Wypowiedzi piłkarzy Lecha Poznań w strefie mieszanej po meczu Lech Poznań – Wisła Kraków:
Rafał Boguski (pomocnik Wisły Kraków): Lech mocno ruszył, chciał na początku strzelić bramkę, nie udało mu się to, przetrzymaliśmy ten napór i później to my doszliśmy do głosu.
W drugiej połowie w nasze szeregi wkradło się zwątpienie, ale musieliśmy walczyć do końca, żeby nie stracić wszystkich punktów, udało nam się jedną akcję wykorzystać, dobrze wszedł Guerrier i zaliczyłem asystę.
Mogliśmy ten mecz rozstrzygnąć w pierwszej połowie, ale nie można mieć pretensji, każdy z nas w jakimś meczu ma sytuacje i nie strzela. Paweł Brożek jest po kontuzji, parę dni nie trenował i brakowało mu pewności. Jesteśmy przekonani, że w kolejnych meczach będzie strzelał.
Nie spodziewaliśmy się, że będziemy mieć tyle sytuacji, dawno w meczu ligowym nie mieliśmy tak wielu stuprocentowych okazji do strzelenia bramki. Ale mamy trzy punkty i to jest najważniejsze.
Przed sezonem byliśmy skazywani na grę o utrzymanie. Z drugiej strony to dopiero trzy mecze, jeszcze bardzo dużo punktów jest do zdobycia, na razie mamy ich kilka, chciałoby się ich mieć jak najwięcej.
Na boisku robię wszystko, żeby pomóc drużynie. Fajnie, że dzisiaj wyjeżdżamy z trzema punktami.
Hubert Wołąkiewicz (obrońca Lecha Poznań): W pierwszej połowie wszystko robiliśmy źle, dużo wolnej przestrzeni, błędy indywidualne, straty. Wszystkie bramki obciążają konto obrońców, a ostatni zwłaszcza mnie.
Dobrze, że ta pierwsza połowa zakończyła się tylko 0:2, bo mogło być różnie. W drugiej było już inaczej, chcieliśmy jak najszybciej zdobyć bramkę kontaktową, udowodnić sobie, że potrafimy dogonić wynik co nam się udało. Postawiliśmy wszystko na jedną kartę, straciliśmy piłkę, mój błąd i bramka.
W zeszłym sezonie nasza obrona była mocną formacją i nadal tak jest. Dzisiaj pierwsza połowa obnażyła nas, za dużo błędów indywidualnych, druga połowa lepsza. Chwałą,że podnieśliśmy się po takiej porażce w pierwszej połowie, bo rzadko zdarzało nam się dogonić wynik.
W przerwie sobie powiedzieliśmy, że jak będziemy grać tak dalej to się skończy 0:5. Dlatego wyszliśmy inaczej, mieliśmy sytuacje, strzeliliśmy bramki, ale i tak czegoś zabrakło.
Nie podlega żadnej dyskusji, że jesteśmy piłkarsko lepsi od rywali. Kto był na Islandii, kto widział, kto słuchał relacji, ten to wie i przyzna mi rację. Na pewno awansujemy ze Stjarnan.
Dawid Kownacki (napastnik Lecha Poznań): Niedosyt, bo goniliśmy w drugiej połowie wynik, doprowadziliśmy do wyrównania i straciliśmy przypadkową bramkę. Ale w szatni powiedzieliśmy sobie, że mamy trzymać głowę wysoko, w drugiej połowie pokazaliśmy charakter, tworzyliśmy jedną drużynę, zawzięcie walczyliśmy o dobry wynik, byliśmy blisko, teraz skupiamy się na czwartkowym meczu, żeby awansować.
Ze Stjarnan musimy zagrać tak jak dzisiaj w drugiej połowie, agresywnie, wysoko. Jeśli tak będzie to jestem spokojny o wynik, na własnym boisku, przy takiej publiczności. Dzisiaj pokazaliśmy, że potrafimy wychodzić nawet z dwubramkowej straty. Margines błędu jest mały, każda stracona bramka wprowadzi nerwowość w nasze poczynania. Ale wierzę, że awansujemy.
Na Islandii było bardzo dużo sytuacji, brakowało skuteczności, ostatniego podania. Jeśli strzelimy pierwszego gola to worek z bramkami się rozwiąże.
W pierwszej połowie zagraliśmy pod Wisłę, nie tak jak chcieliśmy. Zostawialiśmy im dużo miejsca, wykorzystali to, później doprowadziliśmy do wyrównania, chcieliśmy wygrać, bo zawsze gramy o zwycięstwo, ale jeden błąd i straciliśmy gola.
W przerwie w szatni padły gorzkie słowa, powiedzieliśmy sobie, że musimy pokazać, że mamy jaja, wyjść zmotywowani, powalczyć. Druga połowa może napawać optymizmem, jeśli tak będziemy grać jesteśmy w stanie pokonać każdego.