Lech Poznań, do czego już zdążył przyzwyczaić swoich kibiców, zapomniał jak się wygrywa. W czwartek przy Bułgarskiej bezbramkowo zremisował z Lechią Gdańsk. Wydaje się, że jedyną furtką do Europy w tym sezonie pozostanie zdobycie Pucharu Polski.
Kolejorz, by myśleć jeszcze o zajęciu trzeciego miejsca w Ekstraklasie musiał to spotkanie wygrać i zacząć odrabiać straty. Dlatego, mimo, że w poniedziałek odbędzie się finał Pucharu Polski trener Jan Urban wystawił najmocniejszy skład, jaki miał. Lechia także ciągle myśli o europejskich pucharach, więc mogliśmy się spodziewać zaciętego meczu.
Na początku spotkania Lech oddał inicjatywę rywalom sam skupiając się na odbieraniu piłki i wyprowadzaniu kontrataków. Dlatego też pierwsi dobrą okazję mieli goście. Sławomir Peszko groźnie uderzył z rzutu wolnego, ale Jasmin Burić, choć z problemami, obronił.
Na kolejną groźniejszą sytuację kibice musieli czekać ponad kwadrans. Wtedy to Szymon Pawłowski przyjął piłkę, zwodem oszukał przeciwnika i uderzył z dystansu. Futbolówka jednak zamiast do siatki trafiła w poprzeczkę.
W pierwszej połowie swoich sił próbowali jeszcze Karol Linetty (strzał z dystansu) i Paulus Arajuuri (główka z kilku metrów), lecz trafiali prosto w Vanję Milinkovicia-Savicia. Do przerwy zatem gole nie padły.
Drugą część gry lepiej zaczęli gdańszczanie. Milos Krasić wbiegł w pole karne gospodarzy i zagrał wzdłuż bramki. Do piłki jednak nie zdążył Peszko. Lechici przebudzili się po godzinie gry.
Najpierw znakomitą okazję miał Maciej Gajos. Z rzutu rożnego dośrodkował Gergö Lovrencsics, piłkę zgrał Vladimir Volkov, a pomocnik Kolejorza z trzech metrów głową nie zdołał pokonać golkipera Lechii, który instynktownie obronił. Nieco ponad dziesięć minut później ponownie z rogu futbolówkę wrzucał Węgier, a doszedł do niej czarnogórski obrońca Lecha. Jego główka jednak nieznacznie minęła słupek gdańskiej bramki.
Wraz z upływem czasu trener Urban wpuszczał na boisko rezerwowych i to właśnie jeden z nich miał dobrą okazję do strzelenia gola. Kamil Jóźwiak doszedł w polu karnym do przypadkowo odbitej piłki i był sam na sam z Milinkoviciem-Saviciem. Młody pomocnik Lecha przegrał jednak ten pojedynek trafiając wprost w bramkarza.
Ostatnią szansę na gola w meczu mieli lechiści. Grzegorz Kuświk minął w polu karnym Jasmina Buricia i z ostrego kąta strzelał na bramkę. Piłka nabrała rotacji, ale zamiast do siatki otarła się tylko o słupek, a później została wybita przez obrońców Kolejorza.
>>> Tabela i terminarz Ekstraklasy
Chwilę później sędzia zakończył spotkanie. Lech po czterech meczach w grupie mistrzowskiej nadal nie ma na koncie zwycięstwa, a zdobył zaledwie dwa punkty. Wydaje się, że piłkarze i trener stawiają wszystko na jedną kartę i zdobycie Pucharu Polski, dające przepustkę do gry w Europie. Finał już w poniedziałek 2 maja o 16.
Lech Poznań – Lechia Gdańsk 0:0
Lech: Jasmin Burić – Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Marcin Kamiński, Vladimir Volkov – Abdul Aziz Tetteh, Karol Linetty – Gergö Lovrencsics, Maciej Gajos (85. Kamil Jóźwiak), Szymon Pawłowski (77. Darko Jevtić) – Nicki Bille Nielsen (66. Dawid Kownacki)
Lechia: Vanja Milinković-Savić – Rafał Janicki, Mario Maloca, Jakub Wawrzyniak (46. Paweł Stolarski) – Sławomir Peszko, Lukas Haraslin (77. Adam Chrzanowski), Aleksandar Kovacević, Sebastian Mila (62. Adam Buksa), Milos Krasić, Flavio Paixao – Grzegorz Kuświk
Żółte kartki: Vladimir Volkov, Abdul Aziz Tetteh – Lukas Haraslin
Widzów: 10 770
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).