– Pokora, pokora i jeszcze raz pokora. Powiedziałem swoim zawodnikom, że to był ważny mecz, ale trzy punkty nie wystarczą nam do celu, jakim jest awans do czołowej ósemki – mówił po meczu z Lechem Poznań trener Pogoni Szczecin Czesław Michniewicz.

Szkoleniowiec Portowców uważa, że kluczowa dla wyniku w spotkaniu z Kolejorzem była porażka z niemieckim 1. FC Kaiserslautern w ostatnim sparingu przed ligą. Pogoń poległa 0:4, co było kubłem zimnej wody nie tylko dla piłkarzy. – Los zdecydował za nas, pierwszy mecz z mistrzem Polski to wyróżnienie, ale też bardzo trudny egzamin i bardzo trudny egzaminator. Starannie przygotowywaliśmy się do tego meczu, nie wszystko było idealnie w okresie przygotowawczym, zdarzały się słabsze momenty, tak jak tydzień temu porażka w Kaiserslautern. Ale miała ona kluczowe znaczenie przy postawie w dzisiejszym meczu, zimny prysznic przydał się wszystkim, łącznie ze sztabem szkoleniowym.

Michniewicz wiedział, żeby jego zespół zdobył punkty w Poznaniu musi strzelić gola. Być może nawet nie jednego. I z takim podejściem szczecinianie weszli w ten mecz, gdyż to oni w pierwszej połowie przeważali. – Podeszliśmy do spotkania bardzo skoncentrowani, powiedziałem swoim zawodnikom, że wspaniałe chwile rodzą się ze wspaniałych okazji, my dziś dostaliśmy szansę zagrać z mistrzem Polski od razu w pierwszym meczu. By myśleć o punktach chcieliśmy zdobyć bramkę, od początku ruszyliśmy, by ją zdobyć. Już w pierwszych minutach Łukasz Zwoliński strzelił po rzucie rożnym w poprzeczkę, było bardzo blisko. Ale na tym nie poprzestaliśmy, wiedzieliśmy żeby myśleć o jednym lub trzech punktach jedna bramka może nie wystarczyć. Stąd też po strzeleniu pierwszego gola nie cofnęliśmy się.

Trener Pogoni bardzo chwalił Patryka Małeckiego, który jeszcze w pierwszej połowie zastąpił kontuzjowanego Takafumi Akahoshiego. Chwilę po wejściu na boisko popisał się asystą przy golu Łukasza Zwolińskiego. – Pierwsza bramka padła po świetnej akcji Patryka Małeckiego, czasem los robi najlepsze zmiany. Zszedł Aka, nasza gra trochę siadła, ale wszedł Małecki, niewątpliwie bohater tego spotkania. Miał udział przy obu bramkach, fantastyczne zachowanie i podanie przy pierwszym golu do Zwolińskiego. Przy drugim on poprowadził tą akcję do narożnika, zagrał w odpowiednim momencie do Murawskiego, z tego padła bramka. Wyrazy olbrzymiego szacunku dla Patryka, jest to fajny chłopak, wiem, że tu w Poznaniu niezbyt kochany, ale to już nie nasz problem. Cieszę się, że zniósł tą dużą presję, bo nie pierwszy raz jest tu wygwizdywany, po ośmiu miesiącach wrócił z przytupem, życzymy sobie takie Patryka w kolejnych meczach.

Szkoleniowiec mimo, że cieszył się ze zwycięstwa na wyjeździe, to tonował nastroje w szatni. Ta wygrana to bowiem tylko jeden z wielu kroków ku czołowej ósemce. – Martwi to, że kontuzji doznał „Aka”, to nasz kluczowy zawodnik, zszedł z boiska, nie potrafiliśmy przytrzymać piłki, Lech z każdą minutą dociskał nas do pola karnego. Nie mieliśmy zmiany, która spowodowałaby, że oddalilibyśmy troszeczkę tą grę. Ale na szczęście dla nas Lech swoich sytuacji, których nie było zbyt wiele, nie wykorzystał. Cieszymy się bardzo, ale mamy też świadomość, że to tylko jeden z 29 meczów, pokora, pokora i jeszcze raz pokora. Powiedziałem swoim zawodnikom, że to był ważny mecz, ale trzy punkty nie wystarczą nam do celu, jakim jest awans do czołowej ósemki.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments