lechpoznanKibice Lecha Poznań z wielkim niedosytem opuszczali w sobotę stadion przy Bułgarskiej. Kolejorz znowu nie potrafił zdobyć u siebie kompletu punktów. Mimo kilku bardzo dobrych sytuacji do strzelenia gola Lech zremisował bezbramkowo z GKS Bełchatów

Co prawda nie przegrał piątego meczu z rzędu u siebie, ale nadal nie potrafi przełamać klątwy Bułgarskiej. Bohaterami spotkania byli obydwaj bramkarze, choć więcej pracy i okazji do zademonstrowania umiejętności miał golkiper bełchatowian Emilijus Zubas. Jednak w wielu sytuacjach pomagali mu piłkarze Lecha strzelając dokładnie w to miejsce gdzie stał Litwin. Poznaniaków znowu zawiodła skuteczność, bo dobrych sytuacji do strzelenia bramki było mnóstwo.

Mecz rozpoczął się dość niespodziewanie od groźnego strzału Bartosza Żurka, który zdołał sparować Jasmin Burić. Chwilę później dobrą okazję dla Lecha zmarnował Aleksandar Tonev, który uderzył ponad bramką zamiast podawać do lepiej ustawionych kolegów. Bułgar próbował szcześcia również w 10. minucie, ale strzał w środek bramki nie sprawił kłopotów Zubasowi. Od tego momentu gra się wyrównała, bełchatowianie nie przestraszyli się wyżej notowanego rywala, walczyli jak równy z równym i mądrze przeszkadzali gospodarzom w rozgrywaniu akcji. Lechitom znowu brakowało pomysłu jak rozmontować obronę gości, mnożyły się niecelne dośrodkowania, głównie po ziemi, które natychmiast były wybijane przez defensorów z Bełchatowa. Niestety po raz kolejny najgorszym zawodnikiem na boisku był Szymon Drewniak. Tym razem trener Mariusz Rumak ustawił go jako defensywnego pomocnika, jednak i w tej roli prezentował się katastrofalnie. Mnóstwo strat i zwalniających podań, czyżby młody piłkarz po raz kolejny nie udźwignął presji kibiców ?

Lechici przebudzili się na chwilę w ostatnim kwadransie pierwszej połowy. W 34. minucie dobrego dośrodkowania Kaspra Hamalainena nie wykorzystał Łukasz Teodorczyk, którego w ostatniej chwili uprzedził obrońca gości. 120 sekund później z daleka uderzał Łukasz Trałka, ale Zubas był na posterunku. Najlepszą okazję Lech stworzył sobie w 38. minucie kiedy po świetnej akcji Teodorczyka z Tonevem przed stuprocentową szansą stanął Hamalainen, jednak z kilku metrów trafił prosto w bramkarza. Nie da się jednak ukryć, że Kolejorz w pierwszej części meczu prezentował się fatalnie, nie potrafił stworzyć zagrożenia ani z ataku pozycyjnego ani z kontry.

W przerwie zrozumiał to także trener Rumak, który zmienił bezproduktywnego Drewniaka na Gergo Lovrencsicsa. System gry nie uległ jednak zmianie, gdyż miejsce w środku pola zajął Karol Linetty, a opuszczone przez niego prawe skrzydło przejął Węgier. Mimo to gra Lecha od razu zaczęła wyglądać lepiej, a piłkarze gospodarzy rzucili się na rywala jak wściekłe lwy. Między 57. i 58. minutą Kolejorz miał dwie wyśmienite okazje do zdobycia bramki. Najpierw po podaniu Hamalainena sytuacji sam na sam z bramkarzem nie wykorzystał Lovrencsics, a po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w poprzeczkę uderzył Trałka. Napór poznaniaków narastał, czego efektem była kolejna sytuacja, jednak źle do strzału złożył się Kebba Ceesay. Coraz więcej piłkarzy Lecha brało udział w ofensywnych akcjach, wobec czego groźnie zaczęło być pod bramką Buricia. W 69. minucie po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i główce Macieja Wilusza piłkę z linii bramkowej wybił Linetty, a chwilę później po kornerze z drugiego narożnika boiska bełchatowianie posłali piłkę obok bramki. W odpowiedzi strzał Lovrencsicsa z bliskiej odległości, po rękach Zubasa, trafił kolejny raz w poprzeczkę i nie przekroczył linii. W 77. minucie kapitalną paradą popisał się Burić po strzale głową Michalskiego w polu karnym. Ale największe emocje miały dopiero nadejść.

W 83. minucie Piotr Reiss, który zmienił kilka minut wcześniej Teodorczyka, znalazł się sam na trzecim metrze, ale mając mnóstwo czasu trafił… prosto w bramkarza. Ledwo kibice przestali rozpamiętywać tą sytuację, a groźnie strzelał sprzed pola karnego Linetty. w 88. minucie, kolejny zmiennik, Bartosz Ślusarski głową z bliska trafił w Zubasa. Kilkanaście sekund po tej okazji świetną akcję przeprowadzili bełchatowianie, jednak Kamil Wacławczyk z dwóch metrów posłał piłkę nad bramką Buricia. To mógł być gwóźdź do trumny Lecha. Do końca meczu wynik się nie zmienił i mimo wielu sytuacji żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć gola przez 90 minut. Mimo to spotkanie stało na dobrym poziomie i obfitowało w emocje.

Lech znowu nie poradził sobie z presją, kolejny mecz przed własną publicznością kończy stratą cennych punktów. Wobec piątkowego zwycięstwa Legii Warszawa sytuacja w tabeli wróciła do punktu wyjścia, poznaniacy ponownie tracą do lidera cztery oczka. Najgorsze jest to, że nie wyciągają żadnych wniosków. Sobotnie spotkanie było bardzo podobne do tego z Polonią Warszawa. Przespana pierwsza połowa, dużo lepsza gra po przerwie, jednak znowu zawiodła skuteczność. Różnica polegała na tym, że lechici mieli dużo klarowniejsze sytuacje do strzelenia bramki niż dwa tygodnie temu, a GKS Bełchatów postawił na odważniejszą postawę. Paradoksalnie nie wygrał meczu mimo, że zaprezentował się o wiele lepiej niż poloniści. Doprawdy Ekstraklasa jest coraz bardziej nieprzewidywalna…

Lech Poznań – GKS Bełchatów 0:0

Lech: Jasmin Burić – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Łukasz Trałka, Szymon Drewniak (46. Gergo Lovrencsics) – Karol Linetty, Kasper Hamalainen, Aleksandar Tonev (82. Bartosz Ślusarski) – Łukasz Teodorczyk (78. Piotr Reiss).

GKS: Emilijus Zubas – Adrian Basta, Maciej Wilusz, Seweryn Michalski, Rafał Kosznik – Patryk Rachwał, Szymon Sawala (86. Grzegorz Baran) – Łukasz Madej, Kamil Wacławczyk, Bartosz Żurek (62. Mouhamadou Traore) – Mateusz Mak (88. Michał Mak).

Żółte kartki: Szymon Drewniak, Kebba Ceesay – Seweryn Michalski, Maciej Wilusz, Patryk Rachwał.

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa).

Widzów: 21953.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments