Jan Urban - fot. Irek Pindral

– Trzeba umieć grać wynikiem, mieliśmy korzystny rezultat z pierwszego spotkania, nas nie interesowało forsowanie tempa, to Zagłębie musiało ten rytm meczowy podnieść, by nam utrudnić zadanie – mówił po meczu z Zagłębiem Lubin trener Lecha Poznań Jan Urban.

Szkoleniowiec przyznał, że mecz z Zagłębiem nie był najlepszy w wykonaniu poznaniaków, a lubinianie mieli swoje sytuacje, by odmienić losy ćwierćfinału. – Trochę nam napędzili w końcówce stracha jeśli chodzi o awans do kolejnej rundy, bo w pierwszej połowie nie było za wiele sytuacji podbramkowych. Przypominam sobie okazję Papadopoulosa, który wyprzedził naszego obrońcę i strzelił niecelnie. My mieliśmy sytuację Denisa Thomalli i Maćka Gajosa, który został zablokowany. Wiedzieliśmy, że w takich spotkaniach, gdy drużyna przegrała 0:1 na własnym boisku przyjeżdża na rewanż nie mając nic do stracenia, a wszystko do zyskania, bez obciążenia psychicznego. W końcówce rzeczywiście nas troszeczkę przycisnęli, całe szczęście, że Woźniak nie wykorzystał okazji strzelając głową, później Janus miał jeden strzał, który przeszedł światło bramki. Nie był to najlepszy mecz w waszym wykonaniu, ale wiemy jaki jest Puchar Polski, zdarzają się niespodzianki. Cracovia wygrała na wyjeździe z pierwszoligowcem, wydawało się, że wszystko jest zrobione w kierunku półfinału, a tak się nie stało. Dzisiaj możemy odhaczyć jedne rozgrywki, Lech gra dalej.

Od pierwszej minuty w ataku zagrał Denis Thomalla. Niemiec jednak nadal znajduje się w katastrofalnej formie, a gdy był zmieniany w końcówce spotkania pożegnały go gwizdy niezadowolonych kibiców. Trener Urban żałował tej decyzji po fakcie. – Gdybym wiedział, że będą takie gwizdy, to bym go nie zmienił. To były ostatnie minuty, mógłby dograć do końca. Jeśli danemu zawodnikowi coś się nie układa, nie idzie to musi sobie radzić z krytyką. Nie jest łatwo się przełamać, Denis będzie miał swoje szanse, mam dużo cierpliwości do zawodników i rozumiem sytuację, w jakiej się znalazł. Ale on praktycznie w każdym meczu ma swoje szanse, z Górnikiem Łęczna trafił w głowę rywala z trzech metrów, dziś też miał bardzo dobrą sytuację do strzelenia bramki. Gramy na razie we wszystkich rozgrywkach, odhaczamy jeden mecz z tych dziewięciu, które nam zostały. Może mogliśmy zagrać w innym składzie, ale muszę mieć na uwadze wszystko, kto i ile zagrał w reprezentacjach, kogo będę potrzebował, w jakiś sposób rozdzielić ten wysiłek fizyczny, bo jeśli tego nie zrobimy to nie będzie dobrze.

W meczowej kadrze próżno było szukać Darko Jevticia. Czy nieobecność Szwajcara była podyktowana kontuzją czy innymi względami? – Mieliśmy grać troszeczkę inaczej, przed samym spotkaniem wypadł nam Darko Jevtić. Miał grać w podstawowym składzie, ale ma grypę żołądkową.

Mimo, że Lech grał słabo, to udało mu się wygrać. To ważne zwłaszcza, że Kolejorz od dawna miał problem, by odnieść zwycięstwo po przerwie reprezentacyjnej. – Trzeba umieć grać wynikiem, mieliśmy korzystny rezultat z pierwszego spotkania, nas nie interesowało forsowanie tempa, to Zagłębie musiało ten rytm meczowy podnieść, by nam utrudnić zadanie. Dość dobrze zagraliśmy, jeśli chodzi o ten aspekt. Teraz będzie trudniej, ale zagramy w innym składzie, rotacje są tym spowodowane, że patrzymy w przyszłość, bo wiemy co nas czeka. Dwa dni to za mało na regenerację w cyklu tygodniowym.

Szymon Pawłowski pojawił się na boisku na końcowe minuty, ale zdążył jeszcze zdobyć bramkę. Czy takie było jego zadanie w momencie wejścia na murawę? – Szymek nie strzela za dużo bramek, ale wywiązał się z zadania, można powiedzieć ze trener miał nosa.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments