lechpoznanW ramach 19. kolejki Ekstraklasy Lech zmierzy się w Poznaniu z GKS Bełchatów i powalczy, by przełamać klątwę Bułgarskiej. Kolejorz na swoim stadionie przegrał cztery ostatnie spotkania. Nigdy wcześniej w historii klubu nie zdarzyła się tak fatalna passa u siebie. Teraz lechitom przyjdzie stawić czoła bełchatowianom, którzy zajmują ostatnie miejsce w tabeli mając zaledwie dziewięć punktów. To najlepsza możliwa okazja, by w końcu zwyciężyć na swoim stadionie i w końcu go odczarować. Jednak nie będzie to taki łatwy mecz jak się wszystkim wydaje.

Po pierwsze: Lech gra u siebie

Ponaniacy ostatni mecz w Poznaniu wygrali 6 października zeszłego roku z Piastem Gliwice. Od tego czasu trwa niemoc zespołu w meczach u siebie, a jednocześnie wspaniała seria wyjazdowych zwycięstw. Wiele osób zadaje sobie pytanie jak to możliwe i najczęściej pada odpowiedź, że przyczyną jest atak pozycyjny, z którym piłkarze Lecha niezbyt sobie radzą. Zresztą nawet oni upatrują w tym elemencie przyczyn porażek.

Więcej punktów zbieramy, kiedy zaczynamy mecz z tyłu i wychodzimy z kontrą. Wiadomo jednak, że u siebie tak nie powinniśmy grać. Dlatego zmieniamy to, gramy otwartą piłkę. Inne zespoły przez naszą nieuwagę to wykorzystują. Może trzeba wyciągnąć wnioski i czasami grać, zaczynając od obrony – mówi Rafał Murawski.

I dlatego też główny nacisk na treningach w tygodniu trenerzy położyli właśnie na atak pozycyjny oraz obronę przed kontrami. Lechici spodziewają się, że bełchatowianie zmuszą ich do grania właśnie w taki sposób. Tym razem jednak trzeba zagrać bardziej pomysłowo, a przede wszystkim skuteczniej, niż w ostatnim meczu przed własną publicznością z Polonią Warszawa.

Takie spotkania są najgorsze. Wszyscy mówią, że powinniśmy wygrać i my też to doskonale wiemy. Nie będzie jednak wcale tak łatwo, bo rywal zapewne ustawi się z tyłu i będzie czekać na swoje okazje – mówi Marcin Kamiński.

Po drugie: Bełchatów w Poznaniu nie przegrał od 15 lat

GKS Bełchatów to bardzo niewygodny rywal dla Lecha w Poznaniu. Na stadionie przy Bułgarskiej ostatni raz przegrał… w 1998 roku. Kolejne mecze kończyły się remisami lub zwycięstwami gości, tak jak ostatnio, w lutym ubiegłego roku, kiedy bełchatowianie wywieźli trzy punkty po wygranej 1:0.

GKS  w trzech tegorocznych kolejkach mierzył się z Wisłą Kraków, Legią Warszawa i Widzewem Łódź i żadnego z tych meczów nie przegrał, ba nawet nie stracił gola. Jednak sam również nie potrafił znaleźć drogi do bramki rywala, a trzy bezbramkowe remisy nie poprawiły fatalnej sytuacji w tabeli.

Po trzecie: problemy kadrowe Lecha

W spotkaniu z Bełchatowem na pewno nie zagra Rafał Murawski, który w Zabrzu obejrzał czwartą żółtą kartkę w sezonie i musi pauzować. Co by nie mówić o formie kapitana Lecha to jednak gra poznaniaków w głównej mierze zależy od niego. To on odbiera piłki w środku pola i rozgrywa, więc jego strata może być zauważalna. Ciężko nawet wskazać w 100% zawodnika, który go zastąpi.

Nadal kontuzjowani są Manuel Arboleda, Patryk Wolski oraz Tomasz Kędziora. Jakby mało było problemów z defensywą, od początku tygodnia indywidualnie trenowali Luis Henriquez (powrót po chorobie) i Kebba Ceesay (ucierpiał w Zabrzu). Dopiero wczoraj powrócili do normalnych treningów. Obaj powinni być do dyspozycji trenera Mariusza Rumaka w sobotę, ale można mieć obawy co do ich formy.

W zespole GKS Bełchatów nie zagraja kontuzjowani Michał Mak i Piotr Witasik.

Presja zwycięstwa na obu zespołach

Sytuacja Bełchatowa w tabeli jest fatalna, do bezpiecznego miejsca tracą aż dziesięć punktów. Samymi remisami nie zapewnią sobie utrzymania wobec czego, jeśli realnie o tym myślą, muszą zacząć grać o zwycięstwo.

GKS na pewno jest pod dużą presją. Oni potrzebują 3 punktów i w pewnym momencie muszą się otworzyć. To z kolei może być szansa dla nas i może dzięki temu będzie nam łatwiej – uważa Jasmin Burić.

Równie duża presja będzie ciążyła na lechitach, którzy jeśli nadal poważnie myślą o mistrzostwie Polski muszą zacząć wygrywać także w Poznaniu. Zdaje sobie z tego sprawę trener Rumak, który po meczu w Zabrzu stwierdził, że dla niego najbliższy mecz z Bełchatowem będzie najważniejszy, odkąd jest szkoleniowcem Lecha. Z wypowiedzi piłkarzy można wywnioskować, że zdają sobie sprawę jak ważne jest zwycięstwo w tym meczu, które pozwoli zdjąć klątwę ze stadionu przy Bułgarskiej, a im da odetchnąć od wyliczania porażek przez dziennikarzy.

Przewidywany skład: Burić – Ceesay, Kamiński, Wołąkiewicz, Henriquez – Trałka, Drewniak – Linetty, Hamalainen, Tonev – Teodorczyk

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments