– Musimy podnieść głowę do góry i w środę zacząć serię zwycięstw. Nie wyobrażam sobie, by nas zabrakło w czołowej ósemce – mówił po meczu z  Jagiellonią Białystok pomocnik Lecha Poznań Karol Linetty.

Piłkarz Lecha nie mógł się pogodzić z decyzją sędziego o podyktowaniu rzutu karnego po jego faulu. Według niego nie było przewinienia, a arbiter popełnił błąd. – Dla mnie nie powinno być tego karnego. Sędzia mi powiedział, że dałem mu pretekst, ale myślę, że tak nie do końca było. Rywal położył na mnie dłonie, ja nic nie zrobiłem, gwizdnął karnego. No cóż, błędy się zdarzają.

W meczu z Jagiellonią często można było zauważyć spore dysproporcje w linii pomocy Lecha. Łukasz Trałka i Abdul Aziz Tetteh cofali się, a Linetty zostawał z przodu, wtedy w środku pola rządzili Rafał Grzyb z Jackiem Góralskim. To stwarzało duże zagrożenie dla Kolejorza. – Nie do końca się z tym zgodzę. W pierwszej połowie mieli jedną taką kontrę, gdzie wyszli sam na sam, a tak to się tego ustrzegliśmy. Nie mieli za wiele sytuacji, strzelili tylko po rzucie rożnym, gdzie nie powinna paść bramka i po niesłusznym rzucie karnym. Ale błędy się zdarzają, cały czas walczyliśmy, żeby odrobić tą stratę. Rywale bardzo dobrze przesuwali się na boisku i bronili. Próbowaliśmy sforsować ten mur, ale się nie udało.

Mimo słabego startu w rundzie wiosennej pomocnik nie traci nadziei, że zespół się z tego podniesie. – Drużyny, które są przed nami się potykają, nie wykorzystujemy tego. Musimy podnieść głowę do góry i w środę zacząć serię zwycięstw. Nie wyobrażam sobie, by nas zabrakło w czołowej ósemce.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments