– Przyjdzie taki czas, że te gole zaczną wpadać i zaczniemy wygrywać. Nie wierzę w to, że w kolejnych meczach, gdy będziemy mieli tyle sytuacji nie trafimy do siatki – mówił po meczu z Zagłębiem Lubin napastnik Lecha Poznań Marcin Robak.
Atakujący Kolejorza zwracał uwagę na dysproporcję w stwarzaniu sytuacji podbramkowych na niekorzyść gości. Jednak to lubinianie wywieźli z Poznania komplet punktów, co jednak było sprawiedliwym rezultatem. – Zagłębie miało swoje okazje w tym meczu i mimo, że tych sytuacji nie mieli za dużo to potrafili zdobyć te bramki. My mieliśmy ich sporo, a nie potrafiliśmy skierować piłki do siatki. Wygrywa drużyna, która zdobywa bramki. W tym meczu to Zagłębie strzeliło dwa gole więcej od nas. Wynik sprawiedliwy był taki jaki był, mimo, że przeważaliśmy i mieliśmy więcej okazji to oni zdobyli trzy punkty.
Zaskakująca jest negatywna metamorfoza zespołu Kolejorza. W sparingach potrafił strzelać sporo goli, również w meczu o Superpuchar trafił do siatki Legii Warszawa aż czterokrotnie. Teraz całkowita posucha. Jaka jest tego przyczyna? – W meczach sparingowych potrafiliśmy zdobywać bramki, teraz przychodzą spotkania o punkty i gdzieś nam brakuje zawsze tej kropki nad i, żeby skierować piłkę do siatki. Nie tylko napastnicy, ale i inni mieli swoje okazje, ale brakowało tego „czegoś”, żeby ta piłka wpadła. Lepszego przyłożenia nogi czy głowy, żeby ten gol w końcu padł.
Czy wobec takiej indolencji strzeleckiej presja na piłkarzach Lecha będzie narastać? Robak uważa, że to naturalne, ale już niedługo powinno się to zmienić, a zespół zacząć wygrywać i strzelać gole. – Jak się wygrywa to ta pewność jest o wiele większa, jeśli nie zdobywamy bramek w dwóch meczach to na pewno ciśnienie narasta. Ale tak będzie w każdym spotkaniu, musimy robić swoje, przyjdzie taki czas, że te gole zaczną wpadać i zaczniemy wygrywać. Nie wierzę w to, że w kolejnych meczach, gdy będziemy mieli tyle sytuacji nie trafimy do siatki.
Napastnik, podobnie jak jego kolega z drużyny Łukasz Trałka, mówił, że zespół w ogóle nie przywiązywał wagi do rzekomego zmęczenia rywali po pucharowym boju z Partizanem Belgrad. – Nie skupialiśmy się na tym czy Zagłębie będzie zmęczone czy nie. W poprzedniej kolejce z Koroną też potrafili wygrać wysoko po meczu Ligi Europy. Nie patrzyliśmy na nich pod tym względem, chcieliśmy wyjść na boisko i zwyciężyć. Zagłębie miało więcej szczęścia w sytuacjach podbramkowych, potrafili się wybronić.
Sytuacja zaczyna powoli przypominać tą z początku poprzedniego sezonu. Wtedy Lech także wygrał z Legią w Superpucharze, a później w lidze popadł w ogromny kryzys, który zakończył się zwolnieniem trenera Macieja Skorży. Jak będzie teraz? – Rzeczywiście ten pierwszy mecz o Superpuchar było podobny do tego sprzed roku, wysoko wygraliśmy z Legią. Potem przyszły ligowe mecze, gdzie nie potrafiliśmy wygrywać. Te dwa spotkania pokazują, że może być podobnie, ale za chwilę jest kolejne, musimy zresetować głowy i przygotować się do niego.
Już w piątek poznaniaków czeka kolejny mecz. Tym razem rywalem będzie Jagiellonia Białystok, która w tej kolejce wysoko wygrała z Ruchem Chorzów 4:1. Robak pozostaje jednak dobrej myśli przed tym spotkaniem. – Jagiellonia wygrała pewnie, ale też grała większość meczu z przewagą dwóch zawodników. Na pewno jest to groźny zespół, lecz gramy u siebie. Będzie to najlepsza okazja, żeby się zrewanżować po tym dzisiejszym meczu.