Maciej Gajos i Darko Jevtić w środę wzięli udział w spotkaniu z dziennikarzami. Polak mówił między innymi o najbliższym rywalu Jagiellonii Białystok i słabym początku zespołu w lidze, a Szwajcar opowiadał o swojej kontuzji i powrocie do gry.

Gajos do Lecha przyszedł przed poprzednim sezonem właśnie z Jagiellonii. Wtedy nie mógł zagrać przeciwko byłym kolegom z powodu kontuzji. Teraz będzie miał na to szansę, o ile trener Jan Urban będzie go widział w składzie. – Trzy lata spędziłem w Białymstoku, ale od momentu mojego przyjścia do Lecha minął prawie rok. Także nie jest to tak, że przyszedłem kilka dni temu i gram z Jagiellonią, tak jak mogło to być wtedy, gdy złapałem uraz i jechaliśmy do Białegostoku. Na pewno jednak sympatią darzę ten klub i jeśli zagram to będzie pierwszy mecz dla mnie przeciwko Jagiellonii – Pomocnik uważa, że forma piątkowego przeciwnika rośnie, ale Kolejorz nie zważając na to musi po prostu zwyciężyć. – Pierwszą połowę na Legii miała słabą, ale od drugiej się obudziła i ostatni mecz u siebie naprawdę zagrała dobre spotkanie. Na pewno to nie będzie łatwy rywal, ale gramy drugi mecz u siebie i musimy wygrać.

Lech zaczął od zdobycia Superpucharu Polski po zwycięstwie nad Legią Warszawa, ale w lidze już tak dobrze mu nie poszło. Zaledwie punkt po dwóch meczach i żadnej zdobytej bramki to na pewno spore rozczarowanie. – Po Superpucharze zdawaliśmy sobie sprawę, że to jest osobny mecz, który trzeba wygrać żeby zdobyć tytuł. Tydzień później zaczynaliśmy ligę i chcieliśmy zacząć od zwycięstwa. We Wrocławiu się nie udało, tutaj niestety u siebie przegraliśmy i na pewno nie jest to wymarzony początek.

Mimo marnego dorobku punktowego i bramkowego Gajos uważa, że nie wszystko w grze Kolejorza było złe. Jednak nawet największa ilość stworzonych sytuacji musi przełożyć się w jakimś stopniu na skuteczność, by myśleć o zwycięstwach. – Myślę, że już we Wrocławiu, zwłaszcza w pierwszej połowie wyglądało to dobrze, mieliśmy kilka sytuacji i przy odrobinie szczęścia różnie to się mogło potoczyć, choćby przy strzale Nickiego, po którym trafił w słupek. Teraz graliśmy u siebie i było podobnie, ale Zagłębie to, co miało praktycznie wykorzystało. Nasze sytuacje musimy zamieniać na bramki, bo stwarzamy sobie ich dużo, a wiadomo po meczu nikt nie patrzy na nie tylko na wynik.


Darko Jevtić podczas spotkania z mediami / fot. Irek Pindral
Darko Jevtić podczas spotkania z mediami / fot. Irek Pindral

Jevtić jest jednym z największych pechowców początku sezonu. Podczas przygotowań dokuczał mu uraz kolana, przez który musiał poddać się zabiegowi. Zagrał zaledwie pół godziny w jednym sparingu, potem długi czas w ogóle nie trenował, a do zajęć powrócił dopiero niedawno. – Nie było mnie na boisku przez miesiąc przez kontuzję kolana „biegacza”. Na treningu czułem jakby ktoś mi wbijał nóż w to miejsce, czułem to na każdym kroku, to naprawdę nie było miłe uczucie. Później nie mogłem już dłużej trenować, a po trzydziestu minutach meczu sparingowego musiałem zejść. Leczyłem to i myślałem, że wcześniej wrócę do gry, ale nie udało się. Teraz jednak cieszę się, że już mogę trenować.

Czy Szwajcar czuję się już gotowy do gry? – Czuję, że długo nie trenowałem, ale niewiele mi już brakuje, wiem jednak, że muszę dać z siebie więcej niż inni. Myślę, że szybko wrócę do gry, ale nie wiem czy jestem gotowy na dziewięćdziesiąt minut. Na treningu czuję się jednak dobrze.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments