Maciej Skorża - fot. screen z LechTV

Uznałem, że skoro Marcin nie strzelił w Chorzowie to teraz już trafi. Liczyłem, że się przełamie – komentował decyzję o wyznaczeniu do rzutu karnego Marcina Kamińskiego trener Lecha Poznań Maciej Skorża.

– Dzisiejszy mecz to takie typowe spotkanie gdzie grasz dobrze, strzelasz bramki, prowadzisz 2:0, masz sytuacje na to, by strzelić trzecią bramkę i zamknąć mecz, a nagle wszystko się odwraca w drugą stronę. Do ostatnich minut musieliśmy walczyć, by wygrać na Bułgarskiej z Ruchem – szkoleniowiec mimo korzystnego wyniku nie był zadowolony, że jego zespół doprowadził do nerwowej końcówki i musiał bardzo uważać, by zwycięstwo nie wymknęło się z rąk. – Bardzo mnie martwi, że w Poznaniu nie potrafiliśmy zdominować meczu do końca, to duży minus. Musieliśmy do końca uważać żeby meczu nie zremisować. Na Bułgarskiej musimy być drużyną, która strzela kolejne bramki, a kontr było wystarczająco dużo, zabrakło nam zimnej krwi pod polem karnym przeciwnika. Nie jestem zadowolony, że tak ta końcówka wyglądała.

Trener Skorża starał się znaleźć, jak zawsze, pozytywne aspekty w meczu. Lechici tym razem nie dali sobie strzelić bramki w końcówce, co jesienią zdarzało się nagminnie. – Optymistyczne dla mnie jest to, że o ile w poprzedniej rundzie w takich sytuacjach często traciliśmy jeszcze jedną, decydującą bramkę i punkty, to dziś już potrafimy, gdy nie idzie, kiedy gubimy rytm, pokazać charakter i ten korzystny wynik dowieźć do końca.

– Na pewno nie spodziewałem się, że w drugiej połowie stracimy kontrolę nad tym meczem. Pierwsza połowa dobra, tak jak założyliśmy, wszystko było realizowane. Po przerwie w środkowej strefie Ruch osiągnął przewagę, ciekawa gra Surmy, Starzyńskiego i Babiarza, z którymi mieliśmy coraz więcej problemów. Potrafili wygrywać coraz więcej pojedynków, stąd też moja decyzja o wprowadzeniu Kadara – opiekun poznaniaków w drugiej połowie wobec naporu chorzowian zdecydował się dać szansę debiutu Węgrowi Tamasowi Kadarowi, który miał wprowadzić spokój w środku pola. Do końca chyba jednak się to nie udało. – Chciałem mu się przyjrzeć, bo może grać zarówno na środku obrony i na pozycji defensywnego pomocnika. Chciałem zobaczyć jak Tamas będzie się prezentował na tej pozycji, w obliczu możliwej przyszłej kartkowej absencji Łukasza Trałki. Zmiana miała zamknąć środkową strefę, żeby Ruch nie miał już sytuacji. A jednak strata, kontra na 2:1 i musieliśmy bronić wyniku.

Bohaterem dnia na pewno był debiutujący w Lechu Jakub Serafin. Młody pomocnik miał też spory udział przy pierwszej bramce, kiedy świetnym, kilkudziesięciometrowym podaniem uruchomił Gergö Lovrencsicsa. – Jakub Serafin obiecujący i zachęcający debiut, bardzo dobre podanie przy pierwszej bramce, duży plus przy tym młodym zawodniku. Kuba to typowa 10, on ma dużo walorów jeśli chodzi o rozegranie akcji, co pokazał przy pierwszej bramce, ale musi kłaść duży nacisk na grę w defensywie. Zawodnik środka pola w dorosłej piłce musi być doskonały także w tym elemencie.

Nie mogło oczywiście zabraknąć pytania o niewykorzystany rzut karny i pechowego strzelca, Marcina Kamińskiego. – Uznałem, że skoro Marcin nie strzelił w Chorzowie to teraz już trafi. Jak się okazało to nie była dobra decyzja, nie sprostał temu. Zastanawialiśmy się miedzy Kamińskim i Kędziorą, większość sztabu była za Tomkiem, ale ja zdecydowałem inaczej, liczyłem, że Marcin się przełamie. Nie udało się, teraz będzie musiał trochę dłużej poczekać na kolejną szansę.

Z bardzo dobrej strony pokazał się w spotkaniu także Sadajew. Napastnik najpierw miał być kontuzjowany przez kilka tygodni, później niespodziewanie uraz okazał się mniej groźny niż zakładano, a już w niedzielę wybiegł w podstawowym składzie. – Mieliśmy w środku tygodnia wewnętrzną grę, w której Zaur się dobrze prezentował i podjąłem decyzję o tym, że dzisiaj zagra od początku. Myślę, że jest w dobrej dyspozycji. Byłem rozczarowany ze nie mogłem z nim pracować przez okres przygotowawczy. Najpierw ortodontyczny problem, potem uraz mięśniowy, miał szarpany ten okres. Zresztą wielu mamy takich zawodników, dlatego nasza obecna forma jest daleka od optymalnej. Bardzo liczę na Zaura, ale też i na Vojo Ubiparipa, który miał jesień pod znakiem kontuzji.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments