Warning: is_dir(): open_basedir restriction in effect. File(/tmp) is not within the allowed path(s): (/home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/:/home/klient.dhosting.pl/soku/.tmp/:/demonek/www/public/bledy.demonek.com/:/usr/local/lsws/share/autoindex:/usr/local/php/:/dev/urandom:/opt/alt/php71/usr/share/pear/:/opt/alt/php71/usr/share/php:/opt/alt/php71/) in /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-simple-firewall/src/lib/vendor/fernleafsystems/wordpress-services/src/Core/Fs.php on line 465

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-simple-firewall/src/lib/vendor/fernleafsystems/wordpress-services/src/Core/Fs.php:465) in /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
wywiad – Echosportu.pl – Sport w Poznaniu https://echosportu.pl Informacje sportowe z Poznania Fri, 05 Aug 2016 20:43:21 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.7.11 54538075 Jakub Ostrowski: Mierzymy siły na zamiary https://echosportu.pl/jakub-ostrowski-mierzymy-sily-zamiary/ https://echosportu.pl/jakub-ostrowski-mierzymy-sily-zamiary/#respond Fri, 05 Aug 2016 20:36:02 +0000 http://echosportu.pl/?p=40442 O przygotowaniach do gry w IV-lidze, budowie nowej drużyny i najważniejszych celach na sezon 2016/17 mówi trener Unii Swarzędz, Jakub Ostrowski w rozmowie z Janem Piechotą. Jan Piechota, Echosportu.pl: Przez reorganizacje III ligi 10. miejsce w zeszłym sezonie zaskutkowało spadkiem z tej klasy rozgrywkowej. Jak przebiegają przygotowania do IV-ligowch zmagań? Jakub Ostrowski: Tak jak pan […]

Post Jakub Ostrowski: Mierzymy siły na zamiary pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
O przygotowaniach do gry w IV-lidze, budowie nowej drużyny i najważniejszych celach na sezon 2016/17 mówi trener Unii Swarzędz, Jakub Ostrowski w rozmowie z Janem Piechotą.

Jan Piechota, Echosportu.pl: Przez reorganizacje III ligi 10. miejsce w zeszłym sezonie zaskutkowało spadkiem z tej klasy rozgrywkowej. Jak przebiegają przygotowania do IV-ligowch zmagań?

Jakub Ostrowski: Tak jak pan wspomniał miejsce, które zajęliśmy na koniec zeszłego sezonu spowodowało, że znaleźliśmy się o piętro niżej w kategoriach rozgrywkowych. Przygotowania trwają. Jesteśmy w trakcie budowania całkiem nowej drużyny. Jest część chłopaków, która została po spadku, jest grupa młodych zawodników, którzy dołączyli z zespołu juniorów i jest grupa piłkarzy z zewnątrz. W szatni spotkali się zawodnicy z trzech różnych przestrzeni. Cała historia polega teraz na tym, by małymi kroczkami, cierpliwie, stworzyć podstawy ku temu, żeby powstała nowa drużyna piłkarska, która będzie rywalizowała na IV-ligowym froncie. Staramy się zorganizować zajęcia tak, żeby miały one jak największy wpływ na chłopaków pod względem fizycznym, piłkarskim i psychologicznym. Przygotowania delikatnie zaburza nam różna frekwencja na treningach wynikająca z wyjazdów służbowych i zaplanowanych wcześniej przez zawodników wakacji. Do tego doszły dwie kontuzje, ale nie załamujemy rąk, wręcz przeciwnie działa to na nas mobilizująco.

Poruszył pan temat budowania nowego zespołu. Ponad 10 piłkarzy  spośród wszystkich zgłoszonych jest futbolistami nowymi. Nie uważa pan, że tak duża rotacja w kadrze zaskutkuje niezbyt dobrym zgraniem na początku sezonu?

Na pewno nowa drużyna będzie potrzebowała czasu, cierpliwości, zaangażowania, żeby być gotowym na każdą boiskową ewentualność. Staramy się tonować emocje towarzyszące przygotowaniom i ewentualnym wynikom sportowym. Oczywiste jest, jak wiele czynników często niezależnych od siebie mogą mieć wpływ na wynik sportowy, więc staramy się skupiać swoją uwagę na pracy u podstaw. Gotowość odbierania tych czynników i elastyczne adoptowanie ich do procesów treningowych dopiero pokaże, czy zespół udało się zgrać we wszystkich aspektach, czy też nie. Ale moja już w tym głowa aby się udało.

Jaki cel stawia sobie pan na ten sezon? Szybki powrót do III ligi czy raczej spokojne budowanie nowego SKS-u?

Nie rozmawialiśmy jeszcze o celach, bo przede wszystkim chcemy się nauczyć je stawiać. Dobierać je na tyle umiejętnie, aby były adekwatne do naszych możliwości, aby nie hamowały, tylko rozwijały. Postawienie celu i nazwanie go wprost „awansem” jest łatwe, ale na realizację tegoż celu składa się ogrom pracy. I w chwili obecnej ten ogrom pracy nas najbardziej interesuje. Chcemy pracować nad bieżącymi sprawami: na budowaniu drużyny, na budowaniu indywidualnych umiejętności, na stworzeniu nowej jakości gry, na byciu gotowym na niezliczoną ilość sytuacji boiskowych. Mogę tak wyliczać jeszcze długo. Dopiero w konsekwencji takiej pracy, będziemy mogli za jakiś czas zadać sobie pytanie, czy jesteśmy gotowi do walki o najwyższe cele. Chłodna głowa i ciężka praca u podstaw będzie nam bardziej służyć niż huraoptymizm. Mierzymy siły na zamiary.

Grupa północna wielkopolskiej IV-ligi będzie chyba najmocniejsza od wielu lat. Nielba Wągrowiec, Sparta Oborniki, Tarnovia Tarnowo Podgórne z byłymi piłkarzami Lecha i Unia Swarzędz. Kandydatów do awansu jest więc co najmniej kilku.

Faktycznie mocna liga, ale nie boimy się tego. Z drugiej strony dobrze się dzieje, że będziemy mieli możliwość rywalizowania z takimi przeciwnikami, którzy wymuszą na nas większy wysiłek. To podnosi poziom rozgrywek oraz służy rozwojowi. Trzeba będzie dać więcej z siebie, by móc sprawdzać siebie i tego potrzebujemy. Nie ukrywam, że nie możemy się już doczekać rozpoczęcia tych rozgrywek.

Przez modernizacje stadionu cała runda jesienna będzie rozgrywana przez Swarzędzan na wyjeździe. Uważa pan, że będzie to jakiś problem dla pańskich podopiecznych?

Myślę, że na każdym boisku można walczyć o komplet punktów. Biorąc pod uwagę korzyści, które będą płynąć z modernizacji całej infrastruktury boiskowej, jest to dla klubu bezcenne i w związku z tym nasze mecze wyjazdowe  traktujemy jako coś koniecznego w zaistniałej sytuacji. Oswoiliśmy się już z tym, jesteśmy na to gotowi. Bardzo spokojnie podchodzimy do tego tematu wiedząc, że druga runda będzie grana tylko i wyłącznie u nas, więc wyjazdów się nie boimy. Wiadomo, że dobrze jest, jak się gra naprzemiennie – raz u siebie, raz na wyjeździe – ale jak już powiedziałem losy klubu są na mocnym zakręcie w kontekście infrastruktury, która z pewnością w perspektywie dalszego rozwoju klubu przyniesie same korzyści.

Na kim będzie spoczywał ciężar zdobywania bramek w tym sezonie? Pytam, bowiem Przemysław Kędziora odszedł z zespołu, Marek Gołembowski został cofnięty do linii obrony także pojawia się pytanie: kto będzie strzelał gole?

Szukamy różnych wariantów gry. W organizacji gry są na boisku nominalne pozycje jak bramkarz, obrońca, pomocnik, napastnik. My jesteśmy w chwili obecnej na początku drogi w kontekście organizowania gry i budowania jakości tejże gry, jednak już od samego początku stawiamy na dużą uniwersalność boiskową i będziemy szukali takich rozwiązań, które pozwolą każdemu zawodnikowi w trakcie gry znaleźć się w sytuacji do zdobycia gola. Tak jak cały zespół począwszy od napastnika jest odpowiedzialny za grę defensywną, tak samo ważne jest to w ramach gry ofensywnej. A dla nas ważne jest też nie tylko to, kto zdobył bramkę, ale ważne jest zwrócenie uwagi  i docenianie postawy wszystkich zawodników, którzy swoim zachowaniem w trakcie gry umożliwili jednemu z nich znaleźć się w korzystnej do zdobycia bramki sytuacji. Praca całego zespołu i przedkładanie potrzeb zespołu nad potrzebę zaspokajania własnych potrzeb jest dla nas niezmiernie ważne i w wielu momentach może być dla nas kluczowe w kontekście sportowej rywalizacji.

Post Jakub Ostrowski: Mierzymy siły na zamiary pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/jakub-ostrowski-mierzymy-sily-zamiary/feed/ 0 40442
Dawid Czerniejewicz: Przychodzę do pracy z uśmiechem https://echosportu.pl/dawid-czerniejewicz-przychodze-do-pracy-z-usmiechem/ https://echosportu.pl/dawid-czerniejewicz-przychodze-do-pracy-z-usmiechem/#respond Wed, 03 Aug 2016 15:39:02 +0000 http://echosportu.pl/?p=40394 Dawid Czerniejewicz, były piłkarz Warty Poznań, opowiada nam o byciu trenerem personalnym, o czerpaniu radości z tego zawodu, a także o swojej przygodzie z piłką nożną. Jan Piechota, Echosportu.pl: Koledzy z Pana byłej drużyny poszli różnymi ścieżkami. Wojciech Onsorge został trenerem, Artur Marciniak ukończył finanse i rachunkowość w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu, a Pan został […]

Post Dawid Czerniejewicz: Przychodzę do pracy z uśmiechem pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Dawid Czerniejewicz, były piłkarz Warty Poznań, opowiada nam o byciu trenerem personalnym, o czerpaniu radości z tego zawodu, a także o swojej przygodzie z piłką nożną.

Jan Piechota, Echosportu.pl: Koledzy z Pana byłej drużyny poszli różnymi ścieżkami. Wojciech Onsorge został trenerem, Artur Marciniak ukończył finanse i rachunkowość w Wyższej Szkole Bankowej w Poznaniu, a Pan został trenerem personalnym. Skąd taki wybór?

Dawid Czerniejewicz: Na początku traktowałem pracę trenera jako dodatkowe zajęcie. Grając w Warcie, miałem sporo niezagospodarowanego czasu. Od zawsze wiedziałem, że w sporcie czuję się najlepiej, nie wyobrażam sobie pracować gdzieś w bezruchu. Lubię też pomagać ludziom, sprawia mi to frajdę, jak razem z moimi podopiecznymi widzimy efekty wspólnej pracy. Jest to bardzo wdzięczna praca, wciąż poznaję nowych ludzi. Przychodzę do pracy z uśmiechem, na luzie i bez stresu.

Od listopada 2014 roku może się Pan tytułować Professional Fitness Personal Trainer. W jaki sposób przebiegało szkolenie?

Szkolenie trwało około ośmiu weekendów. Część rzeczy wiedziałem wcześniej, ale też bardzo dużo dowiedziałem się o pracy trenera personalnego. Jednak to tylko papier, wychodzę z założenia, że trzeba uczyć się cale życie i na pewno nie jest to ostatnie szkolenie, jakie ukończyłem i jakie ukończę.

Na czym dokładnie polega praca trenera personalnego?

Generalnie na osiągnięciu celu założonego przed rozpoczęciem współpracy z podopiecznym. Ale przy tym trzeba umieć dobrze rozplanować wszystkie treningi, ułożyć rozsądną dietę, ludzie potrzebują dobrej motywacji oraz wsparcia.

Jeśli ktoś z naszych czytelników chciałby trenować pod Pana okiem, to w jaki sposób mógłby się z Panem skontaktować?

Śmiało można pisać na facebooku, dzwonić, pisać smsy, wszystko jest podane na mojej stronie.

dawid-czerniejewicz

Po zakończeniu sezonu 2015/16 przestał Pan reprezentować barwy Warty Poznań. Czy to już koniec kariery piłkarskiej Dawida Czerniejewicza?

Jak już to przygody, bo kariery żadnej nie zrobiłem. Szczerze mówiąc, nie wiem, co dalej będzie. Trenuję indywidualnie. Miałem kilka ofert z klubów z niższych lig, ale postanowiłem, że do zimy będę sam pracował nad sobą. Chciałbym jeszcze kiedyś zagrać w zielono-białych barwach. Ciężko jest się przenieść z Drogi Dębińskiej na inny stadion.

Zdradzi Pan jakie kluby zabiegały o Pana usługi?

Grom Plewiska, Luboński KS i Kotwica Kórnik.

Czy myśli Pan, że Zieloni poradzą sobie w II lidze? Pierwszy mecz wyglądał całkiem obiecująco.

Wierzę w chłopaków. Wiem, że sobie poradzą. Ich umiejętności są z pewnością ponad drugą ligę, także myślę, że namieszają już w tym sezonie.

 

Post Dawid Czerniejewicz: Przychodzę do pracy z uśmiechem pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/dawid-czerniejewicz-przychodze-do-pracy-z-usmiechem/feed/ 0 40394
Łukasz Mowlik: Będę bardzo aktywnym prezesem WZPN! https://echosportu.pl/lukasz-mowlik-bede-aktywnym-prezesem/ https://echosportu.pl/lukasz-mowlik-bede-aktywnym-prezesem/#respond Tue, 26 Jul 2016 08:53:16 +0000 http://echosportu.pl/?p=39997 Łukasz Mowlik, były kierownik drużyny Lecha Poznań, postanowił zawalczyć o fotel prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. Specjalnie dla naszego portalu mówi o wyborach, pomysłach na zmianę związku, byciu kibicem i poziomie sędziowania wielkopolskich arbitrów. Jan Piechota, Echosportu.pl: Skąd pomysł kandydowania na prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej? Łukasz Mowlik: Jeśli chcemy wpłynąć na to, co się […]

Post Łukasz Mowlik: Będę bardzo aktywnym prezesem WZPN! pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Łukasz Mowlik, były kierownik drużyny Lecha Poznań, postanowił zawalczyć o fotel prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej. Specjalnie dla naszego portalu mówi o wyborach, pomysłach na zmianę związku, byciu kibicem i poziomie sędziowania wielkopolskich arbitrów.

Jan Piechota, Echosportu.pl: Skąd pomysł kandydowania na prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej?

Łukasz Mowlik: Jeśli chcemy wpłynąć na to, co się dzieje, to trzeba zacząć od samej góry i stąd decyzja o kandydowaniu. Natomiast to środowisko podejmie decyzje czy jesteśmy gotowi zrobić krok do przodu. To, że kandyduję w wyborach jest zasługą ludzi, którzy mnie do tego namawiali. Działacze w klubach mówili mi: Kurczę, Łukasz to trzeba zmienić. Po zrobieniu analizy, zobaczeniu co się dzieje, postanowiłem, że trzeba podjąć to ryzyko. Mam dwa motta, którymi się kieruję. Po pierwsze: związek jest dla klubów, a nie kluby dla związku. Co w mojej ocenie zostało w ostatnim czasie zachwiane, bo proszę pamiętać, że klub bez związku przeżyje, a związek bez klubów nie przeżyje. Po drugie – cokolwiek się stanie – chcę dobra wielkopolskiej piłki. Mam wykształcenie biznesowo-menadżerskie, predyspozycje, byłem działaczem, wiem na czym to wszystko polega. Nie boję się rozmowy. Mogę się z kimś nie zgadzać, ale chcę, by mimo to z tej rozmowy coś wynikło. Życie mnie nauczyło, że bez dialogu niczego nie osiągniemy.  Nie zgłosiłbym swojej kandydatury, gdybym nie widział światełka w tunelu.

Paweł Wojtala, pana rywal w wyborach w wywiadzie dla Gazety Wyborczej mówi, że „WZPN ma być dla klubów, a nie kluby dla WZPN”. Mówił już Pan, że ma bardzo podobną myślą, dodatkowo chce pan, by wielkopolska piłka się rozwijała. Jak Pan chce zrealizować oba swoje motta?

Musimy pamiętać o tym, że chcemy rozwinąć WZPN tak, aby zachęcić dzieci do uprawiania tej dyscypliny. Znam problemy B-klasowe, gdzie wielokrotnie nie można nawet skleić jedenastki do gry. Skąd to się bierze? My od czasu grup juniorskich, trampkarzy, młodzików zniechęcamy młodzież i potem jak przychodzi wiek seniora, to ci młodzi piłkarze nie utożsamiają się z klubem, regionem i oni nie chcą po prostu dalej grać. To jest nasz problem, dlatego chcę położyć duży nacisk na grupy młodzieżowe, które są naszą przyszłością. Nie możemy patrzeć tylko przez perspektywę tych dziesięciu klubów z Wielkopolskiego ZPN występujących w ekstraklasie, II i III lidze. Musimy spojrzeć także na to, co się dzieje niżej. Prowadzę rozmowy z tymi klubami z najniższych lig i ich jedynym źródłem utrzymania są dotacje z samorządów. Uważam, że wizerunek tego klubu idącego do samorządu należy zmienić. Wielkopolski Związek Piłki Nożnej powinien być łącznikiem pomiędzy klubem a samorządem, by pokazać, że ten klub daje zajęcie dla wielu młodych ludzi. Sam gram na Playstation w Fifę i wieczorami siedzę w internecie. Ale można to połączyć i zachęcić dzieciaki także do piłki. Teraz jest fantastyczny moment po sukcesie naszej reprezentacji na Euro. Należy się do tego sukcesu podpiąć. My, jako WZPN, musimy zachęcić kluby, ażeby prowadziły dialog z samorządami, ponieważ – nie oszukujmy się – stamtąd pochodzą największe pieniądze na utrzymanie wielkopolskiego futbolu. Dla B-klasy, A-klasy, grup młodzieżowych. Obecnie zapominamy o tych najmniejszych, gdzie rodzą się nasze talenty.

mowlaj2

Kim chce się Pan otoczyć po ewentualnym zwycięstwie? Jest Pan w stanie podać nazwiska potencjalnych współpracowników?

Nie chciałbym tu konkretnych nazwisk podawać. Struktura WZPN jest tak skonstruowana, że mamy okręgi i mamy tzw. strefę poznańską. W sumie więc mamy, nazwijmy to, pięć grup społecznych. Nie wyobrażam sobie, że np. cztery grupy współpracują, a jedna jest na boku. Jesteśmy Wielkopolską jako całość i wielokrotnie nie patrzymy na to co się dzieje w Kaliszu, Pile, Lesznie czy Koninie. Powinniśmy się wszyscy cieszyć, np. z sukcesów Kalisza (KKS Włókniarz Kalisz awansował do 1/16 Pucharu Polski – przyp. JP). Kto z władz związku był na tym meczu (z Polonią Bytom w 1/32 Pucharu Polski – przyp. JP)?

Pewnie nikt.

Przecież KKS Kalisz przechodzi do historii. A fakt, że jest to OZPN Kalisz, albo to, że kibicom KKS-u bliżej do sympatyków Widzewa Łódź mnie nie interesuje. Jesteśmy Wielkopolską i wspierajmy wielkopolski futbol. Musimy być jak jedna wielka rodzina i iść wszyscy razem.

Stefan Antkowiak jest prezesem Związku od 16 lat. Możliwe jest w ogóle pokonanie w elekcji działacza tak rozpoznawalnego i będącego w środowisku od tak dawna?

Powiem Panu 6 sierpnia. Myślę, że sam się Pan dowie dzięki moim narzędziom społecznościowym, których się nie wstydzę. Współpracowałem z prezesem Antkowiakiem i się tego nie wstydzę. Wręcz przeciwnie, wiele się od prezesa nauczyłem. Mam do niego olbrzymi szacunek, ale w kwestiach jak ma wyglądać nasz związek mamy trochę inne spojrzenie. Ja chcę wprowadzić w życie swoje spojrzenie i stąd moje kandydowanie na stanowisko prezesa.

Poruszył pan temat mediów społecznościowych. Założył pan Twittera, czy jest to swego rodzaju chwyt marketingowy mający pokazać, iż jest pan nowocześniejszy niż niektórzy wiekowi działacze?

Chciałbym skoncentrować się na sobie i nie obrażać nikogo, że jest wiekowym działaczem. Użyłbym raczej określenia: osoba bardziej doświadczona, która też wie jakie są media społecznościowe.  Nie muszę nikogo przekonywać co to są media społecznościowe. Powinniśmy się chwalić, informować o tym co się dzieje w związku. Sądzę, że idealnym narzędziem do szybkiego informowania są właśnie social media, bo to są oczy na świat. Założenie Twittera to mój kolejny krok, będę bardzo aktywnym prezesem i będę ludzi informował na bieżąco co się dzieje.

mowlaj3

Jak Pan – jako zastępca Przewodniczącego Prezydium Kolegium Sędziów WZPN – oceniłby poziom sędziowania miejscowych arbitrów?

Poziom sędziowania w niższych klasach rozgrywkowych jest jak dany poziom rozgrywkowy. Nie można oczekiwać, że Marciniaki będą sędziowali w A-klasie. Te osoby robią większe błędy. Mogę pokazać swoją skrzynkę mailową, prowadzę dialog z wieloma klubami. Nie wstydzę się tego. Sędziowie są tylko ludźmi. My też jesteśmy tylko ludźmi, ja robię wiele błędów, Pan robi wiele błędów. Fakt, że jest się sędzią jest najbardziej wyeksponowane w trakcie meczu. Jak sędzia nie gwizdnie karnego, a zawodnik trzy razy nie trafi na pustą bramkę to pamięta się tylko o tym, że arbiter nie podyktował jedenastki. Nie jestem osobą, która siedzi za biurkiem i wszystkim przytakuje mówiąc: jest super. Nie boję się działać i podejmować trudnych decyzji. Wiem, że jeśli chcemy coś osiągnąć to musimy mówić sobie prosto w oczy co jest dobre i przede wszystkim co jest złe. Bardzo chwalę sobie sędziów. Musi sam szkolenie sobie przeprowadzić, nauczyć przepisów, iść na trening. Mamy fajnych chłopaków. Liczba sędziów na szczeblu centralnym zwiększyła się. Skończyliśmy z tym, że sędziowie biegają z brzuszkiem. Jestem bardzo dumny z wyników ostatnich testów sędziów III-ligowych i obserwatorów, jako jedyny związek w Polsce wszyscy zaliczyli. Idziemy w dobrym kierunku.

Mówiliśmy o Pawle Wojtali, Stefanie Antkowiaku, ale ani słowa nie powiedzieliśmy jeszcze o Andrzeju Mrozińskim. Czy obecny prezes Kaliskiego Związku Piłki Nożnej ma Pańskim zdaniem szanse na zwycięstwo? Jest dla pana zagrożeniem?

Zawsze trzeba mieć szacunek dla wszystkich kandydatów. Jeszcze nie jest powiedziane, że na sali w dniu wyborów nie zjawi się kandydat piąty lub nawet szósty. Z prezes Mrozińskim dobrze mi się współpracowało. Nie mogę niczego złego powiedzieć o żadnym z trójki konkurentów. Każdy walczy o swoje. Mieliśmy z prezesem Mrozińskim różne tematy, on odpowiadał za pewne turnieje, pod względem zawodowym to co mieliśmy dopiąć, zawsze dopinaliśmy.

Wybory obędą się 6 sierpnia na ogólnym zjeździe delegatów. Gdzie i w jaki sposób będzie Pan szukał poparcia?

Poparcia szukam od dłuższego czasu. W jaki sposób? Swoją osobą i tym, co do tej pory zrobiłem. Oprócz mojego wykształcenia (jestem absolwentem Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, ukończyłem również szkoły podyplomowe: Menedżer sportu oraz  Business in English, a ostatnio MBA – Master of Business Administration w Gdańskiej Fundacji Kształcenia Menedżerów przy Uniwersytecie Gdańskim), które mnie predysponuje do piastowania takiego, a nie innego stanowiska, mam także doświadczenie. Sprzyja również to, że podczas rozmowy z potencjalnymi wyborcami – delegatami nasze wizje są zbieżne. Co jest fantastyczne. Jestem otwarty na dialog z każdym OZPN-em i z każdym klubem.

mowlaj4

Na kogo pańskim zdaniem będą głosować przedstawiciele poznańskiego Lecha? Przypomnę, że przez kilka lat był pan kierownikiem drużyny siedmiokrotnego mistrza Polski.

Dobre pytanie. Natomiast nie chciałbym zgłębiać się w to, kto będzie na kogo głosował. Nie chcę mówić, że mam od kogoś gwarantowane poparcie, a od kogoś nie. Generalnie z każdym trzeba rozmawiać, bo każdy jest godny uwagi.

Gdyby kibice mogli wziąć udział w wyborach na prezesa Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej to jakby ich pan przekonał, że to pańska kandydatura jest najlepsza dla lokalnej organizacji piłkarskiej?

Bardzo szanuję kibiców. Jestem delegatem meczowym na szczeblu centralnym, jeżdżę na spotkania po całej Polsce i nie boję się dialogu z kibicami. Z informacji, które posiadam fani chcą także ze mną rozmawiać, bo wiedzą, iż jestem normalny. Ja rozumiem ich problemy, ponieważ sam jestem kibicem. W Lechu byłem z nimi, razem cieszyliśmy się, ale także razem płakaliśmy. Po tym jak moje drogi rozeszły się z Kolejorzem to uczestniczyłem w tworzeniu klubu, który gra dzisiaj w klasie okręgowej.

Wspomnę, że chodzi o Drużynę Wiary Lecha.

Właśnie. Fajni ludzie tam są. W ogóle super inicjatywa, że oni coś takiego stworzyli. Chodzą na swoje mecze. Musimy dla kogoś grać. Futbol jest dla kibiców, trzeba się starać, aby coraz więcej przychodziło ich na mecze.

Post Łukasz Mowlik: Będę bardzo aktywnym prezesem WZPN! pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/lukasz-mowlik-bede-aktywnym-prezesem/feed/ 0 39997
Jak nie wiadomo, o co chodzi… [Wywiad z Alicją Zając] https://echosportu.pl/jak-nie-wiadomo-o-chodzi/ https://echosportu.pl/jak-nie-wiadomo-o-chodzi/#respond Wed, 25 May 2016 21:12:47 +0000 http://echosportu.pl/?p=37638 Tak to jest, że czasami trzeba „truć komuś dupę”, aby coś osiągnąć. O trudnościach kobiecej piłki zarówno tej na trawie, jak i w hali opowiada Alicja Zając, futsalistka AZS UAM Poznań i reprezentacji Polski oraz piłkarka Polonii Poznań. Boniek była kobietą – plakat z takim napisem i sylwetką Zbigniewa Bońka ucharakteryzowanego na kobietę pojawił się na […]

Post Jak nie wiadomo, o co chodzi… [Wywiad z Alicją Zając] pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Tak to jest, że czasami trzeba „truć komuś dupę”, aby coś osiągnąć. O trudnościach kobiecej piłki zarówno tej na trawie, jak i w hali opowiada Alicja Zając, futsalistka AZS UAM Poznań i reprezentacji Polski oraz piłkarka Polonii Poznań.

Boniek była kobietą – plakat z takim napisem i sylwetką Zbigniewa Bońka ucharakteryzowanego na kobietę pojawił się na turnieju Final Four Ekstraligi Futsalu Kobiet. Miał zwrócić uwagę na kobiecą piłkę. Zwrócił?

Alicja Zając: Na pewno ta akcja obiła się dość dużym echem. Czy pozytywnym? Nie wiem, ale w mediach przewinęła się informacja.

Masz żal do Polskiego Związku Piłki Nożnej za to, że traktuje kobiecą piłkę po macoszemu?

Mam i chyba nie tylko ja. Myślę, że prawie wszystkie piłkarki czują to samo. Może znajdą się nieliczne o odmiennym zdaniu, np. Medyka Konin, ale one mają pensję. Choć i tak większość z nich pracuje. Oprócz Medyka może jeszcze Górnik Łęczna, Zagłębie Lubin, SMS Łódź, UJ Kraków i kilka innych kobiecych klubów może sobie pozwolić na kontrakty, ale wątpię, czy są to stawki, dzięki którym można wyżyć z samego grania.

Wymienione  drużyny są ekipami trawiastymi, a jak to wygląda w futsalu?

Nie lepiej. Nasze rozgrywki jeszcze raczkują. Wróciłam niedawno z turnieju towarzyskiego z Rosji, na którym porównywałam z koleżankami polski i rosyjski futsal. Tam dziewczyny grają przez 9 miesięcy w roku. My gramy prawie trzykrotnie krócej. Dla nich to jest praca, dla nas pasja, stąd też gramy – w przeciwieństwie do naszych koleżanek ze wschodu – zarówno w hali, jak i na trawie. W PZPN-ie zrodził się podobno pomysł, abyśmy określały się, czy chcemy grać tu czy tu.

Dobry pomysł?

Tak, ale jeszcze nie teraz. Może za 2-3 lata. Na razie rozgrywki futsalu trwają zbyt krótko. Musimy grać, żeby zbliżać się do europejskiego poziomu. Nie możemy przez 8 miesięcy być poza rytmem meczowym.

Na ostatnim meczu reprezentacji z Iranem wystąpiłaś z opaską kapitana. Jesteś więc kobiecym wydaniem Roberta Lewandowskiego w hali. Z jedną „małą” różnicą. Tego, co on zarobi przez jeden sezon, Ty nie zarobisz pewnie przez całe swoje życie.

Nie zazdroszczę mu tego. Wiedząc, że klub spełni moje podstawowe potrzeby: sprzęt do treningu, bus na mecz czy obiad, to już mnie cieszy. Gram z pasji. Oczywiście, gdyby były z tego pieniądze, byłoby miło, ale to nie jest najważniejsze.

A jeśli na stole znalazłaby się konkretna propozycja od drużyny, która mogłaby Ci zapłacić?

Miałam propozycję z Zagłębia Lubin, ale jestem związana z Poznaniem. Szkolę dzieci w Lech Poznań Football Academy, pracuję jako wuefistka w szkole podstawowej. Ponadto z Poznania do mojego domu w Trzciance jest stosunkowo blisko. Jestem bardzo rodzinna. Moim autorytetem jest babcia. Dobra kobieta. Wiele osób mówi, że mamy podobne charaktery. Lepiej poświęcić coś dla kogoś niż zrobić coś tylko dla własnych korzyści. Wydaje mi się, że – właśnie jak moja babcia – nie jestem egoistką, choć o to należałoby spytać moich znajomych.
Wracając do powodów mojej decyzji. Wszystko mi się tutaj poukładało. Dodatkowo mam Polonię Poznań. Trzymamy się tam razem, panuje taki prawdziwy kolektyw i dlatego sądzę, że to jeszcze funkcjonuje.

Jeszcze?

Polonia boryka się z problemami, dość dużymi. O ile atmosfera wśród zawodniczek i sztabu jest świetna, o tyle dalej nie jest już tak wesoło.

Co masz na myśli?

Jak nie wiadomo, o co chodzi…

To chodzi o pieniądze.

Była szansa na to, aby naszym sponsorem była firma Tarczyński. Niestety temat umarł.

Dlaczego?

Nie wiem, to pytanie do zarządu klubu.

Sytuacja drużyny jest zła, bardzo zła czy jeszcze gorsza?

Była bardzo zła. Teraz jest nieco lepiej. Na szczęście znalazł się ostatnio dobry człowiek, który nam pomaga. To taki „Pan Incognito”. Pomaga nam mentalnie, ma papiery trenerskie, więc kiedyś zdarzyło się, że poprowadził nam trening. Oprócz tego wspomógł nas finansowo. Nie chce jednak rozgłosu, ale gdyby nie on, nie grałybyśmy tej wiosny.

To dziwne, że ktoś, kto Wam pomaga, nie chce rozgłosu.

Pewnie ma swoje powody. Nie mnie to oceniać.

Co na to zarząd?

Trzeba o to zapytać prezesa Andrzeja Powstańskiego albo kogoś innego z zarządu.

Wspominałem już dzisiaj pieniądze „Lewego”. Może to on jest „Panem Incognito”?

(śmiech) Kiedyś podczas zgrupowania kadry żartowałyśmy sobie, że jego jedna pensja wystarczy na zgrupowanie naszej całej reprezentacji. Myślałam sobie wtedy: „Kurde, gościu! Mógłbyś choć raz wyrzec się tych pieniędzy i dać nam. Mogłybyśmy zrobić konsultacje, potrenować razem”.

Ale nic z tego.

Z korzyści materialnych nic. Od przyszłego zgrupowania mamy mieć diety za każdy dzień, tak jak mają seniorki, które grają na trawie, więc chociaż to. Ale za to usłyszeć hymn Polski, założyć koszulkę reprezentacji, mieć te ciary na plecach, to coś, czego nie da się opisać. Pamiętam też swoją pierwszą bramkę w kadrze. Brak słów! Pieniądze nie zapewnią takich uczuć. Bramka dla reprezentacji – niesamowite.

Tę bramkę zdobyłaś w lutym 2014 roku. Niedługo później kadra została zawieszona. Na początku bieżącego roku została reaktywowana, więc jednak PZPN poczynił pewien krok.

Dużą zasługę ma tutaj selekcjoner Wojciech Weiss. Ma duże poważanie w PZPN-ie i na pewno nie jest tam byle kim. Bardzo o to zabiegał, a wręcz truł dupę. Jeździł, rozmawiał, namawiał i w końcu się udało. Ogólnie rzecz biorąc bardzo powoli, ale idziemy do przodu z tą kobiecą piłką.

Piłka kobieca, ale na pewno nie wolna od niekoniecznie miłych męskich uwag. Wybrałem kilka takich z meczów Twojej drużyny, które usłyszałem z trybun. Teksty: „chuj ci w dupę”, „cycki ci zasłaniają i nie widziałaś faulu” czy „idź obierać cebulę” nie brzmią smacznie w stosunku do pań…

Szczerze? Ja tego nie słyszę. Może gdybym siedziała na ławce, ale będąc na boisku, jestem skupiona na meczu.

To, co prawda, akurat teksty do sędzin, niemniej jednak znalazłyby się też wobec zawodniczek.

Kultura kibicowania w Polsce jest, jaka jest. Nie dziwi mnie to. Zdziwiłabym się, gdyby takich tekstów nie było. Zresztą, jeśli chodzi o sędziowanie to czasami naprawdę można się zdenerwować.

Zdarzyło Ci się wyzywać sędzinę?

Mnie nie, ale koleżankom z drużyny już owszem. „Co ty, kurwa, ślepa jesteś?”. Ale to przez emocje. Liczna grupa sędzin naprawdę spisuje się źle. Są głosy, aby kobiecą piłkę sędziowali panowie, bo panie nie radzą sobie. Często więc te błędy decydują, że słyszą takie teksty. Nie wiem jak ja zareagowałabym, gdybym była sędziną. Muszą być odporne.

W takim wypadku trenerzy stosujący bardzo ostre uwagi w motywowaniu nie są raczej mile widziani na ławce trenerskiej u kobiet?

Podejście mentalne w pracy z kobietami jest bardzo trudne! Wszyscy trenerzy to podkreślają. Kobiety są bardziej wrażliwe. U facetów jest tak, że zbiorą się jakoś ze sobą, jeśli będzie trzeba, to dadzą sobie po pysku i będzie ok. Wiadomo jednak, że nie można generalizować. Wśród kobiet znajdziemy też takie, które lubią, jak trener porządnie krzyknie.

Słyszałem o trenerach, dla których najlepszą motywacją są nieustanne komentarze „co ty, kurwa, robisz?!”. Non stop.

Takie coś to już za dużo, choć oczywiście krytyka jest potrzebna. Pamiętam, kiedy grałam jeszcze w Medanie Gniezno, trener przed którymś meczem powiedział mi: „Ty tak słabo ostatnio grasz, nie mogę na to patrzeć. Co ty w ogóle robisz?”. Wkurzył mnie i to podziałało tak, jak miało podziałać. Trzeba się zmobilizować i pokazać, że jednak umiesz. W tę stronę to musi iść, a nie w faule i nieczyste zagrania. Nie lubię takiej gry, wolę fair play.

A chłopcy, z którymi grałaś w dzieciństwie, grali z Tobą fair? Dawali Ci fory?

Chłopcy szanowali mnie. Nie traktowali mnie jak niepełnoprawnego gracza, choć przyznam, że czasami to ja mówiłam do nich „Jak mogłeś mnie tak sfaulować? Przecież jestem dziewczyną!”.

Właśnie od takich podwórkowych gier zaczynają się wielkie piłkarskie przygody?

Tak, jasne! Wracasz ze szkoły, odrabiasz lekcje i idziesz grać, a potem tylko słyszysz z okna głos mamy „Alka, chodź już do domu!”.

W latach Twojego dzieciństwa dziewczyna grająca w futbol nie była jednak tak często spotykana jak dziś.

To prawda. Czasami udawało się pograć w szkole tylko w gronie dziewczyn, ale częściej grałam w piłkę z kolegami. Dobrze czułam się w ich towarzystwie, zresztą byłam do nich podobna. Szerokie dresy, luźne bluzy. Chłopczyca!

Lalkami pewnie się nie bawiłaś?

W ogóle! Bawiłam się samochodzikami, miałam pięknego czerwonego mercedesa!

Rozmawiał Radosław Męczykalski

Post Jak nie wiadomo, o co chodzi… [Wywiad z Alicją Zając] pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/jak-nie-wiadomo-o-chodzi/feed/ 0 37638
Adrian Szymanowski: Jest okres na szaleństwa i na ciężką pracę https://echosportu.pl/adrian-figo-szymanowski/ https://echosportu.pl/adrian-figo-szymanowski/#respond Wed, 13 Apr 2016 07:39:21 +0000 http://echosportu.pl/?p=34537 Ma niecałe osiemnaście lat, mistrzowski tytuł nie tylko Polski, ale również Europy, a dorosłego podejścia do sportu mógłby mu pozazdrościć niejeden doświadczony fighter. Podopieczny Our Team Poznań i aktualny Mistrz Polski Juniorów Starszych w Kickboxingu Low Kick Adrian „Figo” Szymanowski, opowiedział nam, jak czuje się z tyloma ważnymi osiągnięciami na koncie, jak przebiegał proces przygotowań […]

Post Adrian Szymanowski: Jest okres na szaleństwa i na ciężką pracę pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Ma niecałe osiemnaście lat, mistrzowski tytuł nie tylko Polski, ale również Europy, a dorosłego podejścia do sportu mógłby mu pozazdrościć niejeden doświadczony fighter. Podopieczny Our Team Poznań i aktualny Mistrz Polski Juniorów Starszych w Kickboxingu Low Kick Adrian „Figo” Szymanowski, opowiedział nam, jak czuje się z tyloma ważnymi osiągnięciami na koncie, jak przebiegał proces przygotowań do najważniejszych krajowych zawodów oraz co daje mu wsparcie rodziny i kolegów z klubu. 

Magdalena Dubert: Emocje opadły, pora zapytać po raz kolejny – jak to jest być Mistrzem Polski ?

Adrian Szymanowski: Mistrzostwa Polski to niezwykle ważne zawody. To, że udało mi się wygrać świadczy tylko o ilości ciężkiej pracy, jaką wykonałem. Jest to oczywiście ogromna zasługa mojego trenera, Łukasza Smolińskiego, kolegów z drużyny i wszystkich, którzy mnie wspierają, czyli rodziców szczególnie. Sukces cieszy bardzo i liczę na to, że dzięki temu dostanę powołanie do kadry i pojadę na Mistrzostwa Świata.

Mówisz, że sukces to zasługa Twojej ciężkiej pracy. Ile czasu trwały przygotowania do tych zawodów ?

Myślę, że o przygotowaniach typowo pod Mistrzostwa można mówić o okresie na trzy miesiące przed samym startem. Wtedy też zacząłem myśleć o robieniu wagi, o jakiejś zdrowszej diecie, o mocniejszych treningach. Do tego dochodziły różne wyjazdy, jak mini zgrupowanie w Mielenku, sparingi. Najważniejszy okres to chyba ten na miesiąc przed zawodami, kiedy zaczęliśmy okres szybkościowy, bo daje on zawodnikowi świeżość. Ten etap oznacza w klubie, że start jest już niedługo.

A w tym okresie przygotowawczym treningów było więcej, niż normalnie, czy to raczej ich jakość była ważniejsza niż ilość ?

Normalnie trenuję pięć razy w tygodniu, przed zawodami też było to pięć treningów w tygodniu. Ewentualnie czasem w soboty robiliśmy coś w indywidualnym zakresie, ale to zależy od Łukasza i od sytuacji z wagą przede wszystkim, bo to w przygotowaniu jest bardzo istotny element. Robienie wagi może się kojarzyć z czymś niezdrowym, bo organizm chce się rozwijać, a my mu to w jakiś sposób uniemożliwiamy, chcąc zbijać te kilogramy. A to nie jest jeden kilogram czy pół, tylko to jest po pięć, sześć, nawet siedem. Kiedy jednak zdrowo się do tego podejdzie, to nie jest to nic złego.

Masz tytuł Mistrza, opowiadasz, że przygotowania były ciężkie i że pomagali Ci w tym wszystkim trener i koledzy z klubu. A na ile w tym wszystkim pomogła Ci pasja? Bo chyba kickboxing wciąż jest dla Ciebie przede wszystkim hobby…

Oczywiście, że to zaangażowanie to również bardzo istotna sprawa, bo jak ktoś nie chce to nie jest w stanie nic osiągnąć, ale kiedy ktoś chce i daje z siebie sto procent nawet na takim treningu, gdzie mógłby troszkę odpuścić, a daje z siebie nawet 110%, to to też staje się kluczem do sukcesu.

fot. Our Team Poznań
fot. Our Team Poznań

Jesteś jeszcze bardzo młody. Nie masz nawet osiemnastu lat a na koncie tytuł Mistrza Polski i Mistrza Europy! Coś, o czym zawodnicy starsi od Ciebie o 5-10 lat i trenujący trzy razy dłużej często mogą jedynie pomarzyć. Jak się z tym czujesz, że Ty, wciąż junior, osiągnąłeś już tyle?

 Z jednej strony można na to spojrzeć tak, że wiek juniorski to jest zupełnie inna bajka niż seniorski, gdzie w momencie, w którym zdobywając najlepsze tytuły osiągamy największy sukces, jaki można zdobyć. Z drugiej strony jednak, kiedy pomyślę sobie ile już zdobyłem to czasami w to nie dowierzam, a czasami czuje się naprawdę fajnie z tym, że wychodzi mi to co robię i nie marnuję czasu.

Następny może już być w sumie tylko tytuł Mistrza Świata, którego oczywiście z całego serca Ci życzę, więc czy te mniej znaczące tytuły i zwycięstwa potrafią na takim etapie cieszyć tak samo, jak te krajowe czy międzynarodowe?

Zdobycie Mistrzostwa Świata to jest obecnie mój największy cel. Myślę, że nawet gdyby udało mi się go zrobić, to każde kolejne zawody będą równie ważne, ponieważ po tych mistrzostwach świata będę już seniorem, także cała przygoda zacznie się od nowa i trzeba będzie wywalczyć sobie pozycję w rankingu, już wtedy, seniorów.

Kiedy już niedługo staniesz się seniorem to wszystkie znaki, a raczej waga którą trzymasz, wskazują że będziesz toczył pojedynki w takiej samej kategorii wagowej co Twój klubowy starszy kolega, Jacek Rzepecki. Czy chciałbyś stoczyć z nim pojedynek na zawodowym ringu i czy on oraz Kamil Szłapka będą w jakiś sposób przykładem dla Ciebie na początku seniorskiej kariery?

Przykład z moich starszych kolegów z klubu biorę tak naprawdę od samego początku, ponieważ to oni mnie napędzają, motywują. Jeśli kiedykolwiek dojdzie do takiego starcia to jak najbardziej trzeba wyjść i zrobić swoje, już wtedy nie patrząc, że jest to kolega z klubu. Ale po walce oczywiście ta przyjaźń z klubu zostaje, także nie ma mowy, żeby to zaburzyło jakieś relacje między nami. Zobaczymy jak to będzie później…

No właśnie. Kiedy obserwuje się relacje w Waszym klubie to można zauważyć, że to jednak nie jest tylko wspólne trenowanie, zrobienie swojego i powrót do domu.

Absolutnie nie. Tyle lat już ze sobą spędzamy, że staliśmy się taką sportową rodziną. Nawet po treningach mamy ze sobą kontakt, co jest fajne, bo to też bardzo motywuje, żeby na ten trening przyjść, spotkać się, zobaczyć te znajome twarze, potrenować z nimi i się zmęczyć. To nie jest tak, że wracamy do swoich domów i zapominamy tylko utrzymujemy ten kontakt. Zawsze jeździmy ze sobą na zawody, dopingujemy się i nawet jak komuś coś nie wychodzi, to motywujemy go dalej do tych treningów i pracy.

Reprezentanci Our Team Poznań na MP Kickboxingu Low Kick
Fot. Our Team Poznań

Znamy już Twoje największe sportowe marzenie – Mistrzostwo Świata. Czy jest może jakaś osoba, którą możesz uznać za coś w rodzaju „fightera idealnego”?

Ciężko powiedzieć. Myślę, że skupiam się na zawodnikach z mojego otoczenia, czyli Kamil Szłapka, Jacek Rzepecki. Oni naprawdę imponują mi swoją postawą na treningach, jednak nie chciałbym mówić tutaj o pójściu w ślady kogokolwiek, ale robić swoje i myślę, że wtedy to wyjdzie najlepiej.

To pytanie pojawia się chyba zawsze w moich wywiadach, ale nie sposób go nie zadać. Kiedy rozpocząłeś swoją przygodę z kickboxingiem, co Cię do tego skłoniło i czy to zawsze było tak, że widziałeś siebie na ringu? A może wcześniej przez Twoje życie przewijały się inne sporty ?

Moja przygoda ze sportem zaczęła się oczywiście od piłki nożnej. Byłem piłkarzem w Lechu Poznań, miałem wtedy coś koło siedmiu lat i trenowałem ją przez jakieś trzy lata. Kiedy miałem dziewięć lat zacząłem już chodzić do Our Teamu na zajęcia indywidualne z Łukaszem Smolińskim. Nakłonił mnie do tego tata, który znał się z trenerem już wcześniej. Powiedział „chodź na trening, fajna sprawa, zobaczysz jak to będzie”. Na początku trenowałem razem z tatą, potem on już przestał, na treningach zostałem sam i jestem w klubie do teraz. Nie myślałem jeszcze wtedy, że będę startował w jakichkolwiek zawodach, to była dla mnie abstrakcja, że „jak taki mały chłopczyk może występować na zawodach?!”. Na poważnie zacząłem trenować jak miałem trzynaście lat.

Dziwnie mówić o Tobie „jesteś jeszcze młody” skoro jestem od Ciebie trzy lata starsza, ale zawsze osoby bardziej doświadczone życiowo, jak rodzice, dziadkowie mówią o tym tzn. „młodzieńczym buncie”. Zazwyczaj wtedy jest się bardziej podatnym na otoczenie, odpuszcza, uderza do głowy ta popularna „sodówka” albo człowiek idzie na łatwiznę, a po prostu zainteresowanie czymś to taka chwilowa „zajawka”. Co sprawia, że Ty jednak nie odpuszczasz, ciągle w tym jesteś i to na dodatek całym sobą ?

Ciężkie pytanie. No można powiedzieć, że ten sport mnie zauroczył i nie mógłbym już żyć bez treningu. Kiedy sobie wyobrażam tydzień bez tego to jest dla mnie coś niemożliwego. Ja muszę się poruszać, muszę coś porobić, a że znalazłem kickboxing, jestem w nim cały czas a teraz jeszcze odnoszę sukcesy to jest dla mnie kolejna forma motywacji. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.

Jesteś osobą, która wciąż występuje jako junior, tylko że junior starszy, a słuchając Ciebie mam przed oczami osobę tak dojrzałą emocjonalnie i zdeterminowaną, że tego podejścia do sportu mogłoby pozazdrościć Ci wielu seniorów. Jak to możliwe, że mając wokół tylu kolegów, tyle młodzieńczych pokus i szaleństwa Tobie udaje się to wszystko pohamować i trwać przy zasadach, które sobie ustaliłeś ?

Jest okres na szaleństwa i jest okres na ciężką pracę. Nie narzekam na nic, niczego mi nie brakuje, a moi znajomi wiedzą, że trenuję i robię to na poważnie więc nie namawiają mnie do niczego. To, że potrafię sobie rozdzielić te dwie rzeczy i powiedzieć „teraz jest czas na trenowanie” bardzo mi pomaga. Tutaj też bardzo wspierają mnie rodzice, którzy w momencie jak przygotowuję się do jakiś zawodów są przy mnie cały czas i wspierają mnie nawet z dietą. To w sumie fajny przykład! Mój tata wziął się ostatnio za robienie formy i albo gotuje nam coś zdrowego, albo mówi, co powinienem jeść. Cieszę się, że moi rodzice tak bardzo pomagają mi psychicznie.

A co jest dla Ciebie większą motywacją? Samodoskonalenie się czy wsparcie z otoczenia ?

To zależy. Z jednej strony jak widzę, ile prywatnego czasu moi trenerzy poświęcają na przygotowanie mnie do zawodów, a z drugiej mój własny wkład też daje mi takiego kopa, żeby działać dalej.

fot. Wojtek Olejniczak
fot. Wojtek Olejniczak

W Twoim przypadku karierę kickboksera musisz dzielić ze szkołą. Jak udaje Ci się to pogodzić ze sobą oraz jakim typem ucznia jesteś? Wzorowym czy jednak uwagi od nauczycieli się zdarzają?

Udaje mi się to jakoś pogodzić ze sobą, więc nie odpuszczam treningów na rzecz szkoły i odwrotnie. Oczywiście, szkoła jest obecnie na pierwszym miejscu, ale treningi są dla mnie równie ważne. Można powiedzieć, że rzadko zdarza mi się być naładowany złą energią, więc nie mam sporo uwag, ale kiedy już pojawią się gorsze momenty to wysiłek fizyczny pomaga mi zostawić je na treningu. Po czymś takim nie myślę już o niczym innym niż odpoczynku w wygodnym łóżku.

A jakie jest Twoje hobby poza sportem?

Nie ma chyba nic takiego, bo po prostu nie mam na to czasu! Dzień zaczynam szkołą, kończę treningiem. Kiedy jednak pojawi się ta chwila wolnego to staram się ją spędzić z przyjaciółmi. Przez to, że mieszkam pod Poznaniem, w Borówcu to sporo czasu zajmuje mi dojazd tutaj i naprawdę mój grafik dnia jest dość napięty.

Ale chyba znajomi nie muszą się jeszcze wpisywać do kalendarza, żeby móc się z Tobą zobaczyć, prawda?

Absolutnie nie. Jak tylko mam wolny czas, to zawsze staram się go wykorzystać dla przyjaciół.

Ostatnie pytanie. Jaką najważniejszą lekcję dał Ci kickboxing w całym Twoim sportowym życiu? 

Chyba samodyscyplinę i pewność siebie. To są takie cechy nabyte, bo można być nastolatkiem, który nie podporządkowuje się żadnym zasadom i żyje według swoich własnych, a kickboxing pozwolił mi nauczyć się tej samodyscypliny, pewności siebie no i oczywiście sprawił, że stałem się silniejszy i odważniejszy.

fot. Wojtek Olejniczak
fot. Wojtek Olejniczak

Post Adrian Szymanowski: Jest okres na szaleństwa i na ciężką pracę pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/adrian-figo-szymanowski/feed/ 0 34537
Wojciech Onsorge: Nie wyobrażam sobie kolejnego sezonu w trzeciej lidze https://echosportu.pl/wojciech-onsorge-wyobrazam-kolejnego-sezonu-trzeciej-lidze/ https://echosportu.pl/wojciech-onsorge-wyobrazam-kolejnego-sezonu-trzeciej-lidze/#respond Mon, 21 Dec 2015 22:04:06 +0000 http://echosportu.pl/?p=26976 Specjalnie dla EchoSportu.pl ekskluzywnego wywiadu udzielił jeden z filarów obrony Warty Poznań – Wojciech Onsorge. Piłkarz opowiada w nim o swojej karierze, klubie oraz rozwiewa wątpliwości dotyczące chęci awansowania do wyższej ligi. Jan Piechota; EchoSportu.pl: Drugie miejsce i dwa punkty straty do lidera. Najskuteczniejszy atak w lidze oraz czwarta pod względem szczelności obrona spośród szesnastu drużyn. To […]

Post Wojciech Onsorge: Nie wyobrażam sobie kolejnego sezonu w trzeciej lidze pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Specjalnie dla EchoSportu.pl ekskluzywnego wywiadu udzielił jeden z filarów obrony Warty Poznań – Wojciech Onsorge. Piłkarz opowiada w nim o swojej karierze, klubie oraz rozwiewa wątpliwości dotyczące chęci awansowania do wyższej ligi.

Jan Piechota; EchoSportu.pl: Drugie miejsce i dwa punkty straty do lidera. Najskuteczniejszy atak w lidze oraz czwarta pod względem szczelności obrona spośród szesnastu drużyn. To tylko niektóre statystyki Warty w tych rozgrywkach. Czy rundę jesienną można w takim razie zaliczyć do udanych?

Wojciech Onsorge: Wszyscy czujemy niedosyt, bo w kilku spotkaniach straciliśmy punkty na własne życzenie. Myślę jednak, że wrócimy na pozycję lidera już na samym początku rundy wiosennej.

Kto w drugiej części sezonu będzie – do ostatniej kolejki – „bił” się o awans?

Moim zdaniem oprócz nas będą to zespoły Pelikana Niechanowo i Jaroty Jarocin. Choć nie skreślałbym jeszcze Lecha II Poznań.

Coraz częściej słyszy się zarzuty, że nie ma ciśnienia, by dwukrotny mistrz Polski wrócił na ogólnopolski szczebel rozgrywkowy. Podobno w II lidze dochody są podobne jak do tych obecnie, kibiców jest tyle samo, tylko koszty są znacząco większe niż na czwartym szczeblu rozgrywkowym. Prawdą jest więc, że III liga jest wygodniejsza i ewentualny awans będzie traktowany bardziej jak ciężar niż sukces?

Każdy kto jest bliżej klubu dobrze wie jak bardzo zależy wszystkim na awansie do II ligi. Zarówno zarządowi, sztabowi szkoleniowemu i nam zawodnikom. Każdy z nas chce awansować i pokazać, że miejsce Warty jest w wyższej lidze. Wszyscy jesteśmy bardzo zdeterminowani i nikt nie wyobraża sobie, żebyśmy w tym roku nie świętowali mistrzostwa oraz wygranego dwumeczu barażowego.

A jakim trenerem jest Tomasz Bekas? Dobrze się z nim pracuje?

Większość z nas pracuje z trenerem Bekasem już półtora roku i myślę, że obie strony – zarówno trener jak i my – jesteśmy bardzo z tej współpracy zadowoleni. Przede wszystkim trener sam grał w piłkę i wie, co każdego piłkarza najbardziej cieszy, czyli zajęcia z futbolówką, a nie bieganie wokół boiska. Nie boi się też stawiać na młodych zawodników i potrafi nas skutecznie mobilizować niezależnie od sytuacji.

To co szlifujesz na treningach w Warcie wykorzystujesz później jako trener w Akademii Aktywnych?

Ja przede wszystkim staram się, żeby dzieciaki czerpały z tego wszystkiego frajdę i jednocześnie zdobywały podstawowe umiejętności. Niektóre rzeczy się przydają, jednak te treningi znacznie różnią się od siebie.

I ostatnie pytanie. Co sam Wojciech Onsorge chce wygrać w tym sezonie?

Nie wyobrażam sobie żebyśmy kolejny sezon spędzili w trzeciej lidze, dlatego w tym sezonie liczy się tylko awans na szczebel ogólnopolski.

Wojciech Onsorge
Data urodzenia: 13.04.1994
Pozycja: obrońca
Mecze i bramki w sezonie 15/16: 12 (9 w pierwszym składzie) oraz 3 gole

Post Wojciech Onsorge: Nie wyobrażam sobie kolejnego sezonu w trzeciej lidze pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/wojciech-onsorge-wyobrazam-kolejnego-sezonu-trzeciej-lidze/feed/ 0 26976
Bartłomiej Tomaszewski: Chcemy przywrócić modę na kibicowanie koszykówce w Poznaniu https://echosportu.pl/bartlomiej-tomaszewski-chcemy-przywrocic-mode-kibicowanie-koszykowce-poznaniu/ https://echosportu.pl/bartlomiej-tomaszewski-chcemy-przywrocic-mode-kibicowanie-koszykowce-poznaniu/#comments Sun, 02 Aug 2015 09:09:34 +0000 http://echosportu.pl/?p=17793 Niedawno informowaliśmy o przenosinach Biofarmu Basket z Suchego Lasu do Poznania i starcie drużyny w I lidze. Zadaliśmy kilka pytań na ten temat Bartłomiejowi Tomaszewskiemu, menedżerowi zespołu. Dla wielu kibiców informacja o zmianach była bardzo niespodziewana. Kiedy klub podjął decyzję o starcie w I lidze i co było jej powodem? Bartłomiej Tomaszewski (menedżer Biofarm Basket […]

Post Bartłomiej Tomaszewski: Chcemy przywrócić modę na kibicowanie koszykówce w Poznaniu pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Niedawno informowaliśmy o przenosinach Biofarmu Basket z Suchego Lasu do Poznania i starcie drużyny w I lidze. Zadaliśmy kilka pytań na ten temat Bartłomiejowi Tomaszewskiemu, menedżerowi zespołu.

Dla wielu kibiców informacja o zmianach była bardzo niespodziewana. Kiedy klub podjął decyzję o starcie w I lidze i co było jej powodem?

Bartłomiej Tomaszewski (menedżer Biofarm Basket Poznań): Pierwsze myśli pojawiły się po udanych rozgrywkach młodzieżowych w mistrzostwach Polski, w których zdobyliśmy brązowy medal w U20 oraz srebro w U18. Tych chłopaków wychowujemy i szkolimy od kilku lat. Osiągnęli oni już wysoki poziom sportowy i stwierdziliśmy, że II liga i Basket Suchy Las to będzie dla nich za mało. Dbając o ich dalszy koszykarski rozwój nie mogliśmy pozwolić na ich dalszą grę w II lidze, a i oni sami otrzymali wiele ofert z klubów I ligi jak i ekstraklasy. Postanowiliśmy powalczyć o dziką kartę, finanse, wsparcie miasta, sponsorów oraz przede wszystkim o to, aby nie stracić szansy, która w przypadku odejścia najlepszych chłopców z roczników 94 i 95, nie powtórzyłaby się przez najbliższe kilka lat.

Dlaczego drużyna została przeniesiona z Suchego Lasu do Poznania?

Hala w Suchym Lesie nie spełnia dość rygorystycznych wymogów licencyjnych Polskiego Związku Koszykówki pod względem liczby miejsc stałych na widowni oraz nawierzchni. Jednak Suchy Las absolutnie nie pozostanie bez koszykówki. Będzie tam występował w III lidze silny zespół juniorów i juniorów starszych. Pozostaje również przede wszystkim bardzo silna i liczna grupa stu minikoszykarzy i minikoszykarek. W ciągu trzech lat naszej obecności w Suchym Lesie stworzyliśmy modę na koszykówkę wśród najmłodszych. To również uważamy za duży sukces naszego projektu. Suchy Las jest naszym najsilniejszym, i jak wspomniałem, najliczniejszym ośrodkiem w naszym programie.

Jakie cele stawiane są przed drużyną w I lidze? Kontrakty podpisało już dwóch doświadczonych zawodników: Tomasz Smorawiński oraz Adam Metelski. Czy reszta składu będzie budowana wokół młodych, czy planowane jest sprowadzenie jeszcze 2-3 koszykarzy, którzy grali w I lidze?

Indywidualnie każdy z zawodników ma zanotować „krok do przodu”. Zespół ma grać młodzieżową, widowiskową, i nowoczesną koszykówkę. Będziemy realizować nasze cele szkolenia młodzieży, tyle że w wyższej klasie rozgrywkowej. Chcemy przyciągnąć na salę fanów koszykówki młodzieżowej. Chcemy także przywracać małymi kroczkami modę na kibicowanie koszykówce w stolicy Wielkopolski. Poznaniacy, co nie jest dla nas bez znaczenia, Adam Metelski i Tomek Smorawiński są jedynymi doświadczonymi zawodnikami w składzie i powinni świetnie wkomponować się w zespół. Mają pomóc reszcie w ich rozwoju.

Nie chcę powiedzieć przez to, że zespół nie ma wygrywać, ale z pewnością będziemy prosić o zrozumienie w przypadku porażki. Liczymy na walkę o jak najwyższe lokaty. Nie znamy jeszcze układu sił w I lidze. Wiemy, że jest kilka potęg (Legia, Krosno, Łańcut, Stargard Szczeciński), z którymi bardzo ciężko będzie nawiązać wyrównaną walkę, ale myślę, że stać nas na kilka niespodzianek. W II lidze ci sami chłopcy rozpoczęli rozgrywki od serii 10 porażek z rzędu, a ubiegły sezon skończyliśmy na 3. miejscu w lidze. Chcielibyśmy uniknąć scenariusza sprzed 3 lat. Stawiamy na młodzież. Może jeszcze dołączy do nas tylko jeden zawodnik doświadczony pod kosz.

Jakie są plany długofalowe? Czołówka I ligi, a może awans do Ekstraklasy?

Zbyt wcześnie mówić. Wszystko zależy od finansów, finansów, i jeszcze raz finansów. Uważam, że w ciągu 5 lat istnienia klubu i tak dokonaliśmy dużego, a przede wszystkim zdrowego kroku do przodu w rozwoju zarówno organizacyjnym jak i sportowym. Póki co cieszymy się z I ligi. Chcemy stworzyć w perspektywie 2-3 lat gotowy i zdrowy produkt. Dobrze rozwinięty oraz najlepszy klub młodzieżowy w Polsce. Klub, który przy niedużym doinwestowaniu, mógłby rywalizować w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Post Bartłomiej Tomaszewski: Chcemy przywrócić modę na kibicowanie koszykówce w Poznaniu pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/bartlomiej-tomaszewski-chcemy-przywrocic-mode-kibicowanie-koszykowce-poznaniu/feed/ 9 17793
Barbara Skowronek: Skumulowało się we mnie wiele myśli i emocji https://echosportu.pl/barbara-skowronek-skumulowalo-sie-we-mnie-wiele-mysli-i-emocji/ https://echosportu.pl/barbara-skowronek-skumulowalo-sie-we-mnie-wiele-mysli-i-emocji/#respond Fri, 24 Apr 2015 08:57:18 +0000 http://echosportu.pl/?p=13269 – Dla mnie ten sukces jest czymś wyjątkowym, ponieważ mimo tego, iż kilka razy byłam w drużynie, która wywalczyła awans, dopiero teraz zakończyłam taki sezon na pierwszym miejscu – mówi Barbara Skowronek, kapitan JTC MUKS Poznań, w rozmowie z EchoSportu.pl. Przed rozpoczęciem sezonu niemal wszyscy oczekiwali od was samych zwycięstw, ale w pierwszym etapie rozgrywek niespodziewanie […]

Post Barbara Skowronek: Skumulowało się we mnie wiele myśli i emocji pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Barbara Skowronek (JTC MUKS Poznań) - fot. Irek Pindral
Barbara Skowronek (JTC MUKS Poznań) – fot. Irek Pindral

– Dla mnie ten sukces jest czymś wyjątkowym, ponieważ mimo tego, iż kilka razy byłam w drużynie, która wywalczyła awans, dopiero teraz zakończyłam taki sezon na pierwszym miejscu – mówi Barbara Skowronek, kapitan JTC MUKS Poznań, w rozmowie z EchoSportu.pl.

Przed rozpoczęciem sezonu niemal wszyscy oczekiwali od was samych zwycięstw, ale w pierwszym etapie rozgrywek niespodziewanie przegrałyście kilka spotkań. Można było odnieść wrażenie, że w drużynie pojawiło się lekkie zdenerwowanie tą sytuacją. Co było przyczyną słabszej pierwszej rundy?

Barbara Skowronek (JTC MUKS Poznań): Przed sezonem zrobiło się głośno o naszej drużynie.  Zaangażowanie prezesa Jacka Trzeciaka z firmą JTC oraz silny skład personalny zespołu spowodował, że wszyscy postawili nam wysoką poprzeczkę. Niestety na początku kilka razy zawiodłyśmy. Według mnie było to spowodowane głównie tym, iż zespół ten został stworzony na nowo, i w tych kilku momentach zabrakło nam zgrania, które pojawiło się w decydującej fazie rozgrywek.

Drugi etap rozgrywek zakończyłyście już bez ani jednej porażki. Piętnaście zwycięstw z rzędu dało wam pewną wygraną w I lidze oraz złote medale. Skąd ta zmiana z niepewnej drużyny w maszynę do wygrywania?

Po połączeniu z grupą północną zajmowałyśmy siódme miejsce, co nie było zbyt korzystnym miejscem dla zespołu, który chce liczyć się w walce o ekstraklasę. Wiedziałyśmy, że możemy już liczyć tylko na siebie, i nie możemy przegrać żadnego meczu. Myślę, że było to dodatkową mobilizacją do lepszej gry. Niewątpliwie jednak zespołowość, jaką zyskiwałyśmy z każdym meczem oraz „długa ławka” miały decydujący wpływ na efekt końcowy sezonu.

Po ostatnim meczu sezonu na twoich policzkach pojawiły się łzy. Co oznacza dla ciebie ten sukces?

Nasz awans przypieczętowałyśmy już wcześniej, więc można by się dziwić, dlaczego po takim meczu pojawiają się łzy. W tym dniu, po ostatnim gwizdku skumulowało się we mnie wiele myśli i emocji. Z jednej strony ogromne szczęście z uzyskania pierwszego miejsca oraz towarzysząca temu szczęściu myśl, ile wysiłku musiałyśmy włożyć w ten sukces. Przecież w pewnym momencie byłyśmy blisko dna, przegrywając tyle meczów w pierwszej rundzie. Jednak podniosłyśmy się i wielką wolą walki poszłyśmy naprzód. Z drugiej zaś strony myśl, że to już koniec. Koniec sezonu, gdzie razem stworzyłyśmy coś wielkiego i zapewne w tym składzie się już nie spotkamy. Dla mnie ten sukces jest czymś wyjątkowym, ponieważ mimo tego, iż kilka razy byłam w drużynie, która wywalczyła awans, dopiero teraz zakończyłam taki sezon na pierwszym miejscu.

Ponownie mogliśmy emocjonować się derbami Poznania. MUKS cię wychował i grasz w tym klubie przez większość swojej kariery, ale przez dwa lata reprezentowałaś też AZS. Jak ty podchodzisz do tej rywalizacji?

Myślę, że jest to taka sama rywalizacja jak w każdym innym meczu czy sporcie. To oczywiste, że na parkiecie nie ma koleżanek i rywalizujemy ze sobą. Każdy walczy o zwycięstwo dla swojej drużyny. Co jednak nie przeszkadza nam w utrzymywaniu bardzo dobrych kontaktów poza boiskiem. Bardzo dobrze wspominam sezony rozegrane w obu klubach.

Barbara Skowronek (JTC MUKS Poznań) - fot. Irek Pindral
Barbara Skowronek jako środkowa w każdym meczu przedzierać się przez las rąk – fot. Irek Pindral

Szkoleniowcy obu drużyn, Iwona Jabłońska i Ryszard Barański zawsze z szacunkiem wypowiadają się o przeciwnych drużynach. Zawodniczki również znają się doskonale i nigdy nie mówią źle na swój temat. Trzymałaś w tym sezonie kciuki, abyście się nie spotkały w półfinale?

Myślę, że byłam jedną z niewielu osób, które nie chciały tego meczu. Jednak stało się tak a nie inaczej i trzeba było te spotkania rozegrać.

Czy spodziewałaś się, że w walce o awans do Basket Ligi Kobiet pokonacie AZS aż tak dużą przewagą?

Mając doświadczenie z rundy zasadniczej wiedziałam, że te spotkania nie będą łatwe, zwłaszcza pod względem psychicznym. Jakby ktoś przed tymi meczami powiedziałby mi, że wygramy aż taką ilością punktów to w życiu bym nie uwierzyła.

Jak bardzo zmienił się MUKS, gdy klub zaczął wspierać pan Jacek Trzeciak? Czy prezes firmy JTC mocno udziela się w życiu drużyny?

Jestem zawodniczką, która pamięta MUKS jaki był wcześniej i może porównać go z obecnym. Bez zastanowienia mogę powiedzieć, że pojawienie się JTC z prezesem Jackiem Trzeciakiem kolosalnie zmieniło wizerunek oraz funkcjonowanie drużyny. Już na pierwszym spotkaniu wiedziałyśmy, że pan Jacek jest człowiekiem, któremu możemy zaufać. W sezonie był na każdym naszym meczu, wspierał nas oraz dbał o to żeby niczego nam nie brakowało.

Treningi oraz mecze ligowe. Niemal całe twoje życie związane jest z koszykówką. Masz może takie momenty, że musisz się odciąć od basketu? Jakie są twoje inne zainteresowania?

Czasem zdarzają się takie momenty, że chcę odpocząć od koszykówki. Jednak wtedy zapełniam ten czas jakąś inną aktywnością fizyczną. Można powiedzieć, że jestem uzależniona od sportu. Poza tym studiuję dziennikarstwo i chcę je ukierunkować również w stronę sportu. Drugi kierunek jaki studiuję to prawo. Aktualnie jestem na stażu w Urzędzie Miasta w Wydziale sportu. Jak widać na brak obowiązków i zainteresowań nie narzekam.

Jakie plany na następny sezon? Czy zostajesz w Poznaniu, aby cieszyć się grą w Basket Lidze Kobiet?

W Poznaniu zostaję na pewno. Głównym powodem są moje studia. Chciałabym dalej łączyć je z grą w basket. Mam nadzieję, że to się uda. Kwestia podjęcia decyzji odnośnie klubu mam nadzieję zapadnie w ciągu najbliższych tygodni.

Rozmawiał Przemysław Soczyński

Post Barbara Skowronek: Skumulowało się we mnie wiele myśli i emocji pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/barbara-skowronek-skumulowalo-sie-we-mnie-wiele-mysli-i-emocji/feed/ 0 13269
Jan Szymański. Światowa gwiazda, a w Poznaniu nie zwracają na niego uwagi https://echosportu.pl/jan-szymanski-swiatowa-gwiazda-ale-w-poznaniu-nie-zwracaja-na-niego-uwagi/ https://echosportu.pl/jan-szymanski-swiatowa-gwiazda-ale-w-poznaniu-nie-zwracaja-na-niego-uwagi/#comments Wed, 11 Dec 2013 12:51:29 +0000 http://echosportu.pl/?p=2625 Jan Szymański to jedyny sportowiec ze stolicy Wielkopolski ze ścisłej światowej czołówki w sportach zimowych. W Poznaniu prawie nieznany ze swoich osiągnięć, a ma ich na swoim koncie bardzo dużo. 24-letni łyżwiarz jest między innymi tegorocznym brązowym medalistą mistrzostw świata w drużynie. Szymański, Zbigniew Bródka i Konrad Niedźwiedzki uznawani są za głównych faworytów do medalu […]

Post Jan Szymański. Światowa gwiazda, a w Poznaniu nie zwracają na niego uwagi pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
fot. facebook.com/szymanskijan
fot. facebook.com/szymanskijan

Jan Szymański to jedyny sportowiec ze stolicy Wielkopolski ze ścisłej światowej czołówki w sportach zimowych. W Poznaniu prawie nieznany ze swoich osiągnięć, a ma ich na swoim koncie bardzo dużo. 24-letni łyżwiarz jest między innymi tegorocznym brązowym medalistą mistrzostw świata w drużynie. Szymański, Zbigniew Bródka i Konrad Niedźwiedzki uznawani są za głównych faworytów do medalu na igrzyskach olimpijskich w Soczi.

Pierwsze w tym sezonie zawody Pucharu Świata w Calgary były dla Pana bardzo udane. Rekord życiowy na 1500 m i rekord Polski w drużynie. Następnie powodu z choroby nie mógł Pan wystartować na Pucharze Świata w Salt Lake City. Przytrafiła się także dyskwalifikacja na 1500 m w Astanie. Jaki wpływ miały na Pana te wszystkie problemy?

Jan Szymański: – Po startach w Calgary byłem bardzo zadowolony i wiedziałem, że mogę osiągnąć lepsze wyniki, ale niestety nie mogłem wziąć udział w zawodach w Salt Lake City. Z kolei w Astanie na 1500 m zrobiłem błąd, który mnie kosztował dyskwalifikację. Po biegu byłem jednak bardzo zadowolony, ponieważ przejechałem bardzo dobre rundy i po wirusie nie było już śladu. Czułem też niedosyt, ponieważ wypadłem z grupy A, ale wiedziałem, że po następnym starcie tam wrócę

Ze startu w Berlinie można być już jednak w pełni zadowolonym. Trzecie miejsce i kwalifikacja na igrzyska olimpijskie w Soczi w drużynie ze Zbigniewem Bródką i Konradem Niedźwiedzkim. Do tego europejski rekord życiowy na 1500 m.

Tak jest. Jestem zadowolony z całych zawodów w Berlinie. Razem z chłopakami pokazaliśmy, że jesteśmy w światowej czołówce i trzeba się z nami liczyć.

Mieliście w ogóle jakiekolwiek obawy, że może się nie udać, i nie pojedziecie na igrzyskach w drużynie?

Wiele razy na własnej skórze zobaczyłem jaki sport bywa nieprzewidywalny, ale wiedziałem, że jak nie popełnimy żadnego błędu, to będzie dobrze. Po wylocie z Salt Lake City powiedziałem trenerowi, że w Berlinie będziemy na podium i pojedziemy na igrzyska olimpijskie.

Jesteście brązowymi medalistami mistrzostw świata w Soczi. Na pewno wiele osób z rozczarowaniem przyjmie brak medalu waszej drużyny na igrzyskach olimpijskich. Czujecie już rosnącą presję?

Jeszcze nie czuję presji, ponieważ prawie wszystkie media w Polsce interesują się tym, co jadł na śniadanie jakiś skoczek, bądź jak wybitnie skakał w kwalifikacjach, albo ile goli strzeliła reprezentacja w piłkę kopaną. Prawie nikt nie widzi tego, że w sezonie olimpijskim polscy łyżwiarze często w tym sezonie stają na podium Pucharu Świata.

fot. facebook.com/szymanskijan
fot. facebook.com/szymanskijan

W ilu konkurencjach planuje Pan wystartować w Soczi?

W Soczi będę startować na 5 km 1500 m i w biegu drużynowym.

Z jakimi planami jedzie Pan na Uniwersjadę do Trentino? Możemy liczyć na powtórkę z tegorocznych Akademickich Mistrzostw Świata z Zakopanego, gdzie zdobył Pan trzy złote medale?

Jestem teraz w dobrej dyspozycji startowej, ale pierwsza cześć sezonu dała mi trochę w kość. Będę startować na 5 km, 1500 m oraz 1000 m. Te same dystanse co na AMŚ. Będę się starać wystartować jak najlepiej. Po cichu liczę na 2 medale.

Czy jako jedyny poznaniak z wielkimi szansami na medal na igrzyskach olimpijskich w Soczi ma Pan jakieś wsparcie ze strony miasta?

Niestety nie mam żadnego wsparcia. Nawet nie zostałem zaproszony na bal sportowca. Najwidoczniej mamy bardzo dużo medalistów mistrzostw świata w sportach zimowych.

W marcu mówiło się, że być może trafi Pan pod skrzydła AZS AWF Poznań. Cały czas reprezentuje Pan jednak barwy LKS Poroniec Poronin. Jest jeszcze jakaś szansa, że wystartuje Pan w barwach swojego rodzinnego miasta?

Nigdy nie dostałem propozycji bycia członkiem poznańskiego klubu. Chociaż chciałbym reprezentować biało-niebieskie barwy, ponieważ bardzo lubię Poznań. Mieszkam w nim od dziecka. Mam tutaj rodzinę i przyjaciół. Studiuję również na naszym AWF-ie, który pomaga połączyć wyczynowy sport ze studiowaniem.

Rozmawiał Przemysław Soczyński

Post Jan Szymański. Światowa gwiazda, a w Poznaniu nie zwracają na niego uwagi pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/jan-szymanski-swiatowa-gwiazda-ale-w-poznaniu-nie-zwracaja-na-niego-uwagi/feed/ 2 2625
Karol Klimczak: Tę drużynę budujemy, aby awansowała co najmniej do fazy grupowej Ligi Europy https://echosportu.pl/karol-klimczak-te-druzyne-budujemy-aby-awansowala-co-najmniej-do-fazy-grupowej-ligi-europy/ https://echosportu.pl/karol-klimczak-te-druzyne-budujemy-aby-awansowala-co-najmniej-do-fazy-grupowej-ligi-europy/#respond Thu, 28 Feb 2013 11:33:33 +0000 http://echosportu.pl/?p=922 – Budżet Lech Poznań będzie na poziomie około 45 mln, czyli podobnie jak w 2012 roku. W tych trudnych czasach to powód do zadowolenia, bo pozwoli nam realizować nasze cele. Tę drużynę budujemy, aby awansowała co najmniej do fazy grupowej Ligi Europy. Jesienią odmłodziliśmy skład, odświeżyliśmy zespół. Ci którzy zostali, chcą walczyć za Lecha Poznań […]

Post Karol Klimczak: Tę drużynę budujemy, aby awansowała co najmniej do fazy grupowej Ligi Europy pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
karol-klimczak– Budżet Lech Poznań będzie na poziomie około 45 mln, czyli podobnie jak w 2012 roku. W tych trudnych czasach to powód do zadowolenia, bo pozwoli nam realizować nasze cele. Tę drużynę budujemy, aby awansowała co najmniej do fazy grupowej Ligi Europy. Jesienią odmłodziliśmy skład, odświeżyliśmy zespół. Ci którzy zostali, chcą walczyć za Lecha Poznań i odnosić sukcesy nie tylko na polskich boiskach – mówi w wywiadzie dla „Głosu Wielkopolskiego” prezes Lecha Poznań Karol Klimczak.

W rozmowie z redaktorem Maciejem Lehmannem prezes Lecha podejmuje kilka ciekawych tematów. Odnosi się m.in. do rywalizacji na rynku transferowym z Legią Warszawa oraz zdradza czego nauczyło go odejście Bartosza Bereszyńskiego.

– Nie ścigamy się z nikim o ilość wykonanych transferów. Nie wykonujemy nerwowych ruchów. Łukasza Teodorczyka obserwowaliśmy pół roku. Nie korzystaliśmy z „wyprzedaży” w polskiej lidze. Mamy własną długofalową strategię budowy drużyny, której się trzymamy i którą staramy się realizować jak najlepiej. Nikt nas nie osłabił, bo mimo talentu Bartosza Bereszyńskiego nie był on czołowym zawodnikiem Lecha Poznań. Ta sytuacja jednak spowodowała dyskusję, z której główny wniosek jest taki, że musimy przemodelować nasze podejście do młodych zawodników. Szkoląc młodych piłkarzy, musimy zapewnić im też poczucie, że Lech Poznań to najlepsze dla nich miejsce do zrobienia prawdziwej kariery. A Bartoszowi życzymy powodzenia – zapewnia Karol Klimczak.

– To, że nie ogłaszaliśmy publicznie, nad czym pracujemy, nie oznaczało, że nic nie robiliśmy. To okienko było bardzo wymagające i trudne, ale pozyskaliśmy dwóch najlepszych zawodników, jakich chcieliśmy. Kaspera Haemaelaeinena oglądaliśmy przez rok, chcieliśmy go mieć już latem, ale wtedy Djurgardens zażądał zbyt wysokiej sumy. W tym wypadku czas pracował na naszą korzyść. Pół roku później Szwedzi zgodzili się na nasze warunki, a przede wszystkim Kasper sam bardzo chciał przenieść się do Poznania – dodaje.

Link do całej rozmowy:
Karol Klimczak: Dla Lecha Poznań liczy się jakość, a nie ilość

Post Karol Klimczak: Tę drużynę budujemy, aby awansowała co najmniej do fazy grupowej Ligi Europy pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
https://echosportu.pl/karol-klimczak-te-druzyne-budujemy-aby-awansowala-co-najmniej-do-fazy-grupowej-ligi-europy/feed/ 0 922