Marcin Kamiński - fot. screen z LechTV

– Dla takich spotkań się trenuje, gra, kiedy przychodzi na stadion ponad czterdzieści tysięcy ludzi, by wspierać drużynę. Każdy z nas na to czeka i o tym marzy – obrońca Lecha Poznań Marcin Kamiński był zachwycony atmosferą na trybunach podczas meczu z Legią Warszawa.

Kolejorz w drugiej połowie zdobył dwie bramki i wydawało się, że odniesie spokojne zwycięstwo. Błąd w defensywie pozwolił jednak legionistom nawiązać kontakt i do ostatniego gwizdka na boisku kibice nie mogli być pewnie wygranej. – Po straconej bramce była niepotrzebna nerwówka, gdzieś się przypomniał mecz w Warszawie, ale nie mogliśmy do tego dopuścić, bo wiedzieliśmy ile to zwycięstwo będzie znaczyć. Może dzięki temu będziemy lepiej grali na wyjazdach, bo jeśli chcemy walczyć o mistrzostwo to musimy się w tym aspekcie poprawić. Musimy zachować chłodne głowy, nie jesteśmy mistrzami świata, wygraliśmy mecz z Legią, ale jeszcze wiele spotkań do rozegrania i wiele się jeszcze może zdarzyć.

Lech. by dalej liczyć się w walce o mistrzostwo musiał to spotkanie wygrać. Nieco inaczej widział to Kamiński, ale jak sam przyznał to zwycięstwo może mieć ogromne znaczenie. – Przegrana w dzisiejszym meczu nie ułatwiłaby nam walki o mistrza, ale nie sprawiłaby też, że bylibyśmy już skreśleni. Zostało jeszcze kilka spotkań i na tym musimy się teraz skupić. To zwycięstwo na pewno było bardzo ważne i da nam dużo pewności siebie.

Obrońca był zachwycony atmosferą na trybunach, która bardzo pomogła zespołowi. – Dla takich spotkań się trenuje, gra, kiedy przychodzi na stadion ponad czterdzieści tysięcy ludzi, by wspierać drużynę. Każdy z nas na to czeka i o tym marzy. To niesamowita rzecz, a tym bardziej jak potrafiliśmy wygrać to cieszy.

Defensor był spokojny przed rzutem wolnym Barry’ego Douglasa. Szkot już kilka razy udowodnił, że te stałe fragmenty gry są pomału jego specjalnością. – Byłem pewny, że Barry trafi, ale trzeba było do tego spokojnie podejść. Niemniej na treningach niemal za każdym razem potrafi strzelić bramkę z rzutu wolnego. Dla niego taka okazja to prawie jak rzut karny.

Kamiński przyznaje, że pierwsza połowa nie była najlepsza w wykonaniu Lecha i mogła się nie podobać kibicom. Po przerwie jednak, a zwłaszcza po czerwonej kartce dla Arkadiusza Malarza, Kolejorz w końcu zaczął grać lepiej i przyjemniej dla oka. – Widowiskowe mecze są na pewno fajne dla kibiców, ale my musieliśmy się skupić na tym, żeby nie stracić bramki i żeby strzelić. Może w pierwszej połowie nie było tego widać i nie graliśmy najlepiej, ale chcieliśmy to zrobić. W drugiej połowie nasza gra bardziej się otworzyła, chcieliśmy grać w piłkę, stwarzaliśmy sytuacje, na pewno dzięki tej czerwonej kartce i bramkach widowisko dla kibiców było lepsze.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments