fot. M.Michałowski
fot. M.Michałowski

W 4. kolejce T-Mobile Ekstraklasy Lech Poznań wygrał na własnym stadionie z Koroną Kielce 2:0. Bramki zdobyli Pavol Stano (sam.) i Vojo Ubiparip. Dla Kolejorza to pierwsze zwycięstwo w tym sezonie w lidze.

Po kompromitacji, jaką było odpadnięcie z Ligi Europy po dwumeczu z Żalgirisem Wilno, poznaniacy musieli wygrać spotkanie z Koroną, by odbudować zaufanie kibiców. Klub w ramach rekompensaty obniżył ceny biletów na ten mecz do symbolicznej złotówki. Niestety na wskutek skandalicznego transparentu podczas czwartkowego spotkania z Litwinami zamknięty został „Kocioł”. Na szczęście nie przeszkodziło to w zgromadzeniu licznej publiczności, która zajęła niemal wszystkie piętra trybuny im. H. Czapczyka.

Trener Mariusz Rumak zaskoczył wyjściowym ustawieniem. Na boisku znalazło się miejsce tylko dla jednego defensywnego pomocnika, w domyśle lechici mieli też grać trójką napastników. Do obrony cofnięty został Mateusz Możdżeń, a na środek powędrował Hubert Wołąkiewicz zastępując będącego bez formy Manuela Arboledę. Na ławce usiadł także Szymon Drewniak, a szansę gry od początku dostali Gergo Lovrencsics i Łukasz Teodorczyk.

Lech miał piorunujący początek, najpierw po błędzie bramkarza Korony niecelnie uderzał Lovrencsics, a za chwilę po wrzutce Węgra źle do strzału złożył się Teodorczyk. Potem obie drużyny walczyły głównie w środku pola, poznaniacy mieli przewagę, jednak nic konkretnego z niej nie wynikało. Korona pierwszą groźniejszą akcję przeprowadziła dopiero w 17. minucie, kiedy po wrzutce Michała Janoty głową uderzał Pavol Stano, ale strzał w środek bramki nie sprawił żadnych kłopotów Krzysztofowi Kotorowskiemu. Dziesięć minut później dobrego dośrodkowania Teodorczyka nie potrafili wykończyć ani Pawłowski ani Ubiparip.

Wreszcie szczęście uśmiechnęło się do gospodarzy w końcówce pierwszej połowy. Najpierw w 39. minucie wstrzeloną piłkę przez Teodorczyka w polu karnym przejął Lovrencsics, zwodem zgubił obrońcę Korony i podał do nadbiegającego Łukasza Trałki. Jego uderzenie nie było zbyt mocne, ale w interwencji Wojciechowi Małeckiemu przeszkodził Stano i wpakował futbolówkę do bramki. Pięć minut później lechici szybko wyszli z kontrą, faulowany był Szymon Pawłowski, ale zdołał podać piłkę przed pole karne. Tam fatalny błąd popełnił Paweł Golański, który głową chciał podawać do bramkarza. Uczynił to jednak za krótko, a na okazję czekał już Ubiparip, który szczupakiem skierował piłkę do bramki obok bezradnego Małeckiego. Lechici schodzili na przerwę z pokaźną zaliczką.

Pierwsza połowa w wykonaniu Lecha nie była zbyt dobra, ale tym razem dopisało szczęście, którego brakowało w poprzednich meczach. Udało się zdobyć dwie bramki i ustawić sobie mecz. Piorunująca końcówka wybiła gościom z głowy marzenia o jakichkolwiek punktach, z drugiej strony gracze Korony niewiele w niej pokazali. Z kolei Lech, grający w nowym ustawieniu, długimi fragmentami sprawiał wrażenie jakby się go uczył, wobec czego wiele było niecelnych podań i niedokładności. Obrona bez Arboledy była pewniejsza, w środku pola Trałka wspierany przez cofniętego bardziej niż zwykle Hämäläinena grał dużo lepiej niż ostatnio. Pawłowski mający wsparcie w kolegach próbował rozgrywać, na skrzydłach Ubiparip, a zwłaszcza Lovrencsics starali się rajdami rozrywać obronę Korony. Teodorczyk z kolei często wracał do linii pomocy, bądź grał wszerz boiska i wtedy brakowało napastnika w polu karnym gości.

Po przerwie szansę od trenera Rumaka dostał Bartosz Ślusarski. Lechici uśpieni prowadzeniem przez dłuższy czas nie potrafili zagrozić bramce Korony. Kielczanie z kolei zaatakowali i mieli dwie okazje, ale najpierw Jacek Kiełb z dystansu uderzył bardzo niecelnie, a po chwili Janota wpadł w pole karne Lecha, minął obrońców i strzelił, jednak na posterunku był Kotorowski i obronił.

Lechici przebudzili się po godzinie gry. Najpierw po dobrym dośrodkowaniu Pawłowskiego w ostatniej chwili piłkę wybijał Radek Dejmek. W 69. minucie Wołąkiewicz wyprowadzał kontrę poznaniaków, dograł do Ubiparipa, ten jednak zamiast podawać do kolegów zdecydował się na strzał, zablokowany przez obrońców. Trzy minuty później po dośrodkowaniu z rzutu rożnego świetną okazję miał Marcin Kamiński, ale Małecki zdołał obronić jego uderzenie z kilku metrów. Bramkarz Korony chwilę później wyszedł również zwycięsko z pojedynku sam na sam ze Ślusarskim. Lechici mieli jeszcze kilka okazji do końca meczu, lecz wynik nie uległ już zmianie. Kolejorz odniósł zasłużone, pierwsze ligowe zwycięstwo w sezonie.

W drugiej połowie poznaniacy kontrolowali mecz i w żadnym momencie ich zwycięstwo nie było zagrożone. Świetny występ zanotował Lovrencsics, który co rusz nękał defensywę gości. Starali się go wspierać Pawłowski i Ubiparip. Ślusarski tak, jak nadal łatwo dochodzi do dobrych sytuacji, tak nadal koncertowo je marnuje. Hämäläinen z czasem odnalazł się na nowej pozycji notując dużo przechwytów i dobrych podań. Trałka także zagrał dobry mecz, pokazał, że zdecydowanie lepiej gra w towarzystwie Fina niż Drewniaka. Co prawda Lech nie zachwycił stylem, nadal mając wiele przestojów w grze, rażąc niedokładnością i stratami, niemniej warto nadal testować nowe, bardziej ofensywne ustawienie.

Lech Poznań – Korona Kielce : (2:0)

Bramki: 1:0 Pavol Stano (39.-sam.), 2:0 Vojo Ubiparip (44.)

Lech: Krzysztof Kotorowski – Mateusz Możdżen, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński, Luis Henriquez – Łukasz Trałka – Gergo Lovrencsics (87. Szymon Drewniak), Szymon Pawłowski (84. Kamil Drygas), Kasper Hämäläinen, Vojo Ubiparip – Łukasz Teodorczyk (46. Bartosz Ślusarski)

Korona: Wojciech Małecki – Paweł Golański (46. Radek Dejmek), Pavol Stano, Piotr Malarczyk, Kamil Sylwestrzak – Vlastimir Jovanović, Artur Lenartowski – Paweł Sobolewski, Michał Janota, Jacek Kiełb (63. Łukasz Sierpina) – Daniel Gołębiewski (73. Przemysław Trytko)

Żółte kartki: Paweł Golański

Widzów: 24.813

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz)

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments