Warning: is_dir(): open_basedir restriction in effect. File(/tmp) is not within the allowed path(s): (/home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/:/home/klient.dhosting.pl/soku/.tmp/:/demonek/www/public/bledy.demonek.com/:/usr/local/lsws/share/autoindex:/usr/local/php/:/dev/urandom:/opt/alt/php71/usr/share/pear/:/opt/alt/php71/usr/share/php:/opt/alt/php71/) in /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-simple-firewall/src/lib/vendor/fernleafsystems/wordpress-services/src/Core/Fs.php on line 465

Warning: Cannot modify header information - headers already sent by (output started at /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-content/plugins/wp-simple-firewall/src/lib/vendor/fernleafsystems/wordpress-services/src/Core/Fs.php:465) in /home/klient.dhosting.pl/soku/echosportu.pl/public_html/wp-includes/feed-rss2.php on line 8
Na pograniczu faulu – Echosportu.pl – Sport w Poznaniu http://echosportu.pl Informacje sportowe z Poznania Wed, 23 Dec 2015 12:44:58 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=5.7.11 54538075 Denis Thomalla przemówił. Lepiej jednak, by milczał http://echosportu.pl/denis-thomalla-przemowil-lepiej-jednak-by-milczal/ http://echosportu.pl/denis-thomalla-przemowil-lepiej-jednak-by-milczal/#respond Wed, 23 Dec 2015 12:43:18 +0000 http://echosportu.pl/?p=26998 „Denis Thomalla – człowiek który chciał być napastnikiem”. Tak mógłby brzmieć tytuł filmu o 23-letnim piłkarzu Lecha Poznań. A właściwie jednej z największych transferowych pomyłek ostatnich lat, mogącej stać w jednym szeregu z takimi „asami” jak Haris Handzić, Gordan Golik, Jan Zapotoka czy Arnaud Djoum. Co sprawiło, że Thomalli poświęcam ten wpis? Niemiec na swoje […]

Post Denis Thomalla przemówił. Lepiej jednak, by milczał pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
„Denis Thomalla – człowiek który chciał być napastnikiem”. Tak mógłby brzmieć tytuł filmu o 23-letnim piłkarzu Lecha Poznań. A właściwie jednej z największych transferowych pomyłek ostatnich lat, mogącej stać w jednym szeregu z takimi „asami” jak Haris Handzić, Gordan Golik, Jan Zapotoka czy Arnaud Djoum.

Co sprawiło, że Thomalli poświęcam ten wpis? Niemiec na swoje nieszczęście przemówił w ostatnich dniach na łamach austriackiego portalu internetowego sportnet.at, a właściwie wypłakał się, jak to mu w Poznaniu źle. Przyznam, że w trakcie czytania artykułu rosła we mnie coraz większa niechęć i rozczarowanie słowami piłkarza.

Co takiego naopowiadał Thomalla? W skrócie – czuł się kozłem ofiarnym, nie dostawał szans gry (sic!), kibice go wygwizdywali, a dziennikarze wypisywali o nim niestworzone historie. Nie czuję się dobrze w Poznaniu i chciałby wrócić do Austrii, co jest jego wymarzonym prezentem na Gwiazdkę. Przyznacie, Drodzy Czytelnicy, że Niemiec mocno pojechał po bandzie.

Czy piłkarz rzeczywiście nie dostawał szansy na pokazanie swoich umiejętności? W rundzie jesiennej rozegrał 27 meczów (na 38), z czego ponad połowę rozpoczynał w pierwszym składzie (14 razy). Co prawda tylko w sześciu spotkaniach dotrwał do końca na boisku, ale w sumie uzbierał 1433 minuty gry. I czym zabłysnął w tym czasie? Dwoma golami strzelonymi w eliminacjach Ligi Mistrzów z FK Sarajewo i FC Basel, obydwa w lipcu. Przez pierwsze dwa miesiące sezonu występował niemal w każdym meczu Lecha. I on śmie mówić o braku szans?!

Nawet najbardziej cierpliwy trener w końcu by nie wytrzymał. Thomalla niemal w każdym spotkaniu „kopał się po czole”, nie potrafił grać z kolegami, nie przytrzymywał piłki, prawie od razu ją tracił. Zwykle był „dwunastym” piłkarzem przeciwnika. W zeszłym sezonie kibice narzekali na skuteczność innego napastnika Zaura Sadajewa. Ten jednak przynajmniej potrafił pomóc kolegom poprzez walkę z obrońcami, przytrzymanie piłki i poczekanie na nadbiegających partnerów.

Thomalla tego nie potrafi, jest za „miękki”. Obrońcy przepychają go jak kukłę, a w dodatku często wyprzedzają. A jeśli już nawet, jakimś cudem, dojdzie do sytuacji strzeleckiej, to i tak koncertowo ją zmarnuje. Albo źle przyłoży nogę do piłki i z paru metrów nie trafi w bramkę, albo będąc sam na sam przerzuci futbolówkę nad golkiperem, ale poleci ona i tak obok słupka (patrz dwie okazje Thomalli w meczu z Piastem Gliwice). Denis nie ma także szybkości, by grać na skrzydle. Co sprawia, że jest bezużyteczny w systemie gry Lecha.

Niestety, nie dość, że Niemiec jest słaby na boisku, to jeszcze reprezentuje typ piłkarza nieomylnego. Wszyscy i wszystko wokół jest złe tylko nie on sam. Zamiast szukać winy w sobie, przeprosić za swoją grę i poprosić o czas, to on woli strzelać na oślep (zresztą tak jak na murawie). Dostało się Lechowi i trenerom (za brak szans), kibicom (gwizdy) i dziennikarzom (za niestworzone historie).

Taka postawa pokazuje, że Thomalli bliżej do Djouma (doskonale pamiętamy jego pretensje i zarzuty o rasizm wśród kibiców, a nawet restauratorów) czy Muhameda Keity (problemy z aklimatyzacją) niż do Paulusa Arajuuriego (niemalże już skreślony przez wszystkich w Poznaniu odrodził się niczym feniks z popiołów i został jednym z czołowych obrońców Ekstraklasy) czy Abdula Aziza Tetteha (również słaby początek, niewiele występów, lecz w drugiej części sezonu bardzo dobra gra i Ghanijczyk okazał się jednym z filarów pomocy Kolejorza).

Zastanawiające, że ostatnio w każdym okienku transferowym Lech sprowadza przynajmniej jednego piłkarza mentalnie nieprzygotowanego do gry w tym klubie i nie radzącego sobie z presją. Kolejnym właśnie takim przykładem jest Thomalla. Patrząc na jego boiskowe poczynania można było zapytać czy on w ogóle umie grać w piłkę. Ale przecież w zeszłym sezonie w podobnej liczbie spotkań w austriackiej lidze potrafił zdobyć tych bramek dziesięć, poza tym doskonale zdawał sobie sprawę z oczekiwań w Poznaniu, Lech miał przecież walczyć o udział w Lidze Mistrzów. To się nie udało, w dodatku w lidze drużyna przeżywała spory kryzys.

Teraz Thomalla się poddał całkowicie. Marzy tylko o tym, by rozwiązać kontrakt z Lechem i wrócić do Austrii. Takiego prezentu życzyłby sobie na Gwiazdkę. Ale się nie doczeka. Jak czytamy na portalu poznan.sport.pl według słów Piotra Rutkowskiego klub nie przewiduje opcji rozwiązania kontraktu z Thomallą (trudno się dziwić skoro zapłacił za niego prawie 400 tys. euro), piłkarz prawdopodobnie zostanie wypożyczony do klubu, gdzie mógłby się odbudować (pierwsza propozycja już jest – nadeszła od klubu TMS Suchary Suchy Las na facebooku ;)).

"Niemiecki bombardier" - Denis Thomalla - fot. Irek Pindral
„Niemiecki bombardier” – Denis Thomalla – fot. Irek Pindral

Jaka jest przyszłość Thomalli w Lechu? Na obecną chwilę żadna. Po wypowiedzi dla austriackiego portalu Denis zraził do siebie resztę kibiców, którzy go jeszcze żałowali, a także dziennikarzy, którym zarzucił pisanie nieprawdy o nim. Również trener Jan Urban w rozmowie na portalu poznan.sport.pl nie zgadza się z zarzutami zawodnika o byciu kozłem ofiarnym i nie dawaniu mu szans. Zapewne wiosną Niemiec zostanie wypożyczony do innego zespołu, a o jego dalszych losach zdecyduje postawa w tej drużynie.

Ciężko jednak przypuszczać, by piłkarz, który ma tak kruchą psychikę zdołał poradzić sobie w takim klubie jak Lech, gdzie presja jest codziennością. „Jak stracić szacunek i zrazić do siebie ludzi” – to mógłby być kolejny filmowy remake z Thomallą w roli głównej. Czasem wystarczy po prostu pomilczeć…

Post Denis Thomalla przemówił. Lepiej jednak, by milczał pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/denis-thomalla-przemowil-lepiej-jednak-by-milczal/feed/ 0 26998
Budujemy nową drużynę, jeszcze jedną nową drużynę… http://echosportu.pl/budujemy-nowa-druzyne-jeszcze-jedna-nowa-druzyne/ http://echosportu.pl/budujemy-nowa-druzyne-jeszcze-jedna-nowa-druzyne/#respond Mon, 15 Sep 2014 20:47:34 +0000 http://echosportu.pl/?p=6362 Lech Poznań od pierwszego września ma swojego wymarzonego trenera – Macieja Skorżę. Szkoleniowca, który ma przywrócić Kolejorza z powrotem na właściwe tory tzn. sprawić, by zespół grał skutecznie, widowiskowo, walczył z Legią o mistrzostwo Polski i z powodzeniem rywalizował w europejskich pucharach. Tylko, że rzeczywistość może okazać się brutalna. Trener Skorża sam chyba nie spodziewał […]

Post Budujemy nową drużynę, jeszcze jedną nową drużynę… pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Maciej Skorża - fot. screen z LechTV
Maciej Skorża – fot. screen z LechTV

Lech Poznań od pierwszego września ma swojego wymarzonego trenera – Macieja Skorżę. Szkoleniowca, który ma przywrócić Kolejorza z powrotem na właściwe tory tzn. sprawić, by zespół grał skutecznie, widowiskowo, walczył z Legią o mistrzostwo Polski i z powodzeniem rywalizował w europejskich pucharach. Tylko, że rzeczywistość może okazać się brutalna.

Trener Skorża sam chyba nie spodziewał się, że początki w Lechu będą tak trudne. A wręcz tragiczne. Szkoleniowiec miał mieć dwa tygodnie na spokojną pracę z drużyną podczas przerwy na mecze reprezentacyjne. Tylko, że kontuzje i wyjazdy kadrowiczów sprawiły, że na zajęciach brakowało zawodników do gier treningowych. Stąd powołanie sporej ilości piłkarzy z rezerw i zespołów juniorskich, którzy jak się później okazało, nie znaleźli uznania w oczach Skorży. Do tego wirus FIFA zaatakował tym razem Kaspra Hämäläinena, który miał być przedłużeniem ręki trenera na boisku. Dodajmy do tego urazy Karola Linettego i Luisa Henriqueza, kartkową absencję Tomasza Kędziory, brak chorego Jasmina Buricia i sprzedanego Łukasza Teodorczyka i mamy pół drużyny z początku sezonu. Pół podstawowego składu! A jak wiadomo kadra zespołu nie jest liczna i każdy ubytek odciska swoje piętno.

Ale pomimo tego Skorża nie spodziewał się chyba tak tragicznego meczu z Jagiellonią Białystok. Lechici zagrali bodaj najgorszy mecz w tym sezonie! Ta drużyna potrzebuje głębszych zmian. To nie jest tylko kwestia zmiany mentalności czy korekty taktyki. Tu nie zadziała efekt nowej miotły. Skorża być może stanął przed najtrudniejszym egzaminem trenerskim w swojej karierze. Musi budować zespół praktycznie od podstaw, operować na żywym organiźmie, nie mając ani czasu (jesteśmy w trakcie sezonu) ani środków (okienko transferowe się zamknęło, w rezerwach nie ma piłkarzy zdolnych wygryźć tych z pierwszego składu).

Co może zrobić trener z tak rozbitą fizycznie i psychicznie drużyną? Na początek chociażby sprawić, żeby na nowo chcieli ze sobą grać, ale też lubić przebywać w swoim towarzystwie. Stąd dobry, według mnie, pomysł z trzydniowym mini-zgrupowaniem z dala od Poznania. Dotychczas nie było okazji, w pełnym, możliwym, składzie odbyły się tylko dwa treningi, więc to szansa, by w spokoju popracować, poznać się nawzajem, a także przekazać zespołowi swoje wytyczne.

Ale panowie piłkarze mieli chyba inne plany na najbliższy tydzień, bo Krzysztof Kotorowski stwierdził, że ten wyjazd nie jest potrzebny: – No cóż, trener zdecydował, więc jedziemy. Z mojej perspektywy nie wiem, czy to jest potrzebne. Trener zażyczył sobie takiego zgrupowania. Przyznam, że czytając te słowa oczy zrobiły mi się wielkie jak spodki. Że co? Piłkarz robi łaskę, że pojedzie na zgrupowanie? Przecież to jawne podważanie decyzji szkoleniowca. Jak widać piłkarze są bardzo rozpieszczeni po poprzednim sztabie, który na zbyt wiele pozwalał. Teraz Skorża chciał zawodników od razu wziąć do galopu, co spowodowało niezadowolenie najstarszego w stadzie. Oby nie był on głosem całej watahy, bo jeśli tak jest to jeszcze długo kibice nie zobaczą drużyny. Tylko jednostki.

Doprawdy ciężko zrozumieć jak nagle wszyscy zapomnieli grać w piłkę. Niemożliwym jest, by w tak krótkim czasie większość piłkarzy tak obniżyła formę. Problem nie siedzi w nogach, chyba też już nawet nie w głowach. Potrzeba silnego wstrząsu, który przywróci myślenie w zespole. Prawidłowe myślenie. Nie o tym, „czy się stoi, czy się leży, duża kasa się należy”, ale, „żeby zarobić, to trzeba się narobić”. Na boisku. Panowie piłkarze, przestańcie ciągle gadać, że musicie wyciągnąć wnioski z nieudanych meczów (już cztery z rzędu bez zwycięstwa). Wyciągnijcie je w końcu i zacznijcie grać. A nie przynosić wstyd tym barwom.

A do Macieja Skorży osobny apel: Panie trenerze! U mnie ma Pan czystą kartę, nie obchodzą mnie Pana poprzednie niefortunne wypowiedzi dotyczące Lecha. Oczekuję tylko, że weźmie Pan, razem ze swoim sztabem, rozkapryszonych i rozpieszczonych piłkarzy za fraki i postawi do pionu! I oby panowie Rutkowscy pomagali, a nie przeszkadzali. Bo jak śpiewał „klasyk”: – To, co chciałbym widzieć, LECH na ligowym szczycie, nagłówków pełne strony, LECH niezwyciężony! – a za rok – Dla nas Europy bramy, w Champions League zagramy, jak Wielkopolskie gromy, LECH niezwyciężony!

I tego sobie oraz wszystkim kibicom życzę…

Post Budujemy nową drużynę, jeszcze jedną nową drużynę… pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/budujemy-nowa-druzyne-jeszcze-jedna-nowa-druzyne/feed/ 0 6362
Jak (nie) wybierano trenera Lecha http://echosportu.pl/jak-nie-wybierano-trenera-lecha/ http://echosportu.pl/jak-nie-wybierano-trenera-lecha/#respond Thu, 14 Aug 2014 13:41:06 +0000 http://echosportu.pl/?p=5515 Od zeszłego czwartku, po kompromitacji z islandzkim Stjarnan i odpadnięciu z europejskich pucharów, niemal cały Poznań żył Lechem. A właściwie oczekiwaniem na nowego trenera. Mariusz Rumak nie podał się do dymisji, ale praktycznie było przesądzone, że odejdzie. Moment jednak wybrał sobie najgorszy z możliwych. Jak się okazuje zarząd Lecha na czele z właścicielem Jackiem Rutkowskim […]

Post Jak (nie) wybierano trenera Lecha pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
Piotr Rutkowski - fot. screen z youtbue.com/LechTV
Piotr Rutkowski – fot. screen z youtube.com/LechTV

Od zeszłego czwartku, po kompromitacji z islandzkim Stjarnan i odpadnięciu z europejskich pucharów, niemal cały Poznań żył Lechem. A właściwie oczekiwaniem na nowego trenera.

Mariusz Rumak nie podał się do dymisji, ale praktycznie było przesądzone, że odejdzie. Moment jednak wybrał sobie najgorszy z możliwych. Jak się okazuje zarząd Lecha na czele z właścicielem Jackiem Rutkowskim nie był na to przygotowany. Na pucharową klęskę. Trzeci rok z rzędu. Wygląda na to, że panowie Rutkowscy dali się w końcu porwać entuzjazmowi kibiców i niezachwianej wierze w piłkarzy…

A tu nagle klops. Lechici nie potrafią strzelić bramki półamatorskiemu zespołowi z Islandii. Fani nie wytrzymują i dają upust długo tłumionej złości. Tłum chce krwi, ofiara może być tylko jedna. Końcówka meczu to już sąd nad trenerem. Co robić? Po kilku godzinach pojawia się lakoniczne oświadczenie, że decyzja dotycząca sztabu pojawi się dopiero we wtorek. Do tego czasu nie ma zmian. Rumak jedzie do Gdańska na mecz z Lechią.

Przyznaje, nie wierzyłem w dobry rezultat tego meczu. Sądziłem, że drużyna „bez trenera” nie będzie w stanie zdobyć punktów z gdańskim „dream teamem”. I niemal do końca tak było, ale przebłysk Tomka Kędziory i Łukasz Teodorczyka, „pomoc” Mateusza Możdżenia, a wcześniej głupota Zaura Sadajewa i Lech zgarnia zwycięstwo. Ale to paradoksalnie było najmniej ważne. Wynik przecież nie miał znaczenia w końcowym rozrachunku trenera Rumaka.

W poniedziałek i wtorek w gazetach i w internecie krążyły głównie dwa nazwiska: Maciej Skorża i Waldemar Fornalik. Ten pierwszy to od kilku lat marzenie i pomysł Jacka Rutkowskiego na szkoleniowca Lecha. Ten drugi, były selekcjoner reprezentacji Polski, to postać także nieobca, wszak poznał właściciela kilka lat temu podczas pracy jeszcze w Amice Wronki.

Kibice i dziennikarze niecierpliwie czekali. We wtorek popołudniu było już wiadomo, że trener Mariusz Rumak rano został zwolniony. A oświadczenie co dalej, nie konferencję, zaplanowano na godzinę 19. Czas mijał i robiło się coraz ciekawiej. Po kolejnej naradzie Rady Nadzorczej nadal nic nie było wiadomo. Poza tym, że póki co będzie opcja trenera tymczasowego. A kandydaci byli doprawdy ciekawi. Marek Bajor, Ivan Djurdjević, Krzysztof Chrobak…

W końcu, z opóźnieniem, około godziny 21 pojawiła się oficjalna informacja. Rumak zwolniony, trenerem tymczasowym Chrobak. Do kiedy? Oficjalnie do znalezienia szkoleniowca „który będzie rozumiał filozofię klubu, budował drużynę w oparciu zarówno o profesjonalny scouting, jak i wychowanków Akademii Lecha”. Nieoficjalnie, nie wiadomo…

Skąd w ogóle taki pomysł? I po co ta cała szopka? Nie można było tego ogłosić już w piątek po meczu ze Stjarnan? A tak Rutkowscy stali się zakładnikami wtorkowego terminu i na szybko musieli szukać zastępstwa na stanowisku trenera. Mimo zapewnień, że nie było łapanki, jakoś trudno w to uwierzyć. Odmówił Djurdjević, pewnie też i Bajor. W końcu zgodził się Chrobak, który przy okazji może się przypomnieć prezesom innych klubów.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że w obecnej chwili nie można było zatrudnić Skorży. Do końca sierpnia ma umowę na wyłączność z jedną z arabskich agencji menedżerskich, która szukała mu pracy w Arabii Saudyjskiej. Znając skłonność do oszczędzania (albo skąpstwa) panów Rutkowskich nie trudno się domyślić, że wolą poczekać do września niż wypłacać rekompensatę za wcześniejsze przyjście Skorży. A przecież ten trener na pewno będzie kosztował Lecha dużo więcej niż Rumak. I dlatego stworzono w Poznaniu funkcję tymczasową, takiego „przeczekacza”.

A co się stanie jak trener Chrobak wygra wszystkie mecze za swojej tymczasowej kadencji? Cóż, pewnie nic, wróci do swoich obowiązków w Akademii Lecha zachowując miłe wspomnienia i poczucie dobrze wypełnionego zadania. A jeśli przegra? To tylko kilka meczów, jest reforma, podział punktów, odrobi się.

Tak jak w zeszłym roku? Tylko, że wtedy w rundzie finałowej ta różnica nie została zniwelowana. A mecz z Lechią nie zdarzy się co tydzień. Niestety w podejściu panów Rutkowskich do klubu nadal nie widać wielkich zmian. Jak najmniej włożyć, jak najwięcej wyciągnąć, jak najmniejszym wysiłkiem. Ktoś tu widać zapomniał (po raz kolejny), że prawdziwym dobrem Lecha są kibice. Nie piłkarze, trenerzy czy zarząd.

Ludzie, którzy przychodzą na stadion, wydają swoje pieniądze, zdzierają gardła. A czego oczekują? Profesjonalizmu. Dialogu. Poczucia trwałości. A co dostają? Tymczasowość. Milczenie. Puste obietnice.

Zarząd chce, by klub był najlepszy pod względem sportowym, ale też marketingowym. Ale kompletnie nie wykorzystuje potencjału, to dalej jest „syndrom oblężonej twierdzy„. My decydujemy o wszystkim, a wy cierpliwie czekajcie na jakieś oświadczenie, przysłowiowy „ochłap”.

Niestety, póki co do profesjonalizmu Legii Lechowi daleko. Kibice oburzą się pewnie, no bo jak to, warszawiacy dopiero co skompromitowali się nie dopilnowawszy przepisów, ale nawet taką klęskę potrafili wykorzystać. Większość dziennikarzy i kibiców nie krytykowała klubu, tylko decyzję UEFY o walkowerze! Przecież to niebywałe! Do tego akcja „Niech wygra futbol” („Let Football Win”) w mediach społecznościowych, zaangażowanie żurnalistów w odwołania, zrobiła się z tego niemal telenowela „Uwolnić Or… Legię!”

Czy naprawdę tak ciężko zrozumieć, że w dzisiejszym świecie kibica trzeba szanować, hołubić, „rozmawiać” z nim? A nie tylko traktować jak maszynkę do wyciągania pieniędzy? Po tylu latach? Wyobraźcie sobie co by się działo, gdyby nagle na Twitterze pojawił się Jacek Rutkowski. Szok. Niedowierzanie. Setki kliknięć, polubień. Ok, zagalopowałem się, właściciel Lecha, który nagle się ujawnia publicznie? Ta nutka tajemniczości musi pozostać. Ale już Piotr Rutkowski to nie taka mrzonka. Jest młody, na pewno zna się na mediach społecznościowych i wiedziałby jak „rozmawiać” z kibicami i dziennikarzami. Takie otwarcie się na świat zbudowałoby zaufanie do obecnego zarządu. Bo tego chyba najbardziej obecnie brakuje. Z postawy „musicie nam zaufać, bo my wiemy wszystko najlepiej” na „zaufajcie nam, jesteśmy z Wami i naprawdę wiemy co robimy”.

To jak? Pierwszego września wydajemy oświadczenie „Maciej Skorża trenerem Lecha” i nie obchodzi nas co o tym myślicie? Czy może jednak wykorzystamy ten czas na zbudowanie zaufania wokół zarządu i przygotujemy grunt dla nowego szkoleniowca, który nie cieszy się wielką popularnością wśród poznańskich kibiców? Piłka po Waszej stronie, panowie Rutkowscy…

Post Jak (nie) wybierano trenera Lecha pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/jak-nie-wybierano-trenera-lecha/feed/ 0 5515
Lech mistrzem? Wszystkie drogi prowadzą do Warszawy… http://echosportu.pl/lech-mistrzem-wszystkie-drogi-prowadza-do-warszawy/ http://echosportu.pl/lech-mistrzem-wszystkie-drogi-prowadza-do-warszawy/#respond Mon, 14 Apr 2014 12:32:16 +0000 http://echosportu.pl/?p=3948 Runda zasadnicza T-Mobile Ekstraklasy właśnie się zakończyła. Za dwa tygodnie, po przerwie świątecznej, na kibiców czekają emocje związane z podziałem na grupy mistrzowską i spadkową. Wszystkie zespoły zaczną rundę finałową z połowa punktów zdobytą podczas dotychczasowych trzydziestu kolejek. W Poznaniu oczywiście oczy fanów Lecha Poznań będą zwrócone w stronę drużyn, które walczą o tytuł mistrza […]

Post Lech mistrzem? Wszystkie drogi prowadzą do Warszawy… pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
logo-t-mobile-ekstraklasaRunda zasadnicza T-Mobile Ekstraklasy właśnie się zakończyła. Za dwa tygodnie, po przerwie świątecznej, na kibiców czekają emocje związane z podziałem na grupy mistrzowską i spadkową.

Wszystkie zespoły zaczną rundę finałową z połowa punktów zdobytą podczas dotychczasowych trzydziestu kolejek. W Poznaniu oczywiście oczy fanów Lecha Poznań będą zwrócone w stronę drużyn, które walczą o tytuł mistrza Polski. Postanowiłem przeprowadzić symulację wyników i sprawdzić czy Kolejorz ma realne szanse, by wyprzedzić Legię Warszawa na koniec sezonu.

 

1 . Legia Warszawa Legia Warszawa 30 20 3 7 60-30 32 pkt
2 . Lech Poznań Lech Poznań 30 15 8 7 56-34 27 pkt
3 . Ruch Chorzów Ruch Chorzów 30 14 8 8 40-38 25 pkt
4 . Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin 30 11 14 5 47-38 24 pkt
5 . Wisła Kraków Wisła Kraków 30 12 9 9 38-30 23 pkt
6 . Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz 30 11 9 10 43-37 21 pkt
7 . Górnik Zabrze Górnik Zabrze 30 11 9 10 42-46 21 pkt
8 . Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk 30 10 10 10 38-37 20 pkt

 

Tak wygląda tabela na dzień dzisiejszy, Lech ma po podziale stratę pięciu punktów do lidera.

 

31.kolejka

Grupa A

Lech Poznań – Wisła Kraków 3:1

Legia Warszawa – Zawisza Bydgoszcz 2:0

Ruch Chorzów – Lechia Gdańsk 2:1

Pogoń Szczecin – Górnik Zabrze 3:0

Lech bez problemu poradzi sobie z Wisłą, która przyjedzie do Poznania praktycznie bez obrony, za kartki pauzują Dariusz Dudka i Gordan Bunoza, kontuzjowany jest Arkadiusz Głowacki. Poza tym trudno przypuszczać, żeby przez dwa tygodnie krakowianie nagle odnaleźli formę. Legia również zgarnie komplet punktów, Zawisza bez swoich filarów Herolda Goulona, Michała Masłowskiego i Bernardo Vasconcelosa nie będzie miała nic do powiedzenia w starciu z warszawianami, w dodatku bydgoszczanie będą myślami już przy finale Pucharu Polski.

 

1 . Legia Warszawa Legia Warszawa 31 21 3 7 62-30 35 pkt
2 . Lech Poznań Lech Poznań 31 16 8 7 59-35 30 pkt
3 . Ruch Chorzów Ruch Chorzów 31 15 8 8 42-39 28 pkt
4 . Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin 31 12 14 5 50-38 27 pkt
5 . Wisła Kraków Wisła Kraków 31 12 9 10 39-33 23 pkt
6 . Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz 31 11 9 11 43-39 21 pkt
7 . Górnik Zabrze Górnik Zabrze 31 11 9 11 42-49 21 pkt
8 . Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk 31 10 10 11 39-39 20 pkt

 

32.kolejka

Grupa A

Lechia Gdańsk – Legia Warszawa 1:2

Wisła Kraków – Pogoń Szczecin 1:1

Zawisza Bydgoszcz – Lech Poznań 0:2

Górnik Zabrze – Ruch Chorzów 1:0

Kibice Lecha na pewno największej szansy na potknięcie Legii upatrują w wyjazdach. Niestety tym razem szczęśliwie warszawianie wygrają z Lechią, chociaż nie obędzie się bez kontrowersji. Poznaniacy z małymi problemami, ale w drugiej połowie rozstrzygną na swoją korzyść spotkanie ze zmęczonymi po finale Pucharu Polski bydgoszczanami.

 

1 . Legia Warszawa Legia Warszawa 32 22 3 7 64-31 38 pkt
2 . Lech Poznań Lech Poznań 32 17 8 7 61-35 33 pkt
3 . Ruch Chorzów Ruch Chorzów 32 15 8 9 42-40 28 pkt
4 . Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin 32 12 15 5 51-39 28 pkt
5 . Wisła Kraków Wisła Kraków 32 12 10 10 40-34 24 pkt
6 . Górnik Zabrze Górnik Zabrze 32 12 9 11 43-49 24 pkt
7 . Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz 32 11 9 12 43-41 21 pkt
8 . Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk 32 10 10 12 40-41 20 pkt

 

33.kolejka

Grupa A

Legia Warszawa – Wisła Kraków 1:1

Pogoń Szczecin – Lechia Gdańsk 2:2

Lech Poznań – Górnik Zabrze 4:1

Ruch Chorzów – Zawisza Bydgoszcz 1:2

Nic dwa razy się nie zdarza? Nie w tym przypadku. Legioniści na własne życzenie tylko zremisują z Wisłą tracąc bramkę w końcówce meczu po rzucie karnym. Warszawian zawiedzie skuteczność, a jedną z nielicznych kontr gości zatrzyma faulem w polu karnym Jakub Rzeźniczak. Lech wykorzysta potknięcie lidera i wysoko pokona Górnika.

 

1 . Legia Warszawa Legia Warszawa 33 22 4 7 65-32 39 pkt
2 . Lech Poznań Lech Poznań 33 18 8 7 65-36 36 pkt
3 . Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin 33 12 16 5 53-41 29 pkt
4 . Ruch Chorzów Ruch Chorzów 33 15 8 10 43-42 28 pkt
5 . Wisła Kraków Wisła Kraków 33 12 11 10 41-35 25 pkt
6 . Górnik Zabrze Górnik Zabrze 33 12 9 12 44-53 24 pkt
7 . Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz 33 12 9 12 45-42 24 pkt
8 . Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk 33 10 11 12 42-43 21 pkt

 

34.kolejka

Grupa A

Górnik Zabrze – Legia Warszawa 0:0

Ruch Chorzów – Wisła Kraków 2:0

Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:1

Pogoń Szczecin – Zawisza Bydgoszcz 1:0

Po raz kolejny problem ze skutecznością, ale i skuteczna obrona Górnika nie pozwoli Legii zdobyć kompletu punktów. Ale też Lech zawiedzie swoich kibiców, straci bramkę już na początku meczu i później będzie gonić wynik. Dopiero wejście Dawida Kownackiego pozwoli skruszyć obronny mur Lechii i zdobyć gola, ale tylko na wagę remisu. W tabeli status quo, emocje rosną.

 

1 . Legia Warszawa Legia Warszawa 34 22 5 7 65-32 40 pkt
2 . Lech Poznań Lech Poznań 34 18 9 7 66-37 37 pkt
3 . Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin 34 13 16 5 54-41 32 pkt
4 . Ruch Chorzów Ruch Chorzów 34 16 8 10 45-42 31 pkt
5 . Wisła Kraków Wisła Kraków 34 12 11 11 41-37 25 pkt
6 . Górnik Zabrze Górnik Zabrze 34 12 10 12 44-53 25 pkt
7 . Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz 34 12 9 13 45-43 24 pkt
8 . Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk 34 10 12 12 43-44 22 pkt

 

35.kolejka

Grupa A

Legia Warszawa – Ruch Chorzów 3:1

Wisła Kraków – Górnik Zabrze 1:0

Lech Poznań – Pogoń Szczecin 3:2

Zawisza Bydgoszcz – Lechia Gdańsk 2:1

Podrażniona ostatnimi niepowodzeniami Legia pewnie pokona Ruch, z kolei w Poznaniu kibice obejrzą świetny mecz na wymianę ciosów, z której ostatecznie zwycięsko wyjdzie Lech.

 

1 . Legia Warszawa Legia Warszawa 35 23 5 7 68-33 43 pkt
2 . Lech Poznań Lech Poznań 35 19 9 7 69-39 40 pkt
3 . Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin 35 13 16 6 56-44 32 pkt
4 . Ruch Chorzów Ruch Chorzów 35 16 8 11 46-45 31 pkt
5 . Wisła Kraków Wisła Kraków 35 13 11 11 42-37 28 pkt
6 . Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz 35 13 9 13 47-44 27 pkt
7 . Górnik Zabrze Górnik Zabrze 35 12 10 13 44-54 25 pkt
8 . Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk 35 10 12 13 44-46 22 pkt

 

36.kolejka

Grupa A

Pogoń Szczecin – Legia Warszawa 2:2

Lech Poznań – Ruch Chorzów 2:0

Zawisza Bydgoszcz – Górnik Zabrze 1:1

Lechia Gdańsk – Wisła Kraków 2:0

Świetne widowisko w Szczecinie, gdzie Pogoń ostatecznie zremisuje z Legią zabierając jej cenne punkty. Poznaniacy wykorzystają atut własnego boiska i potknięcie lidera zbliżając się do niego tylko na jeden punkt! O wszystkim zdecyduje ostatni mecz w Warszawie!

 

1 . Legia Warszawa Legia Warszawa 36 23 6 7 70-35 44 pkt
2 . Lech Poznań Lech Poznań 36 20 9 7 71-39 43 pkt
3 . Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin 36 13 17 6 58-46 33 pkt
4 . Ruch Chorzów Ruch Chorzów 36 16 8 12 46-47 31 pkt
5 . Wisła Kraków Wisła Kraków 36 13 11 12 42-39 28 pkt
6 . Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz 36 13 10 13 48-45 28 pkt
7 . Górnik Zabrze Górnik Zabrze 36 12 11 13 45-55 26 pkt
8 . Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk 36 11 12 13 46-46 25 pkt

 

37.kolejka

Grupa A

Legia Warszawa – Lech Poznań ?:?

Ruch Chorzów – Pogoń Szczecin 1:1

Wisła Kraków – Zawisza Bydgoszcz 2:2

Górnik Zabrze – Lechia Gdańsk 0:1

Tak się ułożyła kolejka, że zagrają w niej zespoły sąsiadujące w tabeli. Pogoń utrzyma przewagę nad Ruchem i to ona zagra w pucharach. A w Warszawie hit, mecz o mistrzostwo Polski, które ostatecznie zdobywa… No właśnie kto? Wszystko rozstrzygnie się na boisku.

 

1 . ??? 37
2 . ??? 37
3 . Pogoń Szczecin Pogoń Szczecin 37 13 18 6 59-47 34 pkt
4 . Ruch Chorzów Ruch Chorzów 37 16 9 12 47-48 32 pkt
5 . Wisła Kraków Wisła Kraków 37 13 12 12 44-41 29 pkt
6 . Zawisza Bydgoszcz Zawisza Bydgoszcz 37 13 11 13 50-47 29 pkt
7 . Lechia Gdańsk Lechia Gdańsk 37 12 12 13 47-46 28 pkt
8 . Górnik Zabrze Górnik Zabrze 37 12 11 14 45-56 26 pkt

 

To oczywiście tylko zabawa w typowanie, myślenie życzeniowe, ale sami przyznacie, że gdyby losy mistrzowskiego tytułu ważyły się do ostatniej kolejki, a rozstrzygnęły w bezpośrednim meczu, byłaby to naprawdę świetna reklama polskiej Ekstraklasy.

A jak będzie faktycznie? Aby myśleć o dogonieniu Legii cztery zwycięstwa u siebie to obowiązek. Wyjazd do Bydgoszczy powinien być o tyle ułatwiony, że Zawisza będzie po finale Pucharu Polski, jeśli wygranym, to zmęczenie będzie podwójne i wątpię, żeby piłkarze mieli siły i motywację na mecz z Kolejorzem. Kluczowe może okazać się spotkanie w Gdańsku, w połowie rundy finałowej. Szczerze mówiąc Lech musi wygrać wszystkie spotkania aż do ostatniego z Legią, a do tego liczyć na co najmniej jedną porażkę warszawian, ewentualnie remis, a najlepiej dwa. Podopieczni Henninga Berga wiosną grają w kratkę, w wielu spotkaniach prezentowali dość kiepską formę i wygrywali szczęśliwie. Czy w końcu los odwróci się od legionistów? Największe szanse na stratę punktów widzę w wyjazdach do Gdańska, gdzie nigdy warszawianom nie było łatwo i do Szczecina, o ile Pogoń nie odpuści tego meczu.

Gdyby nie reforma emocje już by się skończyły, a tak ciekawie może być do ostatniej kolejki. Oczywiście nowa formuła rozgrywek ma zwolenników i przeciwników, z przewagą tych drugich, ale może wstrzymajmy się z krytyką do końca sezonu? W końcu wszystkim powinno zależeć na rozwoju polskiej piłki i silniejszej lidze. Czyż nie…?

Post Lech mistrzem? Wszystkie drogi prowadzą do Warszawy… pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/lech-mistrzem-wszystkie-drogi-prowadza-do-warszawy/feed/ 0 3948
Ciemność, widzę ciemność. Ciemność widzę… http://echosportu.pl/ciemnosc-widze-ciemnosc-ciemnosc-widze/ http://echosportu.pl/ciemnosc-widze-ciemnosc-ciemnosc-widze/#comments Sun, 16 Mar 2014 13:28:27 +0000 http://echosportu.pl/?p=3461 Lech Poznań cudem uniknął kolejnej kompromitacji. Dzięki szczęściu, precyzyjnemu strzałowi Mateusza Możdżenia w 96. minucie meczu i nieporadności sędziego wygrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:1. U siebie. Z przedostatnim zespołem w tabeli. Tak, tak, nie ma słabych drużyn, wszyscy przyjeżdżają na Bułgarską walczyć i nie położą się na boisku. Banały. Dwa tygodnie temu przyjechał Piast Gliwice […]

Post Ciemność, widzę ciemność. Ciemność widzę… pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
www.youtube.com
www.youtube.com

Lech Poznań cudem uniknął kolejnej kompromitacji. Dzięki szczęściu, precyzyjnemu strzałowi Mateusza Możdżenia w 96. minucie meczu i nieporadności sędziego wygrał z Podbeskidziem Bielsko-Biała 2:1. U siebie. Z przedostatnim zespołem w tabeli.

Tak, tak, nie ma słabych drużyn, wszyscy przyjeżdżają na Bułgarską walczyć i nie położą się na boisku. Banały. Dwa tygodnie temu przyjechał Piast Gliwice i nie zrobił przysłowiowego „sztycha”. Dostał cztery bramki, a mógł i więcej. Czy wtedy ktoś mówił, że było ciężko?

Po tamtym spotkaniu Lech grał z dwoma zespołami z ostatnich miejsc i co? W Łodzi po frajersku daje sobie odebrać dwubramkowe zwycięstwo, a z Podbeskidziem strzela gola tuż przed końcowym gwizdkiem sędziego. Pomijam fakt, że przy innym arbitrze ten mecz dawno by się skończył, a my żylibyśmy już w innej rzeczywistości. Zapewne „porumakowej”.

Przed spotkaniem trener Mariusz Rumak twierdził, że nie stracił kontroli nad zespołem. Piłkarze po meczu z Widzewem byli źli, sfrustrowani, w szatni było wiele, niekoniecznie pozytywnych, emocji. Trudno się dziwić, skoro zrobili z siebie pośmiewisko. Wracając do słów szkoleniowca być może nadal panuje nad szatnią, ale powoli traci spokój i jasność myśli. Dlaczego?

Patrząc na skład przed piątkowym meczem naszła mnie refleksja. Albo Kolejorz po prostu zniszczy przeciwnika, albo będziemy oglądać ofensywny chaos. W myśl zasady „wszystkie ręce na pokład” trener desygnował do gry jedenastkę z zaledwie trzema typowo defensywnymi piłkarzami. A i tak z Barry’ego Douglasa więcej pożytku jest z przodu. Możdżeń, nominalny pomocnik znowu grał na prawej obronie. Środek pola tworzyli Karol Linetty i Kasper Hämäläinen, którzy przecież najlepiej czują się na pozycji „10”. Do tego na skrzydłach Gergo Lovrencsics i Daylon Claasen, jako rozgrywający wystąpił napastnik Dawid Kownacki, na szpicy Łukasz Teodorczyk. Uff, przeciwnicy już przed meczem powinni się przestraszyć tej ofensywnej siły. A tymczasem prawie wywieźli remis.

Na konferencji pomeczowej trener Rumak twierdził, że w drużynie musi być równowaga w obronie i w ataku. Zabawne, zwłaszcza w kontekście ustawienia Lecha. Nie będę oceniał postawy piłkarzy, zrobiłem to już w innym miejscu. Ale doprawdy ciężko oczekiwać od piłkarzy z takimi inklinacjami ofensywnymi jak Hamalainen i Linetty, że nagle zapanują nad środkiem pola, będą przerywać, przeszkadzać i przechwytywać piłkę. Oni żyją z podań, najwięcej pożytku z nich jest na połowie rywala, przed ich polem karnym.

Nie mógł grać Łukasz Trałka, jak się okazuje filar Lecha. I teraz właśnie mści się krótkowzroczność władz i trenera Lecha. Przed sezonem mieliśmy nadmiar piłkarzy na pozycje defensywnych pomocników. Kamil Drygas, Rafał Murawski, Szymon Drewniak, Dimitrije Injać, Łukasz Trałka. Teraz pierwszych trzech w Poznaniu już nie ma, Serb bez formy i pewnie już jej nie odzyska, a młody Szymon Zgarda czeka na debiut.

Od początku rundy wiosennej próbowany na pozycji defensywnego pomocnika jest Linetty, ale nie czuje się tam komfortowo. Zalicza mnóstwo strat, fauli i złych decyzji, brakuje mu też masy, by walczyć z silniejszymi przeciwnikami. Polskiego Luki Modricia raczej z niego nie będzie. Osobny przypadek to Hämäläinen. Fin ciągle szuka optymalnej formy, a rzucanie go po różnych pozycjach w tym nie pomaga. Dość powiedzieć, że w tym roku zaliczył już trzy. Był napastnikiem, pomocnikiem ofensywnym, a teraz także defensywnym. Hämäläinen jest doświadczonym piłkarzem, ale nie każdy jest w stanie z miejsca przystosować się do nowych zadań na boisku. Tak było w piątek, żal było patrzeć na bezradnie miotającego się po boisku Fina. Na szczęście w kolejnym meczu wróci Trałka  i obyśmy nie byli już świadkami takich eksperymentów.

Osobny przypadek to Daylon Claasen. Wystawianie go do gry, do tego w podstawowym składzie to jawny sabotaż. Reprezentant RPA ostatnio jakąś formę miał pół roku temu, teraz tylko statystuje. W powietrzu nie powalczy, bo za niski i bez masy, jest szybki, ale co z tego skoro w kontrach podejmuje same złe decyzje i niecelnie podaje. Już nawet Dariusz Formella zagrałby lepiej. A wszystko dlatego, że kontuzjowany był Szymon Pawłowski.

Obrona w tym sezonie to też ogromna bolączka Lecha. Żadna para stoperów nie gwarantuje spokoju. Marcin Kamiński zaliczył sporą obniżkę formy, Hubertowi Wołąkiewiczowi chyba ciąży kapitańska opaska, a wystawianie Manuela Arboledy to już krzyk rozpaczy.

Ale przecież Lech już ponad pół roku temu zakontraktował podobno świetnego stopera z Finlandii. Paulus Arajuuri się zwie. Ciekawe czy to znaczy „Wiecznie Kontuzjowany”. W zeszłym roku wypadł na kilka miesięcy, teraz też ciągle ma jakieś problemy. Obym się mylił, ale wątpię, żeby w tym sezonie był z niego jakiś pożytek. Brak gry, zgrania z kolegami, czucia piłki. Na razie temu transferowi najbliżej do casusu Fenana Salcinovicia. Pamiętacie? Będąc piłkarzem Lecha nigdy w nim nie zagrał…

„Mamy prawdopodobnie najlepszy skład w Polsce” – w połowie lutego twierdził prezes Karol Klimczak. Serio? Te słowa wywołują uśmiech politowania. Być może tak, kiedy nie jest kontuzjowany stoper i skrzydłowy, nie pauzuje za kartki środkowy pomocnik, a reszta jest w formie. A na poważnie to ciężko byłoby skompletować dwie jedenastki w Lechu. Nawet nie równorzędne.

Tak krawiec kraje, jak mu materii staje. Tylko co zrobić kiedy nożyczki się stępiły, igła wbija się w palce, a materiał się strzępi. Trzeba łatać. Ale na dłuższą metę ani to ładnie nie wygląda, ani nie jest trwałe.

Trener Rumak zawsze starał się zdejmować presję z piłkarzy, nie oceniać ich na gorąco, nie krytykować decyzji władz. Dlatego ze zdziwieniem odebrałem słowa z konferencji pomeczowej: „Bardzo trudno będzie nam wygrywać kolejne spotkania juniorami. Niestety, brakuje nam doświadczenia”. Trener próbował się usprawiedliwiać? Wysłał sygnał do włodarzy, że jednak nie dali mu kadry do walki o mistrzostwo? A może po prostu zaczyna tracić spokój i komfort pracy? Jego emocjonalna reakcja po bramce Możdżenia zdaje się to potwierdzać.

Panie trenerze, proszę nie iść tą drogą! Na początku były piękne słowa o budowaniu drużyny, wypracowaniu własnego stylu, a teraz co? Dziwne eksperymenty w ustawieniu, nierówna forma, zaskakujące wybory, brak jakiejś długofalowej myśli. Kiedy szkoleniowiec boi się o swoją posadę zaczyna panikować. Zamiast spokojnej pracy na dłuższą metę mamy filozofię „najważniejszego najbliższego meczu”. Według mnie to w ślad za stylem (odpowiednio dobranym dla zespołu) idą wyniki, a nie odwrotnie. Nie jestem zwolennikiem zwalniania trenera po kilku(nastu) niepowodzeniach, ale musi mieć wizję, jak wyprowadzić zespół z kryzysu. A tego ostatnio zaczyna mi u Mariusza Rumaka brakować…

Póki co tak jak bohater „Seksmisji” Maks mogę powiedzieć: ” Ciemność, widzę ciemność. Ciemność widzę…”

Post Ciemność, widzę ciemność. Ciemność widzę… pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/ciemnosc-widze-ciemnosc-ciemnosc-widze/feed/ 1 3461
Lech bez(o)bronny http://echosportu.pl/lech-bezobronny/ http://echosportu.pl/lech-bezobronny/#respond Thu, 05 Dec 2013 22:49:32 +0000 http://echosportu.pl/?p=2570 Lech Poznań jutro wieczorem rozegra przy Bułgarskiej ostatni mecz w tym roku u siebie. Dziennikarze i kibice nie myślą o tym czy Kolejorz pokona Wisłę Kraków i zrewanżuje się za porażkę z sierpnia, tylko w jakim składzie zagra, zwłaszcza w linii obrony. To naprawdę zastanawiające jakiego pecha do kontuzji ma w tym sezonie poznańska drużyna. […]

Post Lech bez(o)bronny pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news
fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Lech Poznań jutro wieczorem rozegra przy Bułgarskiej ostatni mecz w tym roku u siebie. Dziennikarze i kibice nie myślą o tym czy Kolejorz pokona Wisłę Kraków i zrewanżuje się za porażkę z sierpnia, tylko w jakim składzie zagra, zwłaszcza w linii obrony.

To naprawdę zastanawiające jakiego pecha do kontuzji ma w tym sezonie poznańska drużyna. Trener Mariusz Rumak, zamiast zgrywać zespół, ostatnio po każdym meczu pierwsze co robi to idzie do klubowego lekarza po raport medyczny, kogo zabraknie w kolejny meczu i kim go zastąpić. A możliwości coraz mniej…

Spójrzmy na meczową dwudziestkę przed pierwszym spotkaniem o stawkę w sezonie z fińską Honką Espoo:

Bramkarze: Jasmin Burić, Maciej Gostomski, Krzysztof Kotorowski

Obrońcy: Manuel Arboleda, Kebba Ceesay, Marcin Kamiński, Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz

Pomocnicy: Szymon Drewniak, Kamil Drygas, Dariusz Formella, Kasper Hämäläinen, Karol Linetty, Gergo Lovrencsics, Mateusz Możdżeń, Szymon Pawłowski, Łukasz Trałka

Napastnicy: Bartosz Ślusarski, Łukasz Teodorczyk, Vojo Ubiparip

W składzie zabrakło wtedy Rafała Murawskiego, Luisa Henriqueza i Barry’ego Douglasa, którzy leczyli kontuzje.

Jak widać w tym sezonie Lech stracił przynajmniej jednego piłkarza z każdej formacji. Burić, którego uraz jest jedną z największych zagadek, nie wiadomo kiedy i czy wróci do zdrowia. Ceesay wyłączony do końca sezonu, Kędziora, który nie potrafi się do końca wyleczyć od kilkunastu tygodni, Wołąkiewicz ze złamaną szczęką.

Lech wobec takich osłabień musiał szybko przeprosić się ze skreślonym już Manuelem Arboledą, jedynym nominalnym środkowym obrońcą na jutrzejszy mecz. Kamiński został zawieszony na jedno spotkanie, chociaż wobec jego ostatniej formy nie wiadomo czy się cieszyć z tego powodu. Możdżeń z konieczności musi grać na prawej obronie, chociaż defensor z niego żaden. Rywalizacja jest tylko na lewej stronie, ale jak pokazał mecz z Koroną Kielce też nie do końca, gdyż Douglas awaryjnie został sprawdzony na stoperze (i nie zawiódł).

I kto wie czy jutro trener Rumak również nie spróbuje tego wariantu. Jedyną alternatywą jest młody Jan Bednarek, jednak on dopiero co wrócił ze spotkania reprezentacji U-19. Na środku obrony próbowany był też Łukasz Trałka, ale wobec kontuzji Murawskiego, który na pewno nie zagra w piątek oraz niepewnego występu Dimitrije Injaca, raczej zobaczymy go w linii pomocy.

No właśnie, tam też jest niewesoło. Drygas został sprzedany do Zawiszy, Drewniak kontuzjowany. Po ostatnim meczu Lech stracił Murawskiego, nie wiadomo czy do gry będzie zdolny Injać, a przecież Trałka nie grał z Koroną z powodu zatrucia. Środek nie istnieje. Z konieczności pewnie zostanie cofnięty Linetty lub Hämäläinen.

Na szczęście im dalej, tym większe pole manewru. Chociaż Pawłowski po kontuzjach i urazach dalej gra katastrofalnie, Lovrencsics w ostatnim meczu pobił chyba rekord strat tego sezonu, a Teodorczyk niezbyt radził sobie w starciach z Pavolem Stano i Radkiem Dejmkiem. Tylko, że też nie ma kim ich zastąpić… Daylon Claasen wrócił kontuzjowany z meczu reprezentacji i nadal nie może grać, a Ślusarski ciągle jest bez formy.

Trudno mówić o powtarzalności, wyćwiczonych schematach i stylu, którego brak często zarzuca się Lechowi, skoro trener Rumak w każdym meczu musi wystawiać inny skład, a często też zmieniać nominalne pozycje piłkarzom. Oczywiście to nie jest żaden argument na obronę, bądź co bądź, mocno średnich wyników Kolejorza w tym sezonie. Tylko kto bronił włodarzom klubu zbudować szerszą kadrę, właśnie na wypadek plagi kontuzji? A los okazał się złośliwy i ukarał ich za krótkowzroczność i szukanie oszczędności po kompromitacji z Żalgirisem Wilno.

Zwłaszcza, że w podobnej sytuacji jeśli chodzi o urazy jest Legia Warszawa, ale jej kadra pozwala na liderowanie w tabeli T-Mobile Ekstraklasy (choć też nie obyło się bez wahań formy i porażek, a w Lidze Europy wręcz klęski).

Co prawda przed sezonem zakontraktowano środkowego obrońce Paulusa Arajuuriego, ale grać dla nowego klubu może dopiero od stycznia. Paradoksalnie on też długi czas był kontuzjowany i dopiero niedawno wrócił do treningów. Jego dyspozycja wiosną to też wielka zagadka. A jeszcze w lipcu pisałem, że poznaniacy potrzebują co najmniej jednego stopera…

Do końca roku zostały na szczęście tylko dwa mecze. A potem przerwa na przygotowanie formy i powrót piłkarzy po kontuzjach. Ale zaraz? Czy my już tego nie przerabialiśmy przed sezonem?

Strach pomyśleć w jakim składzie grałby Kolejorz gdybyśmy mieli terminarz jak w Anglii. Tam praktycznie nie odpoczywają, więc za miesiąc mogłoby się okazać, że na boiskach Ekstraklasy mamy nie Lecha, a Lecha II. Ale jesteśmy w Polsce, mamy dwa miesiące przerwy na przygotowanie formy w drugiej, decydującej połowie sezonu. I dojście do pełnej sprawności kilku kontuzjowanych piłkarzy. Może wiosną karta się odwróci, a los okaże się łaskawszy i zamiast liczyć ilość urazów kibice będą liczyć tylko bramki strzelane przeciwnikom…

Post Lech bez(o)bronny pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/lech-bezobronny/feed/ 0 2570
Lech nie miał pomysłu na Reissa? http://echosportu.pl/lech-nie-mial-pomyslu-na-reissa/ http://echosportu.pl/lech-nie-mial-pomyslu-na-reissa/#respond Mon, 08 Jul 2013 16:49:46 +0000 http://echosportu.pl/?p=1919 Dzisiaj, w samo południe, Lech zwołał konferencję prasową z udziałem członka zarządu ds. sportu Piotra Rutkowskiego. Informacja zelektryzowała poznańskich dziennikarzy, przecież zazwyczaj obecność syna właściciela klubu zwiastowała przedstawienie nowego piłkarza. Domysłom nie było końca. Tym razem zarządowi udało się zaskoczyć żurnalistów, ale raczej negatywnie. Co prawda mieliśmy w pewnym sensie transfer do klubu, ale zupełnie […]

Post Lech nie miał pomysłu na Reissa? pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
piotr-reissDzisiaj, w samo południe, Lech zwołał konferencję prasową z udziałem członka zarządu ds. sportu Piotra Rutkowskiego. Informacja zelektryzowała poznańskich dziennikarzy, przecież zazwyczaj obecność syna właściciela klubu zwiastowała przedstawienie nowego piłkarza. Domysłom nie było końca. Tym razem zarządowi udało się zaskoczyć żurnalistów, ale raczej negatywnie. Co prawda mieliśmy w pewnym sensie transfer do klubu, ale zupełnie innego rodzaju.

Kiedy na salę wszedł Piotr Reiss można się było domyśleć, że konferencja będzie poświęcona jego nowej roli w klubie. Rzeczywiście już po chwili ogłoszono, że „Reksio” zostanie doradcą zarządu ds. sportu. Ładnie brzmi, prawda? Ale co tak naprawdę Reiss będzie robił w klubie?

Według słów Rutkowskiego główną rolą doradcy jest analiza gry zespołu i rozwoju zawodników. Ponadto były napastnik Lecha będzie głosem doradczym zarządu w sprawie bieżących spraw i ewentualnych wzmocnień. Ale NIE wejdzie w skład komitetu transferowego. To wszystko brzmi dość enigmatycznie i ogólnikowo. Rutkowski dopytywany przez dziennikarzy operował kilkoma stwierdzeniami, nawet nie starając się ich doprecyzować.

Reiss będzie człowiekiem zarządu, nie sztabu szkoleniowego. A dziś była mowa o tym, że ma pomagać drużynie od wewnątrz. Nie jest to przypadkiem rola trenera, asystentów lub samych piłkarzy? Dokoptowywanie jeszcze jednej osoby niekoniecznie musi być dobre dla drużyny. Nawet jeśli chodzi o byłego piłkarza klubu.

Również analiza gry i rozwoju zawodników to rola sztabu szkoleniowego. Czyżby zarząd miał jakieś wątpliwości co do pracy trenera? Tworzenie funkcji „nadzorcy” z ramienia zarządu, bo póki co trudno inaczej odczytywać nominację Reissa może przynieść więcej szkody, niż pożytku i zburzyć komfort pracy Mariusza Rumaka.

Ponadto „Reksio” będzie opiniował ewentualne transfery i piłkarzy, którzy mieliby wzmocnić zespół, ale nie znajdzie się w komitecie, który o tym decyduje. Lech ma bardzo rozbudowaną sieć skautingu, a każdy polecany zawodnik jest oglądany przez dłuższy czas przez kilkunastu ludzi. Później i tak o wszystkim decyduje zarząd. Teraz do tego sprawnie funkcjonującego mechanizmu na siłę próbuje się dodać jeszcze jeden element.

– W zeszłym roku obiecywaliśmy, po podpisaniu kontraktu z Piotrem Reissem, że po zakończeniu przez niego kariery zakomunikujemy co dalej z jego przyszłością w klubie – powiedział dziś Piotr Rutkowski.

Te słowa wydają się najważniejsze w kontekście dzisiejszej konferencji. Zarząd rzeczywiście w momencie podpisywania kontraktu z Reissem informował, że będzie chciał, by pracował on dla Lecha także po zakończeniu kariery. Mimo to od tamtego czasu nadal nie ustalono, czym tak naprawdę miałby się zająć. Nie sama funkcja, ale obowiązki i zadania postawione przed nowym doradcą budzą moje ogromne wątpliwości. Lechowi najzwyczajniej w świecie zabrakło pomysłu na Reissa. A zarząd klubu słowa przecież dotrzymać musiał…

 

Post Lech nie miał pomysłu na Reissa? pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/lech-nie-mial-pomyslu-na-reissa/feed/ 0 1919
W pogoni za rekordem http://echosportu.pl/w-pogoni-za-rekordem/ http://echosportu.pl/w-pogoni-za-rekordem/#respond Fri, 17 May 2013 10:53:59 +0000 http://echosportu.pl/?p=1647 Sobota 18 maja 2013 roku, godzina 13.30, stadion przy ulicy Łazienkowskiej 3. To prawdopodobnie właśnie tutaj rozstrzygną się losy mistrzowskiego tytułu w sezonie 2012/13 T-Mobile Ekstraklasy. Legia Warszawa, lider tabeli, gościć będzie w ramach 27. kolejki wicelidera Lech Poznań. Przed tym spotkaniem gospodarze mają dwa punkty przewagi nad rywalami i ogromną ochotę do powiększenia tej […]

Post W pogoni za rekordem pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
lechpoznanSobota 18 maja 2013 roku, godzina 13.30, stadion przy ulicy Łazienkowskiej 3. To prawdopodobnie właśnie tutaj rozstrzygną się losy mistrzowskiego tytułu w sezonie 2012/13 T-Mobile Ekstraklasy. Legia Warszawa, lider tabeli, gościć będzie w ramach 27. kolejki wicelidera Lech Poznań. Przed tym spotkaniem gospodarze mają dwa punkty przewagi nad rywalami i ogromną ochotę do powiększenia tej różnicy. Zmierzą się jednak z najlepszym zespołem na wyjazdach, Kolejorz dotychczas wygrał aż 12 z 13 meczów na obcych stadionach, a aktualnie notuje fantastyczną serię 10 zwycięstw z rzędu jako drużyna przyjezdna. Z kolei legioniści są najlepsi jako gospodarze, przy Łazienkowskiej odnieśli 10 zwycięstw, 2 razy zremisowali i ponieśli tylko jedną porażkę. To zwiastuje wielkie emocje w sobotnie popołudnie, starcie godne mistrzostwa.

W końcu doczekaliśmy się w naszej rodzimej lidze dwóch mocnych zespołów, które walczą do samego końca, bezlitośnie ogrywając na wiosnę słabsze drużyny. Jutro zmierzą się w bezpośrednim pojedynku, by udowodnić rywalowi kto jest lepszy. Zachowując odpowiednie proporcje to starcie krajowych gigantów, niczym mecze Realu Madryt z Barceloną, Bayernu Monachium z Borussią Dortmund, FC Porto z Benficą Lizbona. Oczywiście niektórym nie w smak, że walka o ligowy tytuł rozstrzyga się tylko między dwoma drużynami, a nie jak jeszcze rok temu, gdy do końca o mistrzostwo grały cztery kluby. Ale co z tego wynikło? Żaden z tych zespołów nie okazał się na tyle silny, by zaistnieć na dłużej w europejskich pucharach. Nie ma pewności czy nie będzie tak i w przyszłym sezonie, ale mając w perspektywie tak silnego mistrza jak Legia czy Lech, które na krajowym podwórku zostawiły w tyle konkurentów, dużo łatwiej o większy optymizm. Widać, że w obu tych drużynach jest pomysł na budowę zespołu, który nie tylko będzie rządził Ekstraklasą, ale bez wstydu można pokazać w Europie.

Lech powalczy jutro nie tylko o zwycięstwo, które pozwoli mu przeskoczyć w tabeli Legię i objąć na dłużej niż kilka godzin pozycję lidera. W zasięgu poznaniaków nadal jest pobicie rekordu Widzewa Łódź z 1996 roku, kiedy wygrał aż 13 wyjazdowych spotkań w całym sezonie. Gwoli ścisłości liga liczyła wtedy 18 zespołów, więc podopieczni Franciszka Smudy rozegrali 17 meczów jako goście. Obecnie Ekstraklasa rozgrywa 30 kolejek, dlatego Lech może ten rekord wyśrubować jeszcze bardziej. Jeśli wygra pozostałe dwa wyjazdowe spotkania, właśnie z Legią i Śląskiem Wrocław będzie mógł się pochwalić liczbą 14 zwycięstw na 15 meczów poza własnym stadionem.

Ponadto w przypadku wygranej Lech przesunie się o jedną pozycję w tabeli wszech czasów polskiej ekstraklasy. Aktualnie zajmuje szóstą lokatę i ta sytuacja trwała od 20 lat. Przed tym sezonem Kolejorz miał 59 punktów straty to piątego ŁKS Łódź. Jak wiadomo ten klub nie gra obecnie w Ekstraklasie, a poznaniacy już zdążyli odrobić 57 oczek z tej różnicy. W przypadku kolejnego zwycięstwa wyprzedzą łodzian i po raz pierwszy w historii zajmą piąte miejsce w tabeli wszech czasów. Wyższe lokaty zajmują kolejno Legia, Wisła Kraków, Ruch Chorzów i Górnik Zabrze, jednak w najbliższych latach nie ma szans, by te zespoły dogonić.

To oczywiście bardziej ciekawostki dla kibiców, piłkarze mają w głowach tylko myśl, że ten mecz może dać jednej z drużyn mistrzostwo. No właśnie, czy na pewno? Trenerzy jednogłośnie zapewniają, że na tym spotkaniu nie zakończy się walka o ligowy prymat. Jednakże w przypadku zwycięstwa Legii jej przewaga będzie wynosiła aż pięć punktów i pozostaną do rozegrania zaledwie trzy kolejki. Trudno przypuszczać, by warszawianie roztrwonili taką zaliczkę w wyjazdowych meczach ze słabymi Widzewem i Ruchem. Dodatkowo w ostatniej kolejce zmierzą się u siebie ze Śląskiem, któremu może być na rękę mistrzostwo Legii (do czasu ostatecznych licencyjnych rozstrzygnięć przyjmuje, że wrocławianie nadal liczą na grę w pucharach). Remis nadal w korzystniejszej sytuacji postawi warszawiaków, którym wystarczy utrzymać przewagę w tabeli do końca. A jeśli wygra Lech? Przeskoczy rywali w tabeli, ale zaledwie o jeden punkt. Wtedy, by być spokojnym o losy mistrzostwa także musi wygrać pozostałe mecze. A zagra u siebie z Podbeskidziem Bielsko-Biała, na wyjeździe ze Śląskiem i na koniec w Poznaniu z Koroną Kielce. Widać więc, że każdy inny wynik niż zwycięstwo Legii zapewni nam wielkie emocje do samego końca. Jeśli jutro gospodarze wygrają to mogą w 90% czuć się już mistrzami.

Nie będę porównywał obu zespołów, każdy kto choć trochę interesuję się naszą Ekstraklasą na pewno takie zestawienia w ostatnich dniach już przeczytał na łamach prasy bądź na portalach internetowych. Warto tylko zwrócić uwagę, że większa presja jest po stronie Legii. Zimowa ofensywa transferowa, wydanie dużych pieniędzy na wzmocnienia i przeświadczenie o wielkości oraz sile drużyny sprawia, że nikt w klubie nie wyobraża sobie, by nie zdobyto mistrzostwa. Sukces jest potrzebny piłkarzom, trenerowi ale też i działaczom. A jednak wiosną legioniści grają nierówno i nie zachwycają formą. Chociaż na najważniejsze mecze potrafią się zmobilizować, jak finał Pucharu Polski czy trudny wyjazd do Białegostoku.

Lech z kolei swój cel na ten sezon już osiągnął. Awans do europejskich pucharów jest już pewny, a jeśli uda się zdobyć mistrzostwo to jeszcze lepiej. Ale nikt nie będzie robił tragedii (oczywiście oprócz kibiców) jeśli Kolejorz zakończy rozgrywki jako drugi. Pomniejszym celem był proces budowania drużyny, rozpoczęty już w zeszłym sezonie, a kontynuowany i udoskonalany w tym. O ile jesień nie zwiastowała postępów, to już na wiosnę nie tylko z wynikami, ale i z formą całego zespołu było zdecydowanie lepiej. Czy uda się na dłuższą metę utrzymać ten stan to już problem Mariusza Rumaka. Ważne jest to, że trener nadal widzi braki, nie zadowala się serią zwycięstw, ciągle szuka nowych rozwiązań. Jak sam twierdzi, jego drużyna na razie gra na 70% możliwości.

Piłkarze z kolei na pewno jeszcze pamiętają mecz z jesieni, kiedy Legia bezlitośnie wypunktowała Lecha na jego stadionie. To był bolesny cios dla nich jak i kibiców. Teraz będą chcieli zrewanżować się rywalom, jednocześnie strącając ich z pozycji lidera. W zeszłym sezonie Kolejorz potrafił wywieźć z Łazienkowskiej trzy punkty. A jak będzie jutro?

źródło: sport.pl

Post W pogoni za rekordem pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/w-pogoni-za-rekordem/feed/ 0 1647
Cel jest jeden – wygrać wszystko! http://echosportu.pl/cel-jest-jeden-wygrac-wszystko/ http://echosportu.pl/cel-jest-jeden-wygrac-wszystko/#respond Sun, 28 Apr 2013 12:53:10 +0000 http://echosportu.pl/?p=1539 Legia Warszawa w sobotę tylko zremisowała bezbramkowo w Gliwicach z miejscowym Piastem. Na taka okazję lechici czekali od sześciu kolejek. Wpadka warszawian otwiera szansę na odrobienie części strat do lidera, a także na… mistrzostwo Polski. Warunek jest tylko jeden – Lech Poznań MUSI wygrać wszystkie pozostałe siedem meczów do końca sezonu. Nierealne ? Kolejorz zmierzy […]

Post Cel jest jeden – wygrać wszystko! pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
lechpoznanLegia Warszawa w sobotę tylko zremisowała bezbramkowo w Gliwicach z miejscowym Piastem. Na taka okazję lechici czekali od sześciu kolejek. Wpadka warszawian otwiera szansę na odrobienie części strat do lidera, a także na… mistrzostwo Polski. Warunek jest tylko jeden – Lech Poznań MUSI wygrać wszystkie pozostałe siedem meczów do końca sezonu. Nierealne ?

Kolejorz zmierzy się kolejno z Jagiellonią Białystok (wyjazd), Wisłą Kraków (dom), Widzewem Łódź (dom), Legią (wyjazd), Podbeskidziem Bielsko-Biała (dom), Śląskiem Wrocław (wyjazd) i Koroną Kielce (dom). Natomiast piłkarze ze stolicy zagrają z Lechią Gdańsk (dom), Jagiellonią (wyjazd), Lechem (dom), Widzewem (wyjazd), Ruchem Chorzów (wyjazd) i Śląskiem (dom). Na papierze korzystniejszy terminarz mają warszawianie, dodatkowo podejmują najgroźniejszego rywala u siebie. Ale…

Wystarczy obejrzeć ostatnie mecze obu drużyn, by zauważyć, że to Lech gra lepiej i złapał formę, Legia z kolei prezentuje się słabo i tej oceny nie zmienia nawet sześć zwycięstw z rzędu. Bo kiedy wczoraj zawiodła skuteczność warszawianie ledwie zremisowali z Piastem. Mimo to poznaniacy nie mogą liczyć na kolejne wpadki Legii, tylko powinni wykorzystać nadarzającą się okazję już jutro w Białymstoku. A później każde kolejne spotkanie traktować jak mecz o wszystko, jak finał. Czy piłkarzy Lecha stać na pokonanie każdego do końca ligi? Pod względem umiejętności oczywiście, że tak, obecna forma również pozwala patrzeć na to z optymizmem (oby druga połowa meczu z Zagłębiem Lubin była tylko niechlubnym wyjątkiem od reguły), wróciła skuteczność. Pozostaje kwestia motywacji. Jestem jednak dziwnie spokojny i nawet jeśli zdobycie mistrzostwa Polski kosztem największego rywala nie jest odpowiednim bodźcem, samym w sobie, dla piłkarzy, to jest jeszcze trener Mariusz Rumak. A on prowadzi swoją prywatną “wojenkę” z legionistami i nie pozwoli na chwilę dekoncentracji czy brak odpowiedniego nastawienia. Nawet jeśli jego postawa czy komentarze nie podobają się większości mediów.

Z pozostałych meczów kluczowy będzie każdy wyjazd lechitów. Pierwsza próba już jutro z Jagiellonią, później (oby) hit z Legią przy Łazienkowskiej i jeszcze trudne spotkanie we Wrocławiu. Bądźmy szczerzy, każdy przeciwnik, który przyjedzie na Bułgarską jest słabszy od Lecha w tym sezonie. Największe kłopoty przewiduje ze strony Podbeskidzia, gdzie dobrą robotę wykonuje Czesław Michniewicz. Jak widać lepiej wychodzi mu praca trenerska niż pisanie na Twitterze.

Kolejorz odczarował swój stadion, jest najlepszą wyjazdową drużyną T-Mobile Ekstraklasy. Do końca pozostało z jednej strony aż, z drugiej tylko, siedem meczów (w przypadku Legii sześć). Jeśli rozpoczynać marsz po mistrzostwo to właśnie teraz jest najlepszy na to moment. I nawet jeśli publicznie trener Rumak i piłkarze będą tonować nastroje, to w szatni i swoich głowach powinni zacząć się odpowiednio motywować.

Post Cel jest jeden – wygrać wszystko! pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/cel-jest-jeden-wygrac-wszystko/feed/ 0 1539
Skrzydła odzyskane? http://echosportu.pl/skrzydla-odzyskane/ http://echosportu.pl/skrzydla-odzyskane/#respond Wed, 03 Apr 2013 14:08:43 +0000 http://echosportu.pl/?p=1311 Lech Poznań w Lany Poniedziałek pewnie pokonał Pogoń Szczecin na wyjeździe 2:0. Niemal cały zespół rozegrał dobry mecz konsekwentnie dyktując swoje warunki gry i kontrolując spotkanie. Ale najbardziej mogły się podobać akcje skrzydłami lechitów, gdzie prym wiedli Aleksandar Tonev i Gergo Lovrencsics. Bułgar w końcu potwierdził zwyżkującą formę w meczu ligowym, natomiast Węgier w ostatnich […]

Post Skrzydła odzyskane? pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
lechpoznanLech Poznań w Lany Poniedziałek pewnie pokonał Pogoń Szczecin na wyjeździe 2:0. Niemal cały zespół rozegrał dobry mecz konsekwentnie dyktując swoje warunki gry i kontrolując spotkanie. Ale najbardziej mogły się podobać akcje skrzydłami lechitów, gdzie prym wiedli Aleksandar Tonev i Gergo Lovrencsics. Bułgar w końcu potwierdził zwyżkującą formę w meczu ligowym, natomiast Węgier w ostatnich dwóch meczach nawiązał do swojej dyspozycji z początku sezonu, kiedy siał postrach w szeregach obronnych przeciwników. Obaj dysponują dużym potencjałem i talentem, jednak różni ich podejście do gry w Lechu.

Lovrencsics walczy o przetrwanie

Gergo Lovrencsics to kolejny piłkarski produkt rodem z Węgier. Po niezwykle udanym transferze Artjomsa Rudnevsa z Zalaegerszegi, który w Lechu Poznań pokazał pełnię swojego talentu, skauci Lecha dokładnie przyglądali się tamtejszej lidze. I znaleźli kolejną perełkę. Lovrencsics, grający w klubie Lombard Papa, został wypożyczony z opcją pierwokupu. Pierwsze mecze potwierdziły skalę jego talentu, na boisku błyszczał, dryblował, strzelał, asystował. Niestety równie szybko zgasł. Nie wytrzymał psychicznie, a zwłaszcza fizycznie, początek sezonu rozegrał siłą rozpędu, później było już tylko gorzej. Grał słabo, stracił miejsce w podstawowej jedenastce, rzadko pojawiał się nawet jako zmiennik. Przeskok ze słabej węgierskiej ligi, gdzie nawet nie trenowano codziennie, do polskiej Ekstraklasy był zabójczy. Jego gra nie podobała się ani kibicom, ani trenerom czy włodarzom Lecha. Lovrencsics dostał ostrzeżenie w przerwie zimowej, runda wiosenna będzie decydująca, od tego jak będzie grał zależy jego “być albo nie być”, czyli czy Kolejorz zdecyduje, by wykupić definitywnie Węgra z jego poprzedniego klubu.

Przyznam, że od pierwszego meczu polubiłem tego piłkarza. Nie tylko pod względem umiejętności piłkarskich, które niewątpliwie w nim drzemią, ale tak po prostu jako człowieka. Fantazyjna fryzura, będąca dziełem jego narzeczonej, fryzjerki, wyróżnia go pośród innych na boisku. Pasja, z jaką opowiada o meczach w drużynie Lecha, ale także pochlebne opinie o samym Poznaniu i życiu tutaj niewątpliwie zjednały sympatię kibiców, którzy cenią przywiązanie do klubowych barw. Nie wydaje się, by było to zagranie pod publiczkę. Dla tego chłopaka gra w Poznaniu to olbrzymia szansa na karierę, a występy przed tak liczną widownią to niezapomniane przeżycia. – Na mecze na Węgrzech przychodziło po tysiąc osób na mały stadionik. A tutaj… – jak sam mówił. Rzeczywiście ucieczka z małego miasteczka Papa do poznańskiej aglomeracji to musiał być olbrzymi przeskok. I dlatego poznański “Gulasz” nie chce wracać do ojczyzny, ale jednocześnie doskonale zdaje sobie sprawę, że musi grać dużo lepiej. – Na każdym treningu i w każdym meczu daje z siebie wszystko, bo chcę dalej grać w Lechu. Powrót do Węgier byłby krokiem wstecz w mojej karierze. Dlatego ogromnie ważna była dla Gergo przerwa zimowa, kiedy po raz pierwszy mógł przygotować się do meczów według polskich reguł. Węgier intensywnie trenował, co nie uszło uwadze Piotrowi Rutkowskiemu: – To będzie dla niego runda prawdy. Gergo solidnie przepracował cały zimowy cykl treningowy, wzmocnił się fizycznie, więc teraz zobaczymy jego prawdziwe oblicze i przekonamy się, czy jest to zawodnik, który podniesie naszą jakość.

O ile pierwsze tegoroczne mecze nie zwiastowały powrotu do formy Lovrencsicsa, to ostatnie dwa spotkania w jego wykonaniu były co najmniej dobre. Najpierw wszedł tuż po przerwie z GKS Bełchatów i rozruszał zespół Lecha. Brał udział w niemal każdej ofensywnej akcji swojego zespołu, dogrywał kolegom, sam miał dwie okazje, na drodze do zdobycia gola stawał jednak bramkarz przeciwnika i poprzeczka. Mimo niekorzystnego bezbramkowego remisu to właśnie Węgier był największym wygranym tamtego spotkania. Jak sam mówił: – Najważniejsze jednak, że znów czuję się tak jak czułem po przyjściu do Lecha, kiedy to czułem się mocny, naładowany energią, byłem w formie. Teraz jest podobnie (…) Chcąc zostać w Poznaniu muszę w każdym kolejnym meczu zagrać przynajmniej na takim poziomie jak w meczu z Bełchatowem.

Świetna zmiana w ostatnim meczu nie uszła uwadze trenera Rumaka. W poniedziałkowym spotkaniu z Pogonią Węgier wyszedł już w podstawowym składzie jako prawoskrzydłowy. Według mnie był najlepszym piłkarzem Lecha w tym spotkaniu. Od samego początku nękał obrońców rywali rajdami, dryblingami i dośrodkowaniami w pole karne. To on świetną wrzutką wypracował sytuację Łukaszowi Teodorczykowi, który trafił tylko w słupek. Kolejna kapitalna akcja na początku drugiej połowy, gdzie odebrał piłkę rywalowi, pobiegł kilkanaście metrów skrzydłem, by idealnie podać Tonevowi i zapisać asystę przy jego golu. Poza tym Lovrencsics całe spotkanie był aktywny, szukał gry, dobrze dośrodkowywał, co nie było regułą w meczach Lecha w ostatnim czasie i czego mocno brakowało. Mariusz Rumak po meczu był zadowolony z postawy Węgra, jak i całego zespołu. W przerwie miał jednak uwagi co do gry Gergo, o czym mówił sam zawodnik: – Trener powiedział mi, bym się bacznie rozglądał i nie unikał pojedynków na jednego. Mam bowiem szansę je wygrać, a wtedy jest duża szansa na asystę i gola. Tak się też stało.

Mam tylko nadzieję, że Lovrencsics utrzyma swoją formę na dłużej, będzie bardzo potrzebny w decydującej częsci sezonu. Jego szybkość i przebojowość mogą okazać się zabójcze dla rywali, a zbawienne dla ofensywy Lecha. Ponadto szkoda byłoby zaprzepaścić wielomiesięczne obserwacje skautów oraz przygotowania i zrezygnować z wykupienia piłkarza. On sam jasno zadeklarował, że chce grać w Poznaniu i w ostatnich meczach w końcu dostarcza argumentów na boisku. Sok szerencsét Gergo!

Tonev walczy o transfer?

Odmienna sytuacja jest w przypadku Aleksandara Toneva. On traktuje grę w Poznaniu jako przystanek w karierze i marzy o transferze, co zresztą sam zapowiedział pod koniec zeszłego roku: – Moje plany na 2013? Być zdrowym, dobrze grać i przenieść się do lepszego klubu niż Lech Poznań. Dla niektórych ta wypowiedź była szokiem, ale obserwując Bułgara uważniej dość łatwo można wywnioskować, że nie jest aż tak związany z Lechem, jak się niektórym marzy. Tonev niewątpliwie ma wielki talent, może jest nawet najlepszym skrzydłowym w polskiej lidze. Ale jego największym problemem jest stabilność formy oraz boiskowy egoizm. Dodatkowo nie pomaga mu jego menedżer Gianfranco Cicchetti, który co chwilę informuje o rzekomym zainteresowaniu nowych klubów jego klientem, tak jak to miało miejsce w styczniu, kiedy mówił: – Zainteresowane są Sampdoria, Genoa, Palermo, Catania oraz Chievo. Mam kontakt z włoskimi zespołami, jednak także Lille stara się o mojego klienta. Poza tym konkurencję stanowią rosyjskie drużyny (…) Tonew nie zostanie sprzedany za mniej niż 2 mln euro. Cena dość wygórowania, jak na piłkarza, który miewa przebłyski dobrej gry i nadal jedynie aspiruje do miana gwiazdy Ekstraklasy.

Ponadto Alex jest dość zamkniętą osobą, rzadko udziela wypowiedzi prasie, gdyż jak sam twierdzi nie lubi tego. Wydawało się, że chociaż w zespole i w kontaktach z trenerami jest wszystko w porządku, jednak zachowanie Bułgara podczas zmiany w meczu z Polonią Warszawa nieco zaburzyły ten obraz. Zdenerwowany Tonev schodząc udał się od razu do szatni, nie dziękując zwyczajowo trenerowi ani kolegom, po drodze kopiąc jeszcze bidon. W tym spotkaniu jednak zagrał słabo, więc pretensje mógł mieć tylko do siebie, a nie do całego świata.

I nagle nastąpił kolejny nieoczekiwany zwrot w karierze Toneva. W przerwie reprezentacyjnej w meczu eliminacji Mistrzostw Świata z Maltą ustrzelił hat-tricka. Były to jednocześnie jego pierwsze gole dla ojczyzny. Trzy dni później w zremisowanym spotkaniu z Danią popisał się asystą. Po tak świetnych występach w reprezentacji oczekiwano w Poznaniu z niecierpliwością jaką formę zaprezentuje Bułgar w meczu ligowym z Pogonią.

Na boisku w Szczecinie mogliśmy zobaczyć odmienionego Toneva. Może nie był równie aktywny co Teodorczyk czy Lovrencsics, niemniej szukał podań i kombinacyjnej gry z partnerami z drużyny. Nie próbował na siłę uderzeń z dystansu, świetnie włączył się do kontry Gergo, po czym przyjmując podanie zwodem oszukał obrońce rywala i precyzyjnie uderzył po krótkim rogu, ustalając wynik meczu. Paradoksalnie zdobył gola wtedy, kiedy nie strzelał za każdym razem, gdy tylko znajdował się w pobliżu pola karnego. Swoje fochy i egoizm zostawił w szatni, zagrał zespołowo, co wyszło na dobre nie tylko drużynie, ale też jemu samemu. Mecze w reprezentacji dały mu pewność siebie i energii. Być może sam też w końcu zrozumiał, że indywidualnymi popisami więcej straci niż zyska.

Oczywiście nie można wykluczyć, że ta zmiana w sposobie gry Toneva ma związek z zainteresowaniem klubów jego osobą po hat-tricku z Maltą. Najwięcej w ostatnich dniach mówiło się o Celticu Glasgow i Lazio Rzym. Oczywiście transfer byłby możliwy dopiero po zakończeniu sezonu.

Bułgar w takiej dyspozycji jak w ostatnich tygodniach będzie kluczową postacią poznańskiego zespołu w walce z Legią o mistrzostwo Polski. Dobra gra pomoże znaleźć Alexowi nowy klub,a Lechowi może dać upragnionego majstra i zarobić na transferze Toneva.

Mając dwóch tak dobrze dysponowanych skrzydłowych przed Kolejorzem otwiera się więcej możliwości rozegrania ofensywnych akcji. I oby nie trzeba było znowu eksperymentować z ustawianiem na boku pomocy Karola Linetty’ego, Kaspera Hamalainena czy Szymona Drewniaka.

Już w piątek Lech zagra przy Bułgarskiej z Lechią Gdańsk i Lovrencsics z Tonevem w takiej formie jak ostatnio będą potrzebni jeszcze bardziej niż z Pogonią.

I jeszcze hat-trick Toneva (6. 38. 68. minuta)

Post Skrzydła odzyskane? pojawił się poraz pierwszy w Echosportu.pl - Sport w Poznaniu.

]]>
http://echosportu.pl/skrzydla-odzyskane/feed/ 0 1311