Lech Poznań nie sprawił niespodzianki i przegrał z FC Basel 0:2. Bramki autorstwa Birkira Bjarnasona i Breela Embolo stracił jednak dopiero, gdy musiał grać w osłabieniu. Boisko w konsekwencji dwóch żółtych kartek opuścił już w 50. minucie Karol Linetty.

Kontynuując politykę ostatnich tygodni „ważniejsza jest Ekstraklasa” trener Maciej Skorża ponownie wystawił w Lidze Europy skład nieco inny niż zwykle w lidze. Na ławce usiedli m.in. Jasmin Burić, Kasper Hämäläinen czy wracający po kontuzji Łukasz Trałka. Odnowienie się urazu uniemożliwiło zaś występ Szymona Pawłowskiego. Na bokach obrony po raz kolejny szansę dostali Kebba Ceesay i Tamas Kadar, a w bramce dość niespodziewanie zagrał Maciej Gostomski.

Niestety te zmiany spowodowały tylko to, że Lech zagrał najsłabszy z wszystkich meczów z Bazyleą. Od samego początku widać było, iż pomysłem Kolejorza na to spotkanie jest przetrwanie jak najdłużej bez straty bramki. To zadanie utrudniali jednak sobie sami piłkarze, którzy „popisywali” się niedokładnymi podaniami, a każdy agresywniejszy atak rywala kończył się stratą. Szwajcarzy nie sprawiali wrażenia zawodników chcących za wszelką cenę zdobyć bramkę, a mimo to dochodzili do dogodnych okazji. Brakowało im skuteczności i wykończenia, a próbowali pokonać Gostomskiego Birkir Bjarnason, Breel Embolo czy Mohamed Elneny.

Ze strony Lecha większego zagrożenia pod bramką Tomasa Vaclika nie było. Milczeniem można pominąć uderzenia Macieja Gajosa i Dawida Kownackiego, z kolei Darko Jevtić zamiast do kolegów podał w polu karnym do przeciwnika. Tak minęła pierwsza połowa.

Plan lechitów legł w gruzach już na początku drugiej części gry. Nieodpowiedzialnie zachował się Karol Linetty, który mając już na koncie żółtą kartkę ostro zaatakował Bjarnasona i dał sędziemu pretekst do pokazania kolejnego napomnienia. Poznaniacy zatem niemal czterdzieści minut musieli grać w osłabieniu.

By załatać dziurę w środku pola trener Skorża wpuścił Trałkę, ale niewiele to pomogło, bo za chwilę Kolejorz stracił gola. Walter Samuel z własnej połowy przerzucił piłkę pod pole karne gości, a tam Bjarnason spokojnie ją przyjął, po czym pokonał Gostomskiego. Szkolny błąd popełnił w tej akcji Marcin Kamiński. Najpierw źle się ustawił i przyglądał podaniu obrońcy Basel, a potem nie zdążył już dogonić Islandczyka.

Po zdobyciu gola gospodarze nie zmienili swojej gry. Wiedząc, że Lech nie potrafi im zagrozić, do tego gra w „dziesiątkę” spokojnie kontrolowali wydarzenia na boisku. Taka postawa niekoniecznie podobała się kibicom na trybunach, więc kilkukrotnie można było usłyszeć gwizdy.

Szwajcarzy dobili bezbronnego Lecha w końcówce. Dośrodkowanie w polu karnym przyjął na klatkę piersiową Marc Janko, a zanim piłka spadła na murawę odegrał ją do Embolo. Młody napastnik błyskawicznie strzelił i pokonał Gostomskiego.

Niedługo później mecz się zakończył i Bazylea łatwo ograła Lecha. Poznaniacy po dwóch kolejkach mają tylko punkt i żadnej strzelonej bramki w fazie grupowej Ligi Europy. A teraz przed nimi dwa spotkania z włoską Fiorentiną i o jakąkolwiek zdobycz będzie jeszcze trudniej.

FC Basel – Lech Poznań 2:0 (0:0)

Bramki: 1:0 Bjarnason (55.), 2:0 Embolo (90.)

Basel: Tomas Vaclik – Taulant Xhaka, Walter Samuel, Marek Suchy, Michael Lang – Birkir Bjarnason, Mohamed Elneny, Luca Zuffi, Davide Calla (80. Shkelzen Gashi) – Breel Embolo, Marc Janko

Lech: Maciej Gostomski – Kebba Ceesay, Marcin Kamiński, Paulus Arajuuri, Tamas Kadar – Karol Linetty, Abdul Aziz Tetteh – Dariusz Formella, Darko Jevtić (54. Łukasz Trałka), Maciej Gajos (68. Gergö Lovrencsics) – Dawid Kownacki (46. Kasper Hämäläinen)

Czerwona kartka: Karol Linetty (50. – za dwie żółte)

Żółte kartki: Walter Samuel – Karol Linetty

Widzów: 17567

Sędzia: Ognjen Valjić (Bośnia i Hercegowina).

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments