Jan Urban, trener Lecha Poznań - fot. Irek Pindral

– Przełomowy był mecz z Fiorentiną, później wygrana w Warszawie, w prestiżowym meczu z Legią, to też na pewno pomogło. Można powiedzieć, że poszliśmy za ciosem, aż do dzisiaj – mówił po meczu z Wisłą Kraków trener Lecha Poznań Jan Urban. 

Szkoleniowiec był zadowolony z początku meczu, który lechici zaczęli bardzo dobrze. Efektem była zdobyta bramka i osłabienie przeciwnika. Później mimo kilku dobrych okazji dopiero w końcówce udało się strzelić drugiego gola i wszystko dobrze się skończyło dla Kolejorza. – Zdarzało nam się dobrze nie wchodzić w mecz, dzisiaj wydaje mi się, że weszliśmy bardzo dobrze. Graliśmy szybko, piłką, ładnie to wyglądało, Później strzelona bramka, czerwona kartka, można powiedzieć, że kontrolowaliśmy spotkanie przez cały czas, bo nie pozwoliliśmy na wiele Wiśle. W przerwie mówiliśmy żeby zamknąć jak najszybciej to spotkanie strzelając drugą bramkę, mieliśmy ku temu okazje, całe szczęście, że ją w końcu strzeliliśmy, bo często bywa, kiedy prowadzisz 1:0, masz przewagę, a przeciwnik w ostatnich minutach stawia wszystko na jedna kartę i rożnie może się to ułożyć. Natomiast druga strzelona bramka już rozstrzygnęła spotkanie.

W meczowej kadrze nie znalazł się Kasper Hämäläinen. Czy miało to związek z tym, że Fin po wygaśnięciu kontraktu z Lechem (31 grudnia tego roku) pożegna się z zespołem? – Kasper był kontuzjowany, miał stłuczone udo, być może gdyby to było ostatnie spotkanie na siłę by zagrał, natomiast nie było takiej potrzeby dlatego odpoczął. Mam nadzieję, że dojdzie do siebie na spotkanie z Koroną. Będę z niego korzystał do końca tego roku, bo to jest normalna sytuacja dla mnie, jeśli chodzi o Kaspra. On ma prawo rozmawiać z kim chce, pozwalają mu na to przepisy.

Od czasu przyjścia trenera Urbana Lech w lidze jeszcze nie przegrał, wygrywając pięć spotkań i dwa remisując. Co jest przyczyną takiej metamorfozy zespołu, który wcześniej seryjnie zaliczał porażki? – Fajnie, że dotarliśmy do chłopaków. Ja przychodząc tutaj mówiłem, że potencjał tej drużyny jest bardzo duży, musieliśmy obrać jakąś drogę. Ja obrałem taką, zdając sobie sprawę, że rotacje są dobre, kiedy wynik jest odpowiedni. Ale nie obawiałem się tego, bo przy takiej ilości spotkań wiedziałem, że wszyscy zawodnicy będą nam potrzebni, obiecałem im, że wszyscy będą grali. Byłem zadowolony przede wszystkim z tego, że wykorzystywali swoją szansę gry, tu nie było nic na kredyt. Jeśli ktoś grał słabiej zawsze miałem możliwość wystawienia zawodnika, który grał w poprzednich spotkaniach. W wielu sytuacjach nie musiałem tego robić. Z drugiej strony same wyniki też napędzają zawodników. Nie po pierwszym meczu, bo wtedy miałem obawy jaki wpływ będzie miał remis z Ruchem 2:2, wtedy wszyscy spodziewaliśmy się innego rezultatu, ale sam fakt, że potrafiliśmy odrobić dwie bramki podniósł morale zawodników. Przełomowy był mecz z Fiorentiną, później wygrana w Warszawie, w prestiżowym meczu z Legią, to też na pewno pomogło. Można powiedzieć, że poszliśmy za ciosem aż do dzisiaj.

Lech jest właśnie w środku ostatniego tegorocznego maratonu. Zostały jeszcze cztery spotkania. W sumie Kolejorz od początku sezonu do końca grudnia rozegra aż trzydzieści osiem pojedynków! – Zostały cztery spotkania do rozegrania do końca roku, wyczerpującego pod względem fizycznym i psychicznym. Rozegramy w sumie trzydzieści osiem meczów, to jest cała liga hiszpańska. Tym bardziej chylę czoła przed zawodnikami, że radzą sobie dobrze z tymi obciążeniami.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments