Kamil Majchrzak - fot. Poznań Open

Turniej tenisowy Poznań Open przyciąga zawodników z niemal całego świata. Na przestrzeni lat przez drabinki przewinęło się jednak również wielu polskich tenisistów. Czy w imprezie, która zostanie rozegrana na kortach Parku Tenisowego Olimpia od 9 do 17 lipca znów doczekamy się biało-czerwonej niespodzianki?

To w Poznaniu rozpędu nabrała kariera Jerzego Janowicza, który kilka miesięcy po triumfie w Poznań Open dotarł do finału ATP Masters 1000 w Paryżu. To również tutaj w 2011 roku turniejową „jedynką” był Łukasz Kubot, który jeszcze miesiąc wcześniej rozgrywał spotkanie czwartej rundy wielkoszlemowego Wimbledonu. Co roku swoją szansę dostają także młodzi gracze, którzy dopiero stawiają swoje pierwsze kroki w zawodach rangi ATP.

Poznań jak trampolina

Spośród wszystkich Polaków, którzy brali udział w zawodach, tylko jeden zwyciężył. W 2012 roku dokonał tego Janowicz. Rok wcześniej przegrał finał z Portugalczykiem Rui Machado. Dwanaście miesięcy później dopiął jednak swego. W ostatecznej rozgrywce okazał się lepszy Francuza Jonathana Dasnieres de Veigy (6:3, 6:3). „Jerzyk” przed tym pamiętnym challengerem zajmował 109. pozycję w rankingu, natomiast po triumfie awansował na 87. miejsce. Od tego czasu jego rozwój znacznie przyspieszył. Można wręcz stwierdzić, że Poznań podziałał na niego jak trampolina, bo zaczął piąć się coraz wyżej w tenisowej hierarchii.

Pod koniec 2012 roku sensacyjnie dotarł do finału w Paryżu. Polak, który dostał się do drabinki poprzez kwalifikacje, po drodze pokonał tak znanych zawodników, jak Philipp Kohlschreiber, Marin Cilić, Andy Murray, Janko Tipsarević czy Gilles Simon. Lepszy okazał się jedynie David Ferrer, wówczas piąty w notowaniu ATP. O Janowiczu usłyszał świat. W maju 2013 do pokonanych sław dopisał nazwiska Jo-Wilfrieda Tsongi i Richarda Gasqueta. Dwa miesiące później osiągnął swój życiowy sukces – półfinał legendarnego Wimbledonu, za który został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi przez ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Łodzianin wspiął się aż na 14. miejsce rankingu ATP – najwyższe dla reprezentanta Polski od czasu Wojciecha Fibaka.

Kubot przegrał z kontuzją

Tym samym orderem, za występ w tym samym Wimbledonie, nagrodzony został Łukasz Kubot. Jak już zostało wspomniane, on także miał okazję zaprezentować się wcześniej na kortach w Lasku Golęcińskim. Zawodnik z Bolesławca był faworytem poznańskiego turnieju w 2011. Najlepszy wówczas polski tenisista musiał jednak zrezygnować z rywalizacji przed drugą rundą z powodu kontuzji nadgarstka. Kto wie, czy gdyby nie problemy zdrowotne, na liście zwycięzców Poznań Open nie mielibyśmy dziś dwóch Polaków. Kubot był wtedy w świetnej formie, przed przyjazdem do wielkopolski dotarł do trzeciej rundy Rolanda Garrosa i czwartej Wimbledonu.

Kolejne znane polskim kibicom nazwisko, które kilkakrotnie pojawiało się na liście zawodników to Michał Przysiężny. „Ołówek” gościł w Poznaniu aż siedem razy! Śmiało można go zatem nazwać stałym bywalcem tego turnieju. Swój najlepszy wynik odniósł w 2008 roku, kiedy dotarł do ćwierćfinału, pokonując po drodze wyżej notowanych Dawida Olejniczaka i Erica Prodona, a poległ dopiero w starciu z Hiszpanem Alberto Martinem.

W ostatnich czterech latach regularnie swoich sił w zawodach w Parku Tenisowym Olimpia próbował Grzegorz Panfil. Zawodnik z Zabrza szerokiej publiczności znany jest przede wszystkim z osiągnięcia finału Pucharu Hopmana z Agnieszką Radwańską w 2014 roku. W zeszłorocznej edycji Poznań Open nie miał szczęścia, ponieważ już w pierwszej rundzie trafił na zawodnika rozstawionego z numerem pierwszym i późniejszego zwycięzcę całego turnieju – Hiszpana Pablo Carreno-Bustę. Najlepiej poszło mu w 2013 roku, kiedy osiągnął ćwierćfinał, w którym zmierzył się z wielką nadzieją bośniackiego tenisa – Damirem Džumhurem.

Dla kogo dzikie karty?

Skoro o nadziejach mowa, to na naszym podwórku warto wskazać na takich młodych zawodników, jak Hubert Hurkacz i Kamil Majchrzak. Pierwszy z nich ma dopiero 19 lat, a na koncie już kilka sukcesów: m. in. reprezentowanie Polski w Pucharze Davisa czy finał juniorskiego Australian Open w deblu.

W Poznaniu Hubert wystąpił jak dotąd tylko raz, w ubiegłym roku, i odpadł w pierwszej rundzie, jednak z pewnością wróci tu jeszcze powalczyć o lepszy wynik. Majchrzak jest zaledwie rok starszy, a w tym momencie jest już drugim najwyżej notowanym polskim zawodnikiem. Ma na swoim koncie pięć triumfów w zawodach rangi ITF oraz finał challengera w Mohammedii. Ciekawostką jest, że w półfinale tego turnieju pokonał dobrze poznaniakom znanego Carreno-Bustę. Z notowanym o ponad 250 miejsc wyżej Hiszpanem wygrał aż 6:1, 6:1! W Poznań Open Kamil zagrał dotychczas dwukrotnie, w 2013 i 2014 roku, a jego najlepszym osiągnięciem była druga runda.

Co roku organizatorzy mają do rozdysponowania cztery dzikie karty. Zazwyczaj trafiają one do młodych, perspektywicznych zawodników. Poniższe zestawienie przedstawia, komu były one przydzielane w ostatnich kilku latach. Jak widać, poza wyjątkiem Vlada Vicora Cornei, pochodzącego z Rumunii, organizatorzy konsekwentnie oferują wyjątkową możliwość występu w tej rangi zawodach naszym rodakom.

DZIKIE KARTY W POZNAŃ OPEN

Hubert Hurkacz
2015
Andriej Kapaś
2015, 2014, 2012
Vlad Victor Cornea
2015
Michał Dembek
2015
Błażej Koniusz
2014
Grzegorz Panfil
2014, 2013
Kamil Majchrzak
2014, 2013
Wojciech Lutkowski
2013
Piotr Gadomski
2013, 2012, 2011
Maciej Smoła
2012
Michał Przysiężny
2012
Bartosz Sawicki
2011
Marcin Gawron
2011
Łukasz Kubot
2011

Tegoroczny Poznań Open odbędzie się w dniach 9-17 lipca. W XIII edycji na pewno również nie zabraknie młodych, zdolnych polskich tenisistów. Jeden z dwóch organizowanych w Polsce turniejów rangi ATP challenger jest dla nich wyjątkową okazją do spróbowania swoich sił w meczach z rywalami z całego świata.

źródło: informacja prasowa

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments