Lech Poznań bezbramkowo zremisował w Niecieczy z Bruk-Betem Termaliką. Mecz delikatnie mówiąc nie był porywający, a długimi momentami emocji było w nim tyle co na grzybach. Kolejorz w końcówce spotkania przycisnął gospodarzy, ale nie potrafił pokonać dobrze dysponowanego Krzysztofa Pilarza.
Trener Jan Urban co prawda w większości zostawił skład z ostatniego meczu przeciwko Cracovii, ale powrócił do swojego ulubionego ustawienia środka pola z duetem Łukasz Trałka – Abdul Aziz Tetteh, a w ataku wystąpił Marcin Robak. W kadrze na to spotkanie zabrakło m.in. Lasse i Nickiego Bille Nielsenów czy Jasmina Buricia.
Gdyby nie dwie sytuacje poznaniaków z ostatniego kwadransa pierwszej połowy to napisalibyśmy, że ta część gry się po prostu odbyła. Ponad trzydzieści minut z murawy wiało nudą, nie działo się praktycznie nic ciekawego, a kibice mogli ten czas spożytkować chociażby na drzemkę.
W 36. minucie Radosław Majewski, jeden z niewielu, który wybijał się z tego boiskowego marazmu, zdecydował się na zaskakujący strzał sprzed pola karnego. Piłka niechybnie wpadłaby do okienko bramki, gdyby nie dobra interwencja Pilarza. Bramkarz Bruk-Betu wybił futbolówkę, po czym obronił także dobitkę Tomasza Kędziory.
Chwilę później Szymon Pawłowski po indywidualnym rajdzie uderzał w długi róg, lecz ponownie umiejętnościami błysnął Pilarz i sparował piłkę do boku. To tyle jeśli chodzi o większe emocje w pierwszej połowie.
Po przerwie długo nie było wcale lepiej. W końcu jednak gospodarze stworzyli sobie dobrą okazję do zdobycia prowadzenia. Wojciech Kędziora otrzymał dobre podanie przed polem karnym, wbiegł w nie i chciał uderzać na bramkę. W ostatniej chwili jednak niebezpieczeństwo wślizgiem zażegnał Jan Bednarek.
Jeszcze groźniej było w 65. minucie. Patrik Misak dostał piłkę przed polem karnym gości i miał sporo miejsca oraz czasu, by celnie strzelić. Pomocnik Bruk-Betu nadał piłce jednak zbyt mocnej rotacji, ta „odkręciła” się ze światła bramki i poleciała tuż obok słupka. W odpowiedzi Dariusz Formella niemal z linii końcowej boiska podał w pole karne do Majewskiego, ale ten uderzył prosto w Pilarza.
W 78. minucie trener Urban „rozbił” w końcu duet Trałka – Tetteh, jednak bardziej z konieczności, gdyż kapitan chwilę wcześniej został dość mocno poturbowany w jednym ze starć. Na boisku w jego miejsce pojawił się Darko Jevtić, a Kolejorz nagle zaczął przeważać.
Najgroźniej było, kiedy na bramkę uderzał Formella, ale trafił tylko w słupek. Największe emocje mieliśmy w doliczonym czasie gry. Najpierw po rzucie rożnym z woleja strzelał Mateusz Kupczak, a Matusa Putnockiego wyręczył Majewski wybijając piłkę niemal z linii bramkowej.
Lechici błyskawicznie przeprowadzili kontratak, po którym Pawłowski po ograniu przeciwnika popędził na bramkę gospodarzy, ale w ostatniej chwili piłkę wybił mu obrońca gospodarzy. Po rzucie rożnym ogromną szansę miał jeszcze Bednarek, lecz jego główkę fantastycznie obronił Pilarz. Po chwili sędzia Szymon Marciniak zagwizdał po raz ostatni.
>>> Tabela i terminarz Lotto Ekstraklasy
Lech przywiezie z Niecieczy tylko jeden punkt, co po dwóch zwycięstwach w zeszłym tygodniu jest pewnym rozczarowaniem. Remis nie poprawi sytuacji Kolejorza w tabeli, a przy korzystnych wynikach rywali może ponownie spaść na ostatnie miejsce.
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Lech Poznań 0:0
Bruk-Bet Termalica: Krzysztof Pilarz – Patryk Fryc, Artem Putivcew, Kornel Osyra, Dalibor Pleva – Bartłomiej Babiarz, Vlastimir Jovanović – Vladislavs Gutkovskis, Mateusz Kupczak, Patrik Misak (84. Martin Juhar) – Wojciech Kędziora (72. Samuel Stefanik)
Lech: Matus Putnocky – Tomasz Kędziora, Jan Bednarek, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar – Łukasz Trałka (78. Darko Jevtić), Abdul Aziz Tetteh – Maciej Makuszewski (46. Dariusz Formella), Radosław Majewski, Szymon Pawłowski – Marcin Robak (76. Dawid Kowacki)
Żółte kartki: Artem Putiwcew, Dalibor Pleva – Paulus Arajuuri, Jan Bednarek
Widzów: 4595
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock).