Ma niecałe osiemnaście lat, mistrzowski tytuł nie tylko Polski, ale również Europy, a dorosłego podejścia do sportu mógłby mu pozazdrościć niejeden doświadczony fighter. Podopieczny Our Team Poznań i aktualny Mistrz Polski Juniorów Starszych w Kickboxingu Low Kick Adrian „Figo” Szymanowski, opowiedział nam, jak czuje się z tyloma ważnymi osiągnięciami na koncie, jak przebiegał proces przygotowań do najważniejszych krajowych zawodów oraz co daje mu wsparcie rodziny i kolegów z klubu.
Magdalena Dubert: Emocje opadły, pora zapytać po raz kolejny – jak to jest być Mistrzem Polski ?
Adrian Szymanowski: Mistrzostwa Polski to niezwykle ważne zawody. To, że udało mi się wygrać świadczy tylko o ilości ciężkiej pracy, jaką wykonałem. Jest to oczywiście ogromna zasługa mojego trenera, Łukasza Smolińskiego, kolegów z drużyny i wszystkich, którzy mnie wspierają, czyli rodziców szczególnie. Sukces cieszy bardzo i liczę na to, że dzięki temu dostanę powołanie do kadry i pojadę na Mistrzostwa Świata.
Mówisz, że sukces to zasługa Twojej ciężkiej pracy. Ile czasu trwały przygotowania do tych zawodów ?
Myślę, że o przygotowaniach typowo pod Mistrzostwa można mówić o okresie na trzy miesiące przed samym startem. Wtedy też zacząłem myśleć o robieniu wagi, o jakiejś zdrowszej diecie, o mocniejszych treningach. Do tego dochodziły różne wyjazdy, jak mini zgrupowanie w Mielenku, sparingi. Najważniejszy okres to chyba ten na miesiąc przed zawodami, kiedy zaczęliśmy okres szybkościowy, bo daje on zawodnikowi świeżość. Ten etap oznacza w klubie, że start jest już niedługo.
A w tym okresie przygotowawczym treningów było więcej, niż normalnie, czy to raczej ich jakość była ważniejsza niż ilość ?
Normalnie trenuję pięć razy w tygodniu, przed zawodami też było to pięć treningów w tygodniu. Ewentualnie czasem w soboty robiliśmy coś w indywidualnym zakresie, ale to zależy od Łukasza i od sytuacji z wagą przede wszystkim, bo to w przygotowaniu jest bardzo istotny element. Robienie wagi może się kojarzyć z czymś niezdrowym, bo organizm chce się rozwijać, a my mu to w jakiś sposób uniemożliwiamy, chcąc zbijać te kilogramy. A to nie jest jeden kilogram czy pół, tylko to jest po pięć, sześć, nawet siedem. Kiedy jednak zdrowo się do tego podejdzie, to nie jest to nic złego.
Masz tytuł Mistrza, opowiadasz, że przygotowania były ciężkie i że pomagali Ci w tym wszystkim trener i koledzy z klubu. A na ile w tym wszystkim pomogła Ci pasja? Bo chyba kickboxing wciąż jest dla Ciebie przede wszystkim hobby…
Oczywiście, że to zaangażowanie to również bardzo istotna sprawa, bo jak ktoś nie chce to nie jest w stanie nic osiągnąć, ale kiedy ktoś chce i daje z siebie sto procent nawet na takim treningu, gdzie mógłby troszkę odpuścić, a daje z siebie nawet 110%, to to też staje się kluczem do sukcesu.
Jesteś jeszcze bardzo młody. Nie masz nawet osiemnastu lat a na koncie tytuł Mistrza Polski i Mistrza Europy! Coś, o czym zawodnicy starsi od Ciebie o 5-10 lat i trenujący trzy razy dłużej często mogą jedynie pomarzyć. Jak się z tym czujesz, że Ty, wciąż junior, osiągnąłeś już tyle?
Z jednej strony można na to spojrzeć tak, że wiek juniorski to jest zupełnie inna bajka niż seniorski, gdzie w momencie, w którym zdobywając najlepsze tytuły osiągamy największy sukces, jaki można zdobyć. Z drugiej strony jednak, kiedy pomyślę sobie ile już zdobyłem to czasami w to nie dowierzam, a czasami czuje się naprawdę fajnie z tym, że wychodzi mi to co robię i nie marnuję czasu.
Następny może już być w sumie tylko tytuł Mistrza Świata, którego oczywiście z całego serca Ci życzę, więc czy te mniej znaczące tytuły i zwycięstwa potrafią na takim etapie cieszyć tak samo, jak te krajowe czy międzynarodowe?
Zdobycie Mistrzostwa Świata to jest obecnie mój największy cel. Myślę, że nawet gdyby udało mi się go zrobić, to każde kolejne zawody będą równie ważne, ponieważ po tych mistrzostwach świata będę już seniorem, także cała przygoda zacznie się od nowa i trzeba będzie wywalczyć sobie pozycję w rankingu, już wtedy, seniorów.
Kiedy już niedługo staniesz się seniorem to wszystkie znaki, a raczej waga którą trzymasz, wskazują że będziesz toczył pojedynki w takiej samej kategorii wagowej co Twój klubowy starszy kolega, Jacek Rzepecki. Czy chciałbyś stoczyć z nim pojedynek na zawodowym ringu i czy on oraz Kamil Szłapka będą w jakiś sposób przykładem dla Ciebie na początku seniorskiej kariery?
Przykład z moich starszych kolegów z klubu biorę tak naprawdę od samego początku, ponieważ to oni mnie napędzają, motywują. Jeśli kiedykolwiek dojdzie do takiego starcia to jak najbardziej trzeba wyjść i zrobić swoje, już wtedy nie patrząc, że jest to kolega z klubu. Ale po walce oczywiście ta przyjaźń z klubu zostaje, także nie ma mowy, żeby to zaburzyło jakieś relacje między nami. Zobaczymy jak to będzie później…
No właśnie. Kiedy obserwuje się relacje w Waszym klubie to można zauważyć, że to jednak nie jest tylko wspólne trenowanie, zrobienie swojego i powrót do domu.
Absolutnie nie. Tyle lat już ze sobą spędzamy, że staliśmy się taką sportową rodziną. Nawet po treningach mamy ze sobą kontakt, co jest fajne, bo to też bardzo motywuje, żeby na ten trening przyjść, spotkać się, zobaczyć te znajome twarze, potrenować z nimi i się zmęczyć. To nie jest tak, że wracamy do swoich domów i zapominamy tylko utrzymujemy ten kontakt. Zawsze jeździmy ze sobą na zawody, dopingujemy się i nawet jak komuś coś nie wychodzi, to motywujemy go dalej do tych treningów i pracy.
Znamy już Twoje największe sportowe marzenie – Mistrzostwo Świata. Czy jest może jakaś osoba, którą możesz uznać za coś w rodzaju „fightera idealnego”?
Ciężko powiedzieć. Myślę, że skupiam się na zawodnikach z mojego otoczenia, czyli Kamil Szłapka, Jacek Rzepecki. Oni naprawdę imponują mi swoją postawą na treningach, jednak nie chciałbym mówić tutaj o pójściu w ślady kogokolwiek, ale robić swoje i myślę, że wtedy to wyjdzie najlepiej.
To pytanie pojawia się chyba zawsze w moich wywiadach, ale nie sposób go nie zadać. Kiedy rozpocząłeś swoją przygodę z kickboxingiem, co Cię do tego skłoniło i czy to zawsze było tak, że widziałeś siebie na ringu? A może wcześniej przez Twoje życie przewijały się inne sporty ?
Moja przygoda ze sportem zaczęła się oczywiście od piłki nożnej. Byłem piłkarzem w Lechu Poznań, miałem wtedy coś koło siedmiu lat i trenowałem ją przez jakieś trzy lata. Kiedy miałem dziewięć lat zacząłem już chodzić do Our Teamu na zajęcia indywidualne z Łukaszem Smolińskim. Nakłonił mnie do tego tata, który znał się z trenerem już wcześniej. Powiedział „chodź na trening, fajna sprawa, zobaczysz jak to będzie”. Na początku trenowałem razem z tatą, potem on już przestał, na treningach zostałem sam i jestem w klubie do teraz. Nie myślałem jeszcze wtedy, że będę startował w jakichkolwiek zawodach, to była dla mnie abstrakcja, że „jak taki mały chłopczyk może występować na zawodach?!”. Na poważnie zacząłem trenować jak miałem trzynaście lat.
Dziwnie mówić o Tobie „jesteś jeszcze młody” skoro jestem od Ciebie trzy lata starsza, ale zawsze osoby bardziej doświadczone życiowo, jak rodzice, dziadkowie mówią o tym tzn. „młodzieńczym buncie”. Zazwyczaj wtedy jest się bardziej podatnym na otoczenie, odpuszcza, uderza do głowy ta popularna „sodówka” albo człowiek idzie na łatwiznę, a po prostu zainteresowanie czymś to taka chwilowa „zajawka”. Co sprawia, że Ty jednak nie odpuszczasz, ciągle w tym jesteś i to na dodatek całym sobą ?
Ciężkie pytanie. No można powiedzieć, że ten sport mnie zauroczył i nie mógłbym już żyć bez treningu. Kiedy sobie wyobrażam tydzień bez tego to jest dla mnie coś niemożliwego. Ja muszę się poruszać, muszę coś porobić, a że znalazłem kickboxing, jestem w nim cały czas a teraz jeszcze odnoszę sukcesy to jest dla mnie kolejna forma motywacji. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
Jesteś osobą, która wciąż występuje jako junior, tylko że junior starszy, a słuchając Ciebie mam przed oczami osobę tak dojrzałą emocjonalnie i zdeterminowaną, że tego podejścia do sportu mogłoby pozazdrościć Ci wielu seniorów. Jak to możliwe, że mając wokół tylu kolegów, tyle młodzieńczych pokus i szaleństwa Tobie udaje się to wszystko pohamować i trwać przy zasadach, które sobie ustaliłeś ?
Jest okres na szaleństwa i jest okres na ciężką pracę. Nie narzekam na nic, niczego mi nie brakuje, a moi znajomi wiedzą, że trenuję i robię to na poważnie więc nie namawiają mnie do niczego. To, że potrafię sobie rozdzielić te dwie rzeczy i powiedzieć „teraz jest czas na trenowanie” bardzo mi pomaga. Tutaj też bardzo wspierają mnie rodzice, którzy w momencie jak przygotowuję się do jakiś zawodów są przy mnie cały czas i wspierają mnie nawet z dietą. To w sumie fajny przykład! Mój tata wziął się ostatnio za robienie formy i albo gotuje nam coś zdrowego, albo mówi, co powinienem jeść. Cieszę się, że moi rodzice tak bardzo pomagają mi psychicznie.
A co jest dla Ciebie większą motywacją? Samodoskonalenie się czy wsparcie z otoczenia ?
To zależy. Z jednej strony jak widzę, ile prywatnego czasu moi trenerzy poświęcają na przygotowanie mnie do zawodów, a z drugiej mój własny wkład też daje mi takiego kopa, żeby działać dalej.
W Twoim przypadku karierę kickboksera musisz dzielić ze szkołą. Jak udaje Ci się to pogodzić ze sobą oraz jakim typem ucznia jesteś? Wzorowym czy jednak uwagi od nauczycieli się zdarzają?
Udaje mi się to jakoś pogodzić ze sobą, więc nie odpuszczam treningów na rzecz szkoły i odwrotnie. Oczywiście, szkoła jest obecnie na pierwszym miejscu, ale treningi są dla mnie równie ważne. Można powiedzieć, że rzadko zdarza mi się być naładowany złą energią, więc nie mam sporo uwag, ale kiedy już pojawią się gorsze momenty to wysiłek fizyczny pomaga mi zostawić je na treningu. Po czymś takim nie myślę już o niczym innym niż odpoczynku w wygodnym łóżku.
A jakie jest Twoje hobby poza sportem?
Nie ma chyba nic takiego, bo po prostu nie mam na to czasu! Dzień zaczynam szkołą, kończę treningiem. Kiedy jednak pojawi się ta chwila wolnego to staram się ją spędzić z przyjaciółmi. Przez to, że mieszkam pod Poznaniem, w Borówcu to sporo czasu zajmuje mi dojazd tutaj i naprawdę mój grafik dnia jest dość napięty.
Ale chyba znajomi nie muszą się jeszcze wpisywać do kalendarza, żeby móc się z Tobą zobaczyć, prawda?
Absolutnie nie. Jak tylko mam wolny czas, to zawsze staram się go wykorzystać dla przyjaciół.
Ostatnie pytanie. Jaką najważniejszą lekcję dał Ci kickboxing w całym Twoim sportowym życiu?
Chyba samodyscyplinę i pewność siebie. To są takie cechy nabyte, bo można być nastolatkiem, który nie podporządkowuje się żadnym zasadom i żyje według swoich własnych, a kickboxing pozwolił mi nauczyć się tej samodyscypliny, pewności siebie no i oczywiście sprawił, że stałem się silniejszy i odważniejszy.