– Następne wyzwanie, żeby wygrać trzy mecze pod rząd. Jesteśmy dalej w Pucharze Polski, trzy punkty w lidze i złapaliśmy taki lekki oddech. Ciśnienie może nie zeszło do końca, bo wiemy w jakim punkcie jesteśmy – mówił po meczu z Cracovią pomocnik Lecha Poznań Łukasz Trałka.

Kapitan Kolejorza uważa, że drużyna zagrała dobry mecz, a najważniejsze jest zwycięstwo. Nie można też poznaniakom zarzucić braku walki i zaangażowania, a do tego zachowali do końca dyscyplinę taktyczną. – Myślę, że to był dobry mecz, a najważniejsze są trzy punkty. Świadomość, w którym miejscu jesteśmy i ile mamy punktów u każdego z nas jest na najwyższym poziomie. O takich rzeczach jak walka i zaangażowanie nie powinniśmy nawet mówić, bo to jest podstawa. Nie trzeba o tym przypominać drużynie, ona doskonale o tym wie. Co mnie najbardziej cieszy, że nie było chaosu po zdobytej bramce, po tym golu na 2:1 też jakoś desperacko się nie broniliśmy. Mecz spokojny, dobry taktycznie od początku.

Już dawno nie zdarzyło się żeby Lech wygrał dwa mecze w jednym tygodniu. Teraz celem będzie zwycięstwo w przyszły piątek na wyjeździe z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza. Po tych dwóch wygranych na pewno zespołowi będzie się grało lepiej, z większym spokojem. – Następne wyzwanie, żeby wygrać trzy mecze pod rząd. Jesteśmy dalej w Pucharze Polski, trzy punkty w lidze i złapaliśmy taki lekki oddech. Ciśnienie może nie zeszło do końca, bo wiemy w jakim punkcie jesteśmy. Najbardziej chcieliśmy dziś zdobyć trzy punkty, to nie jest fajne tak wystartować i z każdej strony coś słyszeć. Dla zawodnika nie ma chyba nic lepszego niż zagrać i wygrać w piątek, mieć cały weekend przed sobą i myśleć o następnym meczu. Każdego to lekko pchnie do góry i na spokoju podejdziemy do następnego spotkania bez ciężaru z poprzedniego.

Według Trałki najważniejsza w najbliższych meczach będzie świadomość drużyny. Wcześniej po stracie gola ciężko było odrabiać straty. Teraz ma być ona na dużo wyższym poziomie niż wcześniej. – Dużo pracowaliśmy nad świadomością, co się może wydarzyć jak stracimy bramkę i jak ją zdobędziemy. Tutaj grając szczególnie u siebie każdy musi być przygotowany, że jak będziemy przegrywać to będzie zupełnie inny mecz niż przy 0:0. Ta świadomość to jest klucz do tego, żeby się podnosić. Dziś mieliśmy łatwiej, bo wygrywaliśmy 2:0, ale ogólnie w następnych meczach musi być ona na najwyższym poziomie.

Wcześniej w środku pola grał duet Trałka – Abdul Aziz Tetteh czyli dwójka defensywnych pomocników. W piątek wobec absencji Ghańczyka partnerem kapitana był Radosław Majewski, a więc piłkarz o większych inklinacjach ofensywnych. Czy miało to znaczenie dla gry byłego piłkarza Polonii Warszawa, który mógł się skupić jedynie na destrukcji? – Jestem typem zawodnika bardziej do zadań defensywnych, wolę wprowadzać piłkę od tyłu, a nie szukać akcji ofensywnych, bo po prostu tego nie umiem robić. Od czasu do czasu gdzieś się włączę, ale to nie jest moje zadanie i domena, mam robić to co wychodzi mi najlepiej.

Po spotkaniu z Podbeskidziem nie było jakiejś szczególnej radości w zespole. Awans to był obowiązek Lecha, a dużo ważniejszy był właśnie piątkowy pojedynek z Cracovią. – Wygraliśmy z Podbeskidziem, ale trzeba pamiętać, że to pierwszoligowy przeciwnik. Puchar Polski to zupełnie inne rozgrywki, dla nas najważniejsza była liga. Tam chcieliśmy oczywiście przejść, ale nie było euforii, raczej spokój. Każdy miał w głowach, że najważniejszy jest mecz ligowy.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments