Lech Poznań przegrał na wyjeździe z Lechią Gdańsk 1:2, choć przez większość spotkania był zespołem lepszym. Przed przerwą padły dwa gole autorstwa Marcina Robaka i Marco Paixao. W drugiej połowie w końcówce o wyniku zdecydowała bramka samobójcza Macieja Wilusza.

Trener Lecha Nenad Bjelica tym razem dokonał pięciu zmian w składzie w porównaniu z meczem z Pogonią Szczecin. Trzy z nich były wymuszone – Jan Bednarek pauzował za żółte kartki, Matus Putnocky w tygodniu nabawił się urazu barku, a na przedmeczowej rozgrzewce kontuzji doznał Paulus Arajuuri. Zastąpili ich odpowiednio Lasse Nielsen, Jasmin Burić i Wilusz. Dwie kolejne roszady to decyzje szkoleniowca. Od pierwszej minuty zagrali Łukasz Trałka i Maciej Makuszewski, a na ławce rezerwowych usiedli Radosław Majewski i Darko Jevtić.

Od początku meczu to lechici przejęli inicjatywę na boisku i byli dużo agresywniejsi w odbiorze i pressingu. Pierwsze ostrzeżenie gospodarze otrzymali w 5. minucie kiedy to piłkę na połowie Lechii dostał Robak i miał przed sobą dwóch obrońców. Napastnik poczekał na nadbiegającego Makuszewskiego i zagrał do niego. Strzał skrzydłowego został jednak zablokowany.

W kolejnych fragmentach spotkania mniej było groźnych akcji podbramkowych, a więcej twardej, męskiej gry, w której prym wiódł Abdul Aziz Tetteh. Ghańczyk praktycznie wyłączył z meczu mózg Lechii Milosa Krasicia. Do jego agresywnego, ale nie brutalnego, poziomu dostosowali się koledzy i gdańszczanie nie potrafili sobie z tym poradzić.

Dopiero w ostatnim kwadransie piłkarze zaczęli stwarzać sytuacje podbramkowe i od razu przyszły efekty w postaci bramek. Najpierw 35. minucie Makuszewski miał mnóstwo czasu i miejsca na skrzydle, więc dokładnie dośrodkował w pole karne. Tam Robak uprzedził pilnującego go obrońcę i głową uderzył futbolówkę. Ta odbiła się jeszcze kozłem od murawy, czym zdecydowanie utrudniła interwencję Vanji Milinkoviciowi-Saviciowi i zatrzepotała w siatce.

Lech objął prowadzenie, lecz bardzo szybko je także stracił. Rzut rożny wykonywał Krasić, wrzucił piłkę w pole karne do Marco Paixao, który był kompletnie niepilnowany na 5. metrze. Fatalny błąd w tej sytuacji popełnił Tamas Kadar. Główkę portugalskiego napastnika zdołał jeszcze sparować Burić, ale przy dobitce był już bezradny.

Po przerwie pierwsza do ataku rzuciła się Lechia. Groźnie, ale obok słupka, uderzał Marco Paixao. Po chwili futbolówkę w pole karne wrzucał Flavio Paixao, ale Grzegorza Kuświka uprzedził odważnym wyjściem Burić. Od tego momentu na boisku przewagę znowu mieli goście.

Bardzo aktywny był Makuszewski, który siał popłoch w szeregach obronnych gdańszczan, a z samego Jakuba Wawrzyniaka często robił po prostu „wiatrak”. Do tego świetnie dogrywał do partnerów z ataku, głównie Robaka. Poznański napastnik nie potrafił ich jednak wykorzystać. W 57. minucie jego główkę wybronił Milinković-Savić, kilka chwil później bramkarz Lechii dwukrotnie w jednej akcji zatrzymał uderzenia snajpera gości.

Serb był bohaterem swojego zespołu. Nie dał się pokonać także Szymonowi Pawłowskiemu, który próbował go zaskoczyć z dystansu. Formalnością była za to obrona strzału głową Wilusza w środek bramki.

W 87. minucie z kolei szczęście mocno uśmiechnęło się do gospodarzy. Sławomir Peszko dośrodkował piłkę pole karne lechitów, piłka trafiła do Michała Chrapka, po czym wpadła do siatki. Ostatni futbolówki dotknął jednak Wilusz, a więc było to trafienie samobójcze. Mimo, że defensor niemal cały mecz grał dobrze, to w decydującym momencie po raz kolejny dało o sobie znać fatum, które go od dawna prześladuje. Po prostu z nim w składzie Lech nie może wygrać. Gdańszczanie nie dali już sobie wydrzeć zwycięstwa i lechici wrócą do Poznania bez punktów.

>>> Tabela i terminarz Lotto Ekstraklasy

Co można powiedzieć po takim spotkaniu? Kolejorz na pewno nie zasłużył na porażkę, był przez większość meczu drużyną lepszą, groźniejszą, po raz kolejny zawiodła jednak skuteczność. Większości kibiców gra zespołu w ofensywie na pewno mogła się podobać, ale za styl nie ma punktów. Do tego gra w obronie to nadal pięta achillesowa Lecha i trzeba ją jak najszybciej poprawić.

Lechia Gdańsk – Lech Poznań 2:1 (1:1)

Bramki: 0:1 Robak (35. – głową), 1:1 M.Paixao (38.), 2:1 Wilusz (87. – samobójczy)

Lechia: Vanja Milinković-Savić – Grzegorz Wojtkowiak, Mario Maloca, Joao Nunes, Jakub Wawrzyniak – Milos Krasić (75. Michał Chrapek), Simeon Sławczew – Flavio Paixao, Rafał Wolski (82. Lukas Haraslin), Grzegorz Kuświk (63. Sławomir Peszko) – Marco Paixao

Lech: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Lasse Nielsen, Maciej Wilusz, Tamas Kadar – Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh – Maciej Makuszewski (75. Dariusz Formella), Maciej Gajos (62. Radosław Majewski), Szymon Pawłowski (71. Darko Jevtić) – Marcin Robak

Żółte kartki: Tamas Kadar, Tomasz Kędziora

Widzów: 26 054

Sędzia: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments