Lech Poznań wygrał u siebie ze Śląskiem Wrocław 3:0 i zanotował trzecie zwycięstwo z rzędu w Lotto Ekstraklasie. Wynik spotkania otworzył w pierwszej połowie Darko Jevtić, po przerwie dwa gole dołożył wprowadzony z ławki rezerwowych Marcin Robak.
Trener Nenad Bjelica w niedzielę desygnował dokładnie taki sam skład jak w wygranym 5:0 meczu z Ruchem Chorzów ponad dwa tygodnie temu. Mimo, że w kadrze był już Abdul Aziz Tetteh to zajął miejsce tylko na ławce rezerwowych.
Od początku spotkania to gospodarze nadawali ton grze i chcieli jak najszybciej wyjść na prowadzenie. Mogli to uczynić w 7. minucie, gdy Radosław Majewski do spółki z Maciejem Gajosem odebrali piłkę w środku boiska, ale strzał tego pierwszego sprzed pola karnego minął słupek wrocławskiej bramki.
Poznaniacy atakowali dalej i przyniosło to skutek w 16. minucie. Akcja zaczęła się od dalekiego wybicia Matusa Putnockiego, piłkę zgrał Dawid Kownacki, Maciej Makuszewski stojąc tyłem do bramki przerzucił piłkę za obronę Śląska. Do futbolówki wystartowali Majewski i Jevtić, Polak będący na pozycji spalonej przytomnie jednak zostawił ją Szwajcarowi, a ten ograł Kamila Dankowskiego i umieścił piłkę w siatce.
Na odpowiedź gości trzeba było czekać do 24. minuty. Jednak strzał Alvarinho z rzutu wolnego zatrzymał się na poznańskim murze. Nieco groźniej było chwilę później, gdy po wrzutce Dankowskiego główkował Ryota Morioka. Piłka jednak leciała prosto w środek bramki i rękawice Putnockiego.
W doliczonym czasie gry pierwszej połowy szansę mieli gospodarze. Kownacki wbiegł w pole karne, ale naciskany przez Piotra Celebana nie mógł oddać strzału, więc wycofał piłkę do Majewskiego. Uderzenie pomocnika Lecha sparował jednak Lubos Kamenar.
Po przerwie zaatakowali wrocławianie, lecz długo nie mogli skonstruować żadnej groźniejsze akcji w polu karnym Kolejorza. Lechici z kolei skupili się głównie na kontratakach.
Po nieco ponad godzinie gry na boisku pojawił się Robak, który chwilę później wpisał się po raz pierwszy na listę strzelców. Uczynił to po dwójkowej akcji z Makuszewskim, który podał mu piłkę przed pole karne, gdzie napastnik zakręcił Celebanem, a później trafił do siatki.
Nie mający już nic do stracenia wrocławianie rzucili się do ataku i w krótkim czasie stworzyli sobie trzy dogodne okazje do zdobycia kontaktowej bramki. Najpierw Mariusz Idzik trafił w słupek, po chwili Sito Riera dostał piłkę jak na tacy w polu karnym, lecz jego strzał zdołał obronić Putnocky. W końcu po rzucie rożnym fatalnie uderzył Adam Kokoszka.
Niewykorzystane sytuacje zemściły się już chwilę później. Po kolejnym szybkim kontrataku na bramkę uderzał Majewski, ale piłka zamiast do siatki trafiła w rękę rozpaczliwie interweniującego Laszy Dwalego i sędzia Tomasz Musiał podyktował rzut karny. Do niego podszedł nie kto inny jak Robak, który zmylił Kamenara zdobywając swoją drugą bramkę w meczu.
>>> Tabela i terminarz Lotto Ekstraklasy
To trafienie dobiło gości i odebrało chęci do gry. Poznaniacy z kolei usatysfakcjonowani wysokim prowadzeniem nie dążyli już z taką determinacją do podwyższenia wyniku. Zwycięstwo 3:0 było trzecim kolejnym dla podopiecznych trenera Bjelicy. W tych spotkaniach Lech za każdym razem zachowywał także czyste konto.
Lech Poznań – Śląsk Wrocław 3:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Jevtić (16.), 2:0 Robak (66.), 3:0 Robak (74. – karny)
Lech: Matus Putnocky – Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Jan Bednarek, Tamas Kadar – Łukasz Trałka, Maciej Gajos – Maciej Makuszewski, Radosław Majewski (75. Abdul Aziz Tetteh), Darko Jevtić (77. Kamil Jóźwiak) – Dawid Kownacki (62. Marcin Robak)
Śląsk: Lubos Kamenar – Kamil Dankowski, Piotr Celeban, Lasza Dwali, Augusto – Adam Kokoszka, Sito Riera – Łukasz Madej (83. Bence Mervo), Ryota Morioka (80. Ostoja Stjepanović), Alvarinho – Kamil Biliński (55. Mariusz Idzik)
Żółte kartki: Jan Bednarek – Kamil Biliński
Widzów: 15 943
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków).