lechpoznanW meczu 25. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał u siebie z Wisłą Kraków 1:0. Jedyną bramkę zdobył w 45. minucie Łukasz Teodorczyk, dla którego było to premierowe trafienie w barwach Kolejorza. Dzięki temu zwycięstwu poznaniacy, przynajmniej do niedzielnego spotkania Legii Warszawa z Lechią Gdańsk, zajęli pozycję lidera.

Przed meczem nie brakowało problemów kadrowych w drużynie Lecha. Jasmin Burić z powodu kontuzji już w tym sezonie nie zagra, również Bartosz Ślusarski po spotkaniu z Jagiellonią Białystok nie był w stanie dziś wybiec na boisko. Zastąpili ich między słupkami Krzysztof Kotorowski i w ataku Łukasz Teodorczyk. Natomiast po pauzie za żółte kartki do składu wrócił Łukasz Trałka, w miejsce Szymona Drewniaka. Drużyna Wisły również była mocno osłabiona, zabrakło m.in. Sergieja Pareiki, Radosława Sobolewskiego, Kamila Kosowskiego.

Lech był faworytem spotkania, dodatkowo w przypadku zwycięstwa przeskoczyłby w tabeli Legię i co najmniej do niedzieli byłby liderem. Początek meczu był dość senny, żaden z zespołów nie potrafił przejąć inicjatywy. Pierwszy strzał, zresztą bardzo niecelny w wykonaniu Cezarego Wilka obejrzeliśmy w 9. minucie. Lech odpowiedział po chwili kiedy po akcji skrzydłem Aleksandar Tonev zdecydował się uderzyć na bramkę, piłka jednak wylądowała na trybunach. W 25. minucie Rafał Murawski dośrodkowywał z rzutu wolnego, z piłką minął się Michał Miśkiewicz, jednak będący sam przed pustą bramką źle uderzył futbolówkę Marcin Kamiński. Potem na boisku mieliśmy dużo walki, Wisła nie miała pomysłu jak sforsować szyki obronne Lecha, temu z kolei w akcjach brakowało przede wszystkim dokładności. Dopiero w 40. minucie goście stworzyli sobie dobrą sytuację podbramkową, jednak pozostawiony bez opieki w polu karnym Łukasz Burliga za długo zwlekał ze strzałem i piłkę zdążył wybić wracający Gergo Lovrencsics. W odpowiedzi swoją szansę zmarnował Tonev, który będąc przez bramką Wisły uderzył w… aut. I kiedy wydawało się, że nie zobaczymy bramek w pierwszej połowie, świetnie w pole karne krakowian dośrodkował Lovrencsics. Tam już czekał Teodorczyk, który uderzył głową nie do obrony. Był to pierwszy gol tego napastnika w barwach Lecha.

Jednak ta bramka nie może zatrzeć niekorzystnego wrażenia po pierwszej połowie. Lechici zagrali słabo, mało było składnych akcji, dużo niedokładności. Niewidoczni Tonev, Kasper Hamalainen i Teodorczyk (mimo gola), szarpał na skrzydle Lovrencsics, najbardziej aktywny Murawski, ale nie za bardzo miał z kim rozegrać piłkę. W obronie z Emmanulem Sarkim nie radził sobie Luis Henriquez.

Po przerwie gra się ożywiła i przez kwadrans byliśmy świadkami emocjonujących akcji. Najpierw Tonev uderzył sprzed pola karnego tuż obok słupka. W 56. minucie Teodorczyk za długo zwlekał ze strzałem i piłkę wybił mu obrońca, ta trafiła jednak pod nogi Lovrencsicsa, ale jego podanie przed bramkę Miśkiewicza było za mocne. Za chwilę po drugiej stronie boiska świetną okazję zmarnował Daniel Sikorski. W 61. minucie dobra akcję przeprowadzili Kebba Ceesay z Lovrencsicsem, który dośrodkował w pole karne, tam jednak źle uderzył Teodorczyk. W odpowiedzi po rzucie rożnym niecelnie głową strzelił Arkadiusz Głowacki. Kolejne minuty nie były już tak emocjonujące, Lech oddał inicjatywę Wiśle, ta nie potrafiła tego wykorzystać. Dopiero w 84. minucie po rzucie rożnym znowu główkował Głowacki, piłka jednak minimalnie przeleciała obok spojenia słupka z poprzeczką. Wisła miała jeszcze jedną szansę w ostatniej minucie, ale Sarki fatalnie przestrzelił. Wynik nie uległ już zmianie i Lech wygrał mecz i zanotował szóste zwycięstwo z rzędu.

Oglądając to spotkanie można mieć było uczucie deja vu z Białegostoku. Lech zdobył bramkę i z biegiem czasu coraz bardziej oddawał inicjatywę przeciwnikowi, w drugiej połowie praktycznie skupiając się na dowiezieniu korzystnego wyniku do końca. Znowu można powiedzieć, że cieszy tylko wynik, na pewno nie gra. Mimo to udało się zachować czyste konto, jednak wynikało to raczej ze słabości i nieporadności rywala. Po takim meczu ciężko kogoś wyróżnić, warto jednak odnotować kolejny dobry występ aktywnego Murawskiego, Lovrencsics tym razem gola nie strzelił, ale to po jego dośrodkowaniu Teodorczykowi pozostało jedynie dołożyć głowę i w końcu się przełamać.

W kontekście walki o mistrzostwo Polski niepokój wzbudza kontuzja Henriqueza, który musiał opuścić boisko w końcówce spotkania. Również Teodorczyk zauważalnie utykał przy zmianie. Oby nie były to poważne urazy.

Lech Poznań – Wisła Kraków 1:0 (1:0)

Bramka: 1:0 Teodorczyk (45.)

Lech: Krzysztof Kotorowski – Kebba Ceesay, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez (80. Tomasz Kędziora) – Łukasz Trałka, Rafał Murawski – Gergo Lovrencsics, Kasper Hamalainen, Aleksandar Tonew (78. Mateusz Możdżeń) – Łukasz Teodorczyk (85. Vojo Ubiparip)

Wisła: Michał Miśkiewicz – Paweł Stolarski, Arkadiusz Głowacki, Gordan Bunoza, Łukasz Burliga – Alan Uryga (76. Michał Chrapek), Cezary Wilk – Emmanuel Sarki, Łukasz Garguła (69. Rafał Boguski), Patryk Małecki – Daniel Sikorski

Żółte kartki: Tomasz Kędziora – Cezary Wilk, Alan Uryga, Łukasz Burliga

Widzów: 30927

Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments