fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news
fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news
fot. T-Mobile Ekstraklasa/x-news

Lech Poznań po frajersku zremisował z Koroną Kielce 2:2. Kolejorz wyrównującą bramkę stracił w doliczonym czasie gry, w ostatniej akcji meczu. Po dobrej pierwszej połowie w drugiej części gry wróciły demony i poznaniacy grali bardzo słabo, co zemściło się przed ostatnim gwizdkiem sędziego.

Trener Lecha Poznań Maciej Skorża nieco zaskoczył składem, mimo, że miał dwóch zdrowych napastników, zdecydował się na wystawienie na szpicy Kaspera Hämäläinena, Zaur Sadajew usiadł na ławce rezerwowych, a Dawid Kownacki na trybunach.

Początek spotkania należał do Kolejorza. Już w pierwszej ofensywnej akcji, w 5. minucie objął prowadzenia. Po wyrzucie z autu piłka trafiła do Darko Jevticia, który poradził sobie z dwoma obrońcami i podał w pole karne. Niefortunnie futbolówkę chciał wybić Paweł Golański, a w konsekwencji „asystował” Hämäläinenowi, który z bliskiej odległości bez problemów pokonał Vytautasa Cerniauskasa.

Lechici chcieli pójść za ciosem, ale dobrych okazji nie potrafił wykorzystać Szymon Pawłowski, Marcin Kamiński i Gergö Lovrencsics. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w 16. minucie. Golański idealnie dośrodkował na głowę Oliviera Kapo, który mocnym strzałem nie dał szans Maciejowi Gostomskiemu.

Poznaniacy mimo straconej bramki dalej próbowali atakować. Przyniosło to efekty w 28. minucie, kiedy Kamiński podał do Karola Linettego, ten zgrał do nadbiegającego Pawłowskiego, który minął dryblingiem defensora Korony i wbiegł z piłką w pole karne, po czym mierzonym strzałem przy słupku pokonał Cerniauskasa.

Po odzyskaniu prowadzenia Lech uspokoił grę i kontrolował przebieg wydarzeń. Miał też szansę na podwyższenie wyniku, ale po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Barry’ego Douglasa Łukasz Trałka uderzył głową niewiele ponad poprzeczką.

Druga połowa była dużo słabsza. Oba zespoły próbowały stwarzać zagrożenie pod bramką przeciwnika, ale niewiele z tego wynikało. Za dużo było niedokładności i niecelnych podań. Większe emocje kibice przeżywali w końcówce meczu, a właściwie w doliczonym czasie gry.

Najpierw w zamieszaniu w polu karnym strzelał Jovanović, piłka po rykoszecie odbiła się od nóg Tomasz Kędziory, co pomogło w interwencji Gostomskiemu. Jednak Korona miała jeszcze rzut rożny i tak jak w pierwszej połowie umiała go wykorzystać. Po dośrodkowaniu piłka minęła wszystkich i spadła na nogę niepilnowanego Kamila Sylwestrzaka. Ten wepchnął ją do siatki i sędzia zakończył mecz.

Tym razem kunktatorstwo nie opłaciło się Lechowi. Po słabiutkiej drugiej części gry po frajersku stracił gola i dwa punkty w ostatniej akcji meczu.

Korona Kielce – Lech Poznań 2:2 (1:2)

Bramki: 0:1 Hämäläinen (5.), 1:1 Kapo (16. – głową), 1:2 Pawłowski (28.), Sylwestrzak (90+4.)

Korona: Vytautas Cerniauskas – Paweł Golański, Piotr Malarczyk, Radek Dejmek, Kamil Sylwestrzak – Vlastimir Jovanović, Vanja Marković (74. Nabil Aankour) – Jacek Kiełb, Michał Janota, Olivier Kapo – Siergiej Chiżniczenko (53. Przemysław Trytko)

Lech: Maciej Gostomski – Tomasz Kędziora, Hubert Wołąkiewicz, Marcin Kamiński (77. Paulus Arajuuri), Barry Douglas – Karol Linetty, Łukasz Trałka – Gergö Lovrencsics (81. Dariusz Formella), Darko Jevtić, Szymon Pawłowski – Kasper Hämäläinen (70. Zaur Sadajew)

Żółte kartki: Vlastimir Jovanović – Barry Douglas, Zaur Sadajew

Widzów: 7401

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments