fot. T-Mobile Ekstraklasa / x-news
fot. T-Mobile Ekstraklasa / x-news

Lech Poznań zremisował 1:1 na wyjeździe z Ruchem Chorzów w pierwszym meczu nowego sezonu T-Mobile Ekstraklasy. Bramkę dla Kolejorza zdobył Vojo Ubiparip. Wyrównał kilka minut przed końcem spotkania Marcin Malinowski.

Poznaniacy rozpoczęli w identycznym zestawieniu jak w czwartkowym mecz z Honką Espoo. W obronie wobec absencji Kebby Ceesaya, Tomasza Kędziory, Luisa Henriqueza i Barry’ego Douglasa rolę bocznych obrońców odgrywali Mateusz Możdżeń i Hubert Wołąkiewicz. W środku pomocy Rafała Murawskiego zastępował Szymon Drewniak. Na skrzydle znowu zagrał Vojo Ubiparip, a w ataku Łukasz Teodorczyk.

Początek meczu nie obfitował w emocje, obie drużyny skupiły się na walce w środku pola. Pierwszy strzał kibice obejrzeli dopiero w 13. minucie, kiedy Bartłomiej Babiarz po indywidualnej akcji uderzył z dystansu, piłka jednak poszybowała nieznacznie obok słupka. Odpowiedź Lecha nastąpiła cztery minuty później. Po szybkiej wymianie podań między Kasperem Hämäläinenem a Vojo Ubiparipem, Serb ściął ze skrzydła do środka boiska i huknął sprzed pola karnego w krótki róg bramki Krzysztofa Kamińskiego. Piłka zatrzepotała w siatce, piękny gol, ale wydaje się, że bramkarz chorzowian mógł zachować się lepiej.

Po zdobyciu bramki Lech w pełni kontrolował wydarzenia na boisku. Jednakże nie miało to przełożenia na sytuacje bramkowe. Poznaniacy starali się grać na jeden kontakt, jednak brakowało dokładności przy decydującym podaniu. Dopiero w 39. minucie znowu było groźnie pod bramką Ruchu. Po dośrodkowaniu ze skrzydła Możdżenia tor lotu piłki w polu karnym zmienił Piotr Stawarczyk i piłka wyszła za linię obok słupka. W doliczonym czasie gry pierwszej połowy jeszcze dobrą okazję miał Ubiparip po wrzutce Gergo Lovrencsicsa, ale po strzale głową Serba piłka przeleciała tuż nad poprzeczką.

Do przerwy Lech miał przewagę w każdym elemencie gry i prowadził w pełni zasłużenie. Poznaniacy często próbowali grać na jeden kontakt, szybko wymieniać piłkę. Brakowało jednak dokładności. Wyróżnić można Ubiparipa, który w kolejnym meczu otworzył wynik i próbował szarpać na skrzydle oraz Huberta Wołąkiewicza, udanie włączającego się w akcje ofensywne swojego zespołu. Poniżej oczekiwań zagrali Manuel Arboleda, który po kontuzji nadal jest daleki od formy i popełnia proste błędy, Hämäläinen, nie mogący znaleźć sobie miejsca, oraz Teodorczyk, tym razem bezproduktywny w ataku.

Oba zespoły zaczęły drugą połowę bez zmian. Pierwszą dobrą okazję miał Ruch, kiedy po wyrzucie z autu i przedłużeniu głową podania w ostatniej chwili Łukasza Janoszkę uprzedził Możdżeń wybijając piłkę na rzut rożny. W 53. minucie Lech odpowiedział akcją na skrzydle Teodorczyka, który dobrze podał do Drewniaka. Młody pomocnik Kolejorza uderzył jednak fatalnie. Dwie minuty później z dystansu strzelał Marek Zieńczuk, ale bez problemów obronił Krzysztof Kotorowski.

Poznaniacy w drugiej części gry zupełnie oddali inicjatywę gospodarzom, ale ci nie potrafili tego długo wykorzystać. Brakowało precyzji i dokładności, a gra momentami była senna. Dopiero w końcowych minutach piłkarze dostarczyli więcej emocji. Najpierw ponownie pokazał się Ubiparip, ale po indywidualnej akcji posłał piłkę nad poprzeczką. Ruch odpowiedział błyskawicznie. Po strzale Pavla Sultesa futbolówkę zdołał jeszcze zablokować Wołąkiewicz. Ale po rzucie rożnym i nieudanej próbie wybicia na zaskakujące uderzenie z dystansu zdecydował się Marcin Malinowski. Piłka po drodze trafiła jeszcze w Arboledę i zmieniła tor lotu, czym kompletnie zmyliła zasłoniętego Kotorowskiego. Do ostatniego gwizdka sędziego oba zespoły nie potrafiły stworzyć sobie dogodnych sytuacji i całe spotkanie zakończyło się remisem.

W porównaniu z pierwszą połową, w drugiej Lech zagrał katastrofalnie słabo. Wyglądało to tak, jakby poznaniacy chcieli wygrać jak najmniejszym nakładem sił i myślami byli już przy czwartkowym rewanżu z Honką. Tym razem jednak minimalizm nie popłacił, Ruch po jednym z nielicznych strzałów i rykoszecie zdobył upragnioną bramkę. Kolejorz zaliczył falstart ku wielkiemu niezadowoleniu trenera Mariusza Rumaka oraz kibiców.

W przekroju całego meczu na kilka ciepłych słów zasługuje Ubiparip. Serb był już jedną nogą poza klubem, a tymczasem dość niespodziewanie jest główną siłą ofensywną zespołu. Słabo tym razem wypadli bohaterowie meczu z Finami, Drewniak i Teodorczyk. Obrona zestawiona w eksperymentalnym zestawieniu popełniała sporo błędów, choć Wołąkiewicz próbował przynajmniej udzielać się w ofensywie. W środku zabrakło reżysera, piłkarza, który wziąłby ciężar gry na siebie. Zawiódł także Lovrencsics, niewiele do gry wnieśli zmiennicy, Szymon Pawłowski i Bartosz Ślusarski. Oby w kolejnych meczach lechici na poważnie grali przez cały mecz, nie tylko jedną połowę.

(relacja M.Michałowski)

Ruch Chorzów – Lech Poznań 1:1 (0:1)

Bramki: 0:1 – Vojo Ubiparip (17.), 1:1 – Marcin Malinowski (84.).

Ruch: Krzysztof Kamiński – Artur Gieraga, Marek Szyndrowski, Piotr Stawarczyk, Daniel Dziwniel – Bartłomiej Babiarz, Marcin Malinowski – Marek Zieńczuk, Filip Starzyński (72. Maciej Jankowski), Łukasz Janoszka (72. Kamil Włodyka, 85. Grzegorz Kuświk) – Pavel Sultes

Lech: Krzysztof Kotorowski – Mateusz Możdżeń, Marcin Kamiński, Manuel Arboleda, Hubert Wołąkiewicz – Łukasz Trałka, Szymon Drewniak – Gergo Lovrencsics (73. Szymon Pawłowski), Kasper Hämäläinen, Vojo Ubiparip – Łukasz Teodorczyk (63. Bartosz Ślusarski).

Żółte kartki: Janoszka – Wołąkiewicz

Czerwona kartka: Wołąkiewicz (90. – za drugą żółtą)

Widzów: 6800 (w tym 557 kiboli Kolejorza)

Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments