długi czas graliśmy niezły mecz, stwarzaliśmy sytuacje, byliśmy nieskuteczni, ale całkiem dobrze radziliśmy sobie ze Szwajcarami. Przełomowym momentem było nasze osłabienie, to jak musieliśmy grać w „dziesięciu”, to bardzo mocno zdezorganizowało naszą grę. Od tego momentu nie potrafiliśmy zapanować nad sytuacją na boisku. Ale wcześniej mieliśmy swoje okazje, które powinniśmy wykorzystać. Na tym poziomie jak się popełnia proste błędy, to niestety płaci się za to. Dzisiaj Basel pokazało jak skutecznie się gra w Europie. Poza rzutem karnym, który świetnie obronił Jasmin Burić, wykorzystali wszystkie sytuacje, które mieli.

Czy plan gry wymyślony na to spotkanie przez Skorżę był dobry, a o wyniku zdecydowały tylko indywidualne błędy piłkarzy w obronie? – Plan musi zakładać, że jakieś błędy popełnimy. Dzisiaj nie był on wystarczająco dobry, by wygrać. I tak to należy ocenić.

Trener nie krył rozczarowania końcowym rezultatem, gdyż jego zdaniem był on zbyt wysoki. Ale to też lekcja dla jego drużyny, że stworzone sytuacje trzeba umieć wykorzystywać na takim poziomie. – Dzisiaj mieliśmy przykład konfrontacji z mocną drużyną, mającą swoją markę w Europie. Ja mam ogromny niedosyt, bo ten wynik jest za wysoki i nie do końca odzwierciedla to, jak ten mecz powinien się dla nas ułożyć. Dlatego jesteśmy mocno rozczarowani, tym jak to się potoczyło. Niewątpliwie jest to też dla nas lekcja jak z zimna krwią klasowa drużyna potrafi indywidualne błędy wykorzystywać. Z drugiej strony z ławki rezerwowych wchodzi Janko, my w całej lidze nie mamy takiego napastnika, dlatego miejmy na uwadze jaka skala trudności była przed piłkarzami Lecha. Niemniej powtórzę raz jeszcze, jestem bardzo rozczarowany i zły, jak to się wszystko potoczyło, bo ten mecz mógł mieć zupełnie inny przebieg.

Po raz kolejny Lech traci bramkę po stałym fragmencie gry. Tak było w spotkaniu z Legią Warszawa, Lechią Gdańsk i dziś. – Analogia jest taka, że faktycznie dużo bramek tracimy po stałych fragmentach gry. Natomiast dzisiejszy błąd był zupełnie inny niż ten z Legią. Wtedy zabrakło krycia, dzisiaj zabrakło przecięcia piłki przez zawodnika, który odpowiadał za pierwszą strefę. Wciąż tych błędów popełniamy bardzo dużo. Zmieniliśmy to krycie, z „każdy swego”, bo traciliśmy bardzo dużo bramek wtedy, jesienią ubiegłego roku. Przeszliśmy na krycie strefowe, mieszane, próbujemy różnych rozwiązań, ale wciąż brakuje nam koncentracji przy tych stałych fragmentach gry.

Lech jest w ciężkiej sytuacji przed rewanżem. Czy szkoleniowiec zamierza walczyć i wystawić w Bazylei najsilniejszy skład czy odpuścić stawiając na rezerwowych? Trener był dość lakoniczny. – Jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji, ale zamierzamy walczyć do końca.

W składzie Lecha po kontuzji pojawił się Karol Linetty. Czy pomocnik był gotowy do gry czy też trener zaryzykował jego wystawieniem? – Po wczorajszym treningu odbyliśmy naradę ze sztabem medycznym, gdzie stwierdzono, że Karol jest w 100% gotowy do gry i dlatego zagrał dziewięćdziesiąt minut i zagrał bardzo dobry mecz.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments