Lech Poznań - Wisła Płock / fot. Patryk Pindral

Lech Poznań po niemal miesiącu bez zwycięstwa w Lotto Ekstraklasie w końcu się przełamał. W sobotni wieczór wygrał u siebie z Wisłą Płock 2:0. Bramki dla Kolejorza zdobyli obaj napastnicy – Dawid Kownacki i Marcin Robak.

Trener Nenad Bjelica do końca trzymał swoich piłkarzy w niepewności do do wyboru pierwszego składu. Podał go dopiero na godzinę przed meczem i były w nim pewne niespodzianki. Od pierwszej minuty zagrali razem Maciej Gajos, Radosław Majewski i Darko Jevtić, a w ataku Dawid Kownacki. Na ławce rezerwowych wylądowali Szymon Pawłowski i Marcin Robak.

W pierwszych minutach dość zaskakująco do ataku ruszyli goście. Wywalczyli kilka rzutów rożnych, ale nie było po nich zagrożenia dla Matusa Putnockiego. Pierwsza groźniejsza akcja gospodarzy zakończyła się dla nich golem.

Jevtić ze środka pola zagrał do Majewskiego, ten po krótkim rajdzie znakomicie zagrał do Kownackiego mijając linię obrony. Młody napastnik, który tym razem dostał szansę od początku meczu w sytuacji sam na sam oddał plasowany strzał w krótki róg i pokonał Seweryna Kiełpina.

Płocczanie szybko stracili bramkę i nie mogli już tak kurczowo trzymać się linii obrony. To była woda na młyn dla lechitów, którzy z upływem czasu zaczęli dominować na boisku. Długo jednak nie mogli dojść z piłką w pole karne Wisły, a swoich szans szukali w strzałach z dystansu.

Ani jednak Tamas Kadar ani Jevtić nie uderzyli na tyle precyzyjnie, by pokonać bramkarza gości, który spokojnie wyłapywał ich próby. Dużo więcej problemów sprawił mu strzał Majewskiego w 35. minucie, po którym Kiełpin odbił piłkę, ale Kownacki nie zdążył z dobitką.

Golkiper Wisły był górą także kilka chwil później, gdy po dośrodkowaniu Tomasz Kędziory, który po raz pierwszy od początku spotkania pełnił funkcję kapitana zespołu, głową uderzał Jevtić. Kiełpin na raty złapał futbolówkę w rękawice.

Po przerwie obraz gry się nie zmieniał. Sporą przewagę miał Lech i w 50. minucie powinien prowadzić dwoma bramkami. Mocno z dystansu strzelił Kadar, bramkarz płocczan odbił piłkę przed siebie, a na dobitkę czyhał Kownacki. Źle jednak uderzył piłkę i ta zamiast do bramki poleciała wzdłuż niej.

W kolejnych minutach mniej było groźniejszych akcji ofensywnych ze strony gospodarzy, ale nadal kontrolowali mecz. Goście nie potrafili nawet zbliżyć się do pola karnego Kolejorza. Z czasem poznaniacy ponownie zaczęli dochodzić do sytuacji strzeleckich, lecz albo na ich drodze stawał Kiełpin, gdy obronił główkę Jevticia albo uderzali niecelnie jak Kędziora, również głową, po dośrodkowaniu z rzutu wolnego.

Ozdobą meczu mogła być akcja Abdula Aziza Tetteha z 75. minuty. Ghańczyk odebrał piłkę w środku pola i zainicjował kontratak. Mając wolną przestrzeń ruszył z rajdem na bramkę Wisły. Ograł przeciwników, wpadł w pole karne, ale w ostatniej chwili, gdy już oddawał strzał został zablokowany.

Mając w pamięci niezbyt dobrze rozegrane końcówki spotkań w wykonaniu lechitów kibice zaczęli się denerwować czy uda się dowieźć zwycięstwo do ostatniego gwizdka. Jednak gospodarze jeszcze raz przypuścili szturm na bramkę przeciwnika. Co prawda Jevticiowi i Makuszewskiemu nie udało się pokonać Kiełpina, ale wynik spotkania rozstrzygnął się w 88. minucie.

Po rzucie rożnym i zamieszaniu w polu karnym do piłki próbował dojść Łukasz Trałka, ale został sfaulowany przez Emila Drozdowicza. Decyzja sędziego Krzysztofa Jakubika była dość kontrowersyjna, bo obaj zawodnicy trzymali się walcząc o pozycję. Niemniej jedenastkę pewnie wykorzystał Marcin Robak i wygrana Kolejorza była już niezagrożona.

W końcówce spotkania czerwoną kartkę w konsekwencji dwóch żółtych otrzymał Drozdowicz. To na pewno nie była wymarzona zmiana piłkarza, który wszedł w 82. minucie, sprokurował rzut karny, po czym przed czasem musiał opuścić boisko.

>>> Tabela i terminarz Lotto Ekstraklasy

Lech w końcu wygrał mecz, ale to było jego obowiązkiem. Dawno już w Poznaniu nie oglądano drużyny gości, która praktycznie nie potrafiła poważniej zagrozić bramce gospodarzy. Zasłużone zwycięstwo, wykorzystana szans Kownackiego i gol Robaka, który dał mu awans na czoło klasyfikacji króla strzelców – to najważniejsze rzeczy do zapamiętania po sobotnim meczu.

Lech Poznań – Wisła Płock 2:0 (1:0)

Bramki: 1:0 Kownacki (9.), 2:0 Robak (88. – karny)

Lech: Matus Putnocky – Tomasz Kędziora, Paulus Arajuuri, Jan Bednarek, Tamas Kadar – Abdul Aziz Tetteh (80. Łukasz Trałka), Maciej Gajos – Darko Jevtić (86. Szymon Pawłowski), Radosław Majewski, Maciej Makuszewski – Dawid Kownacki (69. Marcin Robak)

Wisła: Seweryn Kiełpin – Patryk Stępiński, Przemysław Szymiński, Tomislav Bożić, Kamil Sylwestrzak – Dominik Fuman, Maksymilian Rogalski (82. Emil Drozdowicz) – Piotr Wlazło (46. Dominik Kun), Sergiej Dimitar Ilijew (61. Sergiej Kriwiec), Giorgi Merebaszwili – Jose Kante

Czerwona kartka: Emil Drozdowicz (90. – za dwie żółte)

Żółte kartki: Marcin Robak – Emil Drozdowicz

Widzów: 9591

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments